Robert Kępczyński Sky is the limit.
Temat: Wpływ reklamy na emocje - przykłady.
Dagmara D.:
Robert, słyszałeś kiedyś o obowiązkowym OC ? A o ubezpieczeniu nieruchomości pod kredyt ? to nie wybór - to OBOWIĄZEK, więc o czym piszesz ? Nie ma to nic wspólnego z ukojeniem konsumenta. Ma za to wiele wspólnego z ukojeniem banku czy ofiary wypadku.
Obiło mi się kiedyś o uszy. :-) Owszem, w przypadku obligatoryjnych ubezpieczeń to sprawa jest pozamiatana. Ale mi od samego początku chodziło o te dodatkowe, fakultatywne.
Gdyby nagle pewien ubezpieczyciel zaczął przekonywać w reklamach ( budząc grozę :D ), że człowiekowi śmiertelnie zagraża promieniowanie Gamma powstałe na skutek anihilacji cząsteczki przez antycząsteczkę, to podejrzewam, że część osób naturalnie ubezpieczyłoby się na "wszelki wypadek". Bo licho nie śpi. ;-)
Naprawdę nie zamierzałem odnosić się do tych obowiązkowych, bo tutaj rzeczywiście - tak naprawdę chodzi o ukojenie banku czy ofiary wypadku.
Wiec znów wracamy do punku wyjścia : zależy jaka KATEGORIA PRODUKTU.
To oczywiste i logiczne. :-)
Gwarancji nie dam. Skoro w zgodzie z fizyką kwantową ten sam elektron może być w dwóch miejscach na raz, to równie dobrze może zdarzyć się przypadek, że akurat ktoś okradnie nieubezpieczone mieszkanie. To jest logiczne. :-)Super :) Czyli jednak się zdarza ? Zdarza. W czasie zeszłorocznej powodzi najlepiej się o tym dowiedzieli ci, co "nie dali się przestraszyć reklamą" :):)
Dodajmy, że Ci, którzy się ubezpieczyli też pluli sobie w twarz, bo ubezpieczyciel niezbyt gorliwie wypłacał odszkodowania.
Ale to oczywiście inna para kaloszy, na innego rodzaju dyskusję.
To logiczne. W tym wypadku zadziała racjonalna decyzja.Czyli czasem się zdarza :):)
Tak! :-)
A rozmawiamy o rozumieniu tekstu ? W myśl Twojej teorii nie ma sensu jakichkolwiek reklam- przecież 3/4 społeczeństwa ich nie rozumie ! Po co więc ? Ja nie widziałam takich danych. Widziałam natomiast dane (ogólnodostępne - GUS) na temat siły nabywczej poszczególnych grup społecznych i np. ich koszyka. Przy puszczam,że zlecając reklamę bardziej producenta interesują te fakty niż rozumienie tekstu w społeczeństwie.
Ależ ja nic takiego nie powiedziałem. Doskonale zdaję sobie sprawę z istoty segmentacji. Wiem, że to jest kluczowa sprawa w poprawnym pozycjonowaniu.
Czasem mam delikatne wrażenie, że muszę się tłumaczyć z rzeczy, które zostały troszkę opacznie zrozumiane. Ale być może to moja wina. Staram się szybko pisać i nie zawsze wszystko czysto wyłożę.
> Oczywiście- właśnie dla tego segmentu powstała ta reklam.
Otóż okazało się, że jest pewna grupa pań zajmujących się domem, dla których kibel i jego czystość stanowi centrum wszechświata. Grupa okazała się na tyle liczna, że warto było uderzyć w ten temat. Ekonomia i segmentacja. Czyli norma - został zdefiniowany target, jego potrzeby i oczekiwania.
Zauważ, że ja znów nie mówiłem nigdzie, że nie należy przeprowadzać segmentacji. Wszak rozmowa dotyczy emocji. Pomysłodawca wybrał sobie konkretny target, uruchomił treść, która generuje konkretne emocje i tyle.
Też tak miewam :) I dlatego piszę o mapie percepcyjnej i o punktach styku z marką, bo nie tylko reklama ...Zresztą, tak w formie dygresji mówiąc, to przez długi czas starałem się unikać wszystkich produktów, których reklamy zasłaniały ludziom okna.
Pełna zgoda.
Jeśli jakaś reklama koncentruje się na tym, aby wzbudzić lęk (dosłownie lęk) to zarazem przedstawi antidotum, aby ten lęk wyeliminować.
Czyli rozmawiamy o reklamach, ktore nas straszą. Piękny case : narodowy eksperyment weekend bez wypadków.
Straszy- wkurza - w zasadzie u mnie powoduje chęć nawalenia się w 3 d... i wyjechania samochodem na ulicę (po raz pierwszy w życiu):)
Tylko nie rób tego. 10 tysięcy policjantów tylko czyha. :-)
Zależy dla kogo :):) Widać istnieje target :)
Widać istnieje target. :-)