Anna
M.
komunikacja i
kreacja
Temat: Jest powód, dla którego wybrałem to własnie zdjęcie....
Myślę, że takie przypadki są nieuniknione. Otrzymuję takie telefony kilka razy w roku, zwłaszcza od chwili, kiedy funkcjonuje goldenline czy inne biznesowe społeczności. Niech będzie, że takie telefony nie są zbyt fajne, niech będzie, że czujemy się nieco przytłoczeni (ja tak mam), kiedy na to nie mamy ochoty, no ale trzeba przyznać, że tego typu robota też nie jest zbyt wdzięczna. Ja uzbrajam się w cierpliwość, uśmiecham do telefonu i grzecznie mówię, nie dziękuję, ale że być może rozważę (robię to z premedytacją, żeby człowiek po drugiej stronie poczuł się, że coś mu się udało osiągnąć, i ja mam go z głowy i ten ktoś jakby mniejsze poczucie frustracji). Zwykle działa i po odłożeniu słuchawki jakby telefonu nie było.Miałam jeden przypadek kiedy odpowiedziałam bardziej kategorycznie, był to przypadek człowieka, którego spotkałam osobiście na jakimś business mixerze wiele lat temu i wymieniliśmy się wizytówkami. Przez lata zmianiał firmy matki i za każdym razem usiłował mi coś sprzedać. W końcu zaczął dzwonić i niby sprytniej wciskać mi kit, że chciałby o sztuce porozmawiać, o czymś tam... (sprawdził co robię) - nawet wtedy zdradził się, bardziej lub mniej świadomie - że i tym razem chce mi coś wcisnąć (to chyba było Herbalife tym razem). Był klasycznym przykładem zupełnie pozbawionego wdzięku i umiejętności sprzedażowych męczącego namolnego akwizytora. Choć może miał swoich klientów, którym odpowiadał... sama nie wiem. W każdym razie to jedyna osoba, która na tyle działała mi na nerwy, że nie potrafiłam uśmiechnąć się do telefonu. Zachowywał się jak taki sprzedażowy stalker;)