po wczorajszym bieganiu w drugim zakresie dziś miałem 3 opcje:
A. Puszcza - lekkie 30-40 km
B. Agrykola - podbiegi, 20-30 razy
C. odpoczynek
opcja C. odpadła najszybciej bo nie lubię się lenić :)
opcja B. odpadła w drugiej kolejności - podbiegi są nudne!
została więc opcja A. a pogoda do biegania po lesie była dziś doskonała, jakby to była pierwsza połowa kwietnia i cały czas słońce!
wpadłem na pomysł że pobiegnę w Kampinosie chociaż 30 km, ze względu na ten lekki ból w kolanie który mam od kilku dni, tzn zobaczę zobaczę do którego KM będę mógł biec bez bólu..
zacząłem w Dziekanowie Leśnym i wstępnie zaplanowałem trasę czerwonym szlakiem do Roztoki (20.5 km) i powrót stamtąd zielonym do startu.. wyszłoby wtedy równe 42 km.. skrócona opcja to meta w Truskawiu (32 km)
w Garminie ustawiłem tylko wyświetlanie dystansu i pierwsze 21 km postanowiłem pobiec bez zatrzymywania się, bez patrzenia na tempo poszczególnych km, po prostu na wyczucie, tak na 80% możliwości.. podejrzewałem że to będzie ok 4'45/km.. biegło się bardzo przyjemnie, lekko, bez bólu, na 10 km miałem stromy podbieg (Ćwikowa Góra) ale zaraz potem jest spory kawałek w dół.. wszędzie sucho, tylko na początku trasy odrobinę błota, bo tam są bagna.. spotkałem kilka osób spacerujących po szlaku, co praktycznie mi się nie zdarza poza weekendami..
przy szlabanie w Roztoce wybiło 20,1 km, zawróciłem i biegłem zielonym jeszcze 1 KM żeby odpocząć chwilę po przebiegnięciu półmaratonu.. zapauzowałem Garmina, zobaczyłem na średnie tempo i mocno się zdziwiłem, było dużo szybsze niż mi się wydawało, 4'35 !! przejrzałem czasy poszczególnych lapów i znowu zdziwienie, były prawie równe.. dobry znak! szczególnie że takie tempo w tych leśnych, trudnych warunkach traktuję jako 4'25-4'30 po asfalcie.. czyli mogę przyjąć że mniej więcej moje 'marathon pace'..
kilka minut odpoczynku, jedzenie, fotki, rozciąganie.. i pobiegłem dalej, zakładając że utrzymam podobne tempo ale zrobię 2 odcinki po ok 10 km.. chwilę później musiałem zmienić plan, bo odezwało się kolano :/ znowu trochę porozciągałem ale niewiele pomogło.. biegłem na raty do Truskawia - postoje na rozciąganie.. trochę pomagało, ból nie był duży ale nie pozwalał mi biec tak jak lubię, lekko mnie zwalniał.. potem przeprawa przez bagna, tam przez 500m marsz, nie da się biec (przy opisie treningu wtorkowego są moje filmy z tego miejsca)..i dobiegając do pętli w Truskawiu wyszło dokładnie 32 km, w średnim tempie 4'36.. nie wyszło dziś tak jak planowałem, ale widocznie to znak żebym sobie odpoczął jutro i pookładał się lodem, w niedzielę tylko 20 km w grupie, w spacerowym tempie.. a podbiegi mogą poczekać, zrobiłem ich dziś całkiem sporo po drodze ;)
http://connect.garmin.com/activity/448730017
+ 32
= 161 369