Jarosław K. senior copywriter
Temat: Roleski: kaszanka roku
Mateusz J.:
Koledzy i koleżanki nie bywają chyba na nocy reklamozercow gdzie wiele reklam nijak ma się do produktu I te reklamy są mega...
Nie ukrywam, że ta reklama jest irytująca jednak jak na polskie realia jest całkiem spoko i wybija się :)
Po pierwsze, stwierdzenie, czy kampania reklamowa rzeczywiście "nijak ma się do produktu" wymaga najczęściej wiedzy na temat danego rynku i danej marki. Zwykle nie chodzi tu o żadną wiedzę specjalistyczną, a taką, którą dysponuje np. konsument chińskiej marki lodów w Birmie. I choć specjalista tak szerokiej wiedzy także nie ma, to jednak jego doświadczenie pozwala mu się wielu rzeczy domyślić.
Przykładem, że reklama, która pozornie "nijak ma się do produktu" akurat ma się do produktu bardzo, jest przebój zeszłego SuperBowl https://www.youtube.com/watch?v=uQB7QRyF4p4
Dlaczego? Ano dlatego, że Budweiser przez lata konsekwentnej komunikacji zawłaszczył wcześniej kategorię przyjaźni ("best buds"). Jest to wynik konsekwentnego i mądrego prowadzenia marki.
Gdyby było tak, że stworzenie skutecznej reklamy polega po prostu na opowiedzeniu jakiejś ciekawej historii i doklejeniu logo produktu, to większość specjalistów od reklamy i marketingu natychmiast straciłaby pracę. Nie trzeba zawsze pokazywać reklamowanego produktu przez cały spot, ale właśnie sztuką jest stworzyć taką historię, która "pasuje" do wielu, czasem sprzecznych elementów. Puppy love pasuje, Roleski nie. Bardzo nie.
Po drugie, "Noc reklamożerców" jest przedsięwzięciem komercyjnym, skierowanym to zwykłego odbiorcy, niekoniecznie związanego zawodowo z reklamą. Pokazuje się na niej wszystko to, co jest w reklamie piękne, ciekawe, nowoczesne, ale także dziwne, oryginalne, osobliwe, egzotyczne. To znaczy, że są tam zarówno kampanie dobre, jak i średnie oraz całkowicie beznadziejne, byle się to ciekawie oglądało. Znalezienie się więc w gronie prezentowanych na "Nocy reklamożerców" reklam nie znaczy jeszcze, że mamy do czynienia z dobrą reklamą.