Aleksander Bąk

Aleksander Bąk aleksanderbak.pl —
projektuję, bo
lubię.

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Magdalena C.:
Mi sie chce zyc we Wrocku :)))

Ha! Tu Cię wiosna dopadła.

:)

A~

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Aleksander Bąk:
Ha! Tu Cię wiosna dopadła.

:)

A~


:)))) Oby przetrwac lato i klimatyzacje ;)))Wiosenna skandynawska bryza zmieni sie w tropikalna malarycznosc ;)))
Dopadla i przydusila az do chodnika, ktory zany jest z morderczych zapedow wzgledem skorzanych podeszw damskiego obuwia ;)

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

w Gdańsku się nie żyje, tylko umiera. no, może wegetuje.
okropne miasto :-/
Grzegorz Wszelaczyński

Grzegorz Wszelaczyński Interim Product /
Project / Marketing
Manager

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

michał h.:
w Gdańsku się nie żyje, tylko umiera. no, może wegetuje.
okropne miasto :-/


hmmm.. to po co się męczyć?
Karolina J.

Karolina J. Exemplis discimus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Magdalena C.:

Nie zgadzam sie. Gdy przyjechalam do Wrocka 3 tygodnie temu, myslalam, ze czeka mnie tu smierc kliniczna. Fatalne chodniki (adios pantofelki za trzy zera na rzecz ecco trepow czy Wellingtonow - atmosfera malarycznego deszczu), smrodliwe tramwaje (coz... gdy dla wielu prysznic 2 razy dziennie, kapka perfum i codziennie zmieniane ciuchy nie sa standardem...), drogie zarcie (we Wsiawie to standad, a tu spodziewalam sie taniej), faceci beznadziejni.... etc..

PO dwoch tygodnich: znalazlam mieszkanie blisko fimy, tuptam lepszymi chodnikami, cenne pantofelki wkladam w biurze lub na rozbijanie sie taksowkami (WOW taksowki za 10 zet nawet noca :)))), praca lepiej platna niz w Warszawie (docenili moj szwedzki w sposob scisle finansowy ;)))), ludzie w pracy cool, zadnych korporacyjnych szczurow, a na Rynku jest Sfinks z najprzystojniejszymi kelnerami :) Usmiech w pakiecie z salata. Szkoda, ze nie na wynos ;))))))

Wystarczy zmienic trase przemarszow i nawet najobskurniejsza kamienica juz tak nie razi.

Mi sie chce zyc we Wrocku :))) Firm tu zatrzesienie i mozliwosci masa. Warszawa ma przewage pod wzgledem cen komunikacji i zaopatrzenia sklepow. Tutaj.... porazka. Dobrze, ze w necie sa sklepy :)


Wiem o mieszkaniu we wrocławiu trochę więcej - mieszkam tu 4 lata, każdy rok w innym miejscu, innej dzielnicy. Poznałam "uroki" tego miasta lepiej niż osoby mieszkające tu od urodzenia.
Żarcie w sphinxie podają zimne i odpadowe. Nie ma się co zachwycać. Po "zwiedzeniu" sphinxa "od kuchni" nigdy już do niego nie zajdę. Kelnerzy się uśmiechają, bo liczą na ochłap który zostawisz IM na talerzu - nie bój - żadna resztka nie rafi do śmietnika... Tak to jest, jak się zapierdziela po naście godzin za marny pieniądz i nawet obiadu nie dostaniesz, bo szkoda na ciebie kasy.

Firm zatrzęsienie - zwłaszcza molochów gdzie zapierd... na 3 zmiany za 1300 zł. Hit. A najlepiej, żebyś w ogóle pracowała charytatywnie. Studentów jest masa, każdy chce dorobić, godzi sie na głodowe stawki. Reszta z tego korzysta i nie wybija sę z wyższymi stawkami, skoro może mieć tanią siłę roboczą.

Możliwości masa - jeśli cieszy praca za 1000zł to rzeczywiście masz w czym wybierać. Bo godziwe warunki zatrudnienia, zwłaszcza dla absolwentów, tudzież ambitnych studentów, to niestety tak nierealne jak euro 2012.

Mieszkania kosztują krocie. I nie mam na myśli kupna.
Woda w kranach chlorowana jak na pływalni. Skórę wyżera do krwi.
Chodniki i ulice to najlepszy żart, z jakim się spotkałam do tej pory. Wrocław-miasto spotkań. Owszem. O ile dojedziesz...

Tramwaje i autobusy. "Żywe" pomniki. Dodatkowo zapchane śmierdzącymi ludźmi-Wrocławianami właśnie. Jak nie rodzimymi, to importowanymi. Ale zawsze.

Wrocław. Mekka tirów. Nie ma obwodnicy. Nawet 40 tysięczna miejscowość ma obwodnicę, bo nie bawiły nikogo tłuczące się miastem za dnia i w nocy smrodzące TIRzyska. Ale Wrocławowi na co... Nieważne, że ludzie stoją w korkach kilka godzin dziennie. Nieistotne, że zamykają najbardziej ruchliwe wylotowe drogi na raz.
Ale tak Panie Dutkiewicz - wiemy - jesteś dumny z wrocławia...
CHLEBA I IGRZYSK !!

Jeśli komuś tak podoba się rozbijanie się taxami za 10zł (taaa..) i tak zależy na pantofelkach za trzy zera (o zgrozo - popis czy mrzonka?) czy super zaopatrzeniu sklepów, żeby mieć gdzie oddawać się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi, to zapraszamy do wrocławia.

Dla mnie życie nie polega na omijaniu brudu, smrodu i rozpaczy kamienic, ulic i ludzi. Nie chodzi o to, by udawać, że problemu nie ma, ale o to, by naprawde go nie było. Nie bawi mnie praca w korporacji, ani "cool" ludzie w owej pracy. Ani rozbijanie się taxówkami po nocy z supermodnych klubów gdzie można pokazać nowe łaszki za kolejne kilka zer. Życie mam jedno i nie chcę go spędzić we Wrocławiu. Miasto jest nieprzyjazne, niedopracowane i źle zarządzane. Z resztą... co ma dziwić. TOŻ TO POLSKA WŁAŚNIE.

Jeśli Tobie się udało - fajnie. Jeśli tak chcesz spędzić swoje życie - jeszcze lepiej - trafiłaś idealnie...
Karolina J.

Karolina J. Exemplis discimus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Magda, też mam kota. Kicię ze schroniska. Uratowana, ukochana. Zadziwia mnie codziennie.

Wrocław ją stresuje. Dlatego zawsze jeździ ze mną na urlopy - i naprawdę WYPOCZYWA.
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Karolina Ů:
Magdalena C.:

Nie zgadzam sie. Gdy przyjechalam do Wrocka 3 tygodnie temu, myslalam, ze czeka mnie tu smierc kliniczna. Fatalne chodniki (adios pantofelki za trzy zera na rzecz ecco trepow czy Wellingtonow - atmosfera malarycznego deszczu), smrodliwe tramwaje (coz... gdy dla wielu prysznic 2 razy dziennie, kapka perfum i codziennie zmieniane ciuchy nie sa standardem...), drogie zarcie (we Wsiawie to standad, a tu spodziewalam sie taniej), faceci beznadziejni.... etc..

PO dwoch tygodnich: znalazlam mieszkanie blisko fimy, tuptam lepszymi chodnikami, cenne pantofelki wkladam w biurze lub na rozbijanie sie taksowkami (WOW taksowki za 10 zet nawet noca :)))), praca lepiej platna niz w Warszawie (docenili moj szwedzki w sposob scisle finansowy ;)))), ludzie w pracy cool, zadnych korporacyjnych szczurow, a na Rynku jest Sfinks z najprzystojniejszymi kelnerami :) Usmiech w pakiecie z salata. Szkoda, ze nie na wynos ;))))))

Wystarczy zmienic trase przemarszow i nawet najobskurniejsza kamienica juz tak nie razi.

Mi sie chce zyc we Wrocku :))) Firm tu zatrzesienie i mozliwosci masa. Warszawa ma przewage pod wzgledem cen komunikacji i zaopatrzenia sklepow. Tutaj.... porazka. Dobrze, ze w necie sa sklepy :)


Wiem o mieszkaniu we wrocławiu trochę więcej - mieszkam tu 4 lata, każdy rok w innym miejscu, innej dzielnicy. Poznałam "uroki" tego miasta lepiej niż osoby mieszkające tu od urodzenia.
Żarcie w sphinxie podają zimne i odpadowe. Nie ma się co zachwycać. Po "zwiedzeniu" sphinxa "od kuchni" nigdy już do niego nie zajdę. Kelnerzy się uśmiechają, bo liczą na ochłap który zostawisz IM na talerzu - nie bój - żadna resztka nie rafi do śmietnika... Tak to jest, jak się zapierdziela po naście godzin za marny pieniądz i nawet obiadu nie dostaniesz, bo szkoda na ciebie kasy.

Firm zatrzęsienie - zwłaszcza molochów gdzie zapierd... na 3 zmiany za 1300 zł. Hit. A najlepiej, żebyś w ogóle pracowała charytatywnie. Studentów jest masa, każdy chce dorobić, godzi sie na głodowe stawki. Reszta z tego korzysta i nie wybija sę z wyższymi stawkami, skoro może mieć tanią siłę roboczą.

Możliwości masa - jeśli cieszy praca za 1000zł to rzeczywiście masz w czym wybierać. Bo godziwe warunki zatrudnienia, zwłaszcza dla absolwentów, tudzież ambitnych studentów, to niestety tak nierealne jak euro 2012.

Mieszkania kosztują krocie. I nie mam na myśli kupna.
Woda w kranach chlorowana jak na pływalni. Skórę wyżera do krwi.
Chodniki i ulice to najlepszy żart, z jakim się spotkałam do tej pory. Wrocław-miasto spotkań. Owszem. O ile dojedziesz...

Tramwaje i autobusy. "Żywe" pomniki. Dodatkowo zapchane śmierdzącymi ludźmi-Wrocławianami właśnie. Jak nie rodzimymi, to importowanymi. Ale zawsze.

Wrocław. Mekka tirów. Nie ma obwodnicy. Nawet 40 tysięczna miejscowość ma obwodnicę, bo nie bawiły nikogo tłuczące się miastem za dnia i w nocy smrodzące TIRzyska. Ale Wrocławowi na co... Nieważne, że ludzie stoją w korkach kilka godzin dziennie. Nieistotne, że zamykają najbardziej ruchliwe wylotowe drogi na raz.
Ale tak Panie Dutkiewicz - wiemy - jesteś dumny z wrocławia...
CHLEBA I IGRZYSK !!

Jeśli komuś tak podoba się rozbijanie się taxami za 10zł (taaa..) i tak zależy na pantofelkach za trzy zera (o zgrozo - popis czy mrzonka?) czy super zaopatrzeniu sklepów, żeby mieć gdzie oddawać się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi, to zapraszamy do wrocławia.

Dla mnie życie nie polega na omijaniu brudu, smrodu i rozpaczy kamienic, ulic i ludzi. Nie chodzi o to, by udawać, że problemu nie ma, ale o to, by naprawde go nie było. Nie bawi mnie praca w korporacji, ani "cool" ludzie w owej pracy. Ani rozbijanie się taxówkami po nocy z supermodnych klubów gdzie można pokazać nowe łaszki za kolejne kilka zer. Życie mam jedno i nie chcę go spędzić we Wrocławiu. Miasto jest nieprzyjazne, niedopracowane i źle zarządzane. Z resztą... co ma dziwić. TOŻ TO POLSKA WŁAŚNIE.

Jeśli Tobie się udało - fajnie. Jeśli tak chcesz spędzić swoje życie - jeszcze lepiej - trafiłaś idealnie...
Może czasem zdejmij ciemne okulary? Poza tym w dobie mobilności nic prostszego jak znaleźć lepsze miejsce do życia, ale podejrzewam że przy twoim nastawieniu będzie to cholernie trudne.
Karolina J.

Karolina J. Exemplis discimus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:

Może czasem zdejmij ciemne okulary? Poza tym w dobie mobilności nic prostszego jak znaleźć lepsze miejsce do życia, ale podejrzewam że przy twoim nastawieniu będzie to cholernie trudne.


Nie masz co podejrzewać. Znam już kilka miejsc, gdzie warto postawić dom i cieszyć się życiem.
Wtedy nałożę ciemne okularki, żeby mi słoneczko siatkówki nie poniszczyło...
Anna Szulwińska

Anna Szulwińska Konsultant i
Specjalista Ds.
Marketingu i PR,
Project & B...

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Jak szepce się tu i ówdzie:
"Wolne Miasto Gdańsk - Szybkie Miasto Gdynia" :)

A na poważnie, moim zdaniem hasło i kampania... takie-sobie,
chociaż m.in. w Trójmieście mieszkałam i zawsze dobrze się tam czuję.
Wątpię czy jakaś kampania udana/nieudana byłaby w stanie wpłynąć na moje zdanie, decyzję.

Jak ktoś już wspomniał - marketing miejsc robi sie (i działa) inaczej niż reklamy np. jogurtu, czy olejku do opalania.
Porównania z NYC też na niewiele się zdadzą, bo moim zdaniem poszukiwania (w tym błędów) - powinny pójść tu zupełnie w innym kierunku.
Tomasz Zdybel:
6. Alek - rzeczywiście heady są podobne (przypadek) - tyle, że
outdoor Gdańska oddaje klimat energii (nie bardzo wiem, co przekazuje plakat z Poznania), tak więc zbieżności brak

Nawet jeśli termin jest ograniczony i goni (jeśli dobrze doczytałam: 7 dni), to wszyscy to znamy - i nie tłumaczy to tak dużej "zbieżności" hasła poznańskiej kampanii - z Waszym.

To wystarczający czas i obowiązek twórców - dla dobra kampanii, jej spójności, rozpoznawalności na tle innych, przestrzegania prawa autorskiego, itd. - ażeby odpowiednio zweryfikować to co powstało.

Mi też, jak pewnie większosci ludzi z branży - bardzo często zdarza się pracować nad kilkoma nazwami/sloganami/kampaniami (i/lub) dziennie/tygodniowo.

Nie wyobrażam sobie nie posprawdzać efektów swojej pracy, zwł. dla danej działki.
Za "ujmę na swoim namingowym, copywritingowym, artdirectorskim,kreatywnym, itd. honorze" - traktowałabym tak duże podobieństwo
do moich prac.

Wiadomo, że nie zawsze i nie wszystko da się sprawdzić i zweryfikować, zwł. w ograniczonym czasie
- ale takich sytuacji i porównań należy unikać, minimalizować ryzyko do maximum, a nie nie podjąć nawet minimum,
bo przy takich efektach mam wrażenie, że w tym przypadku ktoś odbył "swój pierwszy (copywritingowy) raz" :)
Nikt też tego nie zweryfikował później, zanim doszło do realizacji w tej postaci.

Nazywanie tego "brakiem zbieżności", bo jest inne - i "co innego komunikujące zdjęcie" - jak dla mnie, jest kiepskim tłumaczeniem pewnych braków (niekoniecznie czasowych).

A ogólnie.
Widać, że robione w pośpiechu i prowizorycznie.
Można było rzeczywiście zrobić coś ciekawszego (kreacja, grafika, copy), nawet w takim budżecie
- ale wrażenia, jak to wrażenia - zawsze były, są i będą mieszane.
Najważniejsze żeby wyciągnąć wnioski,
zwł. że Mediafocus ma przecież całkiem dobre realizacje na koncie.

W kampanii "Gdańsk. Tu się żyje" nie podoba mi się ani kreacja ani wykonanie, a gdyby nie przerobione i zbyt podobne hasło z Poznania, nawet bym się nie wypowiadała - bo nie ma za bardzo o czym.

Wielkiej tragedii żeby rozpaczać - nie ma,
ale do śmiechu - też powodów brak...

Dobrej nocy :)Anna Szulwińska edytował(a) ten post dnia 08.05.08 o godzinie 01:30
Łukasz Oleszkiewicz

Łukasz Oleszkiewicz Nieruchomosci
komercyjne,
hotelarstwo, usługi

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Gdynia ma klopot ;) bo byla za szybka a teraz Dalmor stwarza naprawde wielki problem .... bo zbyt wielu chce sie bogacic juz - kiedy trzeba poczekac
Grzegorz B.

Grzegorz B. copywriter;
ghostwriter

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

bardzo jestem ciekaw zalożen strategicznych tej kampanii. jesli sa takie mniej więcej, jak opisano tutaj:

http://e-reda.pl/viewtopic.php?t=484&sid=b21fb95ff5c33..., to obawiam się, że egzekucja jest odrobinę nie na temat.

Wypowiem się tylko o haśle, bo tak naprawde ono jest głównym nosnikiem informacji.

Po pierwsze, head niczego konkretnego o Gdansku nie mowi. Mozna by go podpiąć pod dowolną kampanię, dla dowolnego miasta. jest tak trywialne, że aż raczej mało zapamietywalne. Nie wiem, co kampania miala osiągnąć. Jeśli zachęcić ludzi z innych regionow do osiadania w Gdańsku - to raczej jej się to nie uda. Jesli namówić na wypoczynek - jest zupelnie nie na temat.

Wartość doslowna hasla jest nieprzemyslana. Żyje się wszędzie. Pozostaje więc wartość merytoryczna. Ale i tu jest błąd, bo gdyby było "tu, to się żyje", to mówiłoby to znacznie więcej. Przy czym i tak byłoby to raczej słabe.

I generyczne. We Wrocławiu mowiono kiedyś: "Tu się nie spi, tu się żyje". W Śremie" "Tu warto żyć". Poznań - to samo. "Tu warto żyć". Byla nawet awantura o to, w wyniku ktorej stolica Wielkopolski stała się "miastem know-how". Seria artykułów o Goluniu-Dobrzyniu opatrzona była tytulem "Tu się żyje".

najlepsze jednak jest to, że owo hasło zostalo zrodzone (w bólach raczej) już w 2008 roku. I od tego czasu ten potworek hasa po miejskich billboardach. Wg mnie czas chyba ulożyć nowa, skuteczniejszą, a co jeszcze wazniejsze, atrakcyjniejszą strategię dla naszego miasta. I do niej dobierać egzekucje kreatywne.
Katarzyna Marta S.

Katarzyna Marta S. Gado gadu
Hostel/Indonezja/Ban
dung

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

W Trójmieście czuję się najlepiej latem:) wtedy te 3 miasta naprawdę żyją.
Już jesienią brakuje niestety energii. Gdańsk zasypia zbyt wcześnie, nie tętni zyciem. po 23 tak naprawdę nie ma już pewności, że coś uda się zjeść. ciiisza..slogan Tu się żyje jest raczej nie na miejscu.
zamieszczone tu spoty reklamowe miasta powiewają nudą, są takie zwykłe, nie przyciągają uwagi, zresztą jak ktoś słusznie zauważył nawet zniechęcają.

nie jestem specem od reklamy, ale moim zdaniem zabrakło kreatywności, polotu, świeżości, pokazania miasta w szerszym nieco wymiarze niż bieg po plaży.
Katarzyna Marta S.

Katarzyna Marta S. Gado gadu
Hostel/Indonezja/Ban
dung

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

świetne!!!

http://www.youtube.com/watch?v=nTvKj8kOAWk

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

dla mnie jest ok
Paweł Bartnik

Paweł Bartnik
Copywriter/Specjalis
ta ds.
Marketingu/Sound
Designer




Wyślij zaproszenie do