Temat: "Reklama" w Polsce
Wilk wywołany z lasu - polecam 2 linki.
http://wyborcza.pl/1,75480,8209427,Brzydko_jak_w_Tatra...
Padają tu ważne słowa:
"- Bo gminy alpejskie uznały, że krajobraz trzeba chronić, potrafią łatwo przeliczyć to na wpływy z turystyki. Ludzie tam rozumieją, że muszą chronić wspólne dobro. Podam przykład Niemiec. Rada gminy może zwykłą uchwałą ustalać prawo miejscowe. I ustala: w naszej gminie może być tylko 50 billboardów o maksymalnej powierzchni 8 m kw., mogą stać tu i tu. Szyldy reklamowe przy hotelach, restauracjach, wyciągach, sklepach mogą mieć maksymalnie 1 m kw., kolor zielony i trzy typy czcionki do wyboru. I koniec, nie ma dyskusji. Jak ktoś ze szwagrem wymaluje piękny banner na żółto-czerwono, to przyjdzie policjant i każe mu zdjąć"
"- Są zwolennicy opcji zerowej, taki patent zastosowano w Rio de Janeiro, gdzie wszystko było zaklejone do ostatniego kawałka muru. Trzy lata temu burmistrz walnął pięścią w stół: "Zdejmujemy!". Uchwalono drakońskie przepisy, zdjęto wszystko, łącznie z szyldami typu "fryzjer", "bar", "poczta". Był straszny bałagan, trudno było gdziekolwiek trafić. Spod reklam wyszło też sporo syfu, który dotąd był zasłonięty tą pstrokacizną. Ale generalnie akcja się udała, miasto na nowo dogadało się z firmami reklamowymi na rozsądnych warunkach".
Drugi link to blog Stowarzyszenia:
http://miastomojeawnim.pl/
I tu niestety uwaga - blog estetyką nie powala, choć, jeśli jest to działanie celowe, to oddaje doskonale atmosferę tematu.