Artur
N.
Najgorszym
terrorystą ludzkości
jest normalność,choć
zupe...
Temat: Czego sam byłem świadkiem
Należy mi się również z Państwem podzielić tym,co widziałem w psychiatryku robione na innych.Wymienię cztery główne rzeczy,nie wspominając już między innymi o tych pacjentach którzy byli tak zaszprycowani cholera wie czym,że mieli palce dosłownie CZARNE od poparzeń z dopalania w tych stanach petów papierosowych.Jest to obowiązek człowieczeństwa żeby ostrzec drugiego człowieka nie wiedzącego że jak chce wejść do tej jaskini,to że czekają tam krwiożercze wilki,i jeżeli i tak tam nadal z jakichś potrzeb idzie,to niech będzie uzbrojony co najmniej w odpowiednią wiedzę co go może spotkać,jak już nie w"myśliwych"(bliskich),którzy będą go tam regularnie odwiedzali,pilnując tych krwiożerczych bestii swoją obecnością i świadomością prawdy,niczym pochodniami rozświetlającymi ten dławiący mrok,w jakiej tam owe wilki na nieświadomych żywcem żerują.Zacznę swoje świadectwo od tego,że najgorsze było zabicie pacjenta w schizofrenii katatonicznej.Istnieje jeszcze taka katatonia,że do pacjenta też nic nie dociera,ale przez jego nadpobudliwość.Akurat za tego pacjenta trzeba było wszystko robić,bowiem sam potrafił tylko obserwować i chodzić bardzo maciupeńkimi kroczkami,musząc być prowadzony.Więc musiał być karmiony,ale jak najbardziej jadł.Po jakimś tygodniu,czy dwóch,wywieźli jego zakryte prześcieradłem zwłoki chyba po rzekomym wypadku wykrwawienia z oderwanej rurki wenflonowej(potem już go tylko płynami"karmili",by mieć jak najmniej pracy),co mogli zwalić na niego że sam sobie zrobił,choć ten człowiek sam nie mógł nic zrobić.Krwi owszem było na podłodze,ale nie aż tyle,a my zaś sami byliśmy też tak zaszprycowani,że nie kapło nikogo by zgłosić to pielęgniarkom,no i jak pisałem,nie było aż tyle tej krwi by panikować.W każdym razie,na następny dzień wywieźli jego zwłoki zakryte prześcieradłem.(Może szpital musiałby go utrzymywać bo nie był ubezpieczony,lub nie dało się ubezpieczenia zweryfikować?Nie wiem.)Nikt nie stracił swojej pracy,nie było żadnych odwiedzin policji,w ogóle nic z tych rzeczy.Później się dowiedziałem od innych pacjentów weteranów tego psychiatryka,mieszkających w tym samym mieście,że takich mordów ten psychiatryk dokonuje paręnaście razy w roku,i że ten brak policji,zwolnień z pracy,itp.,zawsze tym mordom towarzyszy.
Drugi przypadek,który mnie osobiście mocno dotyka,jako artystę,jest co zrobili innemu pacjentowi jeszcze bardziej uzdolnionego rysowniczo ode mnie.Otóż on był zamknięty na siłę w tym szpitalu już ponad 2 lata,i przez te lata taki wyniszczający mózg syf mu podawali,że nawet nie był już w stanie zupy zjeść w spokoju,a co dopiero coś narysować,bo parkinsonyzm jest właśnie najdobitniejszym objawem uszkodzenia samego mózgu przez te"leki".Ponieważ obydwaj pochodzimy z tego samego miasteczka,wiem że jego matka przez całe swoje życie również się leczy na schizofrenie,i jakoś jej nie podawano takich neurotoksyn,żeby nawet zupy w spokoju nie mogła zjeść.Jakiego chorego i kopniętego eksperymentu miało zweryfikować takie"leczenie"jej syna,rysownika,nie mam bladego pojęcia.Pamiętam jak często próbował coś narysować,trzymając ten ołówek czy długopis obydwoma rękami mocno przyciśnięte do ciała nad kartką papieru,ale nic z tego nie wychodziło.Natomiast rysunkami z którymi przyszedł do tego psychiatryka,i które jeszcze był w stanie narysować,ten szpital bezczelnie jeszcze ozdabia każdą swoją ścianę gdzie tylko się da,jako dowód jakich niesamowitych artystów"leczył".Ja też musiałem obowiązkowo dać temu psychiatrykowi 2 rysunki.Wpierw oddziałowi całodobowemu,a później dziennemu.
Trzeci przypadek był pacjent umyślnie trzymany w złośliwym zespole neuroleptycznym wzięty prosto z opisów tego stanu literatury medycznej,i sami psychiatrzy,jak Janusz Rybicki(straszny entuzjasta litu),oficjalnie potępiają takie chore praktyki w swoich książkach.Łatwo to się może skończyć śmiercią.Pacjent ten cały się trząsł,miał gorączkę,i był tak odwodniony z wypocenia,że koledze z sali napoje podpijał.Nie był też w tym stanie mieć najmniejszej ochoty na jedzenie,więc pielęgniarki(a zwłaszcza oddziałowa)go sondą straszyły żeby coś jadł.W końcu jednak"lekarzom"się znudziło torturowanie tego biednego człowieka nie wiadomo za jakie winy,i dano mu Olanzapinę(tak na marginesie,która wywołuje otyłość,Cukrzycę aż u 80% pacjentów,i zabija 1 pacjenta na 125),po której mu tylko te trzęsienie jak galaretka pozostało.On również jest potwierdzeniem na to że ten specyfik wcale nie potrzebuje żadnych 2 tygodni by zaczął działać.W jego przypadku wręcz ta Olanzapina zadziałała od razu.
Czwartym,ostatnim przypadkiem,była taka dziewczyna z patologicznej rodziny która została doprowadzona przez inną pacjentkę do natręctwa czyszczenia wszystkiego.Zamiast tamtą toksyczną dla młodej,starszą pacjentkę przenieść na inny oddział za to co tej dziewczynie zrobiła,i w ogóle tak"miłą"panie usunąć z jej otoczenia,to tak tą młodą zaszprycowano,że aż jej się oczy świeciły,i gdyby była palaczką,na bank w tym stanie też miałaby tak poparzone palce z dokańczania kiepów.Taka inna pacjentka próbowała się wstawić za tą dziewczynę,że co oni z nią zrobili,tak faszerując ją że nie wie na jakim świecie się znajduje,ale za te wstawiennictwo tylko ją"lekarze"psycho-terroryzmem doprowadziły do wypisania się na własną rękę.
Ostrzegam również wszystkie panie że od innych pacjentów słyszałem że w psychiatrykach nieraz dochodzi do grupowego gwałtu na kobietach nie dość że zapiętych w pasy,by nie mogły się obronić,to jeszcze zaszprycowane do wszelakich granic że nie mogą nawet krzyknąć po pomoc.Nawet gdyby krzyczały,gwałciciele by pouciekali,by do pacjentki w pasach pielęgniarka przyszła żeby tylko bać jej zastrzyk Haloperidolu,żeby już nie krzyczała.
Tak że każdego ostrzegam co jego/ją może spotkać w psychiatryku,widząc sam to na własne oczy,i słysząc znacznie gorsze rzeczy od innych pacjentów.Nie tylko wyjdziecie stamtąd już jako podludzie,tylko z teoretycznymi prawami ludzkimi,z którymi psychiatra od tej chwili może już dosłownie wszystko,i zwalić to na Twoją"chorobę",stracicie też przyjaciół,a nawet rodzinę(jak choćby ja),do pracy prędzej wezmą recydywistę od Was,będziecie od tej pory regularnie truci nie do końca wiadomo czym(firm farmaceutyczne przekupują i ukrywają ile tylko mogą),każdą rozprawę sądową na bank przegracie,itd.,itd.,itd.Być schizofrenikiem oznacza mieć stygmatę do końca życia,samo-wycofywanie się ze społeczeństwa po zrozumieniu że już nikt nie chce się z Tobą zadawać,samotność,wieczna dyskryminacja wszędzie,i traktowanie Ciebie powierzchownie,gorzej niż psa.Od tej pory trzeba cały czas walczyć o swoje człowieczeństwo,a jak nie,to można czasami najwyżej żyć w ciągle kłamiąc,wraz z jego stresem i strachem że te kłamanie może wyjść na jaw.
Ale nie twierdzę jednak że dużo osobom psychiatria tymi odurniaczami nieraz nie pomogła,a samobójcy życia nie uratowała(prędzej odwlekła),lecz o wiele większe są szanse że czeka Państwo zwichnięcie życia jeżeli traficie w szpony tej pseudomedycyny,i że już raczej ucieczki od tego nie znajdziecie.Partnera czy partnerkę życiową też nie,bo"nie chcę mieć takich dzieci",jak i"co ludzie powiedzą!".
Jeżeli nikt profesjonalny ode mnie nie weźmie tej grupy wsparcia dla Projektu Soteria w Polsce,chciałbym współpracować z jakimiś odważnymi psychologami,ponieważ zdaję sobie sprawę że nie jestem żadnym profesjonalistą.Dla innych,proszę zawsze pamiętać że jakiekolwiek rady ode mnie Państwo nie uzyskają,będą to rady tylko od serca,a nie profesjonalne,i powinniście jak najbardziej słuszność tych rad skonsultować z psychologiem.Dla psychiatry Państwa problemy są tylko i wyłącznie pretekstami do wciskania psychotropów.
Pozdrawiam!
http://www.youtube.com/watch?v=U5_BWQkSMcg
"John Regen.Jestem byłym kierownikiem który pracował w branży farmaceutycznej ponad 30 lat.Mieszkam w Niemczech,moja żona i mały synek,i napisałem książkę 6 miesięcy temu,która została wydana...tak,6 miesięcy temu.Jest po niemiecku,bo mieszkam w Niemczech i mój współautor jest również Niemcem,i nie wiem czy zostanie wydana po angielsku.Mam nadzieję że będzie.Jest to fikcyjna książka.Opowiada powieść o niektórych rzeczach jakie doświadczyłem w farmaceutycznym biznesie.Odzew wobec tej książki jest bardzo,bardzo dobry,i mnóstwo osób do mnie dzwoniło,wysyłało e-maile,i zachęcało mnie do opowiedzenia całej historii,i prawdę.Pewne incydenty się zdarzyły przez ostatnie parę lat które poruszyły moją pamięć,i również ta pamięć namówiła mnie do napisania pierwszej książki,i również lud mnie pyta o prawdę.Więc zacząłem,i skończę pisać nową w czasie dwa lub trzy tygodnie.Miejmy nadzieję że po dwóch lub trzech miesiącach będzie wydana.
Ta książka będzie książką o moich doświadczeniach,moich wspomnieniach o instytucji farmaceutycznej z ostatnich 35 lat,lub 35 lat w których pracowałem tam.Jest to książka która wyeksponuje mnóstwo rzeczy które nie są zbyt ładne(może niektóre osoby uznają je za ładne).W każdym bądź razie,jest to jak"Dobrzy,Źli,i Brzydcy".
Ludzie wychodzą i mnie pytają czemu nie wyszedłem z książką o prawdzie na samym początku.A więc jest coś zwane prawem o ograniczeniach w wielu krajach,i to jest okresem od prześladowania za przestępczość na tobie przez okres około 10 lat(od tłumacza:w ogóle na świecie),ponieważ niektóre rzeczy które zrobiłem były przestępcze.Ale teraz ten czas(od tłumacza:w Niemczech)minął.Teraz mogę mówić,i będę zwłaszcza w książce która wyjdzie.
Inną interesującą rzeczą jest że byłem mile zaskoczony kiedy zobaczyłem na YouTube parę tygodni temu...młody człowieka który był ex-handlarzem z Elli Lilly i firma opowiadający swoją historię i o niektórych złych rzeczach które zrobił.Ja lubię takie rzeczy,i podziwiam tego człowieka za jego odwagę.Ja też teraz będę mówił na głos,i mam nadzieję że wy tam na świecie którzy też macie doświadczenia tego młodego człowieka i mnie wyjdziecie by mówić.To pomoże w sanitaryzacji przemysłu farmaceutycznego,i może zatrzyma trochę z tych horrorystycznych rzeczy które czynią w tym momencie i które czynili przez tyle lat.
Grunt jest jak Lenin rzekł,że gdy jeden człowiek zginie,nazywa się to tragedią,lecz gdy milion ludzi zginie,to są to statystyki.
Jest to wszystko o pieniądze ludzie.Pieniądze,pieniądze,pieniądze."
(Przetłumaczenie z angielskiego:A.N.)Artur N. edytował(a) ten post dnia 28.03.12 o godzinie 13:28