konto usunięte

Temat: Sekretna broń Baracka Obamy

W encyklopedii można sobie wyszukać gościa nazwiskiem Marcus Alonzo Hanna, który kierował kampaniami McKinleya w 1896 i 1900. W Wikipedii można sobie o nim przeczytać, że

Hanna is often credited with the invention of the modern presidential campaign. His campaign for McKinley in 1896 broke new ground because of its highly systematized and centralized nature, as well as for its fundraising success.

I tenże Hanna, z zawodu businessman, uznawany jest za jednego z ojców marketingu politycznego, który stosuje na szeroką skalę zasady zwykłego marketingu w polityce. Innymi słowy, sprzedaje polityków jak mydło. I to było rewolucyjne - to była zmiana zasad gry. A to, że spece Obamy wykorzystali jakieś tam kolejne narzędzie marketingowe, które stosuje się do zbierania danych o konsumentach i przetwarzania tego na komunikację z tymi konsumentami, żeby im trafić w gusta, jest tylko konsekwencją tegoż. Konsekwencją generalnie przygnębiającą dla człowieka myślącego o demokracji jako takiej.

konto usunięte

Temat: Sekretna broń Baracka Obamy

Ateńczyk dzisiejszą demokrację nazwałby oligarchią.

konto usunięte

Temat: Sekretna broń Baracka Obamy

Arystoteles narzekał, że demokracja w Atenach gnije, że wszędzie populizm i brak kompetencji, ciemnota, głupota i lewe interesy za kulisami i pod stołem. Co dowodzi, że demokracja była, jest i będzie daleka od ideału. Ale się rozwija. Dzisiejsza demokracja jest mniej oligarchiczna niż była na przyklad 100 czy 150 lat temu w państwach demokratycznych, które nie miały przerw w ciągłości. Wtedy ustawianie wyborów przez oligarchów było niemal normą. Godząc się na formę demokracji przedstawicielskiej - z partiami i zawodowymi politykami - godzimy się po części na istnienie oligarchii. Bo gdzie są partie i zawodowi politycy, tam zawsze stoją w cieniu finansiści i przemysłowcy, którzy nie lubią, gdy do władzy dochodzi ktoś - z ich punktu widzenia - zupełnie niezależny. Technologia, chociaż wspomaga przepływ informacji, jednocześnie ułatwia zarządzanie tymi informacjami. A kto ma wiedzę, ten ma zwykle władzę. Być może technologia sprawi, że któregoś dnia nad prawem głosować będziemy wszyscy, nie wychodząc z domu, wysyłając gdzieś jakiś przyszły odpowiednik sms'a. Być może wrócimy wtedy do modelu demokracji bezpośredniej - będziemy wybierać rząd, ale parlament jako instytucja straci rację bytu. Ponieważ każdy głosujący będzie należał do zgromadzenia. Zmieni się być może formuła partii politycznych, które staną się bardziej organizacjami pozarządowymi, rekomendującymi swoim fanom takie lub inne rozwiązania prawne (a zatem wysłanie sms'a na tak lub na nie). I może dopiero wtedy nastanie złota era technomarketingu politycznego. A to, co widzimy teraz, jest jeszcze bardzo niewinne.

Czeslaw Kowalczyk

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Sekretna broń Baracka Obamy

Arystoteles narzekał, ponieważ wiedział, że za Hybris podąża Nemezis.

Następna dyskusja:

Nobel dla Obamy?




Wyślij zaproszenie do