Temat: plagiat?
Cześć.
Opisany przez Ciebie przypadek jest dość typowy dla zachowań projektantów reklamy na rynku. Nie da się go niestety skwitować jedną jasną konstatacją, prawną wykładnią, choć można wskazać kierunki interpretacji; może Ci się przydadzą. Po pierwsze PRAWO AUTORSKIE NIE CHRONI POMYSŁÓW. Zgodnie z Art. 1 ust. 2.1 "Ochroną może być objęty wyłącznie sposób wyrażenia (...)". Prawo autorskie chroni ekspresję pomysłu, a więc ustaloną lub utrwaloną na nośniku postać tego pomysłu. "Zmaterializowana" koncepcja - a więc już utwór - może być opracowana przez innego twórcę; staje się w tym samym momencie dziełem zależnym ale opracowanie WYMAGA ZGODY AUTORA DZIEłA PIERWOTNEGO! (Art. 2 PA). Czyjś utwór może powstać w wyniku inspiracji Twoim, ale utwór inspirowany odwołuje się tylko do ogólnej wymowy, konotacji wynikających z utworu pierwotnego; nie czerpie z niego elementów twórczych. Nawet po tak lakonicznym opisie nie mam wątpliwości, że "jaskółka" z banknotu 10 euro jest tu elementem twórczym. Można się też zastanawiać, czy ktoś w tym wypadku nie posłużył się plagiatem. Ustawa o prawie autorskim nie zawiera definicji plagiatu. Plagiat polegałby w tym wypadku na przejęciu elementów twórczych i dokonaniu przeróbki z zatajeniem nazwiska autora utworu pierwotnego.
Całe opisane zjawisko można również badać przez pryzmat przepisów innej, szalenie ważnej dla działalności reklamowej ustawy: Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Normuje ona relacje między przedsiębiorcami - tu ewidentnie z taką relacją mamy do czynienia - i opisany przez Ciebie przypadek zapewne "podpadłby" pod artykuły mówiące wprowadzaniu odbiorcy w błąd poprzez zatajenie tożsamości wykonawcy utworu pierwotnego, naśladownictwo z zatajeniem, czyn pasożytowania na czyimś pomyśle.
Pamiętać tylko trzeba, ze w sądzie musimy wykazać poniesioną szkodę w postaci utraconych korzyści. Wtedy roszczenie będzie skuteczne. Pozdrawiam!