Temat: Jak rekrutujecie?
Alex Dłużniewski:
Jaki atak? Czujesz się atakowany?
Pewnie, a poniższy post to jakiś atak frustracji, który zaraz będę cytować.
Po prostu z twoich wypowiedzi wynika, że nie wiesz za bardzo o co kaman i dorabiasz se teorię w kolejnych wypowiedziach, a przebija się cały czas schematyczne myślenie - np. ze jak chce zarobić i wypad z biura o 16 to się nie nadaje, po prostu zachęcam Cię do głębszej refleksji.
Jakbyś wiedział jak się rekrutuje nie tylko w swojej branży to byś w pełni rozumiał, że przed rekrutacją zadajemy se proste pytanie "kogo chcemy" i to nie tylko o zawód ale o charakter osoby chodzi.
Proces rekrutacji nie polega na radosnym testowaniu sobie ludzi, a dobra rekrutacja nie polega również na wyborze ludzi, którzy zrobili na nas najlepsze wrażenie, bo to jest bardzo śliski temat, wystarczy, że nie podpasuje Ci czyjś temperament i już wrażenie może być gorsze, co wcale znowu nie świadczy o wartości kandydata - to mogłoby zadziałać tylko wtedy, kiedy byłbyś mocno ponad różne psychologiczne mechanizmy, a dużo opinii jakie wrażenie sprawił kandydat, to czyste projekcje rekrutera, aż zaskakujące jest do jakiego stopnia niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy.
A powiedz mi. Zatrudniłeś kiedyś kogoś kto zrobił na tobie negatywne wrażenie?
Jak tak, to przepraszam i dziękuje, składam jutro wypowiedzenie i idę się zarejestrować do PUP o zasiłek. Wykluczam oczywiście osobę, którą firma desperacko potrzebowała.
Z drugiej strony nie neguję roli intuicji w tym procesie, tyle, ze intuicja polega na wewnętrznym przeświadczeniu, że to jest to, a nie na racjonalizacji różnych projekcji.
No przynajmniej z tym się zgodzę, ale logiką wszystkiego nie można przeprowadzać. Logiką można zakwalifikować kogoś do rozmowy o pracę.
Poza tym już twój model na początku z tym wolontariatem na miesiąc czasu jest po prostu śmieszny, bo powiedz mi proszę jakiego normalnie utrzymującego się człowieka stać na to aby przez miesiąc pracować za darmo na cały etat?
No cóż, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Mówiłem o zatrudnianiu na wolontariat, potem na staż ludzi, którzy chcą studiować. Dokładniej to przeprowadzenie takiej osoby przez studia - nawet dzienne. Z moich kalkulacji wychodzi, że stać nas na 3 stażystów pracujących po 10-20h vs jeden absolwent. Gdzie oni wiedzą aż tak mocno się nie różnią. W końcu na początku tematu "narzekam" na to, że uczelnie nie przygotowują ich tak - jak pracodawca by chciał, a po to niby są prawda? Poza oczywiście tą podstawową ideą uniwersytetów jaką jest praca naukowa i odkrycia w danej dziedzinie.
Otóż nikt na to nie pójdzie, bo ten czas woli poświęcić komuś kto płaci. A w tym rzecz, że wartościowy kandydat na pracownika ma opcje, więc czym chcesz go zachęcić aby pracował właśnie u Ciebie?
Hmmm firma w której pracuje to:
-jedno z największych studio nagraniowych na północy kraju
-solidna agencja reklamowa
-nowy portal (Qday.pl), który właśnie skończył małą kampanie dla Pepsi
Zainteresowanie jest ogromne. Sam im zazdroszczę, bo jak miałem 18-19lat to nie do pomyślenia było dla mnie aby w czymś takim uczestniczyć poza terenem Warszawy.
A to tak trzeba myśleć zatrudniając konkretnych ludzi, bo tacy nie ustawiają się kolejkami. Poza tym takim podejściem dajesz wyraźny sygnał, że nie ufasz, że coś z tego będzie - więc jak chcesz znaleźć tego dobrego pracownika, jeżeli już po przeprowadzeniu wszystkich z nim rozmów nadal nie ufasz własnej decyzji i chcesz go jeszcze testować przez miesiąc? Dla mnie sprawa jest prosta, albo chcę gościa zatrudnić albo nie, jeżeli chcę to ma od początku kasę taką na jaką oboje jesteśmy się w stanie zgodzić, a nie jakieś śmieszne testowanie - jak mi się nie podoba to wypad.
No tak, z tym że to już nie o tym była mowa. Mowa była o młodych ludziach do wyszkolenia, nie posiadających ogromnego doświadczenia.
Po co ma się starać i spinać poślady przez ten pierwszy miesiąc, skoro i tak widzę co z niego za ziółko?
Znaczy się po CV i rozmowie już wiesz jaka jest ta osoba? Gratulacje! Chociaż czekaj...nie! Jak to szło "Kończ waść..."?
Chodzi przecież o to by dołączył do zespołu, zasymilował się, ruszył jak burza, a czując się przez miesiąc jako obywatel drugiej kategorii nie będzie zdolny przyjąć takiej roli.
No ale znowu zmienia Pan temat. Jeżeli chodzi o przykład dwóch osób co podałem to obie miały dostać (z założenia) tyle samo.
Jeżeli chodzi o wolontariat - to przepraszam, ale ktoś po maturze, przeprowadzany przez studia, pracujący po max 20h w tygodniu ten pierwszy miesiąc musi się wykazać jak chce mieć podczas studiowania dziennego przyszłościową pracę, wystarczająco kasy na wynajem sublokatorki i utrzymanie się.
Piotr Szymanowski edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 00:13