Temat: Google: targetowanie ma swoje granice

Google chce, aby jego reklamy były jak najlepiej dostosowane do preferencji użytkownika. Zaznacza jednak, że nie popiera tworzenia jednego profilu na bazie różnych zachowań użytkownika w sieci.

Na swojej metodzie dostosowywania reklam do słów wpisywanych przez internautów w wyszukiwarkę internetowy gigant zarobi w tym roku ok. 16 mld dol. Trzyma się więc sprawdzonej metody i nie zamierza budować pogłębionych profili użytkowników. Zamiast tego planuje śledzić różne słowa wpisywane w wyszukiwarkę podczas konkretnej sesji. Obecnie Google pracuje nad nową metodą, która dostarcza reklam mających związek nie tylko z jednym wyrażeniem wpisywanym przez internautę, ale także z poprzednimi terminami, które wpisywał. I tak np. gdy użytkownik wpisuje "wakacje Włochy", a następnie - "pogoda" Google połączy wszystkie terminy i obok rezultatów pojawią się reklamy dotyczące warunków pogodowych we Włoszech.

Google twierdzi, że jest bardzo ostrożny wobec metod, które mogą naruszać prywatność, takich jak targeting behawioralny.
- Nic nie przechowujemy, nic nie zapamiętujemy. Wszystko dzieje się w czasie trwania jednej sesji - zapewnia Susan Wojcicki, wiceprezes Google.

(Za http://mediarun.pl)