konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

to może jakaś przeróbka 'Tu się żyje na maxa'?

ale 'reason to buy' to nie ludki biegnące plażą, plizzz
Tomasz Zdybel

Tomasz Zdybel CEO, Mediafocus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Mirek MIRPO Połyniak:
to może jakaś przeróbka 'Tu się żyje na maxa'?

ale 'reason to buy' to nie ludki biegnące plażą, plizzz

nie robię w SEO, po prostu miałem dosyć rzygów ;)

reason to buy - właśnie o skojarzenie z tym "maksem" nam chodziło; dzięki za konkret uwagę
niech będzie - ludki na plaży nie pasują; szybkie skojarzenia z Gdanskiem?

>> "Billboardy ogląda się 3s. więc ważne jest to co ludność w tym czasie zarejestruje"

no właśnie. 3s to zdecydowanie za długo - max 1s.
a zarejestruje babkę prującą wodę + headline - nikt nie będzie liczył jej zmarszczek; a potem odbiorca potenteguje w głowie i zbuduje skojarzenie, że Gdańsk to może być fajne miejsce

>> klejent nasz pan - a w Polsce każdy klient ma swoją 'wizję' - a jak wyjdzie kaszana to [b]publiczne baty zbiera agencja[b]
jak zawsze :)
macie przecież w portfolio wiele b. dobrych realizacji (gratuluję)..... :)
DZIĘKI :)
Wrocław ma bardzo proste USP: Miasto Spotkań

[url] http://www.youtube.com/watch?v=5WmrPCoFzx8
[url] http://www.youtube.com/watch?v=5WmrPCoFzx8

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Nikt nie 'rzygał' - nie obrażaj się na krytykę

Moje skojarzenia z Gdańskiem, a tak naprawdę 3Miastem:
Stare Miasto i zabytki, morze, Kaszuby

ja mówiłem o USP Wrocławia, nie o 'egzekucji' :))

poziom profesjonalizmu w temacie promocji miasta władze Wrocka pokazały niestety ostatnio starając się bardzo nieudolnie o kolejne Expo: wyszła totalna 'siara'Mirek MIRPO Połyniak edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 12:45
Krzysztof Z.

Krzysztof Z. SEO / SEM
websukces.net - w
tym miejscu piszemy
coś mądre...

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Tomasz Zdybel:
niech będzie - ludki na plaży nie pasują; szybkie skojarzenia z Gdanskiem?
proszę bardzo - masz na talerzu
robisz dynamiczną panorame Gdańska z dachu zieleniaka
panorama na przyspieszonych i odpowiednio zwalnianych klatkach.
któtkie szybkie ciecia na dynamiczne zblizenia charakterystycznych punktów miasta (zbliżenia nie dłuższe niż 3/4 s)
długi targ
jarmark dominikański
pobrzeże
3 krzyże możesz
troche zieleni
przebitka na zliżenie w kierunku kaszub (ładne jeziorko)
plaza stogi
most pylonowy
może jakaś przebitka z budowy biurowca czy apartamentowca
Inne miejsca do wyboru
kończysz zbliżeniem na grupkę młodych ludzi wychodzacych z jakiegoś lokalu na starówce i w tle dajesz te "tu się zyje"

Całość dynamicznie montowana ze zmiennym tempem narracji urzymana w nowoczesnym stylu.

tyle naprędce wyrzygałem. (a podbudować to możesz jaka chcesz filozofią od pokazania miasta jako rozwijajacego się i pełnego nowych miejsc pracy aż po ukazanie że jest sie gdzie bawić i wypoczywać)
PozdrawiamKrzysztof Z. edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 12:52

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

A jaki był klucz doboru próby tych 12k? Bo nie kapuję sensu badań "jakości życia" na próbie reprezentatywnej dla populacji "Polacy" bez ograniczenia do "Polacy którzy mieszkają w Gdańsku, ale mieszkali co najmniej 2 lata w przynajmniej 1 innym dużym mieście na terenie Polski". Tak z ciekawości pytam, bo Dagmary coś nie ma ;)Michał S. edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 13:01

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

odniosę się teraz do spotu Wrocławia.
Boże skąd biorą się takie szmirowate pomysły ?
A poznańska akcja i jej hasła to też pomyłka.

Ale może jesteśmy zbyt krytyczni. Przecież w tv codziennie widać nie jedną szmirę reklamową i to za znacznie większe pieniądze. To kręcienie trawy w RPA czy tym podobne bzdury to tylko dowód na to że liczy się pieniądz. Pracujemy w tej branży dla zysków a nie nagród koleżeństwa. Klient płaci, klient wymaga i im płaci więcej tym lepiej.
Szacunek Panie Tomaszu za udział w tej dyskusji.
I proponuję nie piszmy juz scenariuszy do spotów na GL bo to rozdawanie pomysłów za free. A trzeba się cenić.

Moja konkluzja z całej tej dyskusji jest następująca:
większość filmów promujących miasta jest przeciętna, smutna i bez życia. Pokazanie biegnących ludzi, czy tańczących (patrz Wrocła) to jeszcze nie ozywienie akcji.
Ale może odjazd z stylu Krakowa, który uważam za b dobry pomysł otworzy nowe drzwi do świata kreacji.
Włodarze miast zazwyczaj chcą czegośc w rodzaju : Panie ma być tradycja i nowoczesnośc w jednym ! .... no ale takie rzeczy to tylko w E..e :)
Tomek Banasik

Tomek Banasik NAZYWAMY.COM /
firmujemy dobre
nazwy

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Przeciętne do kwadratu. Do zalikowanego na początku spotu NYC się oczywiście nie umywa, ale litości - aby te dwa spoty porównywać, trzeba by znać budżety na ich realizacje, a przypuszczam, że reklamówka NY musiała kosztować przynajmniej kilkadziesiąt razy więcej niż reklamówka Gdańska.

Co nie zmienia faktu, że prezentacja Gdańska na Euro 2012 jest bez porównania lepsza od tego co zaprezentowano teraz. Ogólnie - nuda która dokładnie się wpisuje w brak pomysłów na reklamowanie siebie większości (jeśli nie wszystkich) polskich miast.
Szymon N.

Szymon N. Sieciorozwijacz

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

@Tomasz (Zdybel), masz na bank świadomość że zawsze ktoś Twoją
(moją, czyjąś) pracę skrytykuje (słusznie, lub nie), więc proszę
jeszcze o cierpliwość dla tu obecnych, warto w pokoju dyskusję
zakończyć... :]

Chwała za stawienia czoła zarzutom i podziękowania że mogliśmy
spojrzeć z Twojej/Waszej strony na kampanię, mimo że nadal
do mnie ona nie trafia, ale załóżmy że tak ma być ;]

Dzięki też pozostałym doświadczonym pisaczom, według mnie bardzo
fajny wątek. Piszcie więcej, dużo się człowiek uczy... :]

Szy.Szymon N. edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 13:16

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Krzysztof Rymko:
odniosę się teraz do spotu Wrocławia.
Boże skąd biorą się takie szmirowate pomysły ?

wystarczy dać robotę tym, co trzeba - a nie tym co potrafią - proste?
Tomek Banasik

Tomek Banasik NAZYWAMY.COM /
firmujemy dobre
nazwy

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Tomasz Zdybel:
niech będzie - ludki na plaży nie pasują; szybkie skojarzenia z Gdanskiem?

Trzy moje pierwsze skojarzenia:

- Ożywiony Neptun z pomnika nabijający Stalina na trójząb
- Parada żaglowców w porcie/nabrzeżu
- Kusznierewicz na fali w tle miasto

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Panie Szymon no teraz toś Pan pojechał w tę łagodną nutę pojednania...

szacunek :)

pozdrawiam

p.s. a tak poważnie to gadzam się ze stwierdzeniem że te dyskusje rozwijają horyzont ...
Krzysztof Z.

Krzysztof Z. SEO / SEM
websukces.net - w
tym miejscu piszemy
coś mądre...

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Imienniku ;) sądze, ze tutaj nikt się nie kłóci ani nie wojuje ;) a ostra forma wymiany pogladów służy jednemu celowi - jak najlepiej wypromować Gdańsk - miasto z mozliwościami i połozone tak jak żadne inne miasto w Polsce.Krzysztof Z. edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 13:30
Aleksander Bąk

Aleksander Bąk aleksanderbak.pl —
projektuję, bo
lubię.

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Tomasz Zdybel:
Łukasz + Alek - jeżeli chodzi o USP, to głos z offu wyraźnie mówi o co chodzi. Badania na próbie ponad 12 000 Polaków wykazało, że w porównaniu z innymi miastami jakość życia w Gdańsku jest najwyższa. Uważam, że to bardzo konkretne USP.

Zatem wiemy już czego to jest reklama — to reklama raportu „Diagnoza Społeczna 2007”.

:)

A co do porównania Poznania z Gdańskiem — powtarzam — dotyczyło ono hasła wiodącego, a nie kampanii. Proszę czytać ze zrozumieniem. Natomiast konkretność gdańskiej kampanii rzeczywiście jest „bardziej” — tak bardziej ogólna, że już bardziej nie można było…

Dla pocieszenia powiem, że na temat promocji Poznania — z przysłowiowym już nadgryzionym pączkiem włącznie — wylano więcej wiader zimnej, choć niekoniecznie czystej wody.

:)

Przepraszam za trywializację — być może „winę” ponosi brief. Kwestia odpowiedzialności urzędników za sprecyzowaną wizję działań na rzecz swojego miasta jest osobnym tematem. Tak, czy inaczej — całość problemu wskazuje to na skalę trudności tematu jakim jest promocja miast.

Ale, żeby nie było — jestem byłym haevy userem Sopotu. Dla mnie nie tylko mitycznego z opowiadań rodzinnych — jedna ciotka tłumaczka literatury marynistycznej, druga bursztyniarka — ale także z własnych, dziecięcych wspomnień wakacyjnych. Sam pamiętam jeszcze postać Parasolnika. Nadal czuję magię wieczornego spaceru z Osiedla Leśnego na Molo — po godzinie 22:00 darmowe. Lody u Włocha, pączki z dziurką na Monciaku i kokosanki w ciastkarni przy Grandzie. Nos wlepiony w witrynę morskich pamiątek. Posztormowe wędrówki brzegiem morza do Gdyni. Pełne uroku spacery wśród smoków bocznych uliczek gdańskiej Starówki.

Pamiętam też okres młodzieńczej wanogi pod namioty w Szwajcarii Kaszubskiej — pólwysep nad jeziorem Raduńskim. Dzikie pola truskawek — ponoć pamiętających początki poprzedniego wieku. Checz jeszcze z klepiskiem i biegającymi dookoła dzieciakami w kusych podkoszulkach i chleb pieczony tylko w piątek.

To oczywiście przeszłość i sielankowe wspomnienia. Co do realiów „tu i teraz” — nie zamieszkam nad morzem, gdyż ubezpieczyciel na pewno nie zwróci mi odszkodowania za szkody wywołane powodzią w wyniku globalnego ocieplenia :)

A tak już na bardziej poważnie — tak naprawdę wszyscy sie dopiero uczymy — podkreślam: MY. Także na błędach — swoich i cudzych. Trudno się dziwić, że nieliczne na naszym rynku przykłady są omawiane także na tym forum. I nie należy wszędzie widzieć frustratów i malkontentów — trochę pokory — nikt z nas nie jest doskonały.

:)

Nie wypada jednak zwalać całej odpowiedzialności za decyzję podejmowaną pod wpływem reklamy tylko na odbiorcę. Jeśli kreator reklamy od razu zakłada, że na jej podstawie odborca nie powinien ryzykować podjęcia właściwej — czytaj: odpowiedzialnej decyzji to chyba lepiej by było, gdyby jej twórca rzeczywiście wrócił do reklamowania przywołanego tu jogurtu — choć nie wiem, czy i to nie jest dla niego zbyt odpowiedzialne.

Jedno jednak jest pewne. Marketing takiego organizmu jakim jest miasto, dotyka znacznie bardziej wrażliwej struny w duszy odbiorców komunikacji niż np. promocja wczasów lub wycieczek biur podróży, o reklamie jogurtu już nie wspomnę.

Dla mnie problemem marketingu miejsc jest raczej brak uprzedniej inwestycji w samą społeczność i jej „naturalne środowisko”. Zauważmy, że polskie miasta straciły taką właśnie wyjątkowość. Nie ma w nich indywidualnego, charakterystycznego — w pełni tętniącego — życia miejsc/dzielnic. Na tyle atrakcyjnych, żeby na sam dźwięk ich nazwy nie tylko turyści, ale przede wszystkim mieszkańcy czuli ciarki emocji lub miłe wibracje obietnicą relaksu. Nie mówię tu o ekstremach :)

Dlatego jest tak trudno powiedzieć — zakomunikować: Gdańsk to… / Poznań to… / Lublin to… Polskie miasta stały się raczej ciągami komunikacyjnymi między domem a szkoła / pracą i zakupami. „Tu się żyje” oznacza raczej spełnianie niezbędnych, podstawowych — wręcz fizjologicznych — czynności życiowych niż faktycznie pełnię życia w mieście. Jako mieszkańcy swoich miast zostaliśmy z nich skutecznie wygnani do swoich 4. kątów. A okres pełni życia ograniczono nam wiekowo między 16 a 35. Czy jest właściwe opieranie komunikacji wciąż na tzw. młodych? O charakterze miast stanowią ludzie dojrzali, a nie wyłącznie konsumenci nocnego życia — oczywiście w dużym uproszczeniu.

Bo przecież jeśli ciągnie nas do konkretnych miejsc na świecie to właśnie ze względu na ich specyficzną, unikalną „żywotność” powszednią. Często staramy się poznać tzw. prawdziwe oblicze miejsca/miasta. Wynajmujemy nawet „zaufanego” przewodnika, żeby poczuć — zobaczyć — dotknąć prawdziwego wymiaru miejsca. Nie tego z folderu, uładzonego – będącego często synonimem sztuczności. Odpowiedzmy sobie, co myślimy wymawiając nazwę konkretnych miast: Wiedeń, Praga, Paryż Londyn, Lizbona, Rzym, Rabat, Fez, Tunis, Dubrownik, Ateny, Istambuł… — żeby pozostać w zasięgu 2 godzin lotu :)

Większe zyski przyniesie inwestowanie w istniejące środowisko żyjących mieszkańców, w rozwój dzielnic miast niż odgórne „pompowanie marki”. To mieszkańcy swoim życiem stworzą autentyczny magnes przyciągający nie tylko turystów, ale i kolejnych chcących żyć właśnie tak, jak ci już tam zamieszkujący. Nie ma lepszej promocji jak osobiste świadectwo ludzi cieszących się życiem w pięknym miejscu. Nie trzeba wtedy wielkich słów ani wydumanych kampanii reklamowych — ściemniających, że… „Tu się żyje!” lub że „Tu warto żyć.”

:)

A~Aleksander Bąk edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 13:36

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Aleksander Bąk:
Większe zyski przyniesie inwestowanie w istniejące środowisko żyjących mieszkańców, w rozwój dzielnic miast niż odgórne „pompowanie marki”. To mieszkańcy swoim życiem stworzą autentyczny magnes przyciągający nie tylko turystów, ale i kolejnych chcących żyć właśnie tak, jak ci już tam zamieszkujący. Nie ma lepszej promocji jak osobiste świadectwo ludzi cieszących się życiem w pięknym miejscu. Nie trzeba wtedy wielkich słów ani wydumanych kampanii reklamowych — ściemniających, że… „Tu się żyje!” lub że „Tu warto żyć.”

I jedno, i drugie jest niezbędne - wizerunek miasta ściąga do niego turystów oraz inwestorów - korzyści dla samego miasta chyba dość oczywiste...
Szymon N.

Szymon N. Sieciorozwijacz

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

A tak, przy okazji :), gdyż Wy marketingu ludzie z Polski prawo
macie nie wiedzieć... ;)

Gdańsk nie ma Starówki.

W Gdańsku jest Główne Miasto i Stare Miasto. I tych nazw wśród
historyków i pasjonatów miasta się używa. Co więcej, tym co
pewnie wielu bierze za Stare Miasto, jest Główne Miasto. Zaś
Stare Miasto ledwo sąsiaduje z Głównym:


Obrazek


A Starówka? Starówkę to macie w Warszawie. Choć, jeśli bardzo,
naprawdę bardzo Wam zależy, to znaleźć, ewentualnie, możecie
w Gdańsku "starówkę"... :]

... żeby mi to było ostatni raz ;]

Przepraszam za zakłócenia.

Szy.Szymon N. edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 14:03

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Tomasz Zdybel:
niech będzie - ludki na plaży nie pasują; szybkie skojarzenia z Gdanskiem?
Miasto morza, zieleni i historii.

Zamykam oczy, myślę "Gdańsk" i widzę: z lotu ptaka morze i lasy, potem, bardziej z bliska, stare miasto (no dobra Główne Miasto), kamienice w starej Oliwie, pałacyki we Wrzeszczu. Wszędzie tam widzę wesołych ludzi, dużo, w różnym wieku, ale wcale nie biegnących, raczej zrelaksowanych lub po prostu idących w sobie tylko znanym kierunku. Nie skupiam się na nich, jadę oczami wyobraźni dalej i widzę inwestycje, nowe biurowce (przeznaczone dla tych ludzi), targi itp. Widzę kulturę, wesołych ludzi wychodzących z kina czy teatru, rozprawiających o tym, co właśnie obejrzeli.
To widzę, gdy myślę o Gdańsku. A najchętniej patrzę na Gdańsk jako jedno z trzech miast, bo bez kontekstu dwóch pozostałych dużo traci.

Nie chcę rzygać, nie chcę krytykować dla samej krytyki. Kocham swoje miasto, dobrze mi się tu żyje - porównałam z innymi miastami, ale nie tylko dlatego, że mam prawie za oknem plażę... mam tu pracę, mam możliwość rozwoju, mam gdzie pójść na kawę, a gdy pójdę, widzę oczami wyobraźni te przeszłe pokolenia, które setki lat przede mną chodziły po dzisiejszej Mariackiej czy Długiej.
To jest właśnie jest istotą Gdańska i nie podoba mi się sprowadzanie go do roli morskiego kurortu ze stocznią w tle.

Miało być mało i zwięźle, ale nie jest. Ja jestem od słów, moje pomysły dopiero graficy ubierają w obraz:)Alicja Zuzanna Kopeć edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 14:36
Tomasz Zdybel

Tomasz Zdybel CEO, Mediafocus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Tomek Banasik:
Tomasz Zdybel:
niech będzie - ludki na plaży nie pasują; szybkie skojarzenia z Gdanskiem?

Trzy moje pierwsze skojarzenia:

- Ożywiony Neptun z pomnika nabijający Stalina na trójząb
- Parada żaglowców w porcie/nabrzeżu
- Kusznierewicz na fali w tle miasto

Dzięki za reakcję.

Neptun/Stalin - mieliśmy pomysł na potraktowanie tej tematyki z przymrużeniem oka (roboczy head: w Gdańsku każdy może być Wałęsą), jednak wytyczne były, aby styropianu nie tykać, nawet się do niego nie zbliżać - Twoja sugestia wskazuje, że pierwotna idea była trafiona
Żaglowce - czyli skojarzenia z morzem
Kuśnierewicz - eksploatowany przez Erę, honorarium rozsadziłoby nam budżet, rozmowy z jego agentem trwałyby dłużej niż przygotowanie kampanii, mieliśmy ok. tygodnia na znalezienie fotki (przejrzeliśmy ok. 1000 fotek w bankach) - o sesji zdjęciowej nie było co marzyć

A film Euro 2012 też mi się podoba - mieliśmy jednak do dyspozycji tylko 30 sek., więc na coś musieliśmy postawić

Jeżeli chodzi o zdjęcia panoramiczne, z lotu ptaka, etc.
Wynajęcie helikoptera z żelowym statywem do kamery to ok. 50 000 zł netto. Budżet produkcyjny (zrealizowany) 120 000 zł netto - początkowo był 100 000.

Szybki dynamiczny montaż wielu ujęć?
Chętnie kręciłbym przez 2-3 dni w kilku lokalizacjach, polatał helikopterem
Koszt dnia zdjęciowego ekipy zaczyna się od 30 tys., z reguły jest to w okolicach 40 - 50, a gdzie reżyser, operator, cała post-produkcja?

polecam
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,5127214.html

Pzdr,
Tomek

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

I dochodzimy po raz kolejny do wniosku, że sam 'klejent' nie wie o co chodzi w tym wszystkim

Albo chciałby 'cudu gratis', albo 'na zapalenie płuc'

Wystarczy poczytać sobie o kampaniach miejsc robionych przez agencję ESKADRA na GL...

a osobiście uważam ludzi z ESKADRY za naprawdę profesjonalnych...Mirek MIRPO Połyniak edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 15:59

konto usunięte

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

A może warto najpierw popracować nad strategią? Wspomnianym kilka razy USP i RTB a dopiero potem zabierać się za scenariusze?
Tomasz Zdybel

Tomasz Zdybel CEO, Mediafocus

Temat: Gdańsk. Tu się żyje.

Większe zyski przyniesie inwestowanie w istniejące środowisko żyjących mieszkańców, w rozwój dzielnic miast niż odgórne „pompowanie marki”. To mieszkańcy swoim życiem stworzą autentyczny magnes przyciągający nie tylko turystów, ale i kolejnych chcących żyć właśnie tak, jak ci już tam zamieszkujący. Nie ma lepszej promocji jak osobiste świadectwo ludzi cieszących się życiem w pięknym miejscu. Nie trzeba wtedy wielkich słów ani wydumanych kampanii reklamowych — ściemniających, że… „Tu się żyje!” lub że „Tu warto żyć.”

:)
Powyższe uważam za kwintesencję dyskusji o promowaniu miast czy budowaniu ich marek
I wtedy USP, RTB, PCK, LPR, PZPR i cokolwiek byśmy chcieli będą jasne dla odbiorcy



Wyślij zaproszenie do