Temat: Marki wędlin
Dorzucę i ja swoje trzy grosze, może Maćkowi przyda się kolejna obserwacja:) Regularnie kupuję wędliny, mięso, przyglądam się wdługich kolejkach zachowaniom innych kupujących i zauważam, co następuje;))
Wielu ludzi odchodzi od kupowania wędlin, ze względu na ich wątpliwą jakość (niska zawartość mięsa w mięsie i dużo 'ulepszaczy'). Zamiast tego wolą kupić np. kawałek schabu i go upiec. Tak robi się u mnie w domu, ale żeby nie było n=1, to powiem, że wiele osób z mojego otoczenia albo takich, z którymi zamieni się parę słów w sklepie, robi podobnie.
Oczywiście, jakąś wędlinę też się kupuje. I tutaj jest tak, że prosi się często o marki, np. Sokołów, Morliny, albo chodzi do sklepu firmowego. U mnie w Sochaczewie w Kauflandzie taki sklep otworzył Olewnik. Ma fajne wędliny, przemiłe sprzedawczynie, dużą dbałość o wygląd produktów. Buduje markę. U niego pasztet z jabłkami jest w foremce o kształcie jabłka, ma ładne dodatki i to chce się kupować. Ale oczywiście ceny są wyższe. Nie wiem, jaka jest u Ciebie grupa docelowa, ale podejrzewam, że nie będzie to producent mortadeli za 6 zł/kg;)
Ludzie zaczęli też uważniej wsłuchiwać się w audycje i programy na temat produkcji mięsa/wędlin. Nie kupią już najtańszej wędliny (jesli mają taką możliwość ze względów ekonomicznych). Po jednym z programów w tv w moim domu na zawsze zniknęły parówki. Niewątpliwie jest siła oddziaływania tego rodzaju komunikatów. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę całe te zmiany lifestylowe, eko, prozdrowotne. Ludzie już nie chcą wędliny z zawartością mięsa 30%. Narzekają, że z mięsa podczas smażenia wypływa woda i niewiele zostaje, to są może na pozór rzeczy niezauważalne, ale ten rynek rządzi się specyficznymi prawami. Warto też zwrócić uwagę na marketing szeptany, ta wielką rolę 'polecających', tego, że ma się zaufanie do mniejszych sklepów, a najlepiej do koleżanki, której ojciec robi kiełbasy, niż do sprzedawanych w hipermarketach parówek.;)
Justyna Orlikowska edytował(a) ten post dnia 11.02.13 o godzinie 21:23