konto usunięte
Temat: Dlaczego w Polsce brak dobrej żywności?
Krzysztof B.:
Jak rozumiem Ty w dyskusjach prezentujesz CZYJEŚ zdanie?
Ja preferuję wyrażanie WŁASNEJ opinii. I nie muszę w tym celu cytować literatury, ani strugać specjalisty.
No ja przytaczam swoje opinie i nie cytowałem literatury jak na razie żadnej w tym wątku, jednak chyba zgodzisz się że koła wynajdywać nie trzeba od podstaw bo wystarczy zaczerpnąć od kogoś kto je wymyślił wcześniej, także żadna opinia nie jest taka niezależna i własna jak się może wydawać. Co do strugania specjalisty to zostawię to bez komentarza.
dodam, że slow food to trochę co innego.Skrót myślowy - wiesz co to?
Albo coś jest slow food albo jest czym innym, co to niby za skrót myślowy, po prostu znaczy to co innego niż myślisz, że znaczy i użyłeś nieodpowiedniego terminu, tyle na ten temat.
Wszystko w temacie, bo spoglądając na rynek nie dostrzegłeś podmiotu, który ten rynek buduje. I problemów, przed którymi ten podmiot staje i które tu ujawnia.
Na małym producencie Twoje "20% wzrostu" nie robi wrażenia, bo ten mały producent NIE CZUJE tego w portfelu, w związku z tym nie ma tych środków na inwestycje (...)
Nie podmiotu, który buduje, tylko jeden z wielu podmiotów i tak się składa, że aż 90% podmiotów wchodzących na rynek plajtuje (i to na dowolnym rynku), nie dla tego, że rynek taki zły, tylko dlatego, że nie wie jak się na nim ustawić i dlatego nie odczuwa wzrostu choćby był i 80%, także gadamy o strategii, a ja pisałem o tym konkretnym przypadku, więc sobie poczytaj i przemyśl.
(...) i koniec końców ma dwa wyjścia: produkować część zgodnie z sumieniem, ale równolegle produkować chłam dla kasy (dzięki której będzie mógł utrzymać 'niskorentowną' część firmy) albo dać sobie spokój i zwinąć interes.
No i z tym się nie zgadzam, to bardzo liniowe myślenie, zgodne z narzuconymi zasadami, ci co myślą ponad to i te zasady zmieniają - to ci którzy odczuwają w portfelu i 5% wzrostu, przykładów jest trochę, choćby na tym rynku. Część firmy będąca niskorentowna jest taka, bo ma chybioną strategię, a nie dlatego, że taki rynek - takim myśleniem stwierdzisz bardzo szybko, że każdy rynek taki jest i że biznes jest niemożliwy. Podaj dowolny biznes, a za chwilę Ci udowodnię twoim tokiem myślenia, że działanie na nim graniczy z cudem.
Co gorsza, tak się dzieje w wielu dziedzinach dawniej określanych jako rzemieślnicze. Masowa produkcja niweluje małe zakłady przywiązane do jakości i tradycji.
A ułamek ludzi których stać, nie jest w stanie dać zarobić wszystkim*.
No cóż tak jest, nie od dzisiaj zresztą, a od początku rewolucji przemysłowej. Na żadnym rynku nie jest tak, że każdy zarobi - zarobi ten, kto umie na tym rynku działać w odpowiedni sposób, a takich jest mniejszość, reszta splajtuje, tak to działa - okrutne, ale prawdziwe.
Nie chodzi też o stawanie po czyjejkolwiek stronie. Stwierdzenie faktu nie jest zajmowaniem stanowiska, jest tylko stwierdzeniem faktu.
Smutna konstatacja. Ot co.
Żal że ludzie jedzą tanie g...o, ale świata nie zbawimy.
Wiesz fakt to jest coś powszechnie za taki uznawane a nie opinia jednej osoby, więc do faktów to jeszcze Ci daleko. Co do zbawiania świata, to każdy może zacząć od siebie, to już będzie dobry krok.
Ładnie ujął to Grzegorz. Idź do marketu, stań obok kolejki i zobacz co ludzie kupują. Zrozumiesz, że Twoje czy moje postrzeganie z pozycji kogoś, kogo stać na lepsze, to dla tych ludzi TEORIA. Nic nie warta.
No ale mówimy o wszystkich ludziach? Bo jak tak to racja, dużej części nie stać i to jest przykre. Tylko po co w związku z tym tak ochoczo stajesz w obronie tych producentów kreujących chorą sytuację, poprzez wciskanie kitu, że jakiś masmix to masło, itp.
A jeśli mówimy o klientach na dobre żarcie to tu się trzeba umieć ustawić (przypadek producenta) i kierować ofertę do ludzi, których stać - spójną ofertę. No sorry, jednak jakbym znalazł pod drzwiami, tanią ulotkę reklamującą najlepsze wędliny z 10% rabatem, stwierdziłbym, że to jakieś jaja są.
Myślę też, ba, jestem tego pewien, że pan od wędlin LEPIEJ ode mnie i od Ciebie wie, co mógłby i jak mógłby. Gdyby...
Naturalnie z pozycji doradcy jest łatwiej, wszak ryzykuje się CUDZYM majątkiem i cudzym dorobkiem życia.
Wiesz jakby tak każdy wiedział lepiej bo w tym siedzi sam, to by 90% nie plajtowało, a Pan od wędlin jakby wiedział lepiej to by na produkt premium nie roznosił 2000 tanich ulotek z 10% rabatem po pobliskich blokach. Konsultant natomiast właśnie ma tą przewagę, że po pierwsze ma większą wiedzę (bo większość ludzi robiących biznes jej nie ma), siedzi na zewnątrz, nie ryzykuje własnym majątkiem oraz dorobkiem życia i w związku z tym podchodzi bardziej racjonalnie i nie ma pewnego bagażu emocjonalnego. A wiem to bardzo dobrze bo kilka biznesów założyłem i kilka mi też splajtowało, właśnie dlatego, bo poprzez bagaż emocjonalny miałem klapki na oczach, więc dużo się z tego nauczyłem.