Temat: Wulgaryzmy
Wiesz co?
Naduzywanie - zgadzam sie, ale jesli chodzi o prace, to powiem szczerze, nie przeszkadzalo mi to, bylo na swoj sposob zabawne (na pewno nie dla osoby z zewnatrz, ktora nie wiedziala o co chodzi).
Gdy np. mloda, ladna i mila dziennikarka odklada sluchawke (po TRUDNEJ rozmowie z jakas baba w sprawie KULTURY wysokiej) i zaczyna rzucac miesem jak dorozkaz jakis na nia :))))))
Ale filmu z Linda bez wulgaryzmow sobie nie wybrazam, w Lejdis ( fakt - bez sensu, zeszta nawet z wulgaryzmami film nedzny) :)
Ale nie wyobrazam sobie np. filmu gangsterskiego czy wojennego, gdy ktos kogos zabija, a jego przyjaciel mowi na to:
- O, motylanoga!
Albo mierzy z broni do bandyty/wroga i krzyczy:
- Nie ruszaj sie, lobuzie, lapserdaku!
:P
:)
Generalnie: wulgaryzmy w NIEKTORYCH sytuacjach, gdy jest to uzasadnione uwazam za dopuszczalne w pewnych kregach.
Natomiast na ulicy, w miejscach publicznych to chamstwo i nic wiecej. Dam przyklad: w naszej redakcji klnie sie koszmarnie. Ale w newsroomie tylko. Dziewczyny tez. Ale nie przypominam sobie na piwie, imprezie, wycieczce itd. A juz tym bardziej wsrod OBCYCH. W domu tez nie zdarzylo mi sie zebym powiedzial kiedykolwiek mocniejsze slowo niz poczciwa "dupa" :)
Nas w pracy to nie razi, tworzy swego rodzaju "klimat" i pozwala sie rozladowac jak np. komp zwisnie czy nie mozna sie dodzwonic, ale to sobie wypracowalismy, niekogo nie razi, nikt nie ma nic przeciwko itd. Ale juz gadajac z ludzmi z innego dzialu - pelna kultura.
Inie nazwe tego "graniem", "udawaniem" kultury itd. To po prostu kwestia UMOWY.
A co do przeklenstw staropolskich czy gwarowych, to one sa po prostu piękne :))))))
Goralka do goralki (kloca sie dwie sasiadki):
- Wyliz mi rzyć!
- Moja tyz nie za kratom!
:))))))