Ola G.

Ola G. SAP Ops &
Procurement Manager

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Należy jeszcze rozróżnić egzaminy i pasy, bo to dwie różne sprawy.
Kolorowe pasy są praktyczne, ale można się też bez nich obejść :)
Pełnią głównie funkcję informacyjną, zwłaszcza kiedy na treningu jest dużo osób ćwiczących, które się nie znają. Osoba początkująca może łatwo wyłowić kogoś z wyższym stopniem, kogo może poprosić o pomoc. Tak samo prowadzący (np. na stażu) może szybko oszacować poziom grupy i dostosować do niej program zajęć.
Z drugiej strony podział do "białych" i "czarnych" dobrze funkcjonuje w większości sekcji i nikt raczej nie narzeka :)
Tak naprawdę to kwestia przyzwyczajenia :)

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Aleksandra G.:
Należy jeszcze rozróżnić egzaminy i pasy, bo to dwie różne sprawy.
Kolorowe pasy są praktyczne, ale można się też bez nich obejść :)
Pełnią głównie funkcję informacyjną, zwłaszcza kiedy na treningu jest dużo osób ćwiczących, które się nie znają. Osoba początkująca może łatwo wyłowić kogoś z wyższym stopniem, kogo może poprosić o pomoc. Tak samo prowadzący (np. na stażu) może szybko oszacować poziom grupy i dostosować do niej program zajęć.
Z drugiej strony podział do "białych" i "czarnych" dobrze funkcjonuje w większości sekcji i nikt raczej nie narzeka :)
Tak naprawdę to kwestia przyzwyczajenia :)
U nas kolor pasa odzwierciedla posiadany stopień. Z tego, co wiem, jesteśmy jedną z niewielu sekcji, które oznaczają stopień kolorem pasa. To są ustalenia odgórne. Jak napisałaś, w większości sekcji pasy są białe i czarne, to u nas jest trochę inaczej. :)

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Myślę, że podział biało czarny jest wystarczający - często jest tak, że ludzie o stopniu wyższym zaskakują nas brakiem umiejętności, dlatego "wymieszanie" dobrze robi wszystkim - każdy coś innego ma wypracowane - przynajmniej do pierwszego dana.

A co do egzaminów - to jest to niewątpliwie pozytywny feedback - oczywiście jeśli się zda - i satysfakcja z tego, że człowiek się rozwija. Myślę, że rolą nauczyciela jest tak prowadzenie ucznia, żeby nie było stresu, żeby w momencie egzaminu nie było kompletnego rozjazdu między oczekiwaniami nauczyciela a umiejętnościami ucznia. Dlatego u nas to nauczyciel decyduje kto ma kiedy zdawać.

Myślę, że stres powstaje wtedy, gdy nie jesteśmy pewni swoich umiejętności - a w takim przypadku lepiej sobie egzamin odpuścić.

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Ciekawe podejście mają do wymagań egzaminacyjnych w Hombu Dojo...

http://www.aikikai.or.jp/eng/gradingsystem.htm
Patrycja L.

Patrycja L. Bo życie to ying i
yang, spójność i
chaos..

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Piotr L.:
Myślę, że podział biało czarny jest wystarczający - często jest tak, że ludzie o stopniu wyższym zaskakują nas brakiem umiejętności, dlatego "wymieszanie" dobrze robi wszystkim - każdy coś innego ma wypracowane - przynajmniej do pierwszego dana.

A co do egzaminów - to jest to niewątpliwie pozytywny feedback - oczywiście jeśli się zda - i satysfakcja z tego, że człowiek się rozwija. Myślę, że rolą nauczyciela jest tak prowadzenie ucznia, żeby nie było stresu, żeby w momencie egzaminu nie było kompletnego rozjazdu między oczekiwaniami nauczyciela a umiejętnościami ucznia. Dlatego u nas to nauczyciel decyduje kto ma kiedy zdawać.

Myślę, że stres powstaje wtedy, gdy nie jesteśmy pewni swoich umiejętności - a w takim przypadku lepiej sobie egzamin odpuścić.

W 100% podzielam Twoje zdanie Piotrze. Nic dodać, nic ująć, wszystko w temacie.
Magdalena Skrabut-Konderla

Magdalena Skrabut-Konderla PMP, project
manager, konsultant

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Piotr L.:
Myślę, że podział biało czarny jest wystarczający - często jest tak, że ludzie o stopniu wyższym zaskakują nas brakiem umiejętności, dlatego "wymieszanie" dobrze robi wszystkim - każdy coś innego ma wypracowane - przynajmniej do pierwszego dana.
Myślę, że stres powstaje wtedy, gdy nie jesteśmy pewni swoich
umiejętności - a w takim przypadku lepiej sobie egzamin odpuścić.

Ja również jestem za biało-czarnym podziałem i to nawet w wersji ostrzejszej niż jest to przyjęte w Polsce - czyli hakama od 1 dan, a 1 kyu ewentualnie brązowy pas.

Co do stopna vs. umiejętności - bywa różnie. Ćwiczę od dawna, ale w ostatnich latach praca mocno mi zdezorganizowała treningi. Przenosząc się do nowego klubu nie chciałam zakładać hakamy, zanim nie podciągnę się znów do odpowiedniego poziomu, ale wybito mi to z głowy. Patrząc wstecz uznaję, całkiem slusznie. Hakama (i ogólniej - stopień) zobowiązuje i daje dodatkową motywację do nauki i doskonalenia umiejętności. Nigdy nie spieszyłam się do kolejnych egzaminów, ale uważam, że osoby do nich "z zasady" nie przystępujące przeważnie zasłaniają filozofią lenistwo (bo przed egzaminem trochę trzeba popracować) lub obawę przed porażką...
Aleksander Malewski

Aleksander Malewski Kierownik Projektu
IBM

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Witam! (to chyba mój pierwszy post w tej grupie)
Moje doświadczenie z egzaminami na aikido jest takie, że zawsze kojarzyło mi się bardziej z wyłudzaniem kasy za egzamin. Przynajmniej na Shudokan Aikido. Podział na pasy może być, czemu nie? Ale czemu sempai (sensei) nie może przedzielać stopni od tak? Przecież obserwuje i potrafi ocenić na ile kto potrafi. Tak przynajmniej kiedyś było. A na Yoshinkan spotkałem się z tym, że do brązowego pasa nie zakładało się koloru, mimo że egzaminy były. Różnice w poziomie są takie małe, że nie warto robić podziału.

Pozdrawiam
Magdalena Skrabut-Konderla

Magdalena Skrabut-Konderla PMP, project
manager, konsultant

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Aleksander M.:
Witam! (to chyba mój pierwszy post w tej grupie)
Moje doświadczenie z egzaminami na aikido jest takie, że zawsze kojarzyło mi się bardziej z wyłudzaniem kasy za egzamin. Przynajmniej na Shudokan Aikido. Podział na pasy może być, czemu nie? Ale czemu sempai (sensei) nie może przedzielać stopni od tak? Przecież obserwuje i potrafi ocenić na ile kto potrafi. Tak przynajmniej kiedyś było. A na Yoshinkan spotkałem się z tym, że do brązowego pasa nie zakładało się koloru, mimo że egzaminy były. Różnice w poziomie są takie małe, że nie warto robić podziału.

Nie ma różnicy w poziomie? W klubach, w których ćwiczyłam różnica między osobą np. po dobrze zdanym egzaminem na 4 kyu a osobą po dobrze zdanym egzaminem na 3 kyu była wyraźnie zauważalna. Wiem jednak, że nie wszędzie tak jest...

Co do tego, że sensei powinien decydować - prawda, tak powinno być w idealnym świecie... W którym niestety nie żyjemy. W aikido nie ma zawodów ani prawdziwej walki. Egzamin jest praktycznie jedynym momentem (o ile jest poprawnie przeprowadzony), w którym trzeba dać z siebie wszystko, żeby osiągnąć założony cel. Być może nie każdy tego potrzebuje, żeby się w pełni zmobilizować do ciężkiej pracy - pozostaje mi tylko pogratulować...
Aleksander Malewski

Aleksander Malewski Kierownik Projektu
IBM

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Magdalena S.:
Co do tego, że sensei powinien decydować - prawda, tak powinno być w idealnym świecie... W którym niestety nie żyjemy. W aikido nie ma zawodów ani prawdziwej walki. Egzamin jest praktycznie jedynym momentem (o ile jest poprawnie przeprowadzony), w którym trzeba dać z siebie wszystko, żeby osiągnąć założony cel. Być może nie każdy tego potrzebuje, żeby się w pełni zmobilizować do ciężkiej pracy - pozostaje mi tylko pogratulować...

Według mnie sama idea zdawania egzaminu jest chybiona. Przynajmniej w przypadku gdy zdajesz przed sempai który trenuje na co dzień i cię obserwuje. Wyuczasz się techniki na egzamin i tyle. Gdyby stopnie nadawane były spontanicznie w czasie treningu trzeba by było uważać na siebie cały czas, przykładać się codziennie, nie tylko tydzień przed egzaminem.
Zgodzę się, że na dana wypada zdawać i to przed jakimś sensei. Tutaj chyba się nie uniknie egzaminu. Można by to rozwiązać w ten sposób, że po brązowym pasie ćwiczymy już u jakiegoś 3 dana przez rok czy dłużej, w ten sposób mógłby w rzeczywistości ocenić umiejętności itp.

A co do poziomów to w moim przypadku było tak, że stopnie trzeba było zdawać po kolei w określonych odstępach czasu. Nie miało znaczenia, że ktoś się szybciej uczy czy nie. W takim przypadku, mimo, ze ktoś był lepszy i tak miał niższy stopień.
W aikido jest dużo stopni, można nieźle zostać w tyle (strasznie irytujące).
Magdalena Skrabut-Konderla

Magdalena Skrabut-Konderla PMP, project
manager, konsultant

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Wygląda na to, że po prostu miałam szczęście do nauczycieli... Mój pierwszy sensei ma obecnie 4 dan, podobnie dwaj następni. Nawet na 6 kyu zdawałam u 2 dana. I do egzaminu nikt nie podchodził "bo mu czas wyszedł", może poza grupą dziecięcą. Egzaminy na dana (to jeszcze daleko przede mną) najniżej u 6 dana...

Przyznawanie stopni "spontanicznie" ma chyba więcej minusów niż egzaminy. Zaczynając od tego, że sprawdza się to tylko w stosunkowo niedużych grupach, przez subiektywizm oceny, po brak standaryzacji wymagany przez większość organizacji.
Aleksander Malewski

Aleksander Malewski Kierownik Projektu
IBM

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Osoba wystawiająca stopień sama wystawia o sobie opinię. Może w aikido nie jest to takie proste do weryfikacji, ale jednak ludzie widzą kto na ile potrafi.
Poziomy egzaminów też się różnią w zależności od egzaminującego. Ale muszę się zgodzić, że w pewnych momentach potrzebna jest standaryzacja. Jednak dalej przeszkadza mi to że ludzie przykładają się dopiero na egzaminie.
Magdalena Skrabut-Konderla

Magdalena Skrabut-Konderla PMP, project
manager, konsultant

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

To, że ktoś przykłada się dopiero na egzaminie nie jest, w mojej opinii, spowodowane faktem istnienia egzaminów... Zawsze jest to kwestia podejścia do treningu, zarówno nauczyciela jak i ucznia.

Przez analogię, po co egzaminy na studiach... Przecież każdy powinien się uczyć (i nauczyć) bez takiego straszaka - studenci to ludzie dorośli, poważni i studiujący w celu zdobycia określonej wiedzy i umiejętności. Obrona na koniec tak (jako odpowiednik egzaminu mistrzowskiego), ale po co egzaminy cząstkowe? Oczywiście ironizuję, ale sporo podobieństw występuje.

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

W aikido moim skromnym zdaniem problemem jest założenie braku rywalizacji. Ponieważ nie można się właśnie "sprawdzić" - a najlepszym modelem sprawdzalności czegokolwiek jest próba rywalizowania w konkretnym dziale czy temacie. Dlatego też osobiście uważam, że sparingi powinny być wprowadzone, ze względu na możliwość wyuczenia się zachowań w konkretnych, dość dziwnych sytuacjach. A egzaminy takimi sytuacjami nie są, tym bardziej, że przecież (nie wiem tego z doświadczenia, ale mam takie wrażenie) uke osoby zdającej może chcieć mu pomóc zdać na wyższy stopień...

Rozumiem założenia Morihei Ueshiby, ale...
Przemysław K.

Przemysław K. Starszy Specjalista
ds. Telekomunikacji,
Amplico AIG Life

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Witam

A ja uważam, że stopnie i egzaminy to nic złego jeżeli nie będą głównym aspektem przychodzenia do Dojo. Jak to sie mówi od zawsze "Stopień stopniowi nie równy" i widać to na każdym treningu gdziekolwiek nie będziemy ćwiczyli. W mojej prywatnej ocenie ważna jest Osoba i jej stosunek do treningu a nie tylko jego stopień. Trenując i uczęszczając aktywnie na stażach można zauważyć, że jest naprawadę dużo adeptów tej sztuki walki nie posiadających najwyzszych stopni w naszym kraju, a reprezentujących niekiedy wyższy stopień od tych wcześniej wymienionych.

pozdrawiamPrzemysław K. edytował(a) ten post dnia 04.10.07 o godzinie 15:48

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Mateusz M.:
Dlatego też osobiście uważam, że sparingi powinny być wprowadzone, ze względu na możliwość wyuczenia się zachowań w konkretnych, dość dziwnych sytuacjach. A egzaminy takimi sytuacjami nie są, tym bardziej, że przecież (nie wiem tego z doświadczenia, ale mam takie wrażenie) uke osoby zdającej może chcieć mu pomóc zdać na wyższy stopień...

To nie taniec towarzyski, tutaj widać od razu czy uke się podkłada czy też jest kładzony (alias rzucany) :)
Owszem, też miałem takie wrażenie, że lepiej mieć kogoś znajomego na egzaminie. Ale to chodzi bardziej o osobę, która nie utrudnia, a nie taką która pomaga. Bo jeśli się zna aikido to można sobie naprzeszkadzać...

Nawet będąc laikiem można zauważyć, że jeśli ktoś nie umie, to albo zacznie nie z tej strony, albo nie w tym takcie ;) albo kończy jak lebiega :) Oczywiście zależy od stopnia - na pewnym poziomie nie wystarcza już odpowiednia postawa po wykonaniu dowolnej techniki.

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Ja bardzo długo nie zdawałem i nie miałem specjalnie jakoś na to ochoty. Dopiero po czasie zrozumiałem jakie to jest ważne, ponieważ pozawala się rozwijać, nauczy nazw technik, a tym samym pozwoli je kojarzyć z ruchem. Niewiedza kończy się gdy uzyskujemy imiona rzeczy, które w gruncie rzeczy znamy:)

Przewinęło się już w tym temacie, że mistrz nadaje stopień, jeżeli widzi, że ktoś jest gotowy aby go otrzymać. To jest racja, ale ważne jest też, by samemu czuć, że powinno się iść dalej.

Odnośnie egzaminów i formy w jakiej są przeprowadzane, to satysfakcję z własnych umiejętności można uzyskać nie mając sił, żeby zejść z maty, wykręcając kimono, w potem słysząc od egzaminatora, że "ruch był dobry, ale tu a tu się potknąłeś, popraw to..." i wiesz, co jest nie tak, nad czym chcesz popracować.

"Podkładanie się" na egzaminach na kyu czasami się zdarza:), ale to nie jest nic złego, jeżeli np. na egzaminie na 3/2 kyu masz pokazać głównie ruch, płynność. Inaczej przecież zrobimy technikę, kiedy ktoś będzie oporował a inaczej, kiedy będzie się poruszał w rytmie, jaki narzucimy. Zdawanie, używając "twardego" a "miekkiego" Aikikai ma znaczenie, o ile możemy taki umowny podział wyróżnić.

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

U nas egzaminy wyglądają całkiem ciekawie. Generlanie do egzaminu dopuszcza nasz sensej, a w sumie to nawet sam nas wybiera. Później na sam egzamin zapraszany jest sensej z innego dojo, który ogląda nasz egzamin. Polecenia wydaje nam nasz sensej, a ocenia przyjezdny. Dzięki temu można zapewnić obiektywizm i na egzaminie jest praktycznie bez stresu.
Co to wyzszych stopni to forumła jest chyba podobna, tyle ze przyjezdza nasz szef z francji Sensei Etienn Leman.
Jakub Urbański

Jakub Urbański II reżyser,
scenarzysta filmowy
i telewizyjny,
autor.

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

trenuje od kilku lat, a ponieważ życie zawodowe powodowało, że przeprowadzałem się z miasta do miasta, to niewiele przejmowałem się sprawą podchodzenie do egzaminów (najzwyczajniej nie było mozliwości, a też na staże nie zawsze mogę jeździć...praca, praca, praca...) Zmieniałem sale, zmieniałem trenerów, ale pozostałem wierny samej ideii poznawania (cokolwiek i dla kogokolwiek to coś znaczy... :) i treningu... I bedę trenował, dopóki na spotkania z aikido będę chodził z uśmiechem. Jeśli kiedyś przestanie mnie to bawić, to po prostu zrezygnuję.

Inna sprawa, że znam miejsca, gdzie egzaminy odbywają się, co kilka miesięcy i 1 kyu można uzyskać nawet w cztery lata (naprawde, sa takie miejsca w Polsce...:) Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do nich...

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

w 4 lata? niezle
w takim czasie nie ma szans na opanowanie podstaw

konto usunięte

Temat: Egzaminy w Aikido - konieczność czy zawracanie głowy?

Nie ma wątpliwości, że jeśli ktoś chce poważnie trenować aikido, to do egzaminów powinien podchodzić.



Wyślij zaproszenie do