konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

„Great Eastern” pechowy statek, który wciąż przynosił straty - co było przyczyną serii niepowodzeń? A czy niepowodzenie "Titanica" mogła przynieść identyczna historia opisana na wiele lat wcześniej?

Technika wciąż posuwa się do przodu, a wraz z jej rozwojem mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Często jednak zamiast poszukiwanej odpowiedzi znajdujemy nowe pytanie. Zupełnie tak jakby wejść z maczetą do buszu i machając nią z nadzieją, że zawsze na coś się trafi, lecz rzadko jest to odpowiedź, której szukamy. Pomimo zaawansowanej technologii wciąż pozostają niewyjaśnione zjawiska nadprzyrodzone, których w przeciwieństwie do zagadek techniki, nie trzeba szukać i codzienne wydarzenia obfitują w takie przypadki. Ileż to czas poświęcono na wyjaśnienie zagadki „Mary Cesleste”, bez żadnego rezultatu. Wyjaśnijmy, że był to żaglowiec, którego załoga zniknęła w niewyjaśniony sposób, natomiast sam statek został odnaleziony w dziwnym stanie.

Podobno każdy statek, czy jacht posiada swą duszę, którą nie jest nic innego jak jego wady i zalety, czyli własne ja. Ale nie zawsze. „Dusza” wstępuje w statek w momencie chrztu, kiedy po rozbiciu butelki szampana o dziobnicę rusza z pochylni na głęboką wodę i staje się jednostką pływającą. Właśnie w czasie wodowania układane są horoskopy, co do przyszłych losów statku. „Dusza” potrafi z wielkimi oporami, krnąbrnie, a nawet tragicznie posiąść kadłub statku.

Brytyjski kolos pasażerski „Great Eastern” wybudowany w 1858 roku, po raz pierwszy wyposażony w podwójne dno, oraz napęd parowy jednocześnie na śrubę i boczne koła. Posiadał sześć masztów, na których rozpinano żagle o łącznej powierzchni 5500m kwadratowych, oraz pięć kominów. Zabierał na swój pokład 5000 pasażerów. Seria jego niepowodzeń zaczęła się od chwili chrztu jednostki, kiedy to podczas rozbicia butelki kadłub ani drgnął. Statek wciąż przynosił deficyty swym kolejnym armatorom i wielokrotnie zmieniano jego przeznaczenie. Wreszcie po wielu latach pływania „Great Eastern” poszedł na złom. Wtedy dopiero znaleziono przyczynę „wady” jednostki, gdy w jednej z sekcji podwójnego dna znaleziono zmumifikowane zwłoki nieszczęśliwego stoczniowca, który został żywcem uwięziony w stalowej trumnie i zmarł w strasznych męczarniach. Według legendy to właśnie on zbratał się z duszą statku i stał się jego Jonaszem, przynosząc statkowi pecha w krótkim i kłopotliwym żywocie.

Ludzkie zwłoki uwięzione w kadłubie statku, są jedynym wyjaśnieniem pecha statku, bo jak inaczej można byłoby wyjaśnić to zdarzenie? Nietypowe niepowodzenie statku nie było jakimś typowym niedopracowaniem technicznym, do których należy na przykład branie wody na pokład w czasie wysokiej fali, jak było na m.s. „Piłsudski”; nie zaliczała się do nich złośliwość przedmiotów martwych. Lecz na pytanie, czy gdyby w kadłubie „Great Eastern” nie zostawiono nieostrożnego stoczniowca, byłby on statkiem o pogodnej duszy, nie da się odpowiedzieć.

Można by rzecz, że to życie tworzy takie przypadki, ale w rzeczywistości naglący czas i chęć bicia rekordów wpływają na błędy, a niedokładność i nie unikanie niepotrzebnego ryzyka są przyczyną wielu tragedii.

Wspomnijmy o „Titanicu”, który zatonął nocą z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Był dumą nowoczesnej technologii, statkiem, „unsinkable” (niezatapialnym). Od dziesiątek lat zadawane jest pytanie, dlaczego zatonął „Titanic”? Nad odpowiedzią nie ma, co się długo zastanawiać, jest ona banalna: Jeden z konstruktorów przed jego wypłynięciem dumnie oświadczył, że „Titanic”, jest tak doskonały, że sam Bóg, go nie zatopi. Bluźnierstwo i ludzka duma zostały ukarane. A jednak tu także jest zagadka, gdyż mało znany pisarz Morgan Robertson w swej książce zatytułowanej „Próżność” wydanej w roku 1897, odtwarza losy eleganckiego transatlantyku, który wioząc na pokładzie samych bogatych tego świata, pewnej kwietniowej nocy zderza się z górą lodową i tonie ze wszystkimi pasażerami. Statek pochodzący z tej książki nazywał się „Titan” i odbywał swój pierwszy rejs!

W historii morskich jednostek, kolosów i prototypów, choć było ich niewiele, zdarzało się tak, że z różnych przyczyn, ich żywot był bardzo krótki. Może wpływ na to miała niedoskonała technika, której brakowało wielu rozwiązań?

Morze fascynuję, pociąga i stawia wyzwania, lecz również bywa okrutne dla ludzi słabo przygotowanych na spotkanie z nim. Kto wie, czy nowatorski „Great Eastern” był gotowy na takie spotkanie? A może jedyną odpowiedzią jest zemsta z zaświatów uwięzionego człowieka? Bo czy można ludzkim umysłem przyjąć myśl o ukaraniu arogancji człowieka, któremu wydaje się, że ujarzmił żywioły i stworzył konstrukcję niezniszczalną, że technologia daje mu panowanie nad oceanem?

Przygotowane na podstawie „Pożegnania z morzem” Edwarda Gubały i „Tragedii mórz i oceanów” Romana Lerchera.

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

To nie los, Bóg, Posejdon czy inna siła nadprzyrodzona się mści. To mści się właśnie rzeczona ludzka pycha ilekroć zdarza nam się w nią popadać zostajemy ukarani ale jest to zwykły związek przyczynowo skutkowy - popadając w pychę wydaje nam się, że jesteśmy niezwyciężeni, nieśmiertelni i po ludzku zaczynamy popełniać błąd po błędzie, mimo, że wcześniej popełnienie tak kardynalnych błędów byłoby nie do pomyślenia. A każdy najmniejszy błąd potrafi się obrócić w ogromną tragedię.

Gdyby dowództwo Titanica nie uwierzyło samo w niezatapialność ich statku pewnie będąc zwyczajowo ostrożnymi uniknęli by zderzenia z górą lodową...
A, że piękniej jest potem opisywać śmierć ludzi jako ofiar żywiołów, losu, czy sił nadprzyrodzonych niż skutek czyjejś głupoty to jak świat światem powstawały historie o duchach, syrenach itp... To takie romantyczne...Mariusz Jakubczyk edytował(a) ten post dnia 06.05.11 o godzinie 08:35

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Mariusz Jakubczyk:
To nie los, Bóg, Posejdon czy inna siła nadprzyrodzona się mści. To mści się właśnie rzeczona ludzka pycha ilekroć zdarza nam się w nią popadać zostajemy ukarani ale jest to zwykły związek przyczynowo skutkowy - popadając w pychę wydaje nam się, że jesteśmy niezwyciężeni, nieśmiertelni i po ludzku zaczynamy popełniać błąd po błędzie, mimo, że wcześniej popełnienie tak kardynalnych błędów byłoby nie do pomyślenia. A każdy najmniejszy błąd potrafi się obrócić w ogromną tragedię.

Gdyby dowództwo Titanica nie uwierzyło samo w niezatapialność ich statku pewnie będąc zwyczajowo ostrożnymi uniknęli by zderzenia z górą lodową...
A, że piękniej jest potem opisywać śmierć ludzi jako ofiar żywiołów, losu, czy sił nadprzyrodzonych niż skutek czyjejś głupoty to jak świat światem powstawały historie o duchach, syrenach itp... To takie romantyczne...


Uważam, że każdy marynarz, a szczególnie gdy chodzi o tak wielki statek, jest odpowiedzialną osobą. Służba na "oku" nigdy nie jest lekceważona. Należy pamiętać, że marynarze, szczególnie ci z rufy, są wyszkoleni w tym, żeby dobrze prowadzić statek, natomiast obraz marynarza z dziobu nie może wpływać na los statku, czy ogólną opinię o marynarzach.
Oczywiście we wszystkim co istnieje można doszukiwać się innej przyczyny. Jednak czasem tak bywa, że ulegamy iluzji, która wygodna jest dla innych. Oczywiście brak radaru można jakoś nadrobić. Marynarze pływali na żaglowcach we mgle i dawali radę, gdy nie było jeszcze radaru, a z każdej strony mógł wyłonić się inny statek. Góra lodowa nawet skrywającą się pod powierzchnią jest obiektem zauważalnym nawet z pewnej odległości.
Pamiętajmy o tym, że załoga "Titanica" nie dzień przed postawieniem nogi na pokładzie otrzymała dyplomy marynarzy.

Jeżeli chodzi o duchy, czy syreny... Czyż tu nie jest ciekawostką, że (nie wiem jak dziś) ale jeszcze w ubiegłym stuleciu kapitan musiał złożyć deklarację pisemną, że nie zmieni kursu statku wabiony głosem syren :)
Nas może to śmieszyć.

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Mariusz Jakubczyk:
Gdyby dowództwo Titanica nie uwierzyło samo w niezatapialność ich statku pewnie będąc zwyczajowo ostrożnymi uniknęli by zderzenia z górą lodową...
Nie tyle dowództwo co presja przedstawiciela armatora na kapitana , skłoniła go do podjęcia głupiej decyzji o zwiększeniu prędkości pomimo informacji o polu lodowym....

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
Uważam, że każdy marynarz, a szczególnie gdy chodzi o tak wielki statek, jest odpowiedzialną osobą.
To zmień zdanie :)
Służba na "oku" nigdy nie jest lekceważona. Należy pamiętać, że marynarze, szczególnie ci z rufy, są wyszkoleni w tym, żeby dobrze prowadzić statek, natomiast obraz marynarza z dziobu nie może wpływać na los statku, czy ogólną opinię o marynarzach.
?????
Zarówno mostek jak i pechowe oko znajdowało się na dziobie Titanica.
Dołóż do tego niewystarczającą ilość lornetek , ciemną noc i zlewająca się z nia góre lodową ( tak tak nie wszytkie góry lodowe sa odrazu białe )
W przypadku, gdy góra lodowa wywróci się, tzn. jej dotąd zanurzona część wynurzy się, zwana jest "górą lodową niebieską". Charakteryzuje się tym, że trudniej ją zobaczyć ze względu na ciemny kolor – za to zjawisko odpowiada warstwa soli, która rozprasza padające światło. Zderzenie z niebieską górą lodową było przyczyną zatonięcia statku transatlantyckiego – "Titanica" w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912
Zbyt dużą prędkość w stosunku do warunków jazdy..
I katastrofa gotowa.
Jeżeli chodzi o duchy, czy syreny... Czyż tu nie jest ciekawostką, że (nie wiem jak dziś) ale jeszcze w ubiegłym stuleciu kapitan musiał złożyć deklarację pisemną, że nie zmieni kursu statku wabiony głosem syren :)
Mamy XXI wiek, a ludzie wierzą że facet po trzech dniach powstał z grobu - czyli nic nowego.Adrian Banaś edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 12:28

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Adrian Banaś:
Mariusz Jakubczyk:
Gdyby dowództwo Titanica nie uwierzyło samo w niezatapialność ich statku pewnie będąc zwyczajowo ostrożnymi uniknęli by zderzenia z górą lodową...
Nie tyle dowództwo co presja przedstawiciela armatora na kapitana , skłoniła go do podjęcia głupiej decyzji o zwiększeniu prędkości pomimo informacji o polu lodowym....
No tak, Adrianie, ale obojętnie kto nie wywiera presji to kapitan na statku (także powietrznym) jest drugi po Bogu i to on wydaje rozkazy na własną i wyłączną odpowiedzialność... A może po prostu uwierzył w niezatapialność swojego okrętu i tak jak mówiłem zgubiła ich pycha...
Zwróć uwagę, że największe katastrofy promów kosmicznych wydarzały się nie na początku, kiedy wszystko było właściwie eksperymentem a wtedy kiedy popadano w rutynę i wydawało się, że nic już nie może zaskoczyć...

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Adrian Banaś:
Krzysztof Dmowski:
Uważam, że każdy marynarz, a szczególnie gdy chodzi o tak wielki statek, jest odpowiedzialną osobą.
To zmień zdanie :)

Niemożliwe :)

Jak można uznać niewystarczającą liczbę lornetek za wytłumaczenie? To nie polskie wojsko.

Góra lodowa nie zjawia się nagle, tylko od dłuższego czasu płynie, nawet gdy jest odwrócona.

Poza tym na statku marynarze wciąż przechodzą ćwiczenia alarmów, w przypadku zagrożenia odcinane są zagrożone sekcje - komory zderzeniowe, podwójne dno też nie powstało bez powodu. Jak wspomniałem załoga statku to nie polskie wojsko, gdzie każdy robi co chce i nic nikogo nie interesuje.

Pomimo nawet XXI wieku wiele rzeczy pozostaje zagadką. Nauka nie potrafi na wiele rzeczy odpowiedzieć. I zdarzają się rzeczy, które nie śniły się filozofom :)

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Mariusz Jakubczyk:
No tak, Adrianie, ale obojętnie kto nie wywiera presji to kapitan na statku (także powietrznym) jest drugi po Bogu i to on wydaje rozkazy na własną i wyłączną odpowiedzialność... A może po prostu uwierzył w niezatapialność swojego okrętu i tak jak mówiłem zgubiła ich pycha...
Najzabawniejsze że to miał być chyba jego sotatni rejs przed emeryturą :D
Zwróć uwagę, że największe katastrofy promów kosmicznych wydarzały się nie na początku, kiedy wszystko było właściwie eksperymentem a wtedy kiedy popadano w rutynę i wydawało się, że nic już nie może zaskoczyć...
No ale tu masz o wiele więcej możliwości pomyłek.
W porównaniu z żeglugą z 1912 roku w podróżach an orbitę nadal raczkujemy.

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
Niemożliwe :)

Jak można uznać niewystarczającą liczbę lornetek za wytłumaczenie? To nie polskie wojsko.
To nie wytłumaczenie - lornetek nie była wystarczajaca ilość - to wykazało śledztwo.

Góra lodowa nie zjawia się nagle, tylko od dłuższego czasu płynie, nawet gdy jest odwrócona.
Przeczytaj sobie definicje , którą podałem.
Statek to nie maluch , nie wychamujesz i nie skręcisz w miejscu.
Poza tym na statku marynarze wciąż przechodzą ćwiczenia alarmów, w przypadku zagrożenia odcinane są zagrożone sekcje - komory zderzeniowe, podwójne dno też nie powstało bez powodu.
Co to ma do przyczyn zatonięcia?
Bezpośrednio w wyniku uszkodzeń zatopionych zostało sześć pierwszych przedziałów. Titanic według obliczeń mógł utrzymać się na wodzie przy czterech zalanych przedziałach – zbyt duże zanurzenie/przechył spowodowało, że woda zaczynała się przelewać nad sięgającymi pokładu E (miejscami – pokładu D) grodziami wodoszczelnymi.

Jak wspomniałem załoga statku to nie polskie wojsko, gdzie każdy robi co chce i nic nikogo nie interesuje.
Jakiś przykład tragedi w marynarce wojennej z powodu błędu człowieka ?
Pomimo nawet XXI wieku wiele rzeczy pozostaje zagadką. Nauka nie potrafi na wiele rzeczy odpowiedzieć. I zdarzają się rzeczy, które nie śniły się filozofom :)
To należy je badać a nie wymyślać pierdy w stylu statek widmo , latający holender i klątwa na Titanicu ...
:)Adrian Banaś edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 13:57

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Prawdę mówiąc to wcale nie chce mi się komentować :)

burty z papieru, które może rozpruć kawałek lodu.

marynarze nie wiedzący co robią na pokładzie.

marynarz na "oku" bez lornetki, a z tego co wykazało śledztwo, to właśnie przez radio na statek dotarła informacja o górze lodowej, ale żeby analizować fakty, trzeba przede wszystkim posiadać analityczny umysł, jak również odpowiednią wiedzę w danym temacie, a nie tylko oglądać filmy z Hollywood.

Natomiast uważam, że warto przede wszystkim zwrócić uwagę na jeden może mało znaczący fakt (nie żebym się upierał). Gdy budowano Dar Młodzieży, cena miała wynieść sto milionów... jednak po ukończeniu budowy cena wyniosła pięć razy tyle. Bo nigdy nie da się ustalić ceny statku, który jest budowany. Do tego statku, który ma być ponadczasowy, luksusowy i niezatapialny. Dlatego można (nikt mi tego nie zabroni) snuć teorie (nawet jeżeli nie są prawdziwe), o tym, że koszty wybudowania "Titanica" przekroczyły możliwości finansowe armatora. Statek jednak był ubezpieczony... I wystarczy, że armator przeczytał książkę o statku "Titan". Ludzkie życie w biznesie nie liczy się zupełnie. Wizja porażki z powodu utraty całego majątku zawsze wiąże się z podjęciem pewnych kroków, o których dana osoba nigdy nie pomyślałaby. Gdyby ludzkie życie w biznesie miało znaczenie, to jedni nie wyrzucaliby jedzenia, a inni nie głodowaliby.

Pomimo tego, że mamy XXI wiek, to oddychamy tym samym powietrzem co pięć tysięcy lat temu, musimy jeść i załatwiać potrzeby fizjologiczne. Kobiety jak przed pięcioma tysiącami lat miały co miesiąc okres, tak samo mają go i dziś. Tak samo jak kiedyś gdy nie było techniki istniały zjawiska nadprzyrodzone tak samo istnieją do dziś. Czasem we śnie przychodzi ukochana osoba - to zwyczajne nieświadome OOBE, ale co kiedy przychodzi ktoś kto umarł?
Dlaczego na prostej drodze akurat w tym miejscu zdarza się tyle wypadków śmiertelnych? Jakie ma znaczenie to, że niegdyś tu był cmentarz... - to tylko próba wyjaśnienia czegoś, czego nie pojmujemy. A jednak jakiś powód istnieje.

Przykład na początku wątku o zwłokach stoczniowca. Jak więc wytłumaczyć to, że jeden statek, jeden spośród tak wielu, przynosił straty każdemu, kto go posiadał? Co na to nauka? Gdyby chodziło o jednego człowieka, to oczywiście, złe nastawienie do życia, facet nie posiada nawyku sukcesu. Ale nie kilku.

Jak to jest również, że afrykański szaman potrafi uleczyć kogoś, kto według dyplomowanych lekarzy ma najwyżej trzy miesiące życia? Co na to fakty?

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
Prawdę mówiąc to wcale nie chce mi się komentować :)

burty z papieru, które może rozpruć kawałek lodu.

marynarze nie wiedzący co robią na pokładzie.

marynarz na "oku" bez lornetki, a z tego co wykazało śledztwo, to właśnie przez radio na statek dotarła informacja o górze lodowej, ale żeby analizować fakty, trzeba przede wszystkim posiadać analityczny umysł, jak również odpowiednią wiedzę w danym temacie, a nie tylko oglądać filmy z Hollywood.
No to chyba u Ciebie słabo z tą analizą.
Burta nie zostałą rozpruta tylko nity puściły i blachy zostały wygiete przez jak to nazwałeś kawałek lodu.
I nie, ten kawałek lodu nie był wielkości tego co wrzucasz to szklanki podczas upalnych dni.
Oczywiście że informacje były przekazywane przez radio na pokład Titanica ale zostały zignorowane.
Prędkość statku była zbyt duża do manewrowania przy zagrożeniu górami lodowymi.

Natomiast uważam, że warto przede wszystkim zwrócić uwagę na jeden może mało znaczący fakt (nie żebym się upierał). Gdy budowano Dar Młodzieży, cena miała wynieść sto milionów... jednak po ukończeniu budowy cena wyniosła pięć razy tyle. Bo nigdy nie da się ustalić ceny statku, który jest budowany. Do tego statku, który ma być ponadczasowy, luksusowy i niezatapialny. Dlatego można (nikt mi tego nie zabroni) snuć teorie (nawet jeżeli nie są prawdziwe), o tym, że koszty wybudowania "Titanica" przekroczyły możliwości finansowe armatora. Statek jednak był ubezpieczony... I wystarczy, że armator przeczytał książkę o statku "Titan". Ludzkie życie w biznesie nie liczy się zupełnie.
Błaaaagam - nie brnij niżej niż Titanic idący na dno.......

Pomimo tego, że mamy XXI wiek, to oddychamy tym samym powietrzem co pięć tysięcy lat temu, musimy jeść i załatwiać potrzeby fizjologiczne.
Ooo to napewno - zwłaszcza w Katowicach i Zagłębiu Rury :)
Kobiety jak przed pięcioma tysiącami lat miały co miesiąc okres, tak samo mają go i dziś. Tak samo jak kiedyś
Cycki też mają i co z tego ?
gdy nie było techniki istniały zjawiska nadprzyrodzone tak samo istnieją do dziś.
Kiedyś ziemia była płaska teraz też jest ?
Przykład na początku wątku o zwłokach stoczniowca. Jak więc wytłumaczyć to, że jeden statek, jeden spośród tak wielu, przynosił straty każdemu, kto go posiadał? Co na to nauka?
Jak to jest również, że afrykański szaman potrafi uleczyć kogoś, kto według dyplomowanych lekarzy ma najwyżej trzy miesiące życia? Co na to fakty?
A lewitować potrafi ten szaman ?
Czy tylko uzdrawia ?

Ja wiem niedziela i pogoda jest ale zaczynamy wychodzić poza granice absurdu....Adrian Banaś edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 15:31

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

i jeszcze apropo widocznosći góry lodowej :
Titanic zbliżał się z prędkością mnie więcej 11,5 metra na sekundę w chwili zorientowania sie że ma górę lodową na kursie.
Odległość oceniono mniej wiecej na 400 do 450 metrów co daje nam w przybliżeniu ok niecałą minutę na reakcje.
Tyle w temacie.

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Jasne, a ty WIDZIAŁEŚ tę burtę "Titanica" :) Jak nity puszczają po zderzeniu z górą lodową :) Poczekaj, poturlam się ze śmiechu...

ha, ha, ha...

Dawno się tak nie ubawiłem. Normalnie poprawiłeś mi humor :) Już myślałem, że nic mnie dziś nie rozbawi.

Co to za miara metry na sekundy? Bo nie ogarniam. ha, ha, ha...
Na morzu prędkość mierzy się w węzłach :)
dziób "Titanica" spoczywa w mule tak głęboko, że nie istnieje możliwość stwierdzenia faktów, choć ekipy dwa razy schodziły w miejsce jego zatonięcia.

Żałosne, ale jednocześnie zabawne. Nity puściły... ha, ha, ha... - to temat na forum: Nity puściły... Widziałeś kiedyś taki jeden nit? Nie w TV?

Jak M.S. Piłsudskim przyładowali w nadbrzeże to jakoś nity nie puściły, tylko burta się wgięła.

Statek na "oku" nie posiadał lampy do badania drogi oczywiście, o lornetce nie wspominam w ogóle (to po co tam stał?), bo na tym statku płynęli ludzie bez pojęcia, operator radia podrywał panienki.

Co do lornetek, to NA PEWNO miał ją marynarz ona "oku".

W każdym bądź razie dobrze poznać zdanie kogoś sprzed telewizora :) Z mojej strony to koniec tematu, chyba, że odezwie się ktoś, kto w tym temacie ma coś do powiedzenia. Bo jak widzę czytając bzdury, które piszesz to wcale nie chcą się włączać do dyskusji :)
A panu podziękujemy... :) Nity puściły... o mało coś innego mi nie puściło ze śmiechu! :)Krzysztof Dmowski edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 17:41

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
Jasne, a ty WIDZIAŁEŚ tę burtę "Titanica" :) Jak nity puszczają po zderzeniu z górą lodową :) Poczekaj, poturlam się ze śmiechu...
ha, ha, ha...

Dawno się tak nie ubawiłem. Normalnie poprawiłeś mi humor :) Już myślałem, że nic mnie dziś nie rozbawi.\

Co to za miara metry na sekundy? Bo nie ogarniam. ha, ha, ha...
Na morzu prędkość mierzy się w węzłach :)


Żeby nie rozpisywać się na temat stylu w jakim piszesz bo musiał by, skwitować to jednym słowem.
Oświeć mnie prosze co było bezpośrednią przyczyną zatonięcia Titanica ?

dziób "Titanica" spoczywa w mule tak głęboko, że nie istnieje możliwość stwierdzenia faktów, choć ekipy dwa razy schodziły w miejsce jego zatonięcia.
Ekspedycji było conajmniej kilka , nie licząc wycieczek bogaczy jeśli już.
Od jakiegoś czasu mamy takie urządzenia jak sonar, georadar itp.
Widzę że to może być dla Ciebie nowość....
http://www.webdirect.home.pl/titanic/html/recovery.html
Wyprawa z 1996 roku

Żałosne, ale jednocześnie zabawne. Nity puściły... ha, ha, ha... - to temat na forum: Nity puściły... Widziałeś kiedyś taki jeden nit? Nie w TV?
Tak
Jak M.S. Piłsudskim przyładowali w nadbrzeże to jakoś nity nie puściły, tylko burta się wgięła.
No i ?
Porównujesz dokujący statek ze statkiem pędzącym na maxa ?
O różnicach w technologi budowy nie wspomnę.
Statek na "oku" nie posiadał lampy do badania drogi oczywiście, o lornetce nie wspominam w ogóle (to po co tam stał?), bo na tym statku płynęli ludzie bez pojęcia, operaor radia podrywał panienki.
Co do lornetek, to NA PEWNO miał ją marynarz ona "oku".
Ciekawe bo akurat obaj marynarze z tego felarnego oka przeżyli katastrofę i podczas śledztwa powiedzieli że nie mieli lornetki.
Zabrał ją do kajuty drugi oficer, David Blair[, który, gdy został w trybie pilnym przeniesiony na równorzędne stanowisko na innym statku, w zamieszaniu zapomniał zwrócić sprzęt.
W każdym bądź razie dobrze poznać zdanie kogoś sprzed telewizora :) Z mojej strony to koniec tematu, chyba, że odezwie się ktoś, kto w tym temacie ma coś do powiedzenia. Bo jak widzę czytając bzdury, które piszesz to wcale nie chcą się włączać do dyskusji :)
I dzięki Bogu bo obawiałem się że dalej bedziesz snuć opowieści o trupach pod pokładami statków i innych klątwach.Adrian Banaś edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 19:25

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

miałem na myśli cumowanie, bo ten termin jest właściwy, ale nity mi puściły... ha... ha... ha...

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
miałem na myśli cumowanie, bo ten termin jest właściwy, ale nity mi puściły... ha... ha... ha...
Rozumiem że to do M.S Piłsudskiego ...
Ale nadal czekam aż się zbierzesz w sobie i podasz swoja wersję tragedii Titanica.
Na przekór Balardowi i jego zespołowi naukowców...

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Krzysztof Dmowski:
miałem na myśli cumowanie, bo ten termin jest właściwy, ale nity mi puściły... ha... ha... ha...
Panie Krzysztofie, nie wiem co pana rozbawiło w informacji o nitach... To właśnie wg Hollywood katastrofa Titanica jest okryta tajemnicą i Bóg wie czym, sama katastrofa i jej przyczyny dość szybko zostały zbadane (Titanic był jednym z trzech bliźniaczych statków)
Tak jak pisałem na katastrofę i takie i nie inne jej skutki wpłynęła suma wielu błędów popełnionych przez różne osoby z różnych przyczyn:

Trudno powiedzieć, czy Murdoch wiedział, że statek i tak uderzy o górę lodową. Ta, pomimo wysiłku załogi, otarła się o prawą burtę statku, powodując serię niewielkich rozszczelnień o łącznym prześwicie zaledwie 1,2 m², na długości ok. 90 metrów, wzdłuż kadłuba. Po badaniach wyszło na jaw, że kadłub w części dziobowej był nitowany ręcznie, a nie przez maszynę, dlatego też, aby łatwiej było wbić nity, kowale dodawali do nich szlakę. Okazało się, że owe nity nie były w stanie wytrzymać dużych obciążeń i dlatego po otarciu się góry lodowej główki od nich po prostu odpadły i poszycie zaczęło się wyginać na zewnątrz. Bezpośrednio w wyniku uszkodzeń zatopionych zostało sześć pierwszych przedziałów. Titanic według obliczeń mógł utrzymać się na wodzie przy czterech zalanych przedziałach – zbyt duże zanurzenie/przechył spowodowało, że woda zaczynała się przelewać nad sięgającymi pokładu E (miejscami – pokładu D) grodziami wodoszczelnymi.
Więcej w wikipedii, http://pl.wikipedia.org/wiki/RMS_Titanic chyba, że ktoś woli wierzyć w omen czy inne gusła.
Żeby była jasność, nie jestem sceptykiem nie wierzącym w nic, sam doświadczyłem w życiu kilku wydarzeń które trudno było by wyjaśnić w sposób naukowy, jednak pomiędzy wiarą w nadprzyrodzone a wiarą we wszystkie gusła jest spora przepaść.

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Mariusz Jakubczyk:
Dodam że dokłądne badania stali przeprowadzono na tzw. wiekim płacie( kawałek poszycia kadłuba)wydobytym chyba 1998 roku. Był film tej ekspedcji na publicznej tv.
Do czasu odkrycia wraku sądzono że w kadłubie jest potężna dziura na jakies 90 metrów długości a fantazyjne przemyślenia na temat wyciągnięca wraku snuto już zaraz po katastrofie.

P.S
Tak na wieczór jak się komuś nudzi
http://www.filmy-dokumentalne.pl/ostatnie-tajemnice-ti...

P.S
Apropo nitów
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5122961...Adrian Banaś edytował(a) ten post dnia 08.05.11 o godzinie 21:08

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

a tu jak ktoś chciałby pozwiedzać
http://maps.google.pl/maps?f=q&source=s_q&hl=pl&geocod...

konto usunięte

Temat: Tajemnica „Great Estern” i kilka słów o „Titanicu”.

Adrian Banaś:
Krzysztof Dmowski:
miałem na myśli cumowanie, bo ten termin jest właściwy, ale nity mi puściły... ha... ha... ha...
Rozumiem że to do M.S Piłsudskiego ...
Ale nadal czekam aż się zbierzesz w sobie i podasz swoja wersję tragedii Titanica.
Na przekór Balardowi i jego zespołowi naukowców...

Nie. Ale mam problem, bo mi nity puściły... :)

Następna dyskusja:

Szamanizm - czym jest jego ...




Wyślij zaproszenie do