Temat: żenująca forma reklamy Panoramy Firm
W moim odczuciu może to wpływać negatywnie na wizerunek Panoramy Firm. Ludzie z reguły nie zastanawiają się nad tym czy ten kto roznosi książki jest pracownikiem Panoramy Firm, firmy pośredniczącej czy bezrobotnym, który pomaga koledze w pracy. Zresztą czemu niby miałoby to ich obchodzić. Doręczyciel wykazał się brakiem kultury, wywołał ich złość, to prostą reakcją jest, że wywalą PF do śmieci... i będą już o tym pamiętać, że ją wywalili. Nawet, jeśli zapomną czemu, gdzieś tam z tylu głowy będzie tkwić to niemiłe doświadczenie.
Zresztą podobnie sprawa się ma z wynajmowaniem zewnętrznych call centre. Jeśli dzwoniący telemarketer jest natarczywy i nieprzyjemny, to malo kto zastanawia się, czy pracuje w wynajętej firmie zewnętrznej i za jak małe pieniądze pracuje, wkurza się na markę, którą ów marketer chciał sprzedać.
Zgadzam się jednak z Patrykiem. To, że roznosiciel czy telemarketer zachowuje się tak, a nie inaczej, może mieć związek z jego frustracją. Moim zdaniem takie sytuacje mają dwie przyczyny - wszechobecny brak szacunku do drugiego człowieka oraz przedkładanie ceny nad jakość.
Historia zaczyna się już w momencie poszukiwania pracy. Zwróćcie np. uwagę na modny ostatnio trend jakim jest klauzula "odpowiemy wyłącznie na wybrane zgłoszenia". To powszechne i chyba już nikt na to nie zwraca uwagi, ale warto. Bo to właśnie pokazuje, jak bardzo przestaliśmy się wzajemnie szanować - w tym szanować swoich pracowników. Niewiele pracy kosztuje wrzucenie listy adresów e-mail aplikujących na automat i wysłanie im zbiorowej informacji, że zakończył się pierwszy etap rekrutacji. Przecież wcześniej wymagaliśmy od nich, by poświęcili naszej propozycji sporo czasu, a teraz prawdopodobnie ci co bardziej zdeterminowani przygotowują się do drugiego etapu.
Takie podejście przekłada się na stosunki w pracy. Pan Kazio miał roznieść 1000 egzemplarzy w 8 godzin i już. Pan Kazio rozniósł jednego dnia, rozniósł drugiego, rozniósł trzeciego. Jakaś pochwała? Nie, bo za to mu płacą. Czwartego dnia nie rozniósł, bo na jego terenie ktoś wcześniej roznosił. Firma zatrudniająca pana Kazia nie zadbała o to by się tereny nie nakładały. Po co? Jak roznosiciele będą ze sobą konkurować, to będą bardziej zdeterminowani, a przecież my im płacimy od egzemplarza, nie od czasu. Dla nas taniej. Więc co się stało czwartego dnia? Pan Kazio dostał ochrzan i obcięto mu wynagrodzenie. Piątego dnia pan Kazio stwierdził - skoro wy mnie nie szanujecie, to dlaczego ja mam szanować was? I zaczął wrzucać do sklepów po 3 egzemplarze PF i uciekać, by nikt mu ich broń Boże nie zwrócił. Tym sposobem wyrobił 120% normy i dostał 5% premii.
Dlaczego? Bo nie liczy się jakość, a to by było taniej. Właśnie to, że jak napisała Ewa, zleceniodawcy (tu: Panorama Firm) kierują się tylko ceną w wyborze wykonawcy. Chociaż wiadomo, że poniżej określonego poziomu cen usługa nie może być wykonana prawidłowo. Podwykonawca o tym wie, więc kieruje się ceną przy wyborze pracowników i zatrudnia ludzi za najniższą krajową na niekorzystnych warunkach. A jaki ma wybór? Gdyby zapłacił im więcej, porządnie przygotował i wyszkolił, zadbał o ich satysfakcję z pracy, to jego oferta z miejsca zostałaby odrzucona. I tak to się wszystko kręci...
Przepraszam za ciut przydługi wpis.