Temat: Reklama pracy w Biedronce
Grzegorz Wszelaczyński:
gorzej niz inne markety i setki "prywaciarzy" w całym kraju?
Tak. Prosty przykład-kiedy wyszła afera, konsekwentnie zaprzeczali. Przegrali sprawę. Wytoczono im kolejne procesy-zaprzeczali dlaej. Przegrali znowu. Wyszło w miedzyczasie, że było tam kilka przypadków poronień, bo kobiety musiały dźwigać ciężary, było też zdaje się o braku przerw na wyjście do toalety, itd. te rpaktyki raczej nie mają wielu naśladowców. W tym samym czasie problem z bezpłatnymi nadgodzinami wyszedł we wrocławskim Kauflandzie-od razu oddano pracownikom nalezne im pieniądze, przeproszono, teraz wszystko jest cacy. Biedronka wolała kłamać i odwracać kota ogonem. Powstało stowarzyszenie pokrzywdzonych przez tą sieć, w ich sprawie interweniowała m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Znasz wiele sieci marketów o podobnym "portfolio" ?
Nieprawda - w przeciwieństwie chociazby do tych ostatnich wypłacali pensje, nie proponowali wypłat pod stołem, opłacali zus itd. itp.
To akurat chyba jest standard. A zarzuty wobec sieci dotyczą czego innego. Zresztą, wklepałem w google i wyskoczyła informacja, że i z tym mieli problem.
racja, tyle, że - jeżeli jest dobra - na target oddziaływuje inaczej niż na nietarget. Stąd tez jezeli ewidentny nietarget mówi, że reklama jest do kitu to odkrywa amerykę swojej nietqargetowatości po prostu.
Wiesz, w ten sposób można każdą reklame wybronić, mówiąc "nie ejsteś w targecie, bo masz maturę", itd. Ja natomiast staram się wyobrazić sobie, na ile i w czym ten target jest inny ode mnie i na ile może to zmienić ich percepcję tego materiału w stosunku do mojej. I nie widzę tu żadnego "haczyka", czegoś co spowoduje że np. gorzej ode mnie wykształcony chłopak po emisji spotu zapomni o tym, że już nawet w powszechnym języku pojawiło się określenie "jak w Biedronce" odnoszące się do wyzysku, braku poszanowania godności pracownika, itd. McDonald's na przykład to odium pracodawcy słabego i zajeżdżającego pracowników zmywa poniekąd mówieniem o swojej polityce wobec studentów, którym ida na rękę z godzinami pracy i perspektywom awansu-to są niewątpliwie jakieś argumenty, które do targetu przemawiają, są dla niego istotne. A jaki argument pojawia się w tej reklamówce ? I na ile jest on wiarygodny ?
oki - kto jest targetem i na jakiej podstawie twierdzisz, że masz warunki maksymalnie zbliżone do warunków w których funkcjonuje target? Rozumiem, że accounci tłumnie uderzaja do pracy w lidlach, jak do tej pory jednak unikają biedronki?
Daruj sobie uszczypliwość, mam inny zawód, nie chce mi się aktualizować danych. Pisząc o warunkach, miałem na myśli odbiór-tzn. tak samo ja, jak i oni, nie mamy w ręce briefu kreacyjnego. To, że mieszkam w dużym mieście, nienajgorzej zarabiam, mam wykształcenie, itd. nie różni mnie w ocenie tej reklamy od targetu, bo te różnice nie mają w interpretacji tego akurat spotu zastosowania. Gdyby pojawiały się tam jakieś symbole, albo nawiązania do jakiejś estetyki, której nie znam, a która dla tych ludzi jest atrakcyjna, to owszem, moglibyśmy to zwalić na moją "nietargetowość". Natomiast zakładanie w ciemno, że ludzie ze średnim wykształceniem oszaleją po tej reklamie ze szczęścia, a my nie, bo jesteśmy koneserami, jest dla mnie mocno naciągane. Jeśli jednak chcesz bronić tej tezy, to napisz, jaka wg Ciebie jest istotna różnica pomiędzy mną a targetem tej reklamy, która ma zmieniać jej odbiór ?
nie interesuje Ciebie bo nie jesteś targetem, a jak Ciebie nie interesuje to jak możesz ją oceniać? Odrobinę konsekwencji - błagam.
Wiesz, to jest popularne tłumaczenie. Jak się komuś nie podoba, to mu sie wmawia, że jest poza targetem, natomiast jakby na wypłacie miał jedną cyferkę inną, albo przeprowadził się na wieś, to by na punkcie tego logo/reklamy/claimu,etc. oszalał z zachwytu. Jesli dobrze pamiętam, to nieobce Ci są teorie dr Ohme. Wróć do nich; ja, podobnie jak i target tej reklamy, ogladam ją w trybie low-involvement. Target tej reklamy również włączając TV niekonicznie chce zastanawiać się nad sensem pracy w Biedronce. Nie różnię sie więc tu od nich zupełnie. Nie ma w niej (reklamie)nic szczególnego, poza idiotycznym hasłem, które już jest wyśmiewane w internecie i parodiowane. Na czym polega perswazyjność tej reklamy ? Albo atrakcyjność świata przeżyć ? Czy wypada ona wiarygodnie ? Wiem, kogo ta reklama promuje i mam uprzedzenia wobec tej sieci, podobnie jak większość społeczeństwa. Czym ta reklama uderza, aby złamać ten stereotyp ? Czy Biedronka chce, czy nie-ma silną markę, tyle że związane z nią skojarzenia są skrajnie negatywne. Ludzie kupują i pracują tam, bo muszą, a nie dlatego, że chcą. Weź pod uwagę, jaki jest społeczny konstrukt pracownika Biedronki. Czy ta reklama chce go zmienić ? Jeśli chce, to nieudolnie. I znowu, jeśli uważasz, że jest skuteczna, że trafi do targetu, to powiedz co konkretnie jest w niej takiego trafnego, jeśli chodzi o dopasowanie do odbiorców właśnie.
czy ta reklama to geniusz to nie kwestia tego co na papierze tylko mierzalnej efektywności - jeżeli pozwoli osiągnąć założone cele to jest świetna, ajak nie to nie. tyle.
O tym właśnie pisałem. Zarzucałeś, że nie znam(y) założeń, a oceniamy. Rzecz w tym, że reklama ma być efektywna dla tych, którzy ją oglądają, a nie dla tych, którzy wcześniej przeczytali 8 briefów z nią związanych.