Nie mogę się przemóc, ale już dawno zastanawiałem się, czy jakiegoś małego gnata nie brać ze sobą na trasy leśne i górskie. Nie polecam ciężkich pistoletów, a poza tym latem trudno ukryć coś takiego pod podkoszulkiem.
Sam dobór broni to też dylemat. Pistolet, czy rewolwer? Zważywszy, że biegamy w kurzu i deszczu, w przypadku pistoletu łatwo przy taniej amunicji o problem typu, spust naciągnięty - kula nie wylatuje i nie wyleci, dopóki nie usuniemy jej z komory, co zabiera zwykle parę sekund. Gdybym miał się zdecydować, to wybrałbym zwykły damski rewolwer cal. 22.
Watahy leśnych psów, to raczej rzadkość, bo w miastach jest sporo żarcia, żarcie nie ucieka, wystarczy poszukać, a w lesie trzeba dogonić. Poza ty myśliwi i leśnicy mają obowiązek strzelania do bezpańskich psów na terenach łownych i leśnych. O tym się głośno nie mówi, ale jest to standard.
W rewolwerze jest tylko 6 kul, a więc w razie ataku watahy dzikich, czy półdzikich psów trzeba w pierwszej kolejności namierzyć i zastrzelić przywódcę. Reszta ucieknie, a zresztą te mniejsze nie są tak bardzo niebezpieczne dla człowieka. Uważam, że obrzyn-dubeltówka, byłby jednak najskuteczniejszy.
Na pewno, jeśli zauważymy w lesie, czy w górach watahę psów, powinniśmy powiadomić policję i leśniczego, żądając odstrzelanie psów zagrażających życiu lub zdrowiu ludzi. dzikie, czy półdzikie stado psów na pewno spełnia kryteria odstrzału.
Analizując ryzyko zagrożenia w konkretnym terenie odludnym trzeba mieć na uwadze, czy działa tam koło myśliwskie, jaka jest aktywność .służb leśnych na tym terenie. Poza tym w okresie wiosenno letnim myśliwi na nic prawie nie polują, a więc nie odstrzelą w tym okresie bezpańskich psów.
W sytuacji zagrożenia najlepiej ewakuować się na drzewo, póki co w Polsce nie ma leśnych, czy latających psów. Tylko jest problem, bo w lesie trudno jest znaleźć drzewo, na które można szybko i łatwo wspiąć się. Sama obecność w lesie, czy górach kilku czy kilkunastu psów powinna wzbudzić naszą czujność. Jeśli nie ma drzewa, należy szukać dobrego patyka, najlepiej ze zdrowego buka lub dębu, tak ze 3-4 kG, długości ok.1,5 m. Należy się liczyć z koniecznością użycia go jako maczugi, jak i dzidy. Jeśli dojdzie do ataku, to najlepiej przetrącić kark pierwszemu napastnikowi.
Z tego co pamiętam, to dzikie psy zachowują się podobnie, jak wilki, a podczas ewentualnego ataku, przywódca nie atakuje pierwszy. On wysyła "zwiadowcę" lub "zwiadowców", a następnie obserwuje rozwój sytuacji.
Coraz więcej jest na trasach pijanych pseudoturystów, niekiedy zachowujących się agresywnie lub co najmniej prowokacyjnie. Z tego powodu mój znajomy, gdy zabiera żonę i córkę w góry, zabiera również gnata. Największe zagrożenie jest jednak na mało uczęszczanych szlakach i to też raczej w promieniu kilku km od najbliższego pubu, sklepu, czy stacji benzynowej.