Temat: Brama Brandenburska zamiast Solidarności?
Wg mnie duża część winy leży po naszej stronie, gdyż sami nie potrafimy odnieść się z szacunkiem do naszej współczesnej historii, skupiamy uwagę zewnętrzną na waśniach i sporach wewnętrznych, nie szanujemy się wzajemnie i przekreślamy często znaczenie istotnych wydarzeń z uwagi na fakt , kto jest ich bohaterem.
Jedności narodowa może istnieć nawet przy różnych poglądach politycznych, ale do tego potrzeba dojrzałości politycznej i historycznej, trzeba także kultury, a to deficytowy towar w Polsce , zwłaszcza wśród tzw. elit politycznych i ich "piesków".
Płacimy właśnie cenę braku więzi narodowej, cenę deptania wszystkiego, co stoi nam na drodze do osiągania chwilowych partykularnych interesów "wybrańców narodu", cenę braku szacunku dla naszej historii i naszego narodu.
Myślę, że żaden spot nie zadowolił by wszystkich nas, bo jednym za mało byłoby strajkujących i walczących z ustrojem robotników, inni narzekali by ,że nie doceniono przywódców i doradców ruchu Solidarność, jeszcze inni wyrzekli by się dziś wczorajszych bohaterów i zechcieli zastąpić swoimi - dziś akceptowanymi.
Kto jest symbolem , kto cichym twórcą przemian , a kto nieuznawanym sprzymierzeńcem ?
Czy Wałęsa i Solidarność,może Jan Paweł II, ale czy Jaruzelski też, czy może jednak tylko kawałek, ten akceptowany powszechnie kawałek historii?
Warto przy okazji tegoż zdarzenia zadać sobie pytanie:
1.jaka jest prawdziwa historia, której finałem było doprowadzenie do zmian ustrojowo-gospodarczych?
2. czy dogadanie się Polaków przy okrągłym stole, to wynik porozumienia Polaków o różnych poglądach, czy zdrada ideałów?
3.czy Solidarność była przygotowana na taki wynik i czy poradziła by sobie bez pomocy obalanej władzy? itd.itp.....
Dlaczego zatem dziwimy się, że nie doceniony jest nasz wyzwoleńczy zryw,pokazany w krzywym zwierciadle,jeśli sami go oceniamy niejednoznacznie i nie potrafimy powiedzieć sobie: STOP WZAJEMNYM OSKARŻENIOM, STOP ROZLICZENIOM i tracimy bezpowrotnie czas zamiast BUDOWAĆ NOWĄ WSPÓLNĄ POLSKĘ, z której dumne byłyby przyszłe pokolenia. MARZENIA............................
Nie wystarczy wygrać bitwę , trzeba wygrać wojnę o byt gospodarczy i polityczny Polski we współczesnym świecie , ale idzie to raczej źle, bo "biegniemy" w różnych kierunkach i nasza siła niestety ciągle słabnie, a jedynie polskie skandaliki przypominają o nas, niestety niechlubnie.
Zobaczymy na ile nasze władze cenią sobie dobre imię Polski i jak szybko podejmą działania interwencyjne?
A może osobisty interes, niektórych osób, na salonach Europy każe być wstrzemięźliwymi w ocenie i tylko delikatnie da do zrozumienia , że fakty różnią się "gatunkowo" od zaprezentowanych?