Temat: Wykorzystanie social media w marketingu
Jarosław Koć:
Patryk Rykała:
To?
http://www.facebook.com/vspink#!/vspink?v=wall
Niebywały sukces na poziomie globalnym.
Siedem baniek klikoluda! Łaaaałówka.
No właśnie nie do końca łaaałówka. To znaczy - nie mam pojęcia, czy łaaaałówka. Łaaaałówka by była, gdyby te siedem baniek przełozyło sie na zakup lub postrzeganie marki albo co najmniej jej świadomość. Na razie nikt jeszcze o tym nie mówił.
Kampania na fejsbuku daje możliwość komunkacji z marką, z jej atrybutami, z jej wizerunkami, maskami, promocjami - jak nigdy wcześniej. Czy paczka ciastek mówi do ciebie z półki sklepowej?
Zgoda. Ale ja właśnie próbuję znaleźć przykłady, jak tę możliwość mówienia przełożono na efektywne działania reklamowe.
Tu właśnie można zasadzić dąb z konstatacją: To wlaśnie panel do prawdziwej komunikacji z konsumentami.
Tu konsument może ci powiedzieć, co jest nie tak, gdzie jest problem, tu możesz zapytać co zmienić, ulepszyć, dopieścić, co więcej konsument oczekuje od twojego produktu. I masę innych odpowiedzi możesz uzyskać.
Teoretycznie tak. Z tym, że im bardziej w las, tym wiecej drzew. Na przykład - jak z masy opinii wyłuskać jakąś istotna statystycznie wskazówkę? Nie mogę robić jednocześnie ciastek w 100 smakach, żeby zadowolić każdego. Pojawia się pytanie o reprezentatywność opinii itd.
Badaniami się nie zajmuję więc nie mogę odpowiedzieć jaka jest przekładalność.
Podstawą jest tutaj rozpoznawalność oraz interakcja.
Według mnie z tych siedmiu milionów, jeśli choćby z 10.000 kupi produkt, a nie zrobiliby tego, gdyby nie mieli kontaktu z produktem na FB, to byłby pewien sukces.
Patrząc na ilość komentarzy, można oczywiście biedzić się nad tym, że nie zostawia tam śladów [każdorazowo] sto tysięcy osób.
Rozumiem, że pytasz o to, czy marka aby na pewno winna ufać działaniom na fb. Wątki statystyczne musi podchwycić specjalista z agencji social media. Ciekawe, że chyba nikt się z tamtych rejonów tutaj nie wypowiada. To oni przecież robią badania efektywności sprzedażowej.
Możemy więc pisać bardziej o subiektywnych odbiorach profili, o rodzajach komunikacji, która poderwie, o regułach interakcji w ramach prowadzenia działań społecznościowych.
Na razie [zaryzykuję], widać, że FB jest dodatkiem, tylko dodatkiem.
I nie jest darmową platformą działań [jeśli chodzi o zaangażowany, profesjonalny, czy chociaż pół-profesjonalny projekt].
Tu - warto poznać stawki za prowadzenie kont. Jestem bardzo ciekaw, z tego co gdzieś wyłapałem to średnio 2-3 tysie za miesiąc [dla freelancera, nie agencji].
A propos ciastek to jest świetny przykład pustej, wydmuszkowatej i nieudolnej piarowo kampanii:
http://www.facebook.com/ciastkaparty#!/ciastkaparty?v=...
Mistrzostwem pachnie oczywiście "mały głód" [powinno się go pisać z małej litery, pisanie z dużej ma w sobie dużą dozę burczącej ironii].
Można się pobawić w spis najlepszych, waszym zdaniem, i najnieudolniejszych kampanii/profili.