Temat: Jak być dobrym telemarketerem ?
Anna K.:
Oczywiście że traktuję to jako naukę. Bardzo chcę w przyszłości pracować jako sprzedawca czy handlowiec. Nie chcę mieć z klientem tylko telefonicznego kontaktu, chcę go widzieć przed sobą. Jestem dobra w sprzedaży bezpośredniej, jaka będę jako telemarketerka-nie wiem. Ale wiem, że zdobędę tym sposobem trochę doświadczenia. Nauczę sie negocjacji, rozmowy z klientem biznesowym, sposobów perswazji itp (a przynajmniej mam taką nadzieję).
Jestem przekonany, że rozpoczynając pracę w telemarketingu dokonujesz naprawdę dobrego wyboru. Nawet jeżeli w przyszłości chcesz pracować jako sprzedawca czy handlowiec. Przecież zanim na żywo się spotkasz z Klientem to wypadało by się z nim jakoś umówić. A tego najczęściej w dzisiejszym świecie się dokonuje przez telefon. Jak słyszę jak niektórzy się do tego zabierają to mnie coś strzela. Tobie będzie o wiele łatwiej spowodować, że osobiste spotkanie będzie jeszcze bardziej udane. Tego o czym piszesz się nauczysz jeżeli trafisz do odpowiedniej firmy i będziesz chciała się sama czegoś nauczyć.
Maciej K.:
Jeżeli to nie zostało wymienione: to mogę dodać, że ważna cechą jest bardzo uważne słuchanie klienta, dzięki temu można wyłapać jego wszystkie słabości podczas rozmowy, a wtedy można podać swoje argumenty które przeważą nad efektem całej konsultacji.
Zgadzam się, że przydatne, a wręcz niezbędne jest uważne słuchanie Klienta. Zdecydowanie nie zgadzam się z tym, że trzeba szukać słabości Klienta. Zależy czy mówimy o sprzedaży czy Infolinii. Inaczej trzeba działać na Infolinii, a inaczej sprzedając. Zakładając, że chcesz sprzedać to musisz wyłapać co Klient tak naprawdę chce, co jest dla niego ważne itp. - zbieranie informacji, a następnie wykorzystując to tworzysz z tego co akurat masz do sprzedania wspaniały i niezbędny do życia Klientowi produkt.
Monika K.:
a mnie w pierwszych dniach ciężko było zapanować nad głosem - chciałam byc taka milutka, że piszczałam w słuchawkę - aż mi samej to przeszkadzało. Po jakimś czasie nauczyłam się pracować głosem. Nikt o tym nie mówi, ale właściwy ton głosu, to część sukcesu:)
Czyli, uwaga: zachowując swój indywidualny styl mówienia należy pamiętać o takim modulowaniu głosem, by był przyjemny: nie świstać, nie piszczeć nie dyszeć i takie tam:))Głęboko, że środka siebie się wypowiadać... Co wy na to?
W tym zawodzie głos jest podstawą. Rzeczywiście na szkoleniach mówią o tym zbyt mało. Nie ważne jest co mówisz Klientowi (treść), ale w jaki sposób to robisz (struktura). W kontaktach osobistych treść to zaledwie 7% przekazu. Nie wiem ile % jest w rozmowie telefonicznej, ale obserwując konsultantów zauważyłem, że generalnie reguła się potwierdza. Treść jest mało istotna.
W kwestii głosu to ważne jest:
1. Tempo - staraj się mówić z prędkością jak najbardziej zbliżoną do rozmówcy. Ludzie są w stanie przetwarzać informacje z taką prędkością z jaką sami mówią. Jak zaczniesz mówić o wiele szybciej to duża część Twojej wypowiedzi nie trafi do odbiorcy. Równie dobrze można w ogóle tego nie mówić. Jeżeli zaczniesz mówić zbyt wolno to spowodujesz zdenerwowanie odbiorcy, czyli sam zacznie gubić swoje myśli. Oczywiście nie chodzi tutaj o to, że jak trochę zwolnisz albo przyspieszysz to nic nie zdziałasz. Może się udać. To tylko jeden z elementów. Jak chcesz protestować to dzwoń do znajomych, a później spytaj ich o efekty. Zrozumiesz o czym piszę.
2. Ton wypowiedzi - staramy się dopasować sposobem mówienia do rozmówcy. Nie chodzi tutaj o papugowanie. Mało kto wie jak brzmi w słuchawce jego/jej głos, więc na to się nie narażasz. Ludzie lubią podobnych do siebie. Mówienie w sposób podobny spowoduje, że Twój rozmówca poczuje, że go rozumiesz i będzie bardziej przyjaźnie nastawiony do Ciebie.
I moim zdaniem to najważniejsze w kwestii głosu. Musi być miły itp., ale to oczywiste. Zapewne masz wspaniałe narzędzie w domu jakim jest magnetofon albo mikrofon w komputerze. Możesz trenować aż do osiągnięcia perfekcji.
P. S. Najbardziej denerwującym doświadczeniem dla mnie było jak rozmawiałem z kimś przez telefon i ktoś zaczynał dmuchać w słuchawce. Mogę znieść sapanie, ale nie dmuchanie. To gorsze niż jak by ktoś pluł.