Temat: Czy warto mieszkać w Augustowie?
A ja z kolei nie zgodzę się, że w Augustów to takie wspaniałe miasto. Abstrahując od treści artykułu, który dotyczył badania opinii, a nie badania stanu faktycznego (który nota bene nie jest od tej opinii aż tak daleki - wystarczy dokładnie zapoznać się z raportami dostępnymi na stronach Starostwa Powiatowego i Powiatowego Urzędu Pracy, by się o tym przekonać), to czego brak w Augustowie to tzw. kapitał ludzki. Wszelkie inne braki są wobec niego wtórne. Kapitału ludzkiego nie da się niestety zbudować, tak jak buduje się drogi, czy wznosi budynki. Nie ma co też zwalać winy na PRL, bo ten problem ma kontekst zdecydowanie szerszy. Aby kapitał ludzki w Augustowie zaistniał, do miasta powinni wracać młodzi i wykształceni ludzie. Aby jednak to było możliwe - ludzie ci muszą mieć do czego wracać. Tym czymś bynajmniej nie powinno być piękno przyrody, sentyment, czy chęć przystopowania "na jakiś czas". Powinni mieć możliwość powrotu do lokalnego ekosystemu, który byłby otwarty na ich umiejętności, czy doświadczenie. Tymczasem w Augustowie (i zapewne nie tylko tu) sfera publiczna i sfera prywatna, sfera administracji państwowej i biznesu to ekosystem hermetyczny i wręcz zamknięty. Nikt nie zaprzeczy, że faktycznie rynkiem pracy w Augustowie rządzą dwa duże zakłady produkcyjne. Zwolnienia w jednym z nich o kilka punktów procentowych zmieniają strukturę bezrobocia w skali powiatu, więc coś to powinno mówić. Administracja publiczna (w tym edukacja) to system również raczej zamknięty, faworyzujący nowych kandydatów według klucza "pochodzenia rodzinnego", a nie według klucza posiadanych kompetencji. W rezultacie funkcjonowanie administracji publicznej jest bardzo dalekie od ideału. Co więcej - ekosystem ten sam broni się przed jakimikolwiek zmianami. Augustowska sfera usług ogólnie rzecz biorąc liczy się jedynie w skali lokalnej (z pojedynczymi wyjątkami o zasięgu regionalnym), co konsekwentnie implikuje fakt, iż poziom lokalnych usług jest raczej niski, zaś wymagania finansowe przedsiębiorstw świadczących owe usługi, nie ustępuje poziomowi cen w innych regionach o podobnej demografii. Rozwój przedsiębiorczości - owszem są środki unijne - ale wystarczy przejrzeć przyjmowane wnioski, by stwierdzić, że projekty, które opisują nie dostarczą miastu i jego mieszkańcom wartości innej, niż "koninkturalna". Co z tego, że powstanie dziesiąta kwiaciarnia, piętnasty kebab, czy osiemnasty ciucholand, skoro ich wartość ograniczy się do funkcjonowania w ramach lokalnego rynku? W dłuższej perspektywie nic. Są na świecie regiony, w których miasteczka mniejsze od Augustowa funkcjonują jako zagłębia usługowe, które przyciągają ludzi kreatywnych - artystów i naukowców. Historia wspomnianej już w toku tej dyskusji Doliny Krzemowej zaczęła się przecież właśnie tak. Palo Alto, Moutain View, Cupertino to przecież niewielkie miejscowości, w których swoje kwatery główne mają największe firmy informatyczne świata. Augustów nie ma niczego, co mogłoby ten kapitał ludzki (oczywiście w polskiej lokalnej skali) przyciągnąć. Dlatego moim zdaniem skazany jest na los uzdrowiska, zamierającego w zimie kurortu, o powrocie do którego się marzy, ze świadomością, że posunięcie to byłoby jednak nieracjonalne.
Piotr F. edytował(a) ten post dnia 20.11.09 o godzinie 10:05