Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Jak rekrutujecie?

Piotr Szymanowski:
Jarosław Koć:
Jednak musi Pan przyznać, że dla przełożonego na pierwszym miejscu liczy się właśnie zaangażowanie.Piotr Szymanowski edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 21:28

Różnie to bywa. Niektórzy cenią np. szczerość. A ja osobiście nie wierzę w 20-letniego człowieka, który przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną i odpowiada cytatami z "Gazetowego przewodnika psychologicznego" - o rozwoju i zrozumieniu.

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:31

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Jarosław Koć:
Piotr Szymanowski:
Jarosław Koć:
Jednak musi Pan przyznać, że dla przełożonego na pierwszym miejscu liczy się właśnie zaangażowanie.Piotr Szymanowski edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 21:28

Różnie to bywa. Niektórzy cenią np. szczerość. A ja osobiście nie wierzę w 20-letniego człowieka, który przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną i odpowiada cytatami z "Gazetowego przewodnika psychologicznego" - o rozwoju i zrozumieniu.

No ogólnie to różnie bywa. Ale jak doszło do podjęcia decyzji, to byłem w stanie zaufać tej drugiej osobie.
W końcu na tym to też polega. Komu zaufamy, a komu nie.

Natomiast co do gazety i przewodników - może i użyła, ale w oczach było widać trochę ognia, trochę desperacji i chęć do poświęceń.
Moim planem było w rok wyszkolić tą osobę i sekretnie zostawić firmę, ale w dobrych rękach. Okazało się, że po prawie 5 miesiącach już mogłem zmienić miejsce pracy.
Oczywiście osoba pierwsza, którą przedstawiłem, pewnie też by se poradziła - ale jak już mówiłem - sprawa polegała czysto na tym komu można zaufać.
Marcin Bacia

Marcin Bacia ...-BraveMind-...

Temat: Jak rekrutujecie?

Ta dyskusja jak zawsze będzie wielowątkowa i nie dostarczy żadnej odpowiedzi :)
Odnośnie ludzi po studiach dziennych czy zaocznych - bez różnicy jak ktoś ma chęci to po takich i takich można wyjść po okresie nauki z fajnym doświadczeniem.

Ja marketingu nie studiowałem bo jakiś to dla mnie średni kierunek do studiowania (moje studia dały mi zdecydowanie lepszą perspektywę i podstawy do tego żeby się marketingiem zająć - perspektywę strategiczną), studiowałem za to zaocznie i musiałem sobie w większości sam na te studia zarobić. Po studiach miałem już ponad 4 letnią praktykę w pracy.

Celowo piszę "w pracy" bo właśnie samo obycie w różnych środowiskach daje już duży + w porównaniu do tego jak po liceum i studiach (9-10 lat) wychodzi się i chce zarabiać krocie w zasadzie nie wiedząc na czym świat stoi.

Odnośnie tematu - u nas rekrutacje ortanizowaliśmy 'zwyczajnie' rozglądanie się po rynku i szukanie ludzi + ogłoszenie = rozmowy rekrutacyjne.

To że ciężko znaleźć jest dobrych ludzi do pracy nie jest tylko zjawiskiem 'branży' marketingowej - każda inna ma tą samą bolączkę. Dla mnie postawą jest określenie rdzenia kompetencyjnego bez którego nie da się kogoś zatrudnić. Zaznaczę tylko że owy rdzeń to w cale nie tylko 'twarde' umiejętności a po prostu to jakim się jest, czy wpasuje się w zespół, czy jest otwarty itd itd.

pzdr z urlopu ;)

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Alex Dłużniewski:
Piotr Szymanowski:
Jarosław Koć:
Ja bym wybrał pierwszą. Za rozsądne myślenie. Druga musi najpierw wyrosnąć z papierowego idealizmu.Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 20:42

No i w tym jest problem. Bo na Panu wrażenie robi co innego, a na mnie też co innego.

Mi zależy na zaangażowaniu, a podejście czysto pieniężne do pracy to nie bardzo. Zwłaszcza, że obie osoby dostałyby takie same pieniądze.
Na dodatek osoba nr.1 zrobiła na mnie jedno głównie negatywne wrażenie "godzina 16:00 i wybieg z biura", a osoba nr.2 wręcz odwrotnie.

No a co w tym złego, że chce zarobić? To chyba normalne, każdy pracuje, żeby zarobić, jeżeli ktoś twierdzi, że w jego przypadku jest inaczej to jest najnormalniej w świecie nieszczery. I dokładnie jest to rozsądne myślenie, bo obrotna osoba jak z Tobą gada to ma jeszcze, ze 3-5 podobnych propozycji i zastanawia się, gdzie najlepiej zarobi, bo skoro bierze pod uwagę wszystkie to znaczy, że wybrała je już pod pewne swoje priorytety, podjęła np. decyzję, że chce się rozwijać w twojej branży, albo, że interesuje ją praca w firmie takiej właśnie wielkości. Mówienie w kontekście zatrudnienia wyłącznie o rozwoju, jest też objawem braku myślenia ekonomicznego, taka osoba najprawdopodobniej nie musi na siebie zarabiać i jest duże prawdopodobieństwo, że się szybko zawinię, bo na pewno gdzie indziej jest ciekawiej. Oczywiście ludzie mają swoją hierarchię priorytetów - i fajnie, można mieć na górze rozwój, jednak czy jak ktoś ma na szczycie swojej hierarchii kasę to co niby jego praca będzie mniej wartościowa? Może ktoś być super wartościowym pracownikiem i nie pałać żadną pasją do tego do czego Ty pałasz pasją, może ktoś chce pracować w twojej firmie bo ma blisko do pracy i co z tego?
Godzina 16:00 i wybieg z biura, no a zastanawiałeś się nad tym głębiej, czy już masz swój schemat? A może dziecko z przedszkola musi odebrać o 16:30, bo przedszkole już pustkami świeci i dzieciak sam siedzi i tylko czeka. Zamiast mierzyć tak wszystko swoją miarką to daj ludziom wolność decydowania, dlaczego chcą u Ciebie pracować. Co to jest w ogóle za dyktatura motywów?


Nie rozumiem skąd ten atak. Napisałem wcześniej - stawka była taka sama, dla wszystkich osób. Ale podczas pytania nie wiedziały jeszcze ile dostaną.
Test był prosty, "po co tu jesteś?" - oczywistą oczywistością jest, że prace się wykonuje dla pieniędzy aby przeżyć i tyle. Ale mnie obchodziło czy potrafi dana osoba powiedzieć coś poza tym.
To tak jak ktoś by mi powiedział "lubię się śmiać" - heh a kto nie lubi?

Nie wiem jak wy, ale dla mnie proces rekrutacyjny polega (w baaaardzo prostym modelu), że po przejściu pierwszego etapu (zaakceptowanie CV i zaproszenie na rozmowę) czas na wybór osoby a nie profilu osoby.
Wybiera się ludzi, którzy zrobili na nas najlepsze wrażenie. U mnie Pani nr.2 zaskarbiła sobie przychylność, ale np. w innym miejscu mogliby jej nie przyjąć.

Temat: Jak rekrutujecie?

Jarosław Koć:

To jest już Twoja - błędna, jak sądzę - interpretacja. Pani powiedziała, że oczekuje rozsądnych godzin pracy i dobrych zarobków - to jeszcze nie świadczy, że jest leniwa czy przecenia swoje mozliwości.

Oczywiście wiele zależy od kontekstu, ale na razie nie widzę w tym niczego niestosownego.


Nie mam doświadczenia w rekrutacji więc wypada mi uznać za właściwą interpretacje lepiej znających się na temacie przedmówców.
Hmmm to ja może jakiejś pracy poszukam :-)Ireneusz Rejent edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 21:56

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:26

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Alex Dłużniewski:

Jaki atak? Czujesz się atakowany?

Pewnie, a poniższy post to jakiś atak frustracji, który zaraz będę cytować.

Po prostu z twoich wypowiedzi wynika, że nie wiesz za bardzo o co kaman i dorabiasz se teorię w kolejnych wypowiedziach, a przebija się cały czas schematyczne myślenie - np. ze jak chce zarobić i wypad z biura o 16 to się nie nadaje, po prostu zachęcam Cię do głębszej refleksji.

Jakbyś wiedział jak się rekrutuje nie tylko w swojej branży to byś w pełni rozumiał, że przed rekrutacją zadajemy se proste pytanie "kogo chcemy" i to nie tylko o zawód ale o charakter osoby chodzi.
Proces rekrutacji nie polega na radosnym testowaniu sobie ludzi, a dobra rekrutacja nie polega również na wyborze ludzi, którzy zrobili na nas najlepsze wrażenie, bo to jest bardzo śliski temat, wystarczy, że nie podpasuje Ci czyjś temperament i już wrażenie może być gorsze, co wcale znowu nie świadczy o wartości kandydata - to mogłoby zadziałać tylko wtedy, kiedy byłbyś mocno ponad różne psychologiczne mechanizmy, a dużo opinii jakie wrażenie sprawił kandydat, to czyste projekcje rekrutera, aż zaskakujące jest do jakiego stopnia niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy.

A powiedz mi. Zatrudniłeś kiedyś kogoś kto zrobił na tobie negatywne wrażenie?
Jak tak, to przepraszam i dziękuje, składam jutro wypowiedzenie i idę się zarejestrować do PUP o zasiłek. Wykluczam oczywiście osobę, którą firma desperacko potrzebowała.
Z drugiej strony nie neguję roli intuicji w tym procesie, tyle, ze intuicja polega na wewnętrznym przeświadczeniu, że to jest to, a nie na racjonalizacji różnych projekcji.

No przynajmniej z tym się zgodzę, ale logiką wszystkiego nie można przeprowadzać. Logiką można zakwalifikować kogoś do rozmowy o pracę.
Poza tym już twój model na początku z tym wolontariatem na miesiąc czasu jest po prostu śmieszny, bo powiedz mi proszę jakiego normalnie utrzymującego się człowieka stać na to aby przez miesiąc pracować za darmo na cały etat?

No cóż, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Mówiłem o zatrudnianiu na wolontariat, potem na staż ludzi, którzy chcą studiować. Dokładniej to przeprowadzenie takiej osoby przez studia - nawet dzienne. Z moich kalkulacji wychodzi, że stać nas na 3 stażystów pracujących po 10-20h vs jeden absolwent. Gdzie oni wiedzą aż tak mocno się nie różnią. W końcu na początku tematu "narzekam" na to, że uczelnie nie przygotowują ich tak - jak pracodawca by chciał, a po to niby są prawda? Poza oczywiście tą podstawową ideą uniwersytetów jaką jest praca naukowa i odkrycia w danej dziedzinie.
Otóż nikt na to nie pójdzie, bo ten czas woli poświęcić komuś kto płaci. A w tym rzecz, że wartościowy kandydat na pracownika ma opcje, więc czym chcesz go zachęcić aby pracował właśnie u Ciebie?

Hmmm firma w której pracuje to:
-jedno z największych studio nagraniowych na północy kraju
-solidna agencja reklamowa
-nowy portal (Qday.pl), który właśnie skończył małą kampanie dla Pepsi

Zainteresowanie jest ogromne. Sam im zazdroszczę, bo jak miałem 18-19lat to nie do pomyślenia było dla mnie aby w czymś takim uczestniczyć poza terenem Warszawy.
A to tak trzeba myśleć zatrudniając konkretnych ludzi, bo tacy nie ustawiają się kolejkami. Poza tym takim podejściem dajesz wyraźny sygnał, że nie ufasz, że coś z tego będzie - więc jak chcesz znaleźć tego dobrego pracownika, jeżeli już po przeprowadzeniu wszystkich z nim rozmów nadal nie ufasz własnej decyzji i chcesz go jeszcze testować przez miesiąc? Dla mnie sprawa jest prosta, albo chcę gościa zatrudnić albo nie, jeżeli chcę to ma od początku kasę taką na jaką oboje jesteśmy się w stanie zgodzić, a nie jakieś śmieszne testowanie - jak mi się nie podoba to wypad.

No tak, z tym że to już nie o tym była mowa. Mowa była o młodych ludziach do wyszkolenia, nie posiadających ogromnego doświadczenia.
Po co ma się starać i spinać poślady przez ten pierwszy miesiąc, skoro i tak widzę co z niego za ziółko?

Znaczy się po CV i rozmowie już wiesz jaka jest ta osoba? Gratulacje! Chociaż czekaj...nie! Jak to szło "Kończ waść..."?
Chodzi przecież o to by dołączył do zespołu, zasymilował się, ruszył jak burza, a czując się przez miesiąc jako obywatel drugiej kategorii nie będzie zdolny przyjąć takiej roli.

No ale znowu zmienia Pan temat. Jeżeli chodzi o przykład dwóch osób co podałem to obie miały dostać (z założenia) tyle samo.
Jeżeli chodzi o wolontariat - to przepraszam, ale ktoś po maturze, przeprowadzany przez studia, pracujący po max 20h w tygodniu ten pierwszy miesiąc musi się wykazać jak chce mieć podczas studiowania dziennego przyszłościową pracę, wystarczająco kasy na wynajem sublokatorki i utrzymanie się.Piotr Szymanowski edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 00:13

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:27

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Jak mnie Pan Alex o kombinatorstwo oskarża, to dziękuje za rozmowę i wylewy jednak frustracji.

Najbardziej mnie dziwi, że oskarża mnie się o cwaniactwo jak mam zamiar oferować staż podczas studiowania dziennego.

Nie wiem, może Pan podczas studiowania był jak połowa studentów - pijany i nieprzytomny.

Dziękuje za tą wręcz nieprzyjemną rozmowę.

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Alex Dłużniewski:
No ale chyba zapominasz gdzie jest punkt ciężkości - to doświadczenie jest bardziej wartościowe niż wiedza, więc ja wolę kogoś, kto pobieżnie studiował i jednocześnie pracował niż piątkowego studenta dziennego na utrzymaniu rodziców. Co do bylejakości studiowania w systemie co dwa tygodnie, to chyba masz na myśli leserów, którzy jakby studiowali dziennie to efekty mieliby podobne - a to nie wymaga jakiegoś wyjątkowego wysiłku ani ogromnego zaangażowania, tym których warto zatrudnić się chce. Dodatkowo, co dwa tygodnie na takich studiach, przerabiane są większe partie materiału, a nie jak na dziennych gdzie jest to rozwleczone do granic możliwości - później liczy się bardziej co pracownik może się nowego nauczyć raczej w ciągu 2 tygodni niż 2 lat.
Bez komentarza :) przeszłam sama studia dzienne i zaoczne. Nie ma czego tu porównywać! Dzienne studia przedstawiają o wiele większy zakres materiału, bez porównania więcej przykładów, zadań itd. Wiek wykładowców i ćwiczeniowców też może budzić wątpliwości. Przerabiane na zaoczynych są większe partie materiału, bo trzeba w 2 dni zrobić to co dzienni w 2 tygodnie (teoretycznie, bo tyle samo i tak zaoczni nie są w stanie zrobić i z taką jakością jak dzienni) i dlatego to jest tak strasznie okrojone, bez przykładów itd. Studia dzienne o niebo lepiej przygotowują do praktyki zawodowej niż zaoczne. Poza tym sama nie dawno studiowałam i mam masę znajomych studentów itd. Zaoczni często są królami McDonalda ew. KFC, więc o jakim my doświadczeniu mówimy? Owszem są studenci, którzy mają pracę zgodną z profilem studiów, ale nie jest to częste, bo kto chce młodego bez studiów i bez doświadczenia. Więc takich osób jest naprawdę garstka...
Co do marzeń pracodawcy, to to jest wręcz śmieszne, bo podałaś po prostu opis normalnego pracownika, takiego jakiego warto zatrudnić, reszta to plankton, więc po co o nich rozprawiać?
Cyborg - to jest wręcz obraźliwe, ja np. nie czuję się cyborgiem, po prostu mi zależy i potrafię zarządzać czasem. Jeżeli nigdy w życiu nie spotkałaś takich ludzi, to głęboko współczuję, jednak to by wskazywało na to, że albo kiepski z Ciebie rekruter albo nie jesteś wystarczająco atrakcyjnym pracodawcą aby takich "cyborgów" przyciągać.
Można powiedzieć, że ja jestem takim cyborgiem, bo skończyłam studia dzienne w obcym mieście, gdzie musiałam prawie sama się utrzymać. Potem los spłatał mi figla i zostałam samotną, ale szczęśliwą mamusią. Skończyłam te studia w trybie dziennym i byłam w grupie 5% najlepszych absolwentów, pod koniec studiów podjęłam już pracę zawodową, uzupełniające robiłam już zaocznie (bleee). Pracuję zawodowo - ponoć zdolna jestem :P, jestem szczęśliwą matką i partnerką, utrzymuję dom, właśnie kupiłam własne mieszkanie i dużo aktywności w życiu prywatnym :) Wiele ludzi mówi, że nie wiedzą jak ja to robię, ale studia dzienne mnie tego nauczyły - pewny survival :)Angelika Kaczmarek edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 09:30

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Alex Dłużniewski:

No ale chyba zapominasz gdzie jest punkt ciężkości - to doświadczenie jest bardziej wartościowe niż wiedza, więc ja wolę kogoś, kto pobieżnie studiował i jednocześnie pracował niż piątkowego studenta dziennego na utrzymaniu rodziców. Co do bylejakości studiowania w systemie co dwa tygodnie, to chyba masz na myśli leserów, którzy jakby studiowali dziennie to efekty mieliby podobne - a to nie wymaga jakiegoś wyjątkowego wysiłku ani ogromnego zaangażowania, tym których warto zatrudnić się chce. Dodatkowo, co dwa tygodnie na takich studiach, przerabiane są większe partie materiału, a nie jak na dziennych gdzie jest to rozwleczone do granic możliwości - później liczy się bardziej co pracownik może się nowego nauczyć raczej w ciągu 2 tygodni niż 2 lat.
Co do marzeń pracodawcy, to to jest wręcz śmieszne, bo podałaś po prostu opis normalnego pracownika, takiego jakiego warto zatrudnić, reszta to plankton, więc po co o nich rozprawiać?

Widzę, że Pan nie zauważył, co było przedmiotem mojej wypowiedzi, albo myli Pan doświadczenie z wykształceniem. Ponadto pragnę zauważyć, że studiowanie nie polega tylko na "przerabianiu materiału", jeśli by tak było, czemu nie odpuścić sobie tego całego cyrku z wykładami, ćwiczeniami i seminariami i nie postawić na studia korespondencyjne? Może nie miał Pan do czynienia ze studiami dziennymi, więc nie widzi Pan różnicy, ale o to już nie do mnie pretensje, proszę.

Mówiąc "plankton" obraża Pan znakomitą większość społeczeństwa; prawdziwy "cyborg" na moje słowa by się nie obraził.
Cyborg - to jest wręcz obraźliwe, ja np. nie czuję się cyborgiem, po prostu mi zależy i potrafię zarządzać czasem. Jeżeli nigdy w życiu nie spotkałaś takich ludzi, to głęboko współczuję, jednak to by wskazywało na to, że albo kiepski z Ciebie rekruter albo nie jesteś wystarczająco atrakcyjnym pracodawcą aby takich "cyborgów" przyciągać.

Nie skomentuję; już ktoś to wcześniej zrobił odnośnie swojej wymiany zdań z Panem.

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:29

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Miałam kiedyś pod swoją opieką praktykantkę. Taka osoba wymaga dużego nakładu mojej pracy, bo wyjaśnić różne zagadnienia, zapoznać z systemem, przepisami, procedurami itd. jakby się nie patrzeć trzeba - chyba że praktykant/stażysta = łoś do archiwizacji/goniec/specjalista ds. parzenia kawy :) Wiadomo taka świeżynka nie zapamięta wszystkiego od razu, więc jakiś czas musiałam być dostępna na grad pytań takiej osoby. Ze stażem jest podobnie - trzeba wprowadzić taką osobę, a ona ma wiele profitów z tego tytułu: doświadczenie, pieniążki adekwatne do zaangażowania itd. Ja też chciałam odbyć staż, ale szybciej znalazłam pracę ;) Poza tym pracodawca ma jakąś tam siłę roboczą - może nie wybitnie wykwalifikowaną, ale też co i najważniejsze ma czas na testowanie potencjalnego pracownika :)Angelika Kaczmarek edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 09:45

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:29

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:30

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Dagmara D.:

Wprost przeciwnie- albo będziesz miała siłę pozostać sobą, być wartościowym człowiekiem albo ugniesz kark i zrobisz błyskotliwą karierę :):) W przypadku nr. 1 kariera może nieco sie oddalić :)

Jest jeszcze jedna opcja na albo. Rozdzielić życie zawodowe od prywatnego: w którym to możemy pozostać sobą - wartościowym człowiekiem.
A zawodowo piąć się do celu, nieważne po jakich trupach, do kariery.
Alex Dłużniewski:
bo jak dla mnie wiedza jest związana bardziej z wykształceniem.

Wiedza jest związana z doświadczaniem, uczymy się przez praktykowanie. Wiedza książkowa jest potrzebna do napisania pracy zaliczeniowej na studiach, w pracy zawodowej już mniej bo jednak czasem coś tam się przydaje.

Dodam jeszcze, że nie ma co wrzucać tematu studiów do jednego wora, jak słusznie zauważa Alex - ścisłe i humanistyczne trzeba rozpatrywac innym okiem.
Angelika Kaczmarek:
Studia dzienne o niebo lepiej przygotowują do praktyki zawodowej niż zaoczne. > Poza tym sama nie dawno studiowałam i mam masę znajomych studentów itd.
Zaoczni często są królami McDonalda ew. KFC, więc o jakim my doświadczeniu
mówimy?
>

Straszna teoria i bzdura zarazem prowadząca do stereotypizacji.
Nie można warunkować o zdolności studenta po toku studiów jakie kończył.
Bo kwestia ma i drugą stronę medalu: dzienni masę czasu marnotrawią na śleczeniu na nieprzydatnych, przedawnionych wykładach o dupie maryny, które nie przydadzą się w nowoczesnej firmie.
Za to zaoczni w międzyczasie, przez kilka lat, zdobywają doświadczenie na różnych stanowiskach, od barmana (doskonale wyrabia umiejętności komunikacyjne, cierpliwość, zorganizowanie w trudnych warunkach - dobry rekruter o tym wiedzieć powienien) poprzez hostessy (odpowiedzialność, wytrwałość, tajniki obsługi klienta) do asystentury czy nawet samodzielnego stanowiska!
Jest czas na wykazanie się, wyrobienie charakteru zawodowego, ogarnięcie stresu.
Wszelkie staże, praktyki, doświadczenia procentują na przyszłość: w ten sposób po skończeniu studiów ma się już adnotacje w rubryce "doświadczenie zawodowe" w CV;-)

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Tyle że ja nie mówię o stereotypach, ale o praktyce :) po prostu mam porównanie :) wiem, co i jak wykładają na dziennych i zaocznych. Są też nie przydatne wykłady, ale czy to powód, żeby do podstawówki nie chodzić, bo Pan Tadeusz i tablica Mendelejewa się nie przyda? Studia dają przede wszystkim wiedzę ogólną z danej dziedziny - student nie wie, kiedy mu ona się przyda i czy w ogóle ;)

A i na studiach dziennych są obowiązkowe praktyki :) dużo zależy od poszczególnych studentów jak wykorzystają zdobyte informacje, ale na studiach zaocznych jest ich o całe multum mniej i o jakości znacznie gorszej, bo nie ma czasu na zagłębianie się w materiał, bo lecimy dalej z materiałem :)

Częste stwierdzenia bardzo poważanych wykładowców jest takie, że studiom zaocznym daleko do dziennym, a poza tym na zaocznych panuje głównie zasada 4Z - zakuć, zdać, zapić, zapomnieć :) na dziennych też, ale wyjątki od reguły muszą być ;)Angelika Kaczmarek edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 12:44

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

Alex Dłużniewski:

No napisałaś "Pracownicy po studiach dziennych mają znacznie głębszą wiedzę, co mnie nie dziwi (...)". To mówimy o wykształceniu czy doświadczeniu, bo jak dla mnie wiedza jest związana bardziej z wykształceniem.

Zatem po co miesza Pan w to doświadczenie?
Ponadto pragnę zauważyć, że studiowanie nie polega tylko na "przerabianiu materiału", jeśli by tak było, czemu nie odpuścić sobie tego całego cyrku z wykładami, ćwiczeniami i seminariami i nie postawić na studia korespondencyjne?

Też sobie zadaję to pytanie :)

A ja nie.
Ja nie miałem do czynienia ze studiami dziennymi z własnego wyboru i jestem z tego tytułu zadowolony, także jestem całkiem wolny od wszelkich pretensji.
Mówiąc "plankton" obraża Pan znakomitą większość społeczeństwa; prawdziwy "cyborg" na moje słowa by się nie obraził.

Tylko, że ja nie szukam większości społeczeństwa na stanowiska związane z marketingiem, więc w tym kontekście to plankton, a kontekście ogólnym, to rzeczywiście trochę obraźliwe - sorry.
Myślę, że dobrze by było zapoznać się z definicją, kto to jest cyborg, bo podstawowo jest to ktoś pozbawiony człowieczeństwa, więc sama się zastanów czy to nie jest obraźliwe, choć przyznam - prawdziwy cyborg by się nie obraził ;)
Też proponuję zapoznać się z definicją nie tylko planktonu, ale i cyborga, i wtedy przeanalizować, co jest rzeczywiście obraźliwe, a co może być tylko jako obraźliwe zinterpretowane:)

Czytanie, analizowanie, sięganie do źródeł - na to jest czas na studiach dziennych; na zaocznych człowiek często po prostu jest zmuszony szybko przeczytać, niekoniecznie zrozumieć logikę tego, co przeczytał, zapamiętać i odhaczyć. Nie ma problemu, jeśli takie praktyki stosuje tylko w celu zdobycia papierka, gorzej, jeśli nawyk ten przenosi do życia zawodowego i na dodatek nie widzi w tym nic złego:OAnna Kosicka edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 12:52

konto usunięte

Temat: Jak rekrutujecie?

...Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 22:30

Następna dyskusja:

Jak zaprojektować logo?




Wyślij zaproszenie do