Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Andrzej F.:
Wtrące swoje trzy grosze...
gdy w 1980 roku na początku lutego
po pierwszej sezji zimowej
moja koleżanka z I roku studiów
pojechała do Zakopanego i nie wróciła
z Tatr i wszyscy poszluiśmy ją pożegnać
w Poznaniu na cmentarzu
to inaczej odbieram śmierć w górach...
Ostatnio spotałem się z nią 12 września
na Matternhornie,
wspinacz, który siedział obok nas przy kolacji zginął...
realizował swoje marzenia...ja jego rozumiałem
tak samo jak Berbekę i Kowalskiego...
Góry są bardzo ważne dla mnie
są wielką moją miłością
i jest to ta przyczyna, dla której
tę tragedię, podobnie jak przypadek Morawskiego,
Kukuczki i innych odbieram tak bardzo...
Pobiegłem sobie dzisiaj w milczeniu t 17 km
...tak z myslami o Nich i o naszych Górach...
Oni są już po drugiej stronie grani
i spotakmy się kiedyś na niebieskich połoninach...


piękne....
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Adam W.:
byłem, fajnie się biegło, była też Monika, Hubert, Darek K + siostra :)
napiszę coś więcej później bo padam lekko ze zmęczenia, dziś zrobiłem 35..

Adam napisz jutro, kiedykolwiek, ale napisz jak było pls

konto usunięte

To ładne wszystko jest. Klimat. To co piszecie. Ale ja po prostu nie potrafię odbierać tego tak głęboko. Może to wrodzona ułomność w odczuwaniu empatii. A może znajomość statystyk i faktu ile osób ginie w każdej minucie. I myśl, że większość z tych osób z zazdrością pewnie patrzyłaby na śmierć w takich właśnie okolicznościach. Ech...
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Dominik, zatem dedykuj każdy swój bieg anonimowej osobie która zmarła tego dnia na raka, albo którą potrącił pijany kierowca. i już.
Bartek D.

Bartek D. analiza biznesowa,
audyt, IT

Dominik Ł.:
To ładne wszystko jest. Klimat. To co piszecie. Ale ja po prostu nie potrafię odbierać tego tak głęboko. Może to wrodzona ułomność w odczuwaniu empatii. A może znajomość statystyk i faktu ile osób ginie w każdej minucie. I myśl, że większość z tych osób z zazdrością pewnie patrzyłaby na śmierć w takich właśnie okolicznościach. Ech...

Dominik, umówmy się, że żadna z osób, która stoi w obliczu śmierci nie kalkuluje jak jest lepiej umierać :-) Albo kto będzie bardziej popularny po śmierci. Nie przypuszczam też, żeby Tomek Kowalski zakładał, że to się odbije takim szerokim echem nawet gdy gdzieś tam w którymś momencie na szczycie zdawał sobie sprawę, że ryzykuje życiem. Podejrzewam, że umierał w samotności, w ciemnościach ze świadomością, że nie zobaczy już bliskich i przyjaciół. Nie wiem czy to jest śmierc godna pozazdroszczenia, no ale są różne gusta...
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

OK, masowy bieg ku pamięci, szczytny cel. Fajnie.

Ale już teraz widzę, że na Facebooku pojawiają się zdjęcia z tego biegu, zbiorcze, pozowane, była prasa, kamery jakieś, ludzie się tagują na FB.... Zastanawiam się w takim momencie, ilu z nich pobiegło li tylko z chęci uczczenia zmarłych, a ilu - nawet jeśli czują mniejszy lub większy żal po alpinistach - traktuje to jako okazję do pokazania światu: "patrzcie, ja też, ja też tam byłem, jestem fajny".

I to mnie wk**ia.

Uczcijmy, jeśli potrzebujemy (nie każdy potrzebuje - i tu Dominika doskonale rozumiem), ale nie chwalmy się tym wszem i wobec, bo zaczyna mi to trochę fałszem trącić. No!
Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Wojciechowski Dyrektor Działu
Sprzedaży
TreningBiegacza.pl

A tak patrząc na to z innej perpsktywy. Ciekawe, że o istnieniu takich ludzi (powiem szczerze, że pierwszy raz usłyszałem o tych alpinistach) wielu z nas dowiaduje się po takim tragicznym wydarzeniu. Dopiero wówczas zaczynamy czuć z nimi jakąś więź, uczestniczymy w takich emocjonalnych spotkaniach, marszach, biegach wtapiając się, czasami dość sztucznie w ich atmosferę.
A nie lepiej czasami poświęcić czas dla bliskich, znajomych? Czasami szkoda, że to tragiczne wydarzenia zbliżają ludzi i zanczynamy się nimi interesować w momencie, gdy to staje się mało użyteczne i wartościowe dla obojga.
Moim zdaniem lepiej wyjść do znajomych, uścisnąć im dłoń i spędzić z nimi parę chwil, wymienić kilka usmiechow, zamiast ślepo oddawać hołd ludziom, którzy nie mieli pojęcia wcześniej o naszym istnieniu. Tak się zastanawiam, czy oni potrzebują nas? Anonimowych "przyjaciół"?
A może po śmierci stajemy się bardziej fajnymi i interesującymi ludźmi ;D

Jakiś poranny bełkot przy pierwszej kawie mi wyszedł :D Ale może zrozumiecie mój pokrętny tok myślenia :]
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

dlatego cieszę się że ostatecznie nie poszłam na ten bieg, tylko sama ze sobą - w spokoju, bez muzyki w uszach, w głowie moja modlitwa

zachęcałam, sama zapraszałam, ale jednak wyszło inaczej

fakt - tagowanie, obzdjęciowywanie jest tu nie na miejscu, mało taktowne, może się zrehabilitują i to usuną z fb....
Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Wojciechowski Dyrektor Działu
Sprzedaży
TreningBiegacza.pl

Sylwia Z.:
dlatego cieszę się że ostatecznie nie poszłam na ten bieg, tylko sama ze sobą - w spokoju, bez muzyki w uszach, w głowie moja modlitwa

zachęcałam, sama zapraszałam, ale jednak wyszło inaczej

fakt - tagowanie, obzdjęciowywanie jest tu nie na miejscu, mało taktowne, może się zrehabilitują i to usuną z fb....
Zaprasałaś i nie poszłaś? Nie ładnie proszę Pani :]
Żeby tylko z tym wyjazdem do Zakopca podobnie nie wyszło :P
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Krzysztof Wojciechowski:
Sylwia Z.:
dlatego cieszę się że ostatecznie nie poszłam na ten bieg, tylko sama ze sobą - w spokoju, bez muzyki w uszach, w głowie moja modlitwa

zachęcałam, sama zapraszałam, ale jednak wyszło inaczej

fakt - tagowanie, obzdjęciowywanie jest tu nie na miejscu, mało taktowne, może się zrehabilitują i to usuną z fb....
Zaprasałaś i nie poszłaś? Nie ładnie proszę Pani :]
Żeby tylko z tym wyjazdem do Zakopca podobnie nie wyszło :P

KRZYYYYŚ, no co Ty??? to jest już w 100% zaplanowane!!
Krzysztof Multon

Krzysztof Multon specjalista ds.
beznadziejnych

Kochał góry, więc gdyby miał wybierać, gdzie chciałby dokonać żywota, to pewnie wybrałby góry.

W Kanadzie w roku 1990-tym zmarł stary imigrant, Irlandczyk. Katolik zresztą. Zmarłego rodzina i przyjaciele położyli na stole, na piersi postawili mu kawę, butelkę whisky i papierosy i ... zabawa do białego rana! Oczywiście w tym samym pomieszczeniu, żeby się samotny nie poczuł. :-) I podobno nie było to coś wyjątkowego.

Wyślij zaproszenie do