konto usunięte
Temat: Marka - Bar Mleczny
Jarek Żeliński:
Dariusz G.:
Ach. Czyli promocja socjalu. :) Pan płaci, Pani płaci, ja płacę, wszyscy płacimy...
po kosztach a nie z dotacją więc nie płacisz, po drugie moim zdaniem są granice, co do teatru, bezpłatnego kształcenia tez masz takie opory :)
Hm. A dlaczego teatr ma być dotowany, a nie zarabiać na siebie tym, że jest po prostu dobry i ludzie chętnie przychodzą? Ok, kulturę oczywiście należy w jakimś stopniu dotować, ale jadłodajnia to nie kultura... nie przesadzajmy. No chyba, że zrobisz coś na kształt klubokawiarni, ale gdzie tam miejsce na mielonego i obrus z ceraty wtedy to za bardzo nie wiem. Do bezpłatnego kształcenia "dla mas" to jestem coraz bardziej negatywnie nastawiony, jak widzę co ta bezpłatna masówka obecnie produkuje. Ale znowu, edukacja to nie jadłodajnia.
nie, zastanów się ilu ludzi w tym kraju zna osobiście biedotę (bez urazy) tylko z TV i gardzi ludźmi, którzy żyją na granicy ubóstwa... ja poznałem wielu bezdomnych i zapewniam Cię, że wielu z nich szanuję bardziej niż jednego prezesa korporacji z bryką wartości domu. Jestem też wolontariuszem i mam chyba nieco inne spojrzenie na ludzi i ich wartość.
Bez urazy. Chcesz mieć, weź się do roboty. Wiem, że banał, ale prawdziwy. Przypadków, w których faktycznie trzeba pomóc, jest relatywnie niewiele. Godząc się na aktywne popieranie nic nie robienia "bo Państwo da" w efekcie tylko intensyfikujesz biedę. I wcale nie jest medialną plotką, że tysiące osób jadą sobie na różnych zasiłkach, rentach i zapomogach + dorywczo na czarno, bo tak jest wygodniej.
Państwo powinno sprzyjać bogaceniu się społeczeństwa jako całości, a nie faworyzować dwa skrajne bieguny - bardzo bogatych i bardzo biednych.
Promocji marki oczywiście. Tzw. social effects, też da się zaplanować, ocenić i wycenić. Niemcy to np. świetnie robią, a u nas to jeszcze sf.
hm... moim zdaniem warto budować u ludzi poczucie, że Państwo to nie tylko "urzędnik pasożyt"....
A, i "Bar Mleczny" ma w tym pomóc? :) A ja bym jednak wolał, żeby nie bar mleczny, tylko żeby decyzja była wydawana na poczekaniu, a nie po 30 dniach i żeby załatwianie koncesji czy innego pozwolenia nie trwało pół roku. Wtedy stwierdzę, że Państwo jest super i nie ma pasożytów. Bary mleczne niestety nic tu nie zmienią - szara trawa pomalowana na zielono, nadal będzie szara pod farbą. Zresztą. O sprawności działania insytucji zapomogowych zapytaj kogokolwiek, kto miał przyjemność korzystać z usług np. urzędu pracy. Ciekawe co Ci powie :).
Tak, ale czy do tego żeby dawać "w naturze" potrzeba całej wielkiej Państwowej machiny i budowania nowych marek?
nie wielkiej ale obawiam się że tak...
Wystarczy wprowadzić mądre procedury, jasne kryteria, parę innowacji i uszczelnić system. Oczywiście nie jest to proste. Ala da dużo lepsze efekty, szczególnie długoterminowe, niż 2500 barów na koszt podatnika.
moim zdaniem lepszy bar po kosztach niż opłacane z podatków kolejne "biuro"...
A czemu uważasz, że do usprawniania potrzeba nowych biur? Wręcz przeciwnie. Chcesz innowacji? Proszę bardzo. Za kasę z zasiłku urząd może zamówić produkty spożywcze bezpośrednio dostarczane do domu delikwenta. Mamy XXI wiek. Poza tym to są publiczne pieniądze. Skoro można spokojnie, za przeproszeniem, zgnoić firmę, która zapomniała o jakimś durnym papierku przy rozliczaniu dotacji, to można równie dobrze zgnoić alkoholika za przepicie zasiłku. A przede wszystkim mu tego zasiłku nie dawać w pieniądzu. Inny przykład. Jak bumerang co roku wraca kwestia melioracji. Gminy płaczą, że nie mają funduszy na konserwacje kanałów. No to już rozdać łopaty i grabie zasiłkowcom i voila! -> roboty publiczne się to nazywa, nie mylić z rozdawnictwem publicznym, które obecnie ma miejsce. Co dalej.. czemu do sprzątania np. przystanków trzeba wynajmowac prywatne firmy za ciężkie pieniądze, jak tyle siły roboczej się na zasiłkach marnuje? A ile żarcia można kupić z zaoszczędzonych pieniędzy! :). No ale ja wiem. Dla przeciętnego Polaka to by była ujma na honorze takie zajęcia. :)
bywam w barach często i zapewniam Cię, że matki, których mężowie nie przepiją kasy na pomidorówkę, tylko doniosą ją do domu są szczęśliwe...
Ja wiem, że to brutalnie zabrzmi. Ale to nie ja "każę im nieść swój krzyż". Więc może taki projekt pewna inna instytucja, a nie Państwo, sfinansuje? :)
jaka?
KK. Miejsca na jadłodajnie wbród. Funduszy też. A że KK uwielbia sankcjonować patologie, to niech też z nimi walczy.
I widać, że marka "Bar Mleczny" może być niebezpieczna :P. Bo i polityka i światopoglądy :P.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 14.11.11 o godzinie 00:15