Temat: Matematyka możesz na nią liczyć
Paweł Kupper:
Myślę, że kampania jest dobra.
"Dobroć" kampanii jest funkcją (by użyć języka matematyki) jej skuteczności.
Na jej ocenę jest za wcześnie, nieprawdaż?
Na razie możemy mówić, czy się ona podoba czy nie oraz spekulować o innych jej aspektach.
Ale patrząc nieco szerzej jest w tym jakiś pomysł,
Pomysł na co? Ja przychylam się ku tezie, że na wyciągnięcie kasy.
Podzielam opinię Jarka Kocia, że target jest chybiony.
Ci, którzy zrozumieją komunikat nie mają kłopotów z matmą, które komunikat ów mógłby pomóc im rozwiązać. Nie zmieni ich nastawienia ani kompetencji ani też motywacji do nauki.
Pozostali nabrać mogą przekonania, że aby grać w orkiestrze symfonicznej lub nią dyrygować, aby strugać drewniane schody, skakać o tyczce lub bawić się Blenderem (czy innym 3DMaxem) trzeba zdać matmę na maturze.
Nie znajduję wytłumaczenie dla takiego kształtu tej kampanii (leciutko tylko bronić jej mogą zamieszczona na interklasie omówienia problemów matematycznych (Tv4 też je - zdaje się - emituje), ale kampania tak subtelnie o tym wspomina, tak dyskretnie, jakby przy okazji tylko, a to edukacja matematyczna, nie PR matematyki czy nowej matury winien być, moim zdaniem, głównym celem takiej akcji.
Bo matematyka nie jest po to, by ją lubić, lecz by znać jej podstawy i umieć ich użyć - m.in. by policzyć nieefektywność kampanii takiej jak omawiana.
Lub wykonać parę prostszych obliczeń dotyczących zakupu dóbr doczesnych.
Lepiej byłoby rozdać małolatom jakieś podręczniki typu Matematyka na wesoło, względnie - wznowić i dopisać kolejne rozdziały Przygód z Machefim. (Niech poszuka ktoś, kto nie zna Machefiego.)
Kończąc - kampanie społeczne są niezbyt wdzięczną działką, zmiana świadomości jest trudniejsza, niż zmiana nawyków konsumenckich; niestety, tak, jak kłamstwem jest twierdzenie, że po spożyciu mleka w dzieciństwie zostaje się piosenkarką jak Kayah albo kierowcą jak Hołowczyc, podobnie - kłamstwem jest oświadczania, iż dyrygent dokonuje obliczeń matematycznych.
Matma - jak mniemam - przydała się pomysłodawcom i realizatorom kampanii do liczenia profitów. Trudno to zresztą potępić.
Cóż ktoś dawał - ktoś wziął.
To nie matematyczna wiedza chyba...?