Temat: wakacyjne rejsy po Mazurach
Na Mazurach byłem niezliczoną ilość razy i tylko raz burza złapała mnie na jeziorze. Moje gapiostwo, wierzę że już więcej się nie powtórzy.
Nie wiem czy płakać czy się śmiać kiedy ktoś wypisuje o białych szkwałach i sztormach mazurskich. Wszystkie takie "straszności" spędzałem w przystaniach albo w tzw. szuwarach. Bo to widać! Nie ma gromów z jasnego nieba.
Komentowanie żenujących tekstów "przeżyjesz zrozumiesz" sobię raczej daruję.
Pani Aleksandro, pozostanę przy swoim zdaniu. Nigdy nie będzie Pani przekonana że to już jest ten czas aby samodzielnie poprowadzić jacht. Doskonale Panią rozumiem bo tak samo miałem obawy przed pierwszym samodzielnym rejsem morskim. Jednakże im dłużej będzie Pani pływać tylko jako załoga tym bardziej będzie Pani widziała jak wiele nauki przed Panią. A życia nie starczy aby nauczyć się wszystkiego i przeżyć wszystko.
MUSI Pani zaakceptować to, że błędy będzie Pani robić! To jest normalne, naturalne i konieczne! Ale trzeba mieć możliwość ich popełnienia bo tylko w ten sposób zbuduje Pani swoje doświadczenie.
Moja rada szczera to zacząć od jachtu nie za dużego, nie za szybkiego. Tak do 7 metrów ale bardzo dobrze przygotowanego tj. wszystkie linki do kokpitu, roler foka na sztywnym sztagu, bramka do kładzenia masztu, bezpiecznikowa knaga przy sterze.
Dla przykładu Corveette 650 czy nawet Tango 730. Generalnie jacht zwrotny i lekki. Początkowo lepiej unikać jachtów o wysokiej burcie.
Manewry portowe robić na minimalnej prędkości, tyle aby sterowność zachować i pamiętać że rufą na silniku łatwiej parkować niż dziobem.
Nadal na Mazurach spotka Pani wielu bardzo życzliwych żeglarzy, którzy się zwyczajnie będą cieszyć, że podziela Pani ich zainteresowania i chętnie pomogą, doradzą.
Jak już pisałem wcześniej najwygodniej stworzyć sobie flotyllę i podpatrywać, naśladować manewry innych.
I BĘDZIE DOBRZE! raz, drugi, dziesiąty nie wyjdzie manewr ale wreszcie to wszystko przyjdzie.