dziś bardzo udany biegowo dzień!
po piątkowych podbiegach (Agrykola x 20) wczoraj resztka zdrowego rozsądku nie pozwoliła mi biegać na Sztafecie Night Runners, choć wstępnie planowałem zrobienie 42,195, więc byłem tam tylko towarzysko.
dziś rano budzik nastawiony na 7:00, w TVN24 mówią że w Warszawie leje, chyba u nich na Sadybie.. bo wyglądam za okno, coś tam może lekko kropi, sprawdzam pogodę w necie, ma być 7 stopni i słońce.. czyli super pogoda! o 11ej jestem umówiony z czołowymi warszawskimi biegaczami na stacji SKM Świder na "długie" (!) ;) wybieganie wzdłuż rzeki, to prawie 30 km ode mnie z Bielan, więc zakładam luźne tempo (ok 5'00) i ew. jakieś światła po drodze i startuję o 8:10 żeby być w Otwocku punktualnie.
nie mam włączonego 'autolapa' co 1 km w garminie bo zapomniałem włączyć po piątkowych podbiegach więc patrzę tylko na średnią biegu, nie odcinka.. biegnąc czuję delikatnie że przedwczoraj pracowały moje musculus gluteus maximus i musculus biceps femoris, ale to ten przyjemny rodzaj zmęczenia, pierwszy km w 5 min, potem średnie tempo stopniowo spada, biegnie się bardzo lekko, przebiegam na czerwonym kilka razy żeby nie pauzować garmina (ma być bieg ciągły 30 km)
biegnę najpierw przez Żoliborz, most Gdański, wzdłuż ZOO i potem już cały czas praktycznie prosto, na 10 km wbiegam na Wał Miedzeszyński (długa ścieżka rowerowa) i tam na garminie widzę średnią 4'51, lekko przyspieszam żeby wyszło mi ładne BNP, kolejne 10 km po wale, z km na km przyspieszam, a mijając McDonalda wpadam na pomysł że skoro tak dobrze się biegnie to może spróbuję zrobić parę km w tempie maratonu (4'20-4'25/km).. biegnę w tym tempie od 19 km, średnie tempo wynosi już 4'40.. od 24ego wciskam sobie 'lap' ręcznie żeby lepiej pilnować tempa, przebiegam przez Józefów i dobiegam prawie do Otwocka biegnąc wzdłuż torów, na 29-tym km dogania mnie autkiem Monika i Ewa i trąbią na mnie :) nie mogę się zatrzymać bo ostatni km biegnę na maxa.. uff, udało się, pierwsza część dzisiejszego treningu udana, są jeszcze jakieś resztki formy, zrobiłem 10 km w średnim tempie 4'24 i ostatni w 4'05! :D druga część treningu to już całkowity luzik, odpoczynek..
Monika zabrała mnie autkiem na stację SKM Świder i tam już spotkaliśmy resztę miłośników taplania się w błocie :) było nas w sumie kilkanaście osób + 2 husky i 1 malamut. trasa zupełnie inna od tych które biegam w Puszczy, choć też nie lekka, płasko, ale sporo błota, sniegu, miejscami tylko sucho..bardzo kręto i miejscami troszkę się gubiliśmy (biegłem głównie z dziewczętami z tyłu) tempo lajtowe, 7:00 w porywach do 6:30, co parę km krótkie postoje, fotki, czekanie na siebie nawzajem itp, bardzo sympatycznie i konwersacyjnie, odpocząłem sobie w biegu. chętnie tam wrócę jeszcze kiedyś, bo trasa niełatwa ale bardzo malownicza.. w sumie wyszło nam trochę ponad 24 km, choć mój Garmin uciał 2 km bo gdzieś zapomniałem odpauzować.
dziś po bieganiu nie jestem zmęczony, nie bolą mnie mięśnie (zobaczymy jeszcze jutro), więc jest szansa że jutro zrobię jakieś dłuższe wybieganie po Puszczy, bo dawno mnie tam nie było..
naprawdę ktoś to czyta do końca?!? łapka w górę jeśli ktoś doszedł do tego miejsca :D
http://connect.garmin.com/activity/446074703
+54
= 160 647
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.02.14 o godzinie 23:21