Marcin Gajos

Marcin Gajos Doświadczony
Kreatywny@Brandglow

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Witam,

Mam do przygotowania projekt graficzny do pewnej kampanii reklamowej. Hasłem reklamowym jest prafaraza tytułu znanego polskiego filmu. Czy wykorzystując tak skonstruowane hasło potrzebna jest zgoda autora ,,oryginału''?

Materiały mam od klienta jednak z tego co wiem, jak zaczną kogoś ,,ganiać za naruszenie dóbr osób trzecich'' to w pierwszej kolejności zgłoszą się do mnie.
Bartosz Mysiak

Bartosz Mysiak prawnik; radca
prawny

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Zazwyczaj parafrazy są opracowaniem utworu w rozumieniu art. 2 Ustawy. Korzystanie z opracowania wymaga zezwolenia twórcy. W takim wypadku może zacząć się "ganianie".

Nie można jednak wykluczyć, że taka "parafraza" będzie jedynie utworem zainspirowanym pierwotnym tytułem. Wtedy może Pan korzystać ze swojej parafrazy bez ograniczeń.

Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Przy rozróżnianiu "utworu inspirowanego" od opracowania należy wziąć pod uwagę wiele aspektów (m.in. podobieństwo językowe parafrazy i oryginału oraz "dystynktywność" czy też "artyzm" oryginału).

Dla przykładu (proszę wybaczyć małą oryginalność):

1) ORYGINAŁ: "Chłopacy nie płaczą"; PARAFRAZA: "Chłopacy nie płacą dużo w sklepach X"

Moim zdaniem nie ma naruszenia. Tytuł nie ma w sobie zbyt wiele oryginalności. Zarówno oryginał jak i parafraza były w potocznym słownictwie przed publikacją filmu. Wyrażenia nie są też uderzająco do siebie podobne, a ich sens jest z goła inny. Można więc mówić tu raczej wyłącznie o inspiracji.

2) ORYGINAŁ: "Człowiek z marmuru" PARAFRAZA: "Człowiek z najlepszego marmuru marki "X" nie da się złamać".

Moim zdaniem jest naruszenie. Tytuł jest dość charakterystyczny. Ma też w sobie sporo artyzmu - w końcu to zgrabna przenośnia językowa. Bardzo wątpię, czy to wyrażenie występowało powszechnie w języku przed ukazaniem się filmu (a więc to film stworzył przenośnię). Podobieństwo językowe jest b. duże - w końcu oryginał w zasadzie zawiera się w parafrazie.

Podsumowując, wymagana jest szczegółowa analiza przypadku.
Biorąc jednak pod uwagę praktykę w branży (tj. zazwyczaj celem jest, aby parafraza była uderzająco podobna do oryginału), to obstawiałbym, że na 90% mamy do czynienia z opracowaniem.

Oczywiście przyzwoity prawnik ze zdolnym copywriterem potrafią zdziałać cuda w tej kwestii ;)

Pozdrawiam
Stan P.

Stan P. freelancer

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

1) ORYGINAŁ: "Chłopacy nie płaczą"; PARAFRAZA: "Chłopacy nie płacą dużo w sklepach X"

Moim zdaniem nie ma naruszenia. Tytuł nie ma w sobie zbyt wiele oryginalności. Zarówno oryginał jak i parafraza były w potocznym słownictwie przed publikacją filmu. Wyrażenia nie są też uderzająco do siebie podobne, a ich sens jest z goła inny. Można więc mówić tu raczej wyłącznie o inspiracji.

poprawka - pewnie chodzilo ci o "Chłopaki nie płaczą" Lubaszenki.
o ile pamietam tylowke filmu byla tam informacja, ze film nie ma zadnego z zwiazku z piosenka zespolu T.Love ani pewnym opowiadaniem. zatem przytoczony przez ciebie tytul faktycznie jest dosc powszechnie uzywany, skoro przynajmniej trzy utwory tak zatytulowano.
Bartosz Mysiak

Bartosz Mysiak prawnik; radca
prawny

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Michał Talarek:
1) ORYGINAŁ: "Chłopacy nie płaczą"; PARAFRAZA: "Chłopacy nie płacą dużo w sklepach X"

Moim zdaniem nie ma naruszenia. Tytuł nie ma w sobie zbyt wiele oryginalności. Zarówno oryginał jak i parafraza były w potocznym słownictwie przed publikacją filmu. Wyrażenia nie są też uderzająco do siebie podobne, a ich sens jest z goła inny. Można więc mówić tu raczej wyłącznie o inspiracji.

poprawka - pewnie chodzilo ci o "Chłopaki nie płaczą" Lubaszenki.
o ile pamietam tylowke filmu byla tam informacja, ze film nie ma zadnego z zwiazku z piosenka zespolu T.Love ani pewnym opowiadaniem. zatem przytoczony przez ciebie tytul faktycznie jest dosc powszechnie uzywany, skoro przynajmniej trzy utwory tak zatytulowano.

:)
Niechcący więc poruszyłem dość ciekawy przykład.

Oczywiście pod kątem prawnym tłumaczenie takie nic nie zmienia. Ma ono charakter bardziej wizerunkowy i być może chroniło twórców filmu przed przed ewentualnym pozwem członków TLove o naruszenie dóbr osobistych a nie o naruszenie praw autorskich (w końcu film jest dość kontrowersyjny momentami i mógłby ktoś doszukać się w nim niekorzystnej wobec siebie analogii).

Fakt, że oznaczone są w ten sposób aż trzy utwory, niczego nie przesądza. Mogło w końcu być tak, że wszystkie użycia - prócz pierwszego - były naruszeniem. Bardziej należy zwrócić uwagę na okoliczność, że zwrot był w powszechnym, codziennym użyciu przed oznaczeniem nim jakiegokolwiek dzieła. W takim wypadku nie mamy (zazwyczaj) do czynienia z utworem i jego opracowaniem, a więc żadne naruszenie nie ma miejsca.

Za wyjątek należy uznać prawdopodobnie wyłącznie sytuacje, kiedy użycie powszechnego wyrażenia jako tytułu dzieła istotnie zmienia z czasem powszechne rozumienie tego wyrażenia. Wtedy tytuł staje się utworem z czasem - wraz ze wzrostem kultowości np. filmu. Jako przykład można tu podać np wyrażenie "Czerwony Październik", które z czasem znaczna część społeczeństwa zaczęła bardziej kojarzyć z filmem i łodzią podwodną niż z rewolucją bolszewicką. Jeżeli więc użyto by tego wyrażenia w haśle reklamowym sprzętu do nurkowania, to można by rozważać kwestię naruszenia praw autorskich.
Roman Bieda

Roman Bieda Legal Advisor (radca
prawny) at Maruta i
Wspólnicy spółka...

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Bartosz Mysiak:
Zazwyczaj parafrazy są opracowaniem utworu w rozumieniu art. 2 Ustawy. Korzystanie z opracowania wymaga zezwolenia twórcy. W takim wypadku może zacząć się "ganianie".

Nie można jednak wykluczyć, że taka "parafraza" będzie jedynie utworem zainspirowanym pierwotnym tytułem. Wtedy może Pan korzystać ze swojej parafrazy bez ograniczeń.


A skąd tak mocne przekonanie, że tytuł wogóle będzie utworem...
Z tego co pamiętam (cytuje z pamięci , wiec może niedokładnie), to prof. Grzybowski napisał kiedyś, że tytuł uttworu sam nigdy nie jest na tyle twórczy zeby podlegąc ochronie...

Oczywiście wiem, że są "nowe prądy" :) i nowi doktrynerzy... przecież z czegoś te doktoraty musi się pisać... i że są stanowiska broniące tezy, że tytuł podlega ochronie. Jest to jednak chyba cały czas ekstrema.., poza oczywiście wyjątkowymi sytuacjami :)


2) ORYGINAŁ: "Człowiek z marmuru" PARAFRAZA: "Człowiek z najlepszego marmuru marki "X" nie da się złamać".

Moim zdaniem jest naruszenie. Tytuł jest dość charakterystyczny. Ma też w sobie sporo artyzmu - w końcu to zgrabna przenośnia językowa.

Według mnie żadne naruszenie:), a co to jest "artyzm" w tytule i jak się to ma do ochrony ? :)
Podsumowując, wymagana jest szczegółowa analiza przypadku.
Tu się zgadzam.

Biorąc jednak pod uwagę praktykę w branży (tj. zazwyczaj celem jest, aby parafraza była uderzająco podobna do oryginału), to obstawiałbym, że na 90% mamy do czynienia z opracowaniem.

Sądzę,że jest dokładnie na odwórt. Bo opracowanie wymaga zeby zaróno tytu był utworem sam w sobie, jak rownież jego modyfikacja miała charkter twórczosci. Trochę sporo wymagań jak na 4, czy 5 słów.. :)

Pozdrawiam,
RomekRoman Bieda edytował(a) ten post dnia 05.04.10 o godzinie 18:41
Roman Bieda

Roman Bieda Legal Advisor (radca
prawny) at Maruta i
Wspólnicy spółka...

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Jako przykład można tu podać np wyrażenie "Czerwony Październik", które z czasem znaczna część społeczeństwa zaczęła bardziej kojarzyć z filmem i łodzią podwodną niż z rewolucją bolszewicką. Jeżeli więc użyto by tego wyrażenia w haśle reklamowym sprzętu do nurkowania, to można by rozważać kwestię naruszenia praw autorskich.

A według mnie ta wypowiedz to przejaw bardzo niebzpiecznej tendencji polegajacej na próbie ochrony w ramach prawa autorskiego "WSZYSTKIEGO". Nie po to prawo autorskie stworozno... Odsyłam do klasyków, mieli bardziej umiarkowane poglady. W moim przekonaniu tendencja taka prowadzi do erozji prawa autorskiego, przez próbę tak szerokiej interpretacji, wypatrzamy sens prawa autorskiego. I to na siłę, "skojarzenia" nigdy przecież nie podlegały ochronie autorskoprawnej. To co się komu kojarzy z tym tyułem, nie ma znaczenia dla jego ochrony. Skojarzenia budujemy przez odpowiedni marekting, długotrwałe stosowanie, popularnośc itp. Wszystkie te okolicznosci nie mają żadnego znaczenie dla ochrony autorskoprawnej.

Pozdrawiam,
RB
PS
Kiedyś też chcialem wszystko chronić, ale mi juz przesło :)
Grzegorz Pacek

Grzegorz Pacek radca prawny,
Kancelaria IP Radca
Prawny Grzegorz
Pacek ...

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Zgadzam się, a najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie;)

Warto jednak zwrócić uwagę, że wątpliwości co do tego czy tytuł jest utworem płynął głównie z treści art. 11 in fine ustawy o pr.aut. ("Domniemywa się, że producentowi lub wydawcy przysługuje prawo do tytułu"). Do tego mamy takie orzeczenia, jak to z 1935, gdzie powiadziano m.in. tak: Założeniem dla tytułu utworu literackiego służy zsyntetyzowanie zagadnienia, któremu utwór poświęcono. Zatem tytuł wraz z treścią utworu stanowi jednolite dzieło sztuki.
Z tego zespolenia tytułu utworu z jego istotną treścią wynika, że dla oceny tego, czy sam tytuł ma być ochroniony przez prawo dla wyłączności autora i jaką ma być sfera tej wyłączności, nie będzie decydującą sama tylko kwestja, czy treść wypełniająca tytuł zawiera sama w sobie oryginalny pomysł, myśl lub zestawienie myślowe o charakterze przejawu działalności duchowej, noszącej cechę osobistej twórczości; nie będzie miała decydującego znaczenia również okoliczność, że treść tytułu zawarto w słowie pospolitem, służącem dla codziennego użytku.
Z zaznaczonej wyżej roli tytułu w utworze literackim płynie wskazanie, że nie można w oderwaniu od zagadnienia utworu, od jego rodzaju i od celów, jakim utwór został poświęcony, rozstrzygać o tem, czy tytuł tego utworu ma być chroniony dla wyłączności autora i w jakich granicach może i powinna mu ta wyłączność przysługiwać" (I K 557/35).

Ale jak powtarzam, popieram Twoje zdanie, a można tu przytoczyć jeszcze odwołanie do innego wątku i czerpać że tak powiem analogicznie;) - http://www.goldenline.pl/forum/prawo-autorskie-w-prakt...

Roman Bieda:
Jako przykład można tu podać np wyrażenie "Czerwony Październik", które z czasem znaczna część społeczeństwa zaczęła bardziej kojarzyć z filmem i łodzią podwodną niż z rewolucją bolszewicką. Jeżeli więc użyto by tego wyrażenia w haśle reklamowym sprzętu do nurkowania, to można by rozważać kwestię naruszenia praw autorskich.

A według mnie ta wypowiedz to przejaw bardzo niebzpiecznej tendencji polegajacej na próbie ochrony w ramach prawa autorskiego "WSZYSTKIEGO". Nie po to prawo autorskie stworozno... Odsyłam do klasyków, mieli bardziej umiarkowane poglady. W moim przekonaniu tendencja taka prowadzi do erozji prawa autorskiego, przez próbę tak szerokiej interpretacji, wypatrzamy sens prawa autorskiego. I to na siłę, "skojarzenia" nigdy przecież nie podlegały ochronie autorskoprawnej. To co się komu kojarzy z tym tyułem, nie ma znaczenia dla jego ochrony. Skojarzenia budujemy przez odpowiedni marekting, długotrwałe stosowanie, popularnośc itp. Wszystkie te okolicznosci nie mają żadnego znaczenie dla ochrony autorskoprawnej.

Pozdrawiam,
RB
PS
Kiedyś też chcialem wszystko chronić, ale mi juz przesło :)
Roman Bieda

Roman Bieda Legal Advisor (radca
prawny) at Maruta i
Wspólnicy spółka...

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Warto jednak zwrócić uwagę, że wątpliwości co do tego czy tytuł jest utworem płynął głównie z treści art. 11 in fine ustawy o pr.aut. ("Domniemywa się, że producentowi lub wydawcy przysługuje prawo do tytułu").

Tu sprawa jest jeszcze ciekawsza. Mamy bowiem 2 odrębne problemy.
Czy tytuł dzieła sam w sobie jest utworem oraz o "jakie" prawo chodzi w art. 11 prawa autorskiego :).

Przepis art.11 można bowiem interpretować przynajmniej na dwa sposoby. Po pierwsze, można twierdzić, że "prawo do tytułu" , o którym mowa w art 11 to prawo autorskie. W konsekwencji, art. 11 interpretować należłby w ten spoósb- jezeli powstanie w danym przypadku prawo autorskie do tytułu (bo tytuł będzie tak twórczy...) to domniemuje się, że prawa do tytułu dzieła zbiorowego przysługują proceudetnowi lub wydawcy.

Można jednak bronić tezy, iż art. 11 wprowadza sui generis prawo do "tytułu". Czyli producent ma prawo do "tytułu" dzieła zbiorowego, ale wcale nie jest to prawo autorskie (tak jak z prawa prasowego wynika "prawo do tytułu" prasowego, które przecież też nie ma nic wspólnego z prawem autorskim).

W konsekwencji, art 11 w żaden spoóśb nas nie przbliża do twiedzenia, że sam tytuł jest chroniony w ramach prawa autroskiego.
Pozdrawiam,
Romek
Grzegorz Pacek

Grzegorz Pacek radca prawny,
Kancelaria IP Radca
Prawny Grzegorz
Pacek ...

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Roman Bieda:
W konsekwencji, art 11 w żaden spoóśb nas nie przbliża do twiedzenia, że sam tytuł jest chroniony w ramach prawa autroskiego.

No tak, masz rację oczywiście, dlatego napisałem o rodzących się wątpliwościach. Wielokrotnie spotkałem się bowiem z poglądem, że art. 11 zd. 2 pr. aut ma na celu szerszą, większą, lepszą ochronę tytułu niż wynika to z zasad ogólnych. Fakt, że na gruncie tego przepisu takie zdanie można rozważać tylko odnośnie utworów zbiorowych, ale później się to chętnie wykorzystuje i w innych sytuacjach;)
Bartosz Mysiak

Bartosz Mysiak prawnik; radca
prawny

Temat: Tytuł filmu jako slogan reklamowy

Panowie,

Z całym szacunkiem do wiedzy i oczytania...niestety nie mogę się zgodzić z tak twardymi tezami.

Tytuły, poza pewnymi wyjątkami,podlegają ochronie. Spełniają bezsprzecznie wszystkie przesłanki z art. 1. Zresztą wystarczy spytać jakiegokolwiek twórcę, czy jego celem nie jest nadanie tytułowi oryginalnego, indywidualnego charakteru.

Niestety nie przekonują mnie w tej kwestii wypowiedzi klasyków i wyroki sprzed kilkudziesięciu lat. Nie ta ustawa, nie te czasy, nie ten system polityczny. Moim zdaniem, od czasu wydania tych tez, prawo autorskie (nie tylko polskie) podążyło zdecydowanie w stronę rozszerzenia przedmiotu ochrony i jej wzmocnienia - głównie z powodu rosnącego znaczenia sztuki pod względem gospodarczym.

Oczywiście, aby nie wyjść na przysłowiową krowę (co nie zmienia zdania), jestem w stanie przyznać rację, zdjąć czapkę i uchylić czoła, jeżeli uraczą mnie Panowie w miarę świeżym i sensownym orzeczeniem polskiego sądu w tym lub podobnym temacie.

Moim zamiarem nie jest jednak ślepa krytyka Panów wypowiedzi - zgadzam się, że prawa autorskiego do tego nie stworzono. Zgadzam się również, że takie podejście prowadzi niekiedy do absurdów, erozji i wypaczeń prawnych. Niestety, art. 1 Ustawy jest, wbrew pozorom, dość jednoznaczny - każde dzieło wyrażone słowem, bez względu na ilość słów, może podlegać ochronie, jeśli tylko jest oryginalnym sposobem wyrażenia idei. Dlatego też nie odważę się przychylić do Panów zdania, ponieważ wydaje mi się sprzeczne z brzmieniem samej ustawy. Traktuję jednakże Panów wypowiedzi jako bardzo trafne de lege ferenda.

W celu zadbania, aby dyskusja nie przymarła, pozwolę sobie na koniec sam "strzelić w stopę"... spotkałem się bowiem ze stanowiskiem, że "pojedyncze słówka" używane "na gruncie komercyjnym" nie podlegają ochronie prawa autorskiego, ponieważ od tego mamy instytucję znaków towarowych (teza na zasadzie odważnej wykładni celowościowo-systemowej :) ).

Podejście to jednak zakłada, "troszkę" bez podstawy ustawowej, że prawo własności przemysłowej i prawo autorskie nie mają zbioru wspólnego przedmiotów ochrony. Sprawy tej więc i pod tym kątem nie da się rozstrzygnąć.

Pozdrawiam i zapraszam do dalszej polemiki - może się okaże, że o prawie autorskim więcej nauczyli mnie na Goldenline niż na uniwersytecie :)

Roman Bieda:
A według mnie ta wypowiedz to przejaw bardzo niebzpiecznej tendencji polegajacej na próbie ochrony w ramach prawa autorskiego "WSZYSTKIEGO". Nie po to prawo autorskie stworozno... Odsyłam do klasyków, mieli bardziej umiarkowane poglady. W moim przekonaniu tendencja taka prowadzi do erozji prawa autorskiego, przez próbę tak szerokiej interpretacji, wypatrzamy sens prawa autorskiego. I to na siłę, "skojarzenia" nigdy przecież nie podlegały ochronie autorskoprawnej. To co się komu kojarzy z tym tyułem, nie ma znaczenia dla jego ochrony. Skojarzenia budujemy przez odpowiedni marekting, długotrwałe stosowanie, popularnośc itp. Wszystkie te okolicznosci nie mają żadnego znaczenie dla ochrony autorskoprawnej.

Pozdrawiam,
RB
PS
Kiedyś też chcialem wszystko chronić, ale mi juz przesło :)


P.S.
Panie Romanie - "skojarzenia" nigdy nie podlegały ochronie autorskoprawnej. Jednak im mocniejsze powszechne skojarzenia i im więcej ich jest, tym bardziej uwydatnia się indywidualny charakter dzieła i tym bardziej bezsprzeczna jest jego ochrona. Nie wydaje mi się więc, że jest to bez znaczenia - same skojarzenia, idee nie podlega ochronie, lecz ich oryginalność i powszechna znajomość mogą wpływać na ochronę utworu, który je wyraża.

Następna dyskusja:

slogan jako znak handlowy?




Wyślij zaproszenie do