Temat: Co myślicie o tym filmie?
Koszmarny ten film.
1. Brak pomysłu.
Trudno opisać coś, czego nie ma, ale spróbuję. Zatem brak tu pomysłu. Nie ma go. Po prostu brak. Przydałby się pomysł, ale go nie ma. I bardzo go brakuje. Niestety, bez pomysłu - jak bez ręki. Brak pomysłu to poważny mankament. Pomysł być musi, a tu brak...
Tę wyliczankę można by ciągnąć godzinami, ale wciąż czegoś będzie jej brak. Autorka może mniej więcej zrozumieć, co czuł odbiorca w trakcie oglądania.
2. Niewłaściwa realizacja.
Trudno jest zagrać pszczołę. I nie chodzi nawet o kwestię latania, bo temu można jakoś zaradzić (spokojnie, nie chodzi mi o zioło czy amfę), ale o odbiór pszczoły jako sympatycznego zwierzątka. Kiedy myślimy o zwierzęciu do przytulenia czy pogłaskania, przychodzi nam na myśl kot, pies, świnka morska, w ostateczności łoś albo surykatka. Ale nie owad - nie osa, nie karaluch, nie komar i - pardon my French - nie żuczek-gównojad. Dlatego twórcy filmów z owadami w rolach głównych (nie mówię rzecz jasna o filmach dokumentalnych) wybierają animację. Można wówczas "podkręcić" owada, przede wszystkim dając mu duże oczy, owalną buzię i mały nosek, czyli - nadając cechy dziecka. W realu owad jest do bani i się nie sprawdza. Chyba że w twórczości parodystycznej. Warunek - parodia musi być naprawdę udana. I zamierzona.
3. Wydźwięk.
Po obejrzeniu filmu odebrałem taki komunikat - jeśli jesteś dziwolągiem (przebranie za owada, zachowania kompulsywne, brak kontroli nad mimiką twarzy), który nie potrafi nawiązać najprostszej relacji z drugim człowiekiem (z owadem pewnie też nie), to portal beeabroad.com jest dla Ciebie. I doszedłem do wniosku, że nie jestem adresatem tego przekazu (choć niektórzy twierdzą, że w sądzie zdarza mi się kąsać jak osa).
Na drugi raz warto byłoby - skoro już posługujemy się angielskim - bardziej wyeksponować grę słów "be" i "bee" oraz zaakcentować "abroad".