Temat: Programy Gessler antyreklamą dla restauratorów
"Programy Gessler antyreklamą dla restauratorów" - raczej antyreklamą gastronomicznej świadomości Polaków.
M. Gessler to osoba wykreowana przez media idealnie wpasowana w oczekiwania polskiego widza - z "jakimś" doświadczeniem, wiedzą, "autorytetem", "po przejściach", ale również krytyczna, brutalnie pokazująca prawdę, czasem chamska i ordynarna.
M. Gessler została "stworzona" na licencji programu Kitchen Nightmares (bo na tej licencji powstały "Kuchenne rewolucje"). Charyzma Gordona Ramsay'a idealnie pasowała stacji TVN to "zrobienia" polskiego odpowiednika a M.G. nadała się idealnie !!! I tak powstałą saga o M.G. jako o słynnej polskiej restauratorce i kucharce (bo szefem kuchni ona nigdy nie była).
I tutaj pojawia się małe sprostowanie co do treści tematu: M. Gessler nie ma własnego, autorskiego programu!!! Kuchenne rewolucje = Kitchen Nightmares; Masterchef Polska= Masterchef. O roli w jakiej obsadziły ją media pisałem powyżej.
Programy, w których M.G. uczestniczy są kontrowersyjne i takie mają być, to lubią Polacy czyli poniżanie, wytykanie błędów, krytyka, łzy, rozpacz, dramaty ale jak dotyczą te sprawy innych. 90% Polaków się cieszy jak innemu Polakowi coś się nie uda, powinie mu się noga, ktoś go skrytykuje etc. Polacy nie są przyzwyczajeni do obnażania ich słabości i ułomności bo niechlujstwo, brud i lenistwo, które w K.Rew. wytyka niejednokrotnie M.G. jest na porządku dziennym i nie dość, że jest powszechne to jest na porządku dziennym a co najgorsze - jest na to przyzwolenie społeczne !!! Doskonałym przykładem był odcinek w Zakopanem = w 100% pokazujący prawdę o "góralach" ale fala krytyki poszła na M.G. - dlaczego? Bo o takich rzeczach się w Polsce "nie powinno mówić".
Programy, w których bierze udział M.G. przełamują tabu polskiego zaplecza gastronomicznego, gdzie od dnia nr. 1 właściciele idą na skróty, oszczędzają na produktach, personelu i czym się da a klienta karmią jak świnki - jak już na talerzu to i tak zje. I takie przeświadczenie jest głęboko zakorzenione w świadomości Polaków. A klient? Z uwagi na fakt, iż po prostu nie zna się na gastronomii, nie ma skali porównawczej z innymi restauracjami, sam nie gotuje więcej poza schemat: rosół + schabowy to jakim prawem ma się odzywać i podawać za eksperta czy grymasić? W jaki sposób odróżni sarninę od wieprzowiny skoro po raz pierwszy je sarninę?
Ja się ciesze, że w Polsce są Kuchenne rewolucje, że jest w końcu MasterChef, bo to są programy, które może jednych zdegustują ale wielu ludziom dadzą do zrozumienia, że jakość polskiej gastronomii zaczyna się od jakości KLIENTA i jego oczekiwaniom względem restauracji. Im wyższa będzie świadomość klientów lokali gastronomicznych, tym jakość usług będzie musiał się podnosić.
Na zakończenie mojego wywodu dodam, że Polak brak chęci do zmian potrafi sobie w perfekcyjny sposób wytłumaczyć podając chociażby te argumenty:
- drogie jedzenie w restauracjach
- trzeba rezerwować stolik (sic!)
- to samo ugotuję w domu (kiedy??)
a z punktu widzenia lokalu:
- szef mało płaci to co się będę wysilać
- ja tutaj gotuję a nie sprzątam (tak większość kuchcików podchodzi do etyki swojej pracy)
- dzień po terminie to jeszcze nie tragedia - głęboki tłuszcz to "wypali"
- pracuję od - do....
Dziękuję za uwagę.
p.s Fukier to słabiutka restauracja.... słabiutka... przereklamowana pod każdym względem.
A tutaj fragment programu Kitychen Nightmares pokazujący jak powinna wyglądać kuchnia na przykładzie kuchni w restauracji London w NY.
http://youtu.be/fvGZCFjdrkQ