Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Panowie, ja się tu wywnętrzam, a Wy co? Poszliście do kina?

Ponieważ "pierwszy panel" został zakończony, warto zrobić małe résumé, ale tylko takie międzypanelowe, na razie.

Otóż, moje zasadnice pytanie brzmi:

CZY JEŚLI ROPOWSZECHNIONY ZOSTANIE FILM, NA PODSTAWIE OKREŚLONEGO SCENARIUSZA, TO MOŻNA UZNAĆ, ŻE SCENARIUSZ JEST ROZPOWSZECHNIONY, W ROZUMIENIU AART. 6 UST. 1 PKT 3 PR.AUT?

(pobocznie także pytanie:
1. o utwór jako przediot umowy o dzieło;
2. jacht Tezeusza
3. praktyczne różnice między przeniesieniem praw a udzieleniem licencji na kozrystanie z nich, na tych samych polach eksploatacji

- jeszcze jakieś pytania, wyklute po drodze, pominęłam może?)Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 29.03.12 o godzinie 18:49
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Agnieszka D.:
Nort przybył do suchego doku, po wyremontowanego
Tezusza i zobaczył dwa identyczne jachty. Zapytał strażnika,
który jest prawdziwy. Ten odparł, że "to zależy" ponieważ
kiedy zaczęli remont, okazało się, że wiele części musi iść do
wymiany. Później okazało się, że do wymiany idą prawie
wszystkie. Po skończonym remoncie ktoś wpadł na pomysł,
by z tych starych części wykonać drugą wersję jachtu. I tak się
stało. Teraz są dwa: ten, w ktorym wymieniono prawie wszystko
i ten, który został złożony z wymienionych części.
Pytanie: ktory z tych dwóch jachtów to słynny jacht Tezeusz?
W sensie materialnym (fizykalnym) – żaden.

Problem z tym przykładem jest taki, że jedynym utworem, który nadawałby się do tego porównania, mogłaby być rzeźba albo obraz, ponieważ to chyba jedyne dzieła, w których przypadku utwór (np. wyobrażenie postaci albo śniadanie na trawie) i nośnik (marmur, płótno i farby) stanowią nierozłączną jedność. W przypadku scenariusza nośnik możemy zmieniać do woli – możesz go przechowywać jako plik doc albo pdf, wydrukować ma papierze toaletowym, wykuć w skale albo nauczyć się na pamięć. Zmiana nośnika nie zmienia w tym przypadku utworu (dla porównania – szkice rzeźby kontra gotowa rzeźba).

Dlatego w sensie prawnym odpowiedziałbym, że oba jachty to opracowania, a oryginału nie ma. Ale przykład jest trochę kulawy.
Piotr S.:
Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.

Tu są dwie wersje utworu. Ta pierwotna (nierozpowszechniona) i ta ostateczna (rozpowszechniona).
Hm, to intrygujący pogląd. Mógłbym na ten przykład machnąć takiego Harry'ego Pottera, pozmieniałbym parę wątków, a potem twierdził, że to moje dzieło – Harry Potter nierozpowszechniony. Bo jak według powyższej koncepcji rozróżnić, czy pierwsze było jajko, czy kura, zwłaszcza się znacznie różnią?
Ustawa Pr.Aut nie wspomina o "wersjach" utworów, tylko o "utworach" i ich "opracowaniach". Jest tu pewna zależność wertykalna - mamy utwór, a opracowując go i wspinamy się piętrow wyżej (lub schodzimy piętro niżej, jak kto woli) i stwarzamy utwór zależny.
Nie. Utwór zależny polega na tym, że książkę napisaną po angielsku tłumaczymy na polski albo czyjeś opowiadanie adaptujemy na scenariusz przedstawienia teatralnego. To nie mapa ani wycieczka krajoznawcza – kierunki góra-dół czy prawo-lewo nie mają znaczenia.
Natomiast możliwa, ba, typowa - jest sytuacja, w której twórca stwarza kilka wersji tego samego utworu. Ponieważ PrAut nie przewiduje takiej opcji, trzeba sobie zadać pytanie, czy to są samodzielne utwory czy utwory zależne?
Decyduje autor w drodze tzw. ustalenia utworu. Jeśli potem go trochę zmieni, to wciąż jest to ten sam utwór.
Kilka wersji tego samego utworu w wykonaniu tego samego autora? To chyba tylko zdarza się w muzyce, kiedy artyści nagrywają tzw. covery własnych piosenek. Np. Kazika "Celina" w wersji balladowej i rockowej. Utwór jest wciąż jeden i ten sam – drugie nagranie to odrębne wykonanie artystyczne.
Na guncie ustawy można udowodnić każdą z tych tez.
Nie można.
- Zgadzacie się czy też uważacie, że można stanowczo bronić tylko jednej z nich? –
jw.
To ciekawe zagadnienie, znowu, do przedyskutowania, ale w odniesieniu do opisanej sytuacji "Tarantino", każda z tych tez prowadzić będzie do odpowiedzi na pytanie: mamy do czynienia z innym utworem.
Trochę się już pogubiłem w tych "innościach", więc może podsumuję.
Facet pisze scenariusz. Reżyser kręci film. Aktorzy grają w filmie. Montażysta we współpracy z reżyserem montują nagrane sceny w całość. Widownia szaleje, producent liczy kasę, a Oscar błyszczy w świetle jupiterów.
Pytanie za milion punktów – na którym etapie powstaje jakiś drugi utwór, kto jest jego autorem i jakie są losy prawne tego utworu?
I - jeśli ostatecznie ustalimy, że jest on rozpowszechniany poprzez film - to rozpowszechnionym będzie ten ostateczny scenariusz, a nie ten, z ktorym "startowali".
Przysięgam, że mam w domu napisany dwadzieścia lat temu przeze mnie scenariusz takiego samego filmu jak "Pulp Fiction", tylko jest parę różnic. Nawróconym nie jest Murzyn, ale biały (za to Żyd z Europy Wschodniej!), Bruce Willis nie wrócił pomóc Marcelusowi Wallace'owi, Travolta bzyknął Umę, a zegarka nie było w dupie. Chyba sprzedam ten scenariusz do Holyłuda, to zarobię parę milionów…
Innymi słowy popieram Twoje zdanie, Piotrze.
Fajnie, ale w jakiej kwestii? Rozmnożenia scenariuszy, praw uczelni do korzystania z utworów, różnicy pomiędzy kopią a opracowaniem?
Chciałbym wiedzieć z czym ewentualnie polemizować.
Paweł, ale nikt nie mowi, że stwoerzenie utworu jest jednoznaczne z rozpowszechnieniem. Mamy rozstrzygnąć, czy rozpowszechnienie filmu jest jednoznaczne z rozpowsechnieniem ostatecznego scenariusza, na podstawie którego został ów film zrealizowany.
Rozpowszechnienie filmu oznacza, że rozpowszechnia się wszystkie utwory stanowiące wkład twórczy w powstanie filmu, ale tylko w ramach utworu AV. Scenariusz można wydać jako osobną książkę, piosenkę można puścić w radio, a kostiumy wypożyczyć na przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna.
I rzecz nie o to idzie. Rzecz idzie o to, czy ten scenariusz,
użyty do filmu (ostateczna wersja tego scenariusza,
żeby była jasność) jest ROZPOWSZECHNIONY czy nie. ZGodnie z definicją "ropowszechnienia", zawartą w PrAut.
Scenariusz nie traci charakteru odrębnego utworu tylko dlatego że rozpowszechniono utwór, do którego ten scenariusz jest wkładem. Dlatego pisałem – zacząć od ustalenia źródła, tj. autora. Bo pytanie jest takie, w jakim zakresie doszło do przeniesienia praw autorskich.
Myślę, że nie od rzeczy będzie w ogóle ustalenie daty powstania utworu, bo na przestrzeni kilkudziesięciu lat mieliśmy sporo zmian w prawie autorskim. Choćby art. 70 pr.aut. do 21 lipca 2000r. brzmiał zupełnie inaczej.
Uczelnia nie chce go sobie wydrukować (Bo i skąd i na jakiej podstawie?). Uczelnia chce wypożyczyć egzamplarz złożony w FN dla celow dydaktycznych, ktore sprecyzowałam wyżej już gdieś.
Pytanie – w jakim zakresie przeniesiono prawa do scenariusza? I kiedy – por. uwaga powyżej.
Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?

Tu chodzi o nabycie scenariusza wraz z usługą autora, wykonywaną przed lub w trakcie realziacji, obejmującą korekty.
Wow! A myślałem, że rozmawiamy o tym, czy osoba niebędąca autorem ma prawo zmienić już istniejący utwór…
O tym będzie szerzej w poście dotyczacym kwestii utworu, jako przedmiotu umowy o dzieło.
Czekam z niecierpliwością. I to nie jest ironia.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

O! To nie post. To pościdło już, biorac pod uwagę cytowania i odpowiadania:)
cdn
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Agnieszka D.:
Panowie, ja się tu wywnętrzam, a Wy co? Poszliście do kina?
Tak popędzałaś i co teraz? Temat się zawiesił :(

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Nort przybył do suchego doku, po wyremontowanego
Tezusza i zobaczył dwa identyczne jachty. Zapytał strażnika,
który jest prawdziwy. Ten odparł, że "to zależy" ponieważ
kiedy zaczęli remont, okazało się, że wiele części musi iść do
wymiany. Później okazało się, że do wymiany idą prawie
wszystkie. Po skończonym remoncie ktoś wpadł na pomysł,
by z tych starych części wykonać drugą wersję jachtu. I tak się
stało. Teraz są dwa: ten, w ktorym wymieniono prawie wszystko
i ten, który został złożony z wymienionych części.
Pytanie: ktory z tych dwóch jachtów to słynny jacht Tezeusz?
W sensie materialnym (fizykalnym) – żaden.

A ja uważam, że wciąż "pierwszy" jacht jest jachtem Tezeusza. Gdyby renowacja dzieła pozbawiała go wartości i charakteru "prawdziwości" to Mona Lisę mógłbym kupić za garść dyniowych pestek na bazarze bo nie byłaby już utworem da Vinci.
Pytanie jest natury filozoficznej, natomiast w świetle ustawy nie mam wątpliwości który jacht jest utworem, a który opracowaniem.

Problem z tym przykładem jest taki, że jedynym utworem, który nadawałby się do tego porównania, mogłaby być rzeźba albo obraz, ponieważ to chyba jedyne dzieła, w których przypadku utwór (np. wyobrażenie postaci albo śniadanie na trawie) i nośnik (marmur, płótno i farby) stanowią nierozłączną jedność. W przypadku scenariusza nośnik możemy zmieniać do woli – możesz go przechowywać jako plik doc albo pdf, wydrukować ma papierze toaletowym, wykuć w skale albo nauczyć się na pamięć. Zmiana nośnika nie zmienia w tym przypadku utworu (dla porównania – szkice rzeźby kontra gotowa rzeźba).

Ciekawe tylko, czy pamięć ludzka to nośnik. Bo jak tu pamięć określić jako corpus mechanicum?
Co więcej, poeta może nie wychodząc z zamkniętego gabinetu napisać wiersz na skrawku papieru, nauczyć się go na pamięć, a następnie papier spalić. I co wtedy? Nie ma ustalenia, nie ma utworu.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.

Tu są dwie wersje utworu. Ta pierwotna (nierozpowszechniona) i ta ostateczna (rozpowszechniona).
Hm, to intrygujący pogląd. Mógłbym na ten przykład machnąć takiego Harry'ego Pottera, pozmieniałbym parę wątków, a potem twierdził, że to moje dzieło – Harry Potter nierozpowszechniony. Bo jak według powyższej koncepcji rozróżnić, czy pierwsze było jajko, czy kura, zwłaszcza się znacznie różnią?

Bo to byłoby Pana dzieło, tyle że stanowiłoby opracowanie.
Znajomym Pan pokaże, ale majątku J.K. Rowling już nie odbierze.

Natomiast możliwa, ba, typowa - jest sytuacja, w której twórca stwarza kilka wersji tego samego utworu. Ponieważ PrAut nie przewiduje takiej opcji, trzeba sobie zadać pytanie, czy to są samodzielne utwory czy utwory zależne?
Decyduje autor w drodze tzw. ustalenia utworu. Jeśli potem go trochę zmieni, to wciąż jest to ten sam utwór.

A zatem seria mostów japońskich Moneta to wciąż ten sam utwór, tak? W końcu to praktycznie ten sam most, ot, trochę zmieniony...

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

To ciekawe zagadnienie, znowu, do przedyskutowania, ale w odniesieniu do opisanej sytuacji "Tarantino", każda z tych tez prowadzić będzie do odpowiedzi na pytanie: mamy do czynienia z innym utworem.
Trochę się już pogubiłem w tych "innościach", więc może podsumuję.
Facet pisze scenariusz. Reżyser kręci film. Aktorzy grają w filmie. Montażysta we współpracy z reżyserem montują nagrane sceny w całość. Widownia szaleje, producent liczy kasę, a Oscar błyszczy w świetle jupiterów.
Pytanie za milion punktów – na którym etapie powstaje jakiś drugi utwór, kto jest jego autorem i jakie są losy prawne tego utworu?

"Drugi" utwór MÓGŁ powstać między"Facet pisze scenariusz", a "Reżyser kręci film" - już o tym mówiliśmy.
I - jeśli ostatecznie ustalimy, że jest on rozpowszechniany poprzez film - to rozpowszechnionym będzie ten ostateczny scenariusz, a nie ten, z ktorym "startowali".

Zgadzam się.
Przysięgam, że mam w domu napisany dwadzieścia lat temu przeze mnie scenariusz takiego samego filmu jak "Pulp Fiction", tylko jest parę różnic. Nawróconym nie jest Murzyn, ale biały (za to Żyd z Europy Wschodniej!), Bruce Willis nie wrócił pomóc Marcelusowi Wallace'owi, Travolta bzyknął Umę, a zegarka nie było w dupie. Chyba sprzedam ten scenariusz do Holyłuda, to zarobię parę milionów…

Wierzę na słowo. Chętnie popatrzę, jak Pan tego dowodzi.
Zagadnienie, które roztrząsamy polega na tym, że jeśli jest Pan Q. Tarantino, napisał Pan 20 lat temu scenariusz o tym, że przez 160 minut Tarantino próbuje bzyknąć Umę, a 2 lata później nakręcił Pan film w którym Tarantino z Jacksonem uganiają się za tajemniczą walizką, a Uma pojawia się na chwilę po to, żeby pląsać boso po parkiecie, to ma Pan dwa utwory, które są scenariuszami Pulp Fiction. Czyli co - bzykanie Umy jest rozpowszechnione bo rozpowszechniony jest scenariusz o walizce?

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?

Tu chodzi o nabycie scenariusza wraz z usługą autora, wykonywaną przed lub w trakcie realziacji, obejmującą korekty.

Dokładnie.
Wow! A myślałem, że rozmawiamy o tym, czy osoba niebędąca autorem ma prawo zmienić już istniejący utwór…

Nie, ale skoro już Pan tak to ujął to proszę bardzo:
Jak Pan kupi tę nieszczęsną Mona Lisę za rzeczoną garść pestek i w domu domaluje jej Pan wąsy to zmienił Pan istniejący utwór czy nie?
Paweł Budrewicz:
moja teza brzmi - umowa o napisanie scenariusza to umowa o dzieło, tj. w 100% definiowana przez zasady ogólne kc, przepisy art. 627-646 kc oraz przepisy pr.aut.

Bo w podręcznikach podaje się przykład, że umowa o dzieło to umowa o stworzenie obrazu?
Działalność twórcza nie zawsze daje możliwość zaplanowania rezultatu.
Umowa pod tytułem "namaluj mi pan obraz" nie spełnia cech umowy o dzieło (sam "obraz" to brak wskazania pożądanego rezultatu/oznaczonego dzieła).
Z drugiej strony w zasadzie nie da się dokładnie określić przedmiotu zamówienia tak by dzieło pozostało utworem - im opis w umowie będzie obszerniejszy i dokładniejszy, tym mniej w tym działalności twórczej wykluczającej powstanie utworu jako przedmiotu umowy.
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
A ja uważam, że wciąż "pierwszy" jacht jest jachtem Tezeusza.
Jakieś uzasadnienie? I co rozumieć pod pojęciem "prawdziwy" - świadomość odbiorcy? pochodzenie materiału?
Gdyby renowacja dzieła pozbawiała go wartości i charakteru "prawdziwości" to Mona Lisę mógłbym kupić za garść dyniowych pestek na bazarze bo nie byłaby już utworem da Vinci.
Różnica polega na tym, że Mona Lisa jest UTWOREM, a renowator dokłada starań, aby jak najmniej ingerować w utwór i zachować jego oryginalną treść (art. 16 pr.aut.). Statek nie jest utworem - jeśli zależy nam na jego "oryginalności", to tylko ze względu na zachowanie oznaczenia przedmiotu własności. W tym sensie rzeczywiście pierwszy jacht jest "oryginalny", ale wyłącznie z punktu widzenia prawa rzeczowego. Z punktu widzenia prawa autorskiego (dopuszczając takie rozważania) - żadna z tych "kopii" nie jest oryginałem.

Problem wynika stąd, że jako przykładu do dyskusji nt. prawa autorskiego użyto obiektu niebędącego utworem. Nie idźcie tą drogą... - chciałoby się zacytować "klasyka".
Pytanie jest natury filozoficznej, natomiast w świetle ustawy nie mam wątpliwości który jacht jest utworem, a który opracowaniem.
Której ustawy?
Ciekawe tylko, czy pamięć ludzka to nośnik. Bo jak tu pamięć określić jako corpus mechanicum?
Uważasz, że wyrecytowany wiersz staje się innym utworem? Obawiam się, że wchodzimy na zupełnie inny grunt - tzw. wykonania artystycznego.
Co więcej, poeta może nie wychodząc z zamkniętego gabinetu napisać wiersz na skrawku papieru, nauczyć się go na pamięć, a następnie papier spalić. I co wtedy? Nie ma ustalenia, nie ma utworu.
Zgadza się. Pytanie - czy to rodzi jakiś problem prawny?
Bo to byłoby Pana dzieło, tyle że stanowiłoby opracowanie.
Znajomym Pan pokaże, ale majątku J.K. Rowling już nie odbierze.
Chodziło mi zupełnie o co innego, ale już trochę nie mam siły tłumaczyć. Miało to związek z rozróżnieniem "scenariusz rozpowszechniony a nierozpowszechniony" w kontekście przekształcenia jednego w drugi w procesie tworzenia filmu. Ale pytania szczegółowe to nie do mnie - nie ja jestem autorem tej koncepcji.

Nb. czy prawa do opracowania jako utworu nie są przypadkiem odrębne od praw do oryginału (poza rozpowszechnianiem - uprzedzam pytanie)?
A zatem seria mostów japońskich Moneta to wciąż ten sam utwór, tak? W końcu to praktycznie ten sam most, ot, trochę zmieniony...
Most jest utworem czy utrwalenie jego widoku?
Facet pisze scenariusz. Reżyser kręci film. Aktorzy grają w filmie. Montażysta we współpracy z reżyserem montują nagrane sceny w całość. Widownia szaleje, producent liczy kasę, a Oscar błyszczy w świetle jupiterów.
Pytanie za milion punktów – na którym etapie powstaje jakiś drugi utwór, kto jest jego autorem i jakie są losy prawne tego utworu?

"Drugi" utwór MÓGŁ powstać między"Facet pisze scenariusz", a "Reżyser kręci film" - już o tym mówiliśmy.
To proszę o odpowiedź na pozostałe pytania dot. tego DRUGIEGO utworu:
1. kto jest jego autorem?
2. jakie są jego prawne losy (sytuacja prawna w kontekście wykorzystania "pierwszego" utworu)?
I - jeśli ostatecznie ustalimy, że jest on rozpowszechniany poprzez film - to rozpowszechnionym będzie ten ostateczny scenariusz, a nie ten, z ktorym "startowali".

Zgadzam się.
Fajnie, ale powiedz to autorowi tej wypowiedzi.
Przysięgam, że mam w domu napisany dwadzieścia lat temu przeze mnie scenariusz takiego samego filmu jak "Pulp Fiction", tylko jest parę różnic. Nawróconym nie jest Murzyn, ale biały (za to Żyd z Europy Wschodniej!), Bruce Willis nie wrócił pomóc Marcelusowi Wallace'owi, Travolta bzyknął Umę, a zegarka nie było w dupie. Chyba sprzedam ten scenariusz do Holyłuda, to zarobię parę milionów…

Wierzę na słowo. Chętnie popatrzę, jak Pan tego dowodzi.
Opornie nam idzie...
Tylko czemu to ja mam tłumaczyć nie moją koncepcję powstania jakiegoś drugiego scenariusza w trakcie tworzenia filmu? Może autor się wysili?
Zagadnienie, które roztrząsamy polega na tym, że jeśli jest Pan Q. Tarantino, napisał Pan 20 lat temu scenariusz o tym, że przez 160 minut Tarantino próbuje bzyknąć Umę, a 2 lata później nakręcił Pan film w którym Tarantino z Jacksonem uganiają się za tajemniczą walizką, a Uma pojawia się na chwilę po to, żeby pląsać boso po parkiecie, to ma Pan dwa utwory, które są scenariuszami Pulp Fiction. Czyli co - bzykanie Umy jest rozpowszechnione bo rozpowszechniony jest scenariusz o walizce?
Dlaczego nie można przyjąć takiej prostej wersji, że (ujmę w punktach, to będzie łatwiej myśleć):
a. napisano scenariusz = utwór,
b. nakręcono film na podstawie scenariusza = utwór,
c. scenariusz jest wkładem twórczym w powstanie filmu,
d. domniemywa się, że producentowi filmy przysługuje wyłączne prawo eksploatacji scenariusza, ale tylko w ramach filmu.
Ktoś po drodze wprowadził "drugi" scenariusz i tak zostało. Po co? Nie wiem - mogę tylko odesłać do autora.
Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?

Tu chodzi o nabycie scenariusza wraz z usługą autora, wykonywaną przed lub w trakcie realziacji, obejmującą korekty.

Dokładnie.
Nie mam siły uzasadniać - polecam art. 627 i n. kc.
Wow! A myślałem, że rozmawiamy o tym, czy osoba niebędąca autorem ma prawo zmienić już istniejący utwór…

Nie, ale skoro już Pan tak to ujął to proszę bardzo:
Jak Pan kupi tę nieszczęsną Mona Lisę za rzeczoną garść pestek i w domu domaluje jej Pan wąsy to zmienił Pan istniejący utwór czy nie?
Chyba odwracamy kota ogonem - proszę przeczytać (tym razem ze zrozumieniem) cytowane przez siebie wypowiedzi. Tam jest jasno postawione pytanie, o jakie ingerencje mi chodzi. A ja nie prowadzę szkółki niedzielnej - nie muszę mieć cierpliwości, żeby dziesięć razy pytać o to samo.

A co do pytania o Mona Lisę i szerszego pytania o ingerencję w utwór - polecam art. 16 pr.aut., a potem sugeruję dodatkowo przemyśleć różnicę między prawem własności a prawem autorskim. Może pora od tego zacząć - od czytania tekstów ustaw?
Paweł Budrewicz:
moja teza brzmi - umowa o napisanie scenariusza to umowa o dzieło, tj. w 100% definiowana przez zasady ogólne kc, przepisy art. 627-646 kc oraz przepisy pr.aut.

Bo w podręcznikach podaje się przykład, że umowa o dzieło to umowa o stworzenie obrazu?
Nie ma to jak głos praktyka, prawda?
Ale chętnie doznam iluminacji, skoro mam okazję nauczyć się czegoś od osoby bardziej doświadczonej - jakie jeszcze przepisy stosuje się do umowy o napisanie scenariusza?
Działalność twórcza nie zawsze daje możliwość zaplanowania rezultatu.
Rezultatem jest książka, obraz, film. Jego zawartość to kwestia oceny wg wybranego aspektu (inaczej oceniamy dzieło naukowe, a inaczej literaturę rozrywkową). W wyniku wykonania umowy powstaje pewna całość, którą zamawiający musi odebrać, jeśli spełniono wymogi obiektywne (np. powieść na 500 tys. znaków), ale nie musi publikować, jeśli uzna, że to jest chłam (por. art. 57 ust. pr.aut.).
Nie mówili o tym na studiach?
Umowa pod tytułem "namaluj mi pan obraz" nie spełnia cech umowy o dzieło (sam "obraz" to brak wskazania pożądanego rezultatu/oznaczonego dzieła).
Cóż, skoro takich mądrości uczą w krakówku...
Z drugiej strony w zasadzie nie da się dokładnie określić przedmiotu zamówienia tak by dzieło pozostało utworem - im opis w umowie będzie obszerniejszy i dokładniejszy, tym mniej w tym działalności twórczej wykluczającej powstanie utworu jako przedmiotu umowy.
Z pewnością... Proponuję napisać doktorat "Cechy umowy leasingu w umowie o stworzenie scenariusza filmowego". Na pewno będzie to wartościowa praca, która wzbogaci polską myśl prawniczą i wytyczy nowe szlaki w orzecznictwie.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Panowie, ja się tu wywnętrzam, a Wy co? Poszliście do kina?
Tak popędzałaś i co teraz? Temat się zawiesił :(


Jesli tylko jesteś na posterunku, to nie ma szans, żeby się zawiesił:)
:)
Już jestem - mialam furę roboty.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 16.04.12 o godzinie 22:52

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Nort przybył do suchego doku, po wyremontowanego
Tezusza i zobaczył dwa identyczne jachty. Zapytał strażnika,
który jest prawdziwy. Ten odparł, że "to zależy" ponieważ
kiedy zaczęli remont, okazało się, że wiele części musi iść do
wymiany. Później okazało się, że do wymiany idą prawie
wszystkie. Po skończonym remoncie ktoś wpadł na pomysł,
by z tych starych części wykonać drugą wersję jachtu. I tak się
stało. Teraz są dwa: ten, w ktorym wymieniono prawie wszystko
i ten, który został złożony z wymienionych części.
Pytanie: ktory z tych dwóch jachtów to słynny jacht Tezeusz?
W sensie materialnym (fizykalnym) – żaden.

Problem z tym przykładem jest taki, że jedynym utworem, który nadawałby się do tego porównania, mogłaby być rzeźba albo obraz, ponieważ to chyba jedyne dzieła, w których przypadku utwór (np. wyobrażenie postaci albo śniadanie na trawie) i nośnik (marmur, płótno i farby) stanowią nierozłączną jedność. W przypadku scenariusza nośnik możemy zmieniać do woli – możesz go przechowywać jako plik doc albo pdf, wydrukować ma papierze toaletowym, wykuć w skale albo nauczyć się na pamięć. Zmiana nośnika nie zmienia w tym przypadku utworu (dla porównania – szkice rzeźby kontra gotowa rzeźba).

Dlatego w sensie prawnym odpowiedziałbym, że oba jachty to opracowania, a oryginału nie ma. Ale przykład jest trochę kulawy.

Co do jachtu Tezeusza, w odpowiedzi na Twoje zdanie...

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Nort przybył do suchego doku, po wyremontowanego
Tezusza i zobaczył dwa identyczne jachty. Zapytał strażnika,
który jest prawdziwy. Ten odparł, że "to zależy" ponieważ
kiedy zaczęli remont, okazało się, że wiele części musi iść do
wymiany. Później okazało się, że do wymiany idą prawie
wszystkie. Po skończonym remoncie ktoś wpadł na pomysł,
by z tych starych części wykonać drugą wersję jachtu. I tak się
stało. Teraz są dwa: ten, w ktorym wymieniono prawie wszystko
i ten, który został złożony z wymienionych części.
Pytanie: ktory z tych dwóch jachtów to słynny jacht Tezeusz?
W sensie materialnym (fizykalnym) – żaden.

A ja uważam, że wciąż "pierwszy" jacht jest jachtem Tezeusza. Gdyby renowacja dzieła pozbawiała go wartości i charakteru "prawdziwości" to Mona Lisę mógłbym kupić za garść dyniowych pestek na bazarze bo nie byłaby już utworem da Vinci.
Pytanie jest natury filozoficznej, natomiast w świetle ustawy nie mam wątpliwości który jacht jest utworem, a który opracowaniem.

...oraz Piotra...

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

wskazuję, że odpowiedź na pytanie ktory jacht to "Jacht Tezeusza", zależy od tego, kto pyta.
W sensie nie od osoby, ktora pyta, tylko kim jest ten kto pyta.

Jeśli pyta prawnik, o prawo własności na przyklad, to niewątpliwie pierwszy jacht jest oryginalem, na co wskazuje m.in. ciągłość istnienia jachtu. Wymiana cześci składowych nie stanowi zmiany tożsamości rzeczy głównej. Z drugiej strony wykonanie drugiego egzemplarza z częsci składowych pobranych z pierwszego egzamplarza, nie przenosi tożsamości pierwsego egzemplarza, na drugi.

Jeśli jednak pyta kolekcjoner wyposażenia jachtów, na przyklad, to dla niego drugi jacht będzie "rzeczywistym" jachtem Tezeusza.

Itd. Ktory jacht jest "jachtem Tezeusza"?
To zależy kto pyta.

Jak stanęłam przed tym pytaniem, to pierwsze moje wrażenie było: "to zależy" i intuicja, że to kwestia filozofii podejścia oraz podejrzenie, że ta zagadka nie ma "dfinitywnej" odpowiedzi. Szczegółowe uzasadnienie, jak i pytanie, pochodzi z ksiązki "Żuk w pudełku oraz 99 innych eksperymentów myślowych", autorstwa Juliana/y Baggini.

Jesli chodzi o relację utwor / opracowanie, to jest to bardziej złożone, niż decyzja o tym, ktory z dwóch tezeuszy jest utworem niezależnym lub opracowaniem lub ewentualnie decyzja o tym, że bydwa są utworami niezależnymi lub opracowaniami.

Wynika to stąd, że pojawia się pytanie o to, co tak naprawdę jest utworem.
Statek?
Czy może raczej projekt statku?

Co jest utworem - budynek czy projekt budynku?
(bo jak budynek, to mamy całe przedsiębiorstwa artystów-budowlańcow).
Otóż budynek nie jest utworem, tylko desygnatem utworu. Ucieleśnieniem utworu, mowiąc językiem ustawy.
Utworem jest projekt architektoniczny.

Podobnie z Tezuszem - utworem jest jego projekt i mamy dwa desygnaty tego samego utworu.
Kwestia "oryginalności" jego elementów nie ma tu znaczenia, dla kwalifikacji utworu. Jest to kwestia - mającej jednak inne znaczenie - orygnalności przedmiotu, rzeczy, w sensie np. kolekcjonerskim.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 16.04.12 o godzinie 23:23

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
A ja uważam, że wciąż "pierwszy" jacht jest jachtem Tezeusza.
Jakieś uzasadnienie? I co rozumieć pod pojęciem "prawdziwy" - świadomość odbiorcy? pochodzenie materiału?
Gdyby renowacja dzieła pozbawiała go wartości i charakteru "prawdziwości" to Mona Lisę mógłbym kupić za garść dyniowych pestek na bazarze bo nie byłaby już utworem da Vinci.
Różnica polega na tym, że Mona Lisa jest UTWOREM, a renowator dokłada starań, aby jak najmniej ingerować w utwór i zachować jego oryginalną treść (art. 16 pr.aut.). Statek nie jest utworem - jeśli zależy nam na jego "oryginalności", to tylko ze względu na zachowanie oznaczenia przedmiotu własności. W tym sensie rzeczywiście pierwszy jacht jest "oryginalny", ale wyłącznie z punktu widzenia prawa rzeczowego. Z punktu widzenia prawa autorskiego (dopuszczając takie rozważania) - żadna z tych "kopii" nie jest oryginałem.

Zgadzam się z Tobą w ten sposób, że można przyjąć, że "żadna z tych kopii nie jest oryginałem" w sensie "oryginalnego" przedmiotu (rzeczy).
Natomiast w rozumieniu prawa autorskiego obie są równoprawnymi desygnatami utworu ucieleśnionego jako projekt jachtu Tezeusza.

Obiekt wykonywany na podstawie projektu będącego utworem (budynki, ew statki, instalacje artystyczne itp.) nie jest utworem tylko nośnikiem utworu. Podobnie jak ksiązka jako przedmiot nie jest utworem, tylko powieść w niej wydrukowana.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Ustawa Pr.Aut nie wspomina o "wersjach" utworów, tylko o "utworach" i ich "opracowaniach". Jest tu pewna zależność wertykalna - mamy utwór, a opracowując go i wspinamy się piętrow wyżej (lub schodzimy piętro niżej, jak kto woli) i stwarzamy utwór zależny.
Nie. Utwór zależny polega na tym, że książkę napisaną po angielsku tłumaczymy na polski albo czyjeś opowiadanie adaptujemy na scenariusz przedstawienia teatralnego. To nie mapa ani wycieczka krajoznawcza – kierunki góra-dół czy prawo-lewo nie mają znaczenia.


Te kierunki to taka przenośnia była:)
Właśnie o to chodzi, o czym piszesz: ksiązka przetłumaczona to jest utwór + filtr twórczy tłumaczenia (ten "krok" dalej).Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 16.04.12 o godzinie 23:51

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:

Natomiast możliwa, ba, typowa - jest sytuacja, w której twórca stwarza kilka wersji tego samego utworu. Ponieważ PrAut nie przewiduje takiej opcji, trzeba sobie zadać pytanie, czy to są samodzielne utwory czy utwory zależne? (AD)
Decyduje autor w drodze tzw. ustalenia utworu. Jeśli potem go trochę zmieni, to wciąż jest to ten sam utwór.
Kilka wersji tego samego utworu w wykonaniu tego samego autora? To chyba tylko zdarza się w muzyce, kiedy artyści nagrywają tzw. covery własnych piosenek. Np. Kazika "Celina" w wersji balladowej i rockowej. Utwór jest wciąż jeden i ten sam – drugie nagranie to odrębne wykonanie artystyczne.
Na guncie ustawy można udowodnić każdą z tych tez. (AD)
Nie można.
- Zgadzacie się czy też uważacie, że można stanowczo bronić tylko jednej z nich? – (AD)
jw.

To "chyba tylko zdarza się w muzyce..."?

"Coś Pan? Z Transynwalni?!"
Pogalopuj po albumach z malarstwem.

Właśnie chodzi o to, że gość ma ideę, obraz maluje, a potem jeszcze kilkanaście "wersji" tego samego dzieła, z większymi lub mniejszymi zmianami. I moje pytanie stawione było - wobec braku "wersji utworów", a jedynie w związku z obecnością "utworów" lub"opracowań" w ustawie, czy te kolejne "wersje", nieidentyczne, to utwory niezależne czy utwory zależne.
Wniknij w to pytanie. Jest to perfekcyjne pytanie na granicy filozofii sztuki i prawa.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 00:09

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Innymi słowy popieram Twoje zdanie, Piotrze.
Fajnie, ale w jakiej kwestii? Rozmnożenia scenariuszy, praw uczelni do korzystania z utworów, różnicy pomiędzy kopią a opracowaniem?
Chciałbym wiedzieć z czym ewentualnie polemizować.
>

W tym zakresie:
(cytat z PS)

"W przypadku gdy scenariusz istniał uprzednio jako samodzielny utwór, w trakcie prac nad utworem audiowizualnym różnica między pierwotnym i ostatecznym kształtem scenariusza może być tak znaczna, że będzie on stanowił opracowanie, a nawet całkiem nowy utwór.
W tym kontekście faktycznie rozpowszechniony jest scenariusz utworu audiowizualnego, a nie utwór literacki powstały uprzednio".Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 00:16

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Paweł, ale nikt nie mowi, że stwoerzenie utworu jest jednoznaczne z rozpowszechnieniem. Mamy rozstrzygnąć, czy rozpowszechnienie filmu jest jednoznaczne z rozpowsechnieniem ostatecznego scenariusza, na podstawie którego został ów film zrealizowany.
Rozpowszechnienie filmu oznacza, że rozpowszechnia się wszystkie utwory stanowiące wkład twórczy w powstanie filmu, ale tylko w ramach utworu AV. Scenariusz można wydać jako osobną książkę, piosenkę można puścić w radio, a kostiumy wypożyczyć na przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna.

Pełna zgoda w obu kwestiach. I teraz przenieśmy się na grunt dozwolonego użytku (ałóżmy, że korzystamy z jakiegoś przepisu PrAut. o tymże użytku). I musimy zbadać, czy utwór, z ktorego chcemy skorzystać w ramach dozwolonego użytku jest rozpowszechniony.

Napisałeś "rozpowszechnienie filmu oznacza, że r o z p o w s z e c h n i a się wszystkie utwory stanowiące wkład tworczy w powstanie filmu, ale tylko w ramach utworu AV".
I dobrze.
Definicja "rozpowszecheniania" stanowi, że chodzi o udostępnienie w j a k i k o l w i e k sposób.
STąd ponawiam pytanie: czy sceanriusz ropowszechniony za pośrednictwem filmu, spelnia przesłanki udostępnienia w jakikolwiek sposób?Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 00:26

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?

Tu chodzi o nabycie scenariusza wraz z usługą autora, wykonywaną przed lub w trakcie realziacji, obejmującą korekty.
Wow! A myślałem, że rozmawiamy o tym, czy osoba niebędąca autorem ma prawo zmienić już istniejący utwór…

Nie, to jakiś poboczny wąteczek, ktory nawinął się przy okazji.
Rozmawiamy o tym, czy rozpowszechnienie filmu stanowi rozpowszechnienie scenariusza w rouzmieniu art. 6 ust. 3 Pr Aut.:)

To, czy inny twórca ma prawo "pozmieniać" cudzy scenariusz, nie jest takie frapujące. Jak udzielono praw zależnych w odpowiednim zakresie, to tak. Jak nie udzielono, to nie. A jeśli jest spór, to się porownuje scenariusz nabyty i scenariusz ostateczny i ustala, czy można uznać, że są to dwa rożne utwory, a jedynie ewentualnie oparte na tym samym pomyśle / historyjce etc. czy też ten drugi stanowi opracowanie pierwszego. Tu nie ma sporu prawnego. To się rozstrzyga - i wtedy są spory faktyczne - na podstawie każdego konkretnego przypadku. W strukturze ogolnych kryteriów prawnych oceny nie ma wątpliwości, raczej. Są tylko w poszczegolnych przypadkach spory, jaki jest wynik zastosowania tych kryteriów.
Ale o tym nie "rozmawiamy" choć rozmawiamy:)
:))))

Rozmawialiśmy o tym, czy można mowić o utworach niezależnych czy o utworach (zmieniających się w miarę prac nad nimi) czy o ich opracowaniach, jeśli tworcą obu jest ten sam autor (tu były przykłady scenarzystów i następnie malarzy czy rysowników).Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 00:36

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Paweł Budrewicz:
Problem z tym przykładem jest taki, że jedynym utworem, który nadawałby się do tego porównania, mogłaby być rzeźba albo obraz, ponieważ to chyba jedyne dzieła, w których przypadku utwór (np. wyobrażenie postaci albo śniadanie na trawie) i nośnik (marmur, płótno i farby) stanowią nierozłączną jedność. W przypadku scenariusza nośnik możemy zmieniać do woli – możesz go przechowywać jako plik doc albo pdf, wydrukować ma papierze toaletowym, wykuć w skale albo nauczyć się na pamięć. Zmiana nośnika nie zmienia w tym przypadku utworu (dla porównania – szkice rzeźby kontra gotowa rzeźba).

Ciekawe tylko, czy pamięć ludzka to nośnik. Bo jak tu pamięć określić jako corpus mechanicum?
Co więcej, poeta może nie wychodząc z zamkniętego gabinetu napisać wiersz na skrawku papieru, nauczyć się go na pamięć, a następnie papier spalić. I co wtedy? Nie ma ustalenia, nie ma utworu.

No właśnie. Czy pamięć ludzka to nośnik?
A może, w kontekście "ustalenia" trzeba zadać pytanie pomocnicze: czyja?
Jeśli ktoś napisał wiersz, nauczył się na pamięć, spalił kartkę i wyrecytowal sobie, to jest ustalenie czy nie?
A jeśli zrobił to wobec tysiąca osób, które ów wiersz zapamiętały?

I powtórzyć warto wobec tych dwoch sytuacji pytanie (mając na uwadze skutki "ustalenia" w rozmieniu ustawy Pr Aut) CZY PAMIĘĆ LUDZKA JEST NOŚNIKIEM, na ktorym można dokonać ustalenia?
Jest?:)Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 00:45



Wyślij zaproszenie do