Temat: Ocena reklam - skala Michaela Conrada
Maurycy Graszewicz:
Jarosław Koć:
JToż to za chwilę dojdziemy do
prostej recepty na objęcie 100% rynku.
Nie dojdziemy. "Korelacja dodatnia" nie oznacza, że zależność jest liniowa, ani że zależność opisuje sie taką samą funkcją w każdym punkcie dziedziny (czyli przy każdych warunkach) - do pewnego momentu np. może być wykładnicza, potem liniowa, a potem stała ze względu na nasycenie rynku. Rozmawiamy cały czas o Twoim zdaniu, że nie ma ŻADNEJ korelacji. Otóż jest, dodatnia. A jej typ zależy oczywiście od dziesiątków parametrów. Przykład dla łatwiejszego zrozumienia: widzisz związek między ciężkim treningiem piłkarza a jego formą? Dla każdego jest on w miare oczywisty: im więcej trenujesz/pracujesz, tym lepsze treningi. Ale to wszystko jest oczywiście w jakichś granicach rozsądku. Jeśli nie będę jadł, spał tylko cały czas trenował, to w końcu mój poziom spadnie, prawda? I nikt nie twierdzi, że to dowodzi absolutnego braku korelacji między treningiem a grą! Nikt nie twierdzi też, że jeśli będę trenował 2 razy więcej, to znajdę się w Legii, cztery razy - w Bayernie, a dziesięć razy - w Realu Madryt!
Właśnie? Ta korelacja to powtarzalna jest? Kupię 1000 bilbordów i mam gwarancję? Jeśli tak to dlaczego nikt do tej pory na to nie wpadł?
Po pierwsze - wpadli na to wszyscy, którzy mają kasę. Ci, co nie wpadli, najczęściej już nie mają. A o żadnej GWARANCJI nie pisałem, tylko o regule. R E G U L E ! To, że aby uruchomić samochód musisz wykonać takie a nie inne ruchy kluczykiem zgodnie z pewną regułą, nie gwarantuje Ci przecież, że auto zapali za każdym razem, prawda?
Nie dlatego wydają. Wydają, bo reklama czyni znanym, buduje wizerunek, osobowość marki. Gdyby się nie reklamowały przestałby być znane w efekcie nie sprzedawałyby.
Czyli reklamują się po to, żeby być znanym a są znani po to, żeby sprzedawać. Wychodzi na to samo...
Nie chodzi o etapy, ani nakłady. Chodzi o bycie znanym. Wizerunek, świat przeżyć. Reklama to tylko jeden z elementów. Wytłumaczę to jaśniej. Niechże taki Bentley zrobi promocję. Walnie 1000 bilbordów. Obawiam się, że sprzedaż spadnie. Albo lepiej. Nagle Toyota zapragnie na 5000 bilbordów poinformować, że już nie niezawodność, tylko dajmy na to emocje, są dla nich najważniejsze.
Ale mówisz nie na temat! Mówisz o zmianie strategii komunikacji!!! To tak, jakbyś badał, co jest szybsze - koń czy osioł, obciążając konia wagą 300 kg (zła strategia), a osła 1 kg.
Metodologicznie: aby porównać wpływ interesującego nas czynnika (w tym przypadku nakłady finansowe, inaczej - intensywność kampanii) na odbiorcę, musisz wszystkie inne parametry zachować takie same! Nie ma więc mowy o żadnej zmianie komunikacji. Poza tym dla Bentleya outdoor nie jest właściwym medium - tu trzeba by raczej badać np. 100 przesyłek typu direct mail kontra 1000 takich przesyłek.
Jeśli to będzie tylko obrazek, za którym nic nie stoi sprzedaż pewnie spadnie. Coca-cola wydaje mnóstwo pieniędzy na reklamę, bo wydaje na nią też Pepsi. I inni.
Ale co z tego wynika? Że moga przestać wydawać i sprzedaż im nie spadnie? Nie rozumiem tego argumentu o CC.
Otóż nie. Raczej udział w rynku. Od zysków płaci się podatki. Od strat nie. Nie chodzi o to, żeby zarabiać.
No nie, tu się poddaję! Nie chodzi o to, żeby zarabiać? Wiesz co, jeśli znajdziesz choć 1 taką firmę, daj mi jej namiary. Podrzuciłbym jej parę zleceń, na których nie zarobią :))))
A co mają odsetki do budżetów reklamowych? I co mają do tego kopalnie diamentów? Sam piszesz o ocenianiu ryzyka, kosztach, stratach. Jak ocenić ryzyko wydatków reklamowych? Jest na to jakiś wzór? Jak ocenić wzrost sprzedaży po tychże wydatkach? Też wzorem? Chętnie je poznam. Podejrzewam, że każdy prezes firmy też.
To mają, że każda inwestycja ma koszt. Gdyby nie miała, to opłacałoby się inwestować nieskończone sumy. Zresztą, zgodnie z klasyczną teorią ekonomii, właśnie z nagromadzenia złych inwestycji biorą się kryzysy.
A więc - dlaczego koncerny tną wydatki na reklamę? Może to najprostsza decyzja, bo skutki przyjdą po kilku latach, a tu prezes i centrala żądają zamknięcia budżetu na już? A może stwierdzili, że w pewnych segmentach nie da sie już powiększyć tortu, bo rynek jest nasycony? Temat na cały wątek.
Może tak, a może nie. Trzeba by prezesa pytać. Pisałem o korelacji między wzrostem wydatków a wzrostem konsumpcji.
Inwestycja w reklamę polega na tym, że właśnie spodziewasz się wzrostu konsumpcji Twoich towarów. Nic więc dziwnego, że jest taka korelacja. Ale - wybacz - co w tym odkrywczego?
Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 09.07.09 o godzinie 03:17