konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Co robić kiedy Cię bierze ochota do pracy?

Siądz spokojnie i poczekaj aż Ci przejdzie

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Jeśli miał to być dowcip, to jest stary i nędzny...
Miało to zacząć jakąś dyskusję? Falstart wyglądający na nabijanie sobie postów

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

"All work and no play makes Arek a dull boy"

Może to dla Pana stare i nędzne powiedzenie, ale wielu Czytelnikom się podoba i nawet dodają swoje powiedzonka, np." the problem with doing nothing is you never know when you've finished".

Na innym portalu spowodowało to długą dyskusję na temat czy pracujemy za dużo, czy tracimy cenny czas na pracę, zaniedbując życie rodzinne, itd.

Niczym to powiedzenie nie zasługuje na ocenę "nędzne'. To jedynie wskazuje na Pana podejście i myślenie. Trochę luzu: "żyj i daj innym żyć".

Moją intencją było własnie trochę Czytelnikom urozmaicić czytanie tych postów. Czy za to Pan mnie atakuje? Oczywiscie, zawsze się znajdą super poważne osoby, którym twarz by pękła, gdyby mieli się uśmiechnąć.

Nabijać postów nie potrzebuję. Jestem aktywny (bo mam na to czas) na portalach polskich i anglojęzycznych - z nie małym uznaniem.

Tak przy okazji, czy Pan zna choć jeden dowcip o audytorach wewnętrznych?
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Ja mam inny problem - mi nigdy ochota do pracy nie przechodzi. Co wówczas?
Ba! szybciej mi przechodzi chęć do odpoczynku niż do pracy.

Czy to jest jakiś objaw?

Edmund, a teraz poważniej. Nigdy nie rozumiałem co znaczy "za dużo pracujemy". Przyjmując się do pracy, zakładając firmę - świadomie decydujemy się co nasz czeka. Jeżeli komuś duża ilość pracy odpowiada to zawsze ma dwa wyjścia (jak z każdej innej sytuacji)
1) zaakceptować
2) nie akceptować

Och te dylematy:)

Miłego

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Ludzie upadli tak nisko iż przejęli wartości systemu który jest nam wpajany, liczą się tylko pieniądze, wartości tj, rodzina, braterstwo, honor są wywabiane jak plamy i traktowane jako faszyzm, wszyscy karmią się kłamstwem odp prezydenta po sklepikarki i sprzątaczki, witamy w Unii Europejskiej w której jesteś niewolnikiem w swoim własnym domu, człowiek żyjąc w klatce w końcu przyzwyczaja się do niej i traktuję ją jako dom.

W sumie przysłowie jest dobre, ale jestem pewny że wiele osób możne je zrozumieć inaczej. Gdyż słowo praca można interpretować na wiele sposobów.

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Szanowny Arturze - jednak to powiedzenie wzbudziło trochę dyskusji i to jest dobrze.

Osobiście mógłbym dużo opowiadać na ten temat, bo urodziłem się na obczyznie i pracowałem w Anglii, Italii, Stanach, Francji, Niemczech itd. U Amerykanów liczyła się tylko praca i wyniki. Osiągnąłem stanowisko Senior Vice President międzynarodowej Grupy bankowej z centralą w Paryżu oraz Chief Inspector J-V banku z centralą w Hamburgu i z oddziałami po całej Azji, które audytowałem.

Wiem dobrze, co to znaczy pracować. Teraz prowadzę własną firmę szkloleniowo-doradczą w Polsce, ale raczej tak dużo już nie pracuję, bo mam dobry zespół a Spólka po 15 lat na rynku ma swoją nichę i dobrą opinię.

Rozumiem co to znaczy pracować długie godziny, ale teraz cenię sobie czas na inne zajęcia, rodzinę, urlopy (kilka dni temu wróciłem z resju po Pacyfiku z Hawaii do Vancouver), swoje hobby, itd.

Po co to piszę? Bo praca właśnie daje możliwości na dobre życie, satysfakcję z osiągnięć i na spokojną, godną emeyturę. Potrzeba jednak odpowiednich warunków, no i trochę szczęścia, przynajmniej być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie ...

Czego jednak trzeba unikać? Charować w jakiejś firmie (nawet zagranicznej), dać wszystko z siebie, dobrze zarabiać ale nic nie osiągnąć.

No i z takiego starego, "nędznego" powiedzenie robi się ciekawa dyskusja. Potrzeba tylko pozytywnie podejśc do tematu.Edmund John Saunders edytował(a) ten post dnia 02.06.12 o godzinie 14:19

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Ideałem jest zacząć coś robić z ochotą i pasją i pewnego dnia zorientować się, że czerpiemy z tego (oby niemałe:) zyski. Oczywiście robimy to z ochotą, ale czy to można nazwać pracą?

Wiem, że to trochę banalne, ale takie komunały mimo wszystko nigdy nie przestaną być aktualne.

A tak poważnie: Co robić kiedy Cię bierze ochota do pracy?
Zmień pracę:)

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Zaczęło się od powyciąganych szabelek i krótkiej wojaczki, ale okazało się, że parę postów się pojawiło i jakiś wątek z tego wyszedł...

Dwa tematy można by na pewno pociągnąć dalej. 1) Co to znaczy pracować za dużo? 2) Co to znaczy nic nie osiągnąć (i kiedy orientujemy się, że "nic nie osiągnęliśmy")?

Ad. 1) Jak PH miesięczny target wyrabia w 110 % to znaczy, że pracował za dużo? Szczególnie jak firma za 101 % płaci mu tak samo jak za 110%, bo w kolejny próg wpada "dopiero" przy 111 procentach? Jak miesięczną "normę" wyrabia po 3 tygodniach, to znaczy że pracuje za dużo (za szybko)? Czy w pracy można pracować za dużo? Nadgodziny (płatne czy "bezpłatne") to przejaw "za dużo"? Czy zupełnie wolny weekend to przejaw "za mało", czy innymi słowy sprawdzenie firmowego maila w sobotę to już za dużo? Wg mnie nie ma wymiernej miary, która określiłaby czy ktoś pracuje za dużo (ew. za mało). Może to kwestia fizyczności i tego jak dana osoba się czuje i czym ewentualnie tłumaczy swoje zmęczenie czy brak czasu na rozrywkę, rodzinę, itd.

Ad. 2) To kwestia zasygnalizowana między wierszami przez Pana Edmunda. Zmierzyć to też trudno. Wiadomo, nie chciałbym spostrzec, że napracowałem się i nic z tego nie mam i nic mi to nie dało (w jakimkolwiek obszarze). Ani pieniędzy, ani satysfakcji, ani nawet zapisu do CV... "Osiągnięcie czegokolwiek" to bardzo subiektywna kwestia - dla każdego może to być coś innego. Osobiście, lubię sprawdzić gdzie w danym momencie jestem ja, a gdzie moi rówieśnicy, dawni współpracownicy, znani mi właściciele firm, itd. To mi podpowiada czy w danym momencie (czy od jakiegoś momentu) stoję w miejscu, mam coś do nadrobienia, czy może akurat "lideruję".

PS.: @Artur - "przyjmując się do pracy" ?! ;-)

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Arkadiusz Śliwiński:
Jeśli miał to być dowcip, to jest stary i nędzny...
Miało to zacząć jakąś dyskusję? Falstart wyglądający na nabijanie sobie postów

Panie Arkadiuszu, nie rzecz w masowym produkowaniu postów, ale w ich jakości mierzonej liczbą ocen wartościowych i stosunkiem "plusów" do łącznej liczby wypowiedzi.

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Proszę już nie rozwijać tego wątku o nabijaniu postów, ani w sensie osobistym, ani problemowym (bo to offtop)

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Dominik Staroń:
Panie Arkadiuszu, nie rzecz w masowym produkowaniu postów, ale w ich jakości mierzonej liczbą ocen wartościowych i stosunkiem "plusów" do łącznej liczby wypowiedzi.

Zgadzam się w zupełności, tyle tylko, że jak się widzi pościk Pana Edmunda J. Saundersa

Edmund John Saunders:
Co robić kiedy Cię bierze ochota do pracy?
>
Siądz spokojnie i poczekaj aż Ci przejdzie

to traktuję to jako nabijanie postów i nic innego. nie dostrzegłem w tym poście żadnej inwencji autora do pobudzenia dyskusji i stąd mój komentarz
Nikt mi nie wmówi, ze rzucenie starego dowcipu bez komentarza od siebie jest zaproszeniem do dyskusji. Ale jeśli ktoś uważa, że w ten sposób rozpoczyna sie dyskusję... jego prawo.

Nie, Panie Edmundzie, nie znam żadnych dowcipów o audytorach wewnętrznych bo nie miewam nawet z nimi do czynienia, zatem mógłbym go nawet nie zrozumieć :(
Mariusz Kierstein

Mariusz Kierstein Skilled Sales
Development Manager

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Dominik Staroń:

Ad. 1) Jak PH miesięczny target wyrabia w 110 % to znaczy, że pracował za dużo? Szczególnie jak firma za 101 % płaci mu tak samo jak za 110%, bo w kolejny próg wpada "dopiero" przy 111 procentach? Jak miesięczną "normę" wyrabia po 3 tygodniach, to znaczy że pracuje za dużo (za szybko)? Czy w pracy można pracować za dużo? Nadgodziny (płatne czy "bezpłatne") to przejaw "za dużo"? Czy zupełnie wolny weekend to przejaw "za mało", czy innymi słowy sprawdzenie firmowego maila w sobotę to już za dużo? Wg mnie nie ma wymiernej miary, która określiłaby czy ktoś pracuje za dużo (ew. za mało). Może to kwestia fizyczności i tego jak dana osoba się czuje i czym ewentualnie tłumaczy swoje zmęczenie czy brak czasu na rozrywkę, rodzinę, itd.

"Za dużo" jest wtedy jak tracisz kontakt z rzeczywistością a praca zaczyna Ci zastępować dom, rodzinę, znajomych. Problem w tym, że często orientujemy za późno, np. po rozwodzie albo co gorsza nawet wtedy jesteśmy skłonni akceptować coraz większe koszty. Uzależniamy się jak od fajek czy wódy, po prostu. Na starość praca się kończy i okazuje się, że owszem mamy piękne mieszkanie, 2 samochody, może nawet jacht na Karaibach, ale tak na prawdę nie mamy nic. Pamiętam taką sytuację jak właśnie będąc na Karaibach w pięknych okolicznościach przyrody zamiast wylegiwać się na plaży i popijać mohito stałem chyba z pół godziny przed hotelową kafejką internetową. Tak silna była potrzeba sprawdzenia maili i co tam się dzieje na posterunku w pracy. Z letargu wybudziła mnie dziewczyna, której jestem bardzo wdzięczy. Dała mi w łeb ;) i powiedziała krótko: jak tylko tam wejdziesz to o mnie zapomnij.
Nie było łatwo, pokusa była ogromna. Wyleczyłem się z niej mniej więcej w okolicach 10-tego dnia urlopu. Wtedy zrozumiałem, dlaczego urlopy tygodniowe są bez sensu. Jeszcze więcej zrozumiałem jak wróciłem do pracy po urlopie. Okazało się, że biuro nie spłonęło :) i o zgrozo wyniki są świetne. Dostrzegałem, że mam bardzo odpowiedzialny, dojrzały zespół. Prawdę mówiąc było mi wtedy wstyd wobec nich, bo moje zachowanie na urlopie trochę wskazywało na brak zaufania do zespołu. to były cenne wakacje...
Zamiast jednak filozofować, bo temat work-life balance, pracoholizmu itp. był już wielokrotnie wałkowany, to polecę w temacie niemłody już film "Adwokat diabła" ;)

Ad. 2) To kwestia zasygnalizowana między wierszami przez Pana Edmunda. Zmierzyć to też trudno. Wiadomo, nie chciałbym spostrzec, że napracowałem się i nic z tego nie mam i nic mi to nie dało (w jakimkolwiek obszarze). Ani pieniędzy, ani satysfakcji, ani nawet zapisu do CV... "Osiągnięcie czegokolwiek" to bardzo subiektywna kwestia - dla każdego może to być coś innego. Osobiście, lubię sprawdzić gdzie w danym momencie jestem ja, a gdzie moi rówieśnicy, dawni współpracownicy, znani mi właściciele firm, itd. To mi podpowiada czy w danym momencie (czy od jakiegoś momentu) stoję w miejscu, mam coś do nadrobienia, czy może akurat "lideruję".
dlatego kluczową umiejętnością jest stawianie sobie "smartnych" celów i umiejętność mierzenia postępów (czy to przez wskazany tu benchmarking czy inne ustalone wcześniej parametry). Wygodniej oczywiście jak korporacja stawia nam cele i zdejmuje z nas odpowiedzialność. Pewnie za ich realizację doczekamy się awansu czyli jest sukces? tylko być może, gdybym sam sobie postawił cele i do nich konsekwentnie dążył, to ten awans miałbym po 2 latach a nie 5-ciu? A może miałbym już własny, dochodowy biznes?
Zapłata za wzięci odpowiedzialności wydaje się atrakcyjna, ale nie dla każdego będzie równie wartościowa. Pójście własną drogą rozwoju, postawienie sobie ambitnych celów i trud poświęceń. Ważne, aby końcowy bilans się opłacał. Jak ktoś ma dużą awersję do ryzyka i ceni sobie stabilizację, to wybierze cichy etat. Taki niestety mentalny bagaż odziedziczyliśmy po poprzednim systemie a jak do tego dołożymy skostniały rynek pracy, absurdalne prawo, to okazuje się, że pójście własną drogą jest naprawdę trudne i ryzykowne, bo z reguły oznacza otwarcie swojego biznesu (a jak wiadomo co 3-cie w ciągu 2 lat upada). Mieliśmy kiedyś bardzo fajne umowy kontraktowe, dziś pozostało po nich wspomnienie. Chętnie zrezygnowałbym z etatu na rzecz kontraktu i założenia działalności, tylko ofert dla typowych kontraktowców jest jak na lekarstwo...
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Edmund John Saunders:
Szanowny Arturze - jednak to powiedzenie wzbudziło trochę dyskusji i to jest dobrze.

Osobiście mógłbym dużo opowiadać na ten temat, bo urodziłem się na obczyznie i pracowałem w Anglii, Italii, Stanach, Francji, Niemczech itd. U Amerykanów liczyła się tylko praca i wyniki. Osiągnąłem stanowisko Senior Vice President międzynarodowej Grupy bankowej z centralą w Paryżu oraz Chief Inspector J-V banku z centralą w Hamburgu i z oddziałami po całej Azji, które audytowałem.

Wiem dobrze, co to znaczy pracować. Teraz prowadzę własną firmę szkloleniowo-doradczą w Polsce, ale raczej tak dużo już nie pracuję, bo mam dobry zespół a Spólka po 15 lat na rynku ma swoją nichę i dobrą opinię.

Rozumiem co to znaczy pracować długie godziny, ale teraz cenię sobie czas na inne zajęcia, rodzinę, urlopy (kilka dni temu wróciłem z resju po Pacyfiku z Hawaii do Vancouver), swoje hobby, itd.

Po co to piszę? Bo praca właśnie daje możliwości na dobre życie, satysfakcję z osiągnięć i na spokojną, godną emeyturę. Potrzeba jednak odpowiednich warunków, no i trochę szczęścia, przynajmniej być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie ...

Czego jednak trzeba unikać? Charować w jakiejś firmie (nawet zagranicznej), dać wszystko z siebie, dobrze zarabiać ale nic nie osiągnąć.

No i z takiego starego, "nędznego" powiedzenie robi się ciekawa dyskusja. Potrzeba tylko pozytywnie podejśc do tematu.
Dokładnie mam taką samą wizję. Teraz pracuje i to prawie non-stop. Później zrobię sobie wakacje ale takie już do końca.
Pytanie tylko, czy mi się uda siedzieć i robić sobie wakacje?
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Dominik Staroń:

PS.: @Artur - "przyjmując się do pracy" ?! ;-)
Hmm coś źle napisałem? :)

Miałem na myśli "ktoś inny". Co nie zmienia faktu, że co raz częściej myślę o tym jakby to było jakbym dostał etat - w takim scenariuszu najbardziej mnie kusi, że mogę zrobić coś od początku do końca.
A może to mrzonka związana z tym, że już prawie 10 lat prowadzę swoja firmę?

Miłego

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Do Pana Arkadiusza, dla kogo "nie ma nic niemożliwego" ...

Można zaprowadzić konia do wody, ale nie można go zmusić do picia. Tak też chyba Pan będzie się do końca trzymał swojej opinii, mimo, że rzucenie takiego starego powiedzenia skutkowało w taką ciekawą dyskusję.

Jednak Pana uwagi jak "nędzny" i "nabijanie postów" były całkiem niepotrzebne i obraźliwe. Można krytykować, ale można to zrobić grzecznie, bez dodatkowych uwag osobistych.

Pana "motto" może też być ciekawym tematem do dyskusji ...

PS. Też zajmuję się akwarystyką. Bardzo relaksujące hobby. Mam w domu cztery akwaria, największy z nich to 400 litrów.Edmund John Saunders edytował(a) ten post dnia 04.06.12 o godzinie 13:34

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Co do rzekomego nabijania wypowiedzi Pana Edmunda, nie wydaje mi się by ktoś z takim doświadczeniem przejmował się liczbą postów pisanych na GL i skupiał się na tym by ich liczba rosła, jestem pewny że bardziej liczą się merytoryczne wypowiedzi niż "numerki" osobiście też jestem aktywnym użytkownikiem forum i nie specjalnie mnie interesuję ilość postów i plusów gdyż piszę co myślę a nie to za co bym chciał żeby mnie poklepano po plecach, dlatego mimo swojego nieprzywiązywania uwagi do tego jak zostanę odebrany piszę co myślę i mimo to znajdują się ludzie którzy mają podobne zdanie, dlatego polecam każdemu zrzucenie masek i wypowiadanie się bez strachu o to jak się zostanie odebranym, jedynie w taki sposób rozmowy na GL mogą przynieść coś pożytecznego. Pokazywanie palcem i mówienie "on" jest be kojarzy mi się z naszymi(tfu) politykami. Nie jest to pozytywne skojarzenie, ale jak to się mówi "każdy jest kowalem swojego losu".

Panie Arkadiuszu, może Pan nie zauważa nic w tej wypowiedzi bo Pan nie patrzy, lub z złej strony Pan patrzy. Sens dosłowny nie jest jednoznaczny z sensem jaki miał na myśli autor.

Co do tematu ochoty na pracę, gdyby należycie w tym kraju płacono za wysiłek włożony w prace, pracowałbym tyle ile bym musiał z uśmiechem, a tak jest to dla mnie obowiązkiem który nie wywołuje pozytywnych emocji. I pracuję tyle by móc żyć jak człowiek.

konto usunięte

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Następne w temacie plusów kasuję.
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Artur Kucharski:
Ja mam inny problem - mi nigdy ochota do pracy nie przechodzi. Co wówczas?
Ba! szybciej mi przechodzi chęć do odpoczynku niż do pracy.

Czy to jest jakiś objaw?
Artur! :)
A to co? psychologiczna kokieteria? chcesz o tym porozmawiać z koleżanka po fachu? :))
pracoholiku jeden? :))
Monika J.

Monika J. Trener Umiejętności
interpersonalnych

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Praca... całe życie to praca:) I fizyczna... i psychiczna.. i praca- też praca:)
Cenie sobię możliwość rozwoju. Mam swoje cele: te na dziś, te na jutro, te na przyszłość- żyję tym co mnie pasjonuje..
Zbieram owoce swojej pracy.. jabuszko do jabuszka.. aż uzbieram koszyczek.. potem pomyślę nad własnym sadem:) A potem -mam nadzieję znajdę czas by delektować się zapachem jabuszek siedząc pod jakimś drzewem..;) A tak mnie naszło na egzystencjalną myśl...:))
Pozdrawiam,M.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: bierze Cię ochota do pracy?

Dorota Bienicewicz-Krasek:
Artur Kucharski:
Ja mam inny problem - mi nigdy ochota do pracy nie przechodzi. Co wówczas?
Ba! szybciej mi przechodzi chęć do odpoczynku niż do pracy.

Czy to jest jakiś objaw?
Artur! :)
A to co? psychologiczna kokieteria? chcesz o tym porozmawiać z koleżanka po fachu? :))
pracoholiku jeden? :))
Oj czasami przychodzi mi chęć na wyrażenie takich półprywatnych spraw na forum - to chyba ekshibicjonizm społeczny.
...aha i nie chce rozmawiać z koleżanką po fachu, o tym temacie bo inne jak najbardziej.

Miłego



Wyślij zaproszenie do