Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Ciekawe zagadnienie praktyczne: czy jeśli rozpowszechniony zostanie film, na podstawie określonego scenariusza, to można uznać, że scenariusz jest rozpowszechniony, w rozumieniu ustawy o prawie autorskim?
Dlaczego to istotne? Ponieważ dozwolony użytek prywatny czy publiczny (niezależnie od kwestii wynagrodzenia) uzależniony jest od tego, czy utwór został "rozpowszechniony" w rozumieniu ustawy.
Stąd pytanie bardzo praktyczne: czy uczelnia może żądać udostępnienia, dla celow dydaktycznych, dla swoich studentów, kopii scenariuszy złożonych w Filmotece Narodowej, jesli na podstawie tych scenariuszy nakręcopno i rozpowszechniono filmy, ale one same nie były wydane, np. w formie książkowej.

Mam swoje zdanie, po przemyśleniach, na ten temat, ale jestem ciekawa, co Wy sądzicie - zanim sama się wypowiem.
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Cześć, Agnieszka.

Producent filmu nabywa wyłączne prawa majątkowe do eksploatacji wszystkich utworów składających się na film (w tym scenariusza), ale tylko w ramach filmu. Jeśli nie doszło do rozpowszechniania filmu, to twórca np. scenariusza może sprzedać go do innego utworu audiowizualnego.

Moim zdaniem nie ma przeszkód w wydaniu przez autora scenariusza w formie książkowej, choć publikacja powinna być oznaczona adnotacją, że na podstawie scenariusza stworzono film (jaki, kiedy, gdzie, przez kogo). Nie ma takiego obowiązku wprost, ale uważam, że bądź co bądź mamy tu do czynienia z bardzo swoistą odmianą "cytatu".

Adresatem pytania o pozwolenie nie powinna być zatem Filmoteka Narodowa, ale autor. Filmoteka jako producent ma prawo wyłączności tworzenia filmu na podstawie scenariusza, ewentualnie tworzenia i emisji jego różnych wersji językowych. Nie zmienia to faktu, że autor nadal ma prawo rozporządzać scenariuszem - byle nie na potrzeby tworzenia utworów audiowizualnych (chyba że w umowie doszło do szerszego przeniesienia uprawnień).

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Moim zdaniem sprawa na płaszczyźnie teoretycznej jest bardziej złożona, gdyż należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt. Domniemanie nabycia praw przez producenta utworu audiowizualnego jest przecież wzruszalne. Sam scenariusz mógł powstać zarówno na zlecenie producenta utworu audiowizualnego jak i jako samodzielny utwór, którego prawami majątkowymi w części lub całości dysponuje producent. Co więcej utwór audiowizualny nie zawsze będzie zbieżny ze scenariuszem pomimo, iż powstaje na jego podstawie (np. praktyczna/techniczna możliwość realizacji opisów scenografii) i wtedy należy rozstrzygnąć, czy tak powstały utwór audiowizualny wciąż stanowi wizualizację założeń scenariusza, czy też jest już opracowaniem (a zatem nie doszło do rozpowszechnienia pierwotnej wersji utworu literackiego jakim jest scenariusz).

Natomiast rozpatrując zagadnienie tylko praktycznie uważam, że należy przyjąć, iż rozpowszechnienie utworu audiowizualnego realizuje przesłankę rozpowszechnienia scenariusza i dla realizacji zadań dydaktycznych z art. 27 ustawy należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Twórca scenariusza bierze czynny udział w procesie powstawania utworu audiowizualnego, zatem ostatecznie realizuje swoje prawa osobiste i wyraża zgodę na rozpowszechnienie jego utworu w ostatecznym kształcie (bez względu na to czy dochodzi do tego na skutek wprowadzania zmian do utworu zamówionego czy też adaptacji utworu o pierwotnym samodzielnym bycie na skutek przeniesienia autorskich praw majątkowych do eksploatacji utworu na wskazanych w umowie płaszczyznach. Świadczy o tym moim zdaniem treść art. 70 ust 2 Pr.Aut., przyznająca twórcy scenariusza prawo do wynagrodzenia).
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Moim zdaniem sprawa na płaszczyźnie teoretycznej jest bardziej złożona, gdyż należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt.
A jedno wyklucza drugie? Bo wiesz - czasem nucę sobie pewne piosenki, a potem okazuje się, że znam je i z radia, i z filmu, do którego powstały.
Domniemanie nabycia praw przez producenta utworu audiowizualnego jest przecież wzruszalne. Sam scenariusz mógł powstać zarówno na zlecenie producenta utworu audiowizualnego jak i jako samodzielny utwór, którego prawami majątkowymi w części lub całości dysponuje producent.
Czy w kontekście art. 70 ust. 1 pr.aut. jest jakaś różnica, czy utwór powstał na zamówienie do filmu, czy producent kupił gotowy scenariusz?
Co więcej utwór audiowizualny nie zawsze będzie zbieżny ze scenariuszem pomimo, iż powstaje na jego podstawie (np. praktyczna/techniczna możliwość realizacji opisów scenografii) i wtedy należy rozstrzygnąć, czy tak powstały utwór audiowizualny wciąż stanowi wizualizację założeń scenariusza, czy też jest już opracowaniem (a zatem nie doszło do rozpowszechnienia pierwotnej wersji utworu literackiego jakim jest scenariusz).
Jasne... Trochę fabułę zmienią, jakiegoś bohatera wyeliminują, dodadzą nowe wątki. I ze scenariusza komedii romantycznej wyjdzie Predator.
Scenariusz to wkład twórczy w powstanie filmu - żadna wizualizacja, opracowanie itp. Art. 69 pr.aut.
Natomiast rozpatrując zagadnienie tylko praktycznie uważam, że należy przyjąć, iż rozpowszechnienie utworu audiowizualnego realizuje przesłankę rozpowszechnienia scenariusza i dla realizacji zadań dydaktycznych z art. 27 ustawy należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Chyba coś Ci się pomyliło. Przepis, o którym piszesz, daje prawo instytucji naukowej lub oświatowej (a Filmoteka to w której kategorii się mieści?) korzystać z rozpowszechnionych utworów celach dydaktycznych.
Twórca scenariusza bierze czynny udział w procesie powstawania utworu audiowizualnego, zatem ostatecznie realizuje swoje prawa osobiste i wyraża zgodę na rozpowszechnienie jego utworu w ostatecznym kształcie (bez względu na to czy dochodzi do tego na skutek wprowadzania zmian do utworu zamówionego czy też adaptacji utworu o pierwotnym samodzielnym bycie na skutek przeniesienia autorskich praw majątkowych do eksploatacji utworu na wskazanych w umowie płaszczyznach. Świadczy o tym moim zdaniem treść art. 70 ust 2 Pr.Aut., przyznająca twórcy scenariusza prawo do wynagrodzenia).
Wynagrodzenia, dodajmy,wynikającego z tytułu szeroko rozumianego rozpowszechniania utworu audio-wizualnego - tego, którego częścią jest ów scenariusz. Resztę regulują przepisy ogólne pr.aut.

Pytanie, od którego trzeba by w zasadzie zacząć, jest takie - co uczelnia zamierza robić z tym scenariuszem? Bo wchodzimy w dyskusję nt. szczegółów, a w sumie nie znamy zamierzeń.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Moim zdaniem sprawa na płaszczyźnie teoretycznej jest bardziej złożona, gdyż należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt.
A jedno wyklucza drugie? Bo wiesz - czasem nucę sobie pewne piosenki, a potem okazuje się, że znam je i z radia, i z filmu, do którego powstały.
Miałem na myśli wkład stworzony na potrzeby utworu audiowizualnego. Sam fakt, że nuci Pan piosenkę, którą zna Pan zarówno z filmu jak i radia nie przesądza o niczym prócz tego, że akurat jest (lub była) popularna.
Parabolizujmy:
Jeśli producent utworu audiowizualnego nazwijmy to kolokwialnie "zamawia" utwór muzyczny, to w praktyce prawie na pewno zabezpieczy swój interes odpowiednio skonstruowaną umową, przenoszącą na niego prawa majątkowe na wszystkich polach eksploatacji, a twórca utworu muzycznego prawie na pewno prawa te przeniesie. Producent jest w tym stosunku prawnym stroną dominującą, a stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło.
Z drugiej strony producent utworu audiowizualnego może chcieć konkretnego, istniejącego już utworu muzycznego (niech ten utwór na potrzeby tej dyskusji będzie również popularny). W takiej sytuacji szczerze wątpię, by był w stanie uzyskać cokolwiek więcej niż licencję, gdyż nie leży to w interesie twórcy utworu muzycznego.
Domniemanie nabycia praw przez producenta utworu audiowizualnego jest przecież wzruszalne. Sam scenariusz mógł powstać zarówno na zlecenie producenta utworu audiowizualnego jak i jako samodzielny utwór, którego prawami majątkowymi w części lub całości dysponuje producent.
Czy w kontekście art. 70 ust. 1 pr.aut. jest jakaś różnica, czy utwór powstał na zamówienie do filmu, czy producent kupił gotowy scenariusz?
Rozwinąłem to powyżej.
Co więcej utwór audiowizualny nie zawsze będzie zbieżny ze scenariuszem pomimo, iż powstaje na jego podstawie (np. praktyczna/techniczna możliwość realizacji opisów scenografii) i wtedy należy rozstrzygnąć, czy tak powstały utwór audiowizualny wciąż stanowi wizualizację założeń scenariusza, czy też jest już opracowaniem (a zatem nie doszło do rozpowszechnienia pierwotnej wersji utworu literackiego jakim jest scenariusz).
Jasne... Trochę fabułę zmienią, jakiegoś bohatera wyeliminują, dodadzą nowe wątki. I ze scenariusza komedii romantycznej wyjdzie Predator.
Scenariusz to wkład twórczy w powstanie filmu - żadna wizualizacja, opracowanie itp. Art. 69 pr.aut.

Napisał Pan zatem, jako początkujący autor, genialny, rzewny, ściskający za serce scenariusz komedii romantycznej. Oczywiście brak Panu funduszy na stworzenie utworu audiowizualnego, ale trafia Pan do producenta pokroju Tarantino, który z Pana komedii romantycznej robi Kill Billa. Jest wkład w utwór audiowizualny? Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.
Natomiast rozpatrując zagadnienie tylko praktycznie uważam, że należy przyjąć, iż rozpowszechnienie utworu audiowizualnego realizuje przesłankę rozpowszechnienia scenariusza i dla realizacji zadań dydaktycznych z art. 27 ustawy należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Chyba coś Ci się pomyliło. Przepis, o którym piszesz, daje prawo instytucji naukowej lub oświatowej (a Filmoteka to w której kategorii się mieści?) korzystać z rozpowszechnionych utworów celach dydaktycznych.

Skrót myślowy. ...dla realizacji zadań dydaktycznych o których mowa w art. 27, o udostępnienie scenariusza należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Twórca scenariusza bierze czynny udział w procesie powstawania utworu audiowizualnego, zatem ostatecznie realizuje swoje prawa osobiste i wyraża zgodę na rozpowszechnienie jego utworu w ostatecznym kształcie (bez względu na to czy dochodzi do tego na skutek wprowadzania zmian do utworu zamówionego czy też adaptacji utworu o pierwotnym samodzielnym bycie na skutek przeniesienia autorskich praw majątkowych do eksploatacji utworu na wskazanych w umowie płaszczyznach. Świadczy o tym moim zdaniem treść art. 70 ust 2 Pr.Aut., przyznająca twórcy scenariusza prawo do wynagrodzenia).
Wynagrodzenia, dodajmy,wynikającego z tytułu szeroko rozumianego rozpowszechniania utworu audio-wizualnego - tego, którego częścią jest ów scenariusz. Resztę regulują przepisy ogólne pr.aut.
W przypadku gdy scenariusz istniał uprzednio jako samodzielny utwór, w trakcie prac nad utworem audiowizualnym różnica między pierwotnym i ostatecznym kształtem scenariusza może być tak znaczna, że będzie on stanowił opracowanie, a nawet całkiem nowy utwór.
W tym kontekście faktycznie rozpowszechniony jest scenariusz utworu audiowizualnego, a nie utwór literacki powstały uprzednio.
Pytanie, od którego trzeba by w zasadzie zacząć, jest takie - co uczelnia zamierza robić z tym scenariuszem? Bo wchodzimy w dyskusję nt. szczegółów, a w sumie nie znamy zamierzeń.

Ma Pan rację. Choć przyjąłem, iż "cel dydaktyczny" o jakim była mowa w pytaniu nie będzie znacząco odbiegał od przyjętej w piśmiennictwie definicji tego pojęcia.Piotr S. edytował(a) ten post dnia 26.03.12 o godzinie 21:00
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Sam fakt, że nuci Pan piosenkę, którą zna Pan zarówno z filmu jak i radia nie przesądza o niczym prócz tego, że akurat jest (lub była) popularna.
Nie, to oznacza, że piosenkę jako utwór eksploatowano zarówno w ramach utworu audiowizualnego, jak i samodzielnie jako utwór muzyczny. To tak w kontekście stwierdzenia, że
Piotr S.:
"należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu
audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt"
oraz mojego pytania, czy jedno wyklucza drugie...

Prawa producenta dotyczą - cyt. art. 70 ust. 1 pr.aut. - "eksploatacji tych utworów w ramach utworu audiowizualnego jako całości." (podkr. PB). A więc tylko producent ma prawo wykorzystać utwory składające się na AV jako całość. Nie wyklucza to jednak korzystania z utworu w innym charakterze, w oderwaniu od utworu AV.
Dlatego mogę znać piosenkę i z radia, z i filmu.
Jeśli producent utworu audiowizualnego nazwijmy to kolokwialnie "zamawia" utwór muzyczny, to w praktyce prawie na pewno zabezpieczy swój interes odpowiednio skonstruowaną umową, przenoszącą na niego prawa majątkowe na wszystkich polach eksploatacji, a twórca utworu muzycznego prawie na pewno prawa te przeniesie.
Właśnie po to są domniemania, aby nie trzeba było znać treści umowy. Domniemanie można obalić, ale na "dzień dobry" założenie (domniemanie) jest takie, że producent ma pełne prawa, ale tylko w zakresie eksploatacji utworu AV.
Producent jest w tym stosunku prawnym stroną dominującą, a
stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło.
Większość? A Twoim zdaniem umowa o napisanie scenariusza to jakie jeszcze może mieć cechy? Może być inną umową niż umowa o dzieło? Leasingu, robót budowlanych, spedycji...?
Z drugiej strony producent utworu audiowizualnego może chcieć konkretnego, istniejącego już utworu muzycznego (niech ten utwór na potrzeby tej dyskusji będzie również popularny). W takiej sytuacji szczerze wątpię, by był w stanie uzyskać cokolwiek więcej niż licencję, gdyż nie leży to w interesie twórcy utworu muzycznego.
Ale jakie to ma znaczenie? Niech dostanie nawet transfer praw, przecież to pola eksploatacji decydują o zakresie przeniesienia.
Napisał Pan zatem, jako początkujący autor, genialny, rzewny, ściskający za serce scenariusz komedii romantycznej. Oczywiście brak Panu funduszy na stworzenie utworu audiowizualnego, ale trafia Pan do producenta pokroju Tarantino, który z Pana komedii romantycznej robi Kill Billa. Jest wkład w utwór audiowizualny?
Jesteś pewien, że to wciąż ten sam scenariusz?
Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.
Nic z tego nie zrozumiałem, przykro mi. Może dlatego, że stworzenie utworu samo z siebie nie jest jego rozpowszechnianiem, a wszelki zamysły artystyczne nie mają żadnego znaczenia w ocenie tego, czy powstał utwór (por. 1 ust. 1 pr.aut.).
Powiem krótko - film powstaje według scenariusza (tak jak dom powstaje według projektu architektonicznego, toutes proportions gardées). Utwór-scenariusz staje się częścią (twórczym wkładem) w utwór AV. Domniemywa się, że producent AV ma wyłączne prawo rozpowszechniania wszystkich utworów składowych AV w ramach utworu AV jako całości. Na innych polach eksploatacji utwór może żyć własnym życiem. Co tu jest niejasnego?
Skrót myślowy. ...dla realizacji zadań dydaktycznych o których mowa w art. 27, o udostępnienie scenariusza należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Skrót myślowy? To może jednak rozwiń tę myśl.
Autorem scenariusza jest Jan Kowalski, FN ma wyłączne prawo do scenariusza jako części AV, uczelnia chce wydrukować na potrzeby własne naukowo-dydaktyczne scenariusz (art. 27 pr.aut.). Po co ma się zwracać do FN?
W przypadku gdy scenariusz istniał uprzednio jako samodzielny utwór, w trakcie prac nad utworem audiowizualnym różnica między pierwotnym i ostatecznym kształtem scenariusza może być tak znaczna, że będzie on stanowił opracowanie, a nawet całkiem nowy utwór.
Sugerujesz, że w trakcie tworzenia filmu można zmienić scenariusz? I kto tego dokonuje? Reżyser, operator dźwięku, aktorzy, montażysta...?
W tym kontekście faktycznie rozpowszechniony jest scenariusz utworu audiowizualnego, a nie utwór literacki powstały uprzednio.
I kto ma wówczas prawo do wynagrodzenia? Pierwotny twórca scenariusza w pierwotnej postaci czy tajemniczy twórca przeróbki?
Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?
Paweł B.:
Pytanie, od którego trzeba by w zasadzie zacząć, jest takie - co uczelnia zamierza robić z tym scenariuszem? Bo wchodzimy w dyskusję nt. szczegółów, a w sumie nie znamy zamierzeń.

Ma Pan rację. Choć przyjąłem, iż "cel dydaktyczny" o jakim była mowa w pytaniu nie będzie znacząco odbiegał od przyjętej w piśmiennictwie definicji tego pojęcia.
Ja nic nie przyjąłem. Po prostu pytam, bo po prostu nie wiem. Zapytam, to się dowiem. Zgadywał nie będę.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Panowie, no to zaszaleliście! Jakże jestem usatysfakcjonowana, że tamt wzbudził takie emocyje:) Zaraz sobie to przestudiuję i się wypowiem.

Nb miło zobaczyć tak gorącą dyskusję, wśród znajomych:)))

edit: dyskusja się nawarstwiła, więc będę szła od poczatku.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 13:30

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Cześć, Agnieszka.

Producent filmu nabywa wyłączne prawa majątkowe do eksploatacji wszystkich utworów składających się na film (w tym scenariusza), ale tylko w ramach filmu.

Cześć:)
Tak, to jasne. Jeśli nie zastrzegł sobie w umowie nic więcej, to z założenia nabywa scenariusz jako składnik filmu.
Jeśli nie doszło do rozpowszechniania filmu, to twórca np. scenariusza może sprzedać go do innego utworu audiowizualnego.

Tak, 72 PrAut - a więc regulacja wyjątkowa.
Moim zdaniem nie ma przeszkód w wydaniu przez autora scenariusza w formie książkowej, choć publikacja powinna być oznaczona adnotacją, że na podstawie scenariusza stworzono film (jaki, kiedy, gdzie, przez kogo). Nie ma takiego obowiązku wprost, ale uważam, że bądź co bądź mamy tu do czynienia z bardzo swoistą odmianą "cytatu".

Tu bym się zgodziła częściowo: tj. wydanie jest samodzielnym polem eksploatacji - i jeśli umowa z producentem nie wprowadziła obostrzeń, to można publikować. W pełni zgoda.

Jeśli natomiast mówimy o powinności zamieszczenia adnotacji, to - skoro jak widzę używasz "powinności" nie w rozumieniu języka ustaw, tylko "powinności" jako przejawu dobrego obyczaju, to tak. Niech taka "powinność" będzie.

Natomiast ważne, czy tę powinność można wyegzekwować. I tu zasadniczy staje się temat cytatu, który poruszasz.
Abstrahując od kwestii ram cytatu i ich ew przekroczenia - pytanie rodzi się, czy tu jest cytat, czy go nie ma.

Jeślitjest - to trzeba adnotację zamieścić.
Jeśli nie ma - to i adnotacji się nie wyegzekwuje.

M.zd. scenariusz, jako książka do opublikowania, to nie jest cytat (nawet "swoisty") z utworu AV, tylko to jest samodzielny utwór, tak samo jak wtedy, kiedy jest nim, kiedy jeszcze go do AV nie użyto.

Utwór użyty do filmu, choć staje się jego składnikiem, to poza filmem wiedzie własny żywot, jako utworu, a nie jako cytatu z filmu.
(pomijam różne konstrukcje umowne, zezwalające lub nie, na jego niezależną od filmu eksploatację - mówimy o ustawie, umowy to inny temat).
Adresatem pytania o pozwolenie nie powinna być zatem Filmoteka Narodowa, ale autor. Filmoteka jako producent ma prawo wyłączności tworzenia filmu na podstawie scenariusza, ewentualnie tworzenia i emisji jego różnych wersji językowych. Nie zmienia to faktu, że autor nadal ma prawo rozporządzać scenariuszem - byle nie na potrzeby tworzenia utworów audiowizualnych (chyba że w umowie doszło do szerszego przeniesienia uprawnień).

Tak.
I teraz czas wrócić do mojego pytania.
Dyskusja pyszna wyszła, ale u źródeł nie chodziło mi o to, czy trzeba pytać autora o możliwość
eksploatacji jego scenariusza na różnych innych, niż AV, polach eksploatacji, kiedy film na podstawie tego scenariusza jest zrealizowany;

tylko o to, czy kiedy film jest zrealizowany, możemy mówić o "rozpowszechnieniu" scenariusza, w rozumieniu art. 6 ust. 1 pkt 3).

W konsekwencji dopiero chodzi o możliwości korzystania ze scenariusza, bez zgody autora, które wynika z dozwolonego użytku, wiążącego się bezpośrednio z uprzednim "rozpowszechnieniem| utworu.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 14:04

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Moim zdaniem sprawa na płaszczyźnie teoretycznej jest bardziej złożona, gdyż należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt. Domniemanie nabycia praw przez producenta utworu audiowizualnego jest przecież wzruszalne. Sam scenariusz mógł powstać zarówno na zlecenie producenta utworu audiowizualnego jak i jako samodzielny utwór, którego prawami majątkowymi w części lub całości dysponuje producent.

Tutaj - słusznie, moim zdaniem - wskazujesz na różnicę w losach scenariusza, zależnie od umowy, a idąc wstecz, od zamysłu stron tej umowy.

Jednak chciałabym uniknąć porównywania sytuacji różnych umów i zamysłu stron, bo wtedy utkniemy. Tzn. temat porónania treści umów w tym zakresie pyszny - ale na osobny wątek. Na razie spróbujmy trzymać się założenia, że mamy do dyspozycji czytą ustawę i niewiele więcej.

Co więcej utwór audiowizualny nie zawsze będzie zbieżny ze scenariuszem pomimo, iż powstaje na jego podstawie (np. praktyczna/techniczna możliwość realizacji opisów scenografii) i wtedy należy rozstrzygnąć, czy tak powstały utwór audiowizualny wciąż stanowi wizualizację założeń scenariusza, czy też jest już opracowaniem (a zatem nie doszło do rozpowszechnienia pierwotnej wersji utworu literackiego jakim jest scenariusz).

Jak zwykle masz tendencję, do wyszukiwania coraz ciekawszych wątków, wynikających z rozwidlenia się głównego tematu:)
Tutaj, jeśli scenariusz ma być zmieniony, to m.zd. są dwie zasadnicze opcje - dzieje się to albo w ramach zamówienia i współpracy z prodecentem (i innymi) albo w ramach zgody na opracowanie, udzielonej nabywcy scenariusza.
Tymczasowo możemy to rozstrzygnąć tak: o ile mi wiadomo - zastrzegam, że informacja z drugiej ręki - scenariusze złożone w Filmotece to już są wersje ostateczne, wierne odpowiedniki filmu.

Natomiast rozpatrując zagadnienie tylko praktycznie uważam, że należy przyjąć, iż rozpowszechnienie utworu audiowizualnego realizuje przesłankę rozpowszechnienia scenariusza i dla realizacji zadań dydaktycznych z art. 27 ustawy należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.

I właśnie tu sięgamy sedna mojego dylematu: czy rozpowszechnie scenariusza "poprzez film", stanowi "rozpowszechnienie w rozumieniu art. 6 ust. 1 pkt 3). (tak jest, w konsekwencji chodzi o możliwość zwrócenia się przez uczelnię, do filmoteki, o udostępnie scenariuszy).

I - nie trzymając już dłużej w niepewności - powiem, że na moje wyczucie - tak, jest to takie rozpowszechnienie.
Mam na to argumenty, choć i istnieją poważne argumenty przeciwko tej tezie.
Nie wiem jeszcze, do jakiej konkluzji dojdę -dlatego wezwałam do dyskusji, bo wtedy można "przetestować" argumenty wszystkie.
Rozwinę w dalszej części.

Twórca scenariusza bierze czynny udział w procesie powstawania utworu audiowizualnego, zatem ostatecznie realizuje swoje prawa osobiste i wyraża zgodę na rozpowszechnienie jego utworu w ostatecznym kształcie (bez względu na to czy dochodzi do tego na skutek wprowadzania zmian do utworu zamówionego czy też adaptacji utworu o pierwotnym samodzielnym bycie na skutek przeniesienia autorskich praw majątkowych do eksploatacji utworu na wskazanych w umowie płaszczyznach. Świadczy o tym moim zdaniem treść art. 70 ust 2 Pr.Aut., przyznająca twórcy scenariusza prawo do wynagrodzenia).

Zgadzam się z tezą, choć nie z uzasadnieniem: "świadczy o tym...". Art. 70 ust. 2(1) jest skutkiem, nie przyczyną i roszczenie o wynagrodzenienie nie "konwaliduje" ewentualnych naruszeń związanych z kształtoiwaniem czy przekształcaniem scenariusza.

Natomiast faktem jest, że jeśli tworca scenariusza bierze udział w tym procesie, to jego więź z utworem nie zostaje zerwana czy naruszona i jest w pełni "odpowiedzialny" za wynik.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:

Pytanie, od którego trzeba by w zasadzie zacząć, jest takie - co uczelnia zamierza robić z tym scenariuszem? Bo wchodzimy w dyskusję nt. szczegółów, a w sumie nie znamy zamierzeń.

Przesądźmy to więc: uczelnia zamierza wykorzystać je do celów ściśle dydaktycznych. Tj. studenci mają przeanalizować scenariusz, w ramach ćwiczeń i na jego bazie odpowiedzieć na zadane pytania dotyczące techniki pisania scenariuszy etc.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Moim zdaniem sprawa na płaszczyźnie teoretycznej jest bardziej złożona, gdyż należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt.
A jedno wyklucza drugie? Bo wiesz - czasem nucę sobie pewne piosenki, a potem okazuje się, że znam je i z radia, i z filmu, do którego powstały.
Miałem na myśli wkład stworzony na potrzeby utworu audiowizualnego. Sam fakt, że nuci Pan piosenkę, którą zna Pan zarówno z filmu jak i radia nie przesądza o niczym prócz tego, że akurat jest (lub była) popularna.
Parabolizujmy:
Jeśli producent utworu audiowizualnego nazwijmy to kolokwialnie "zamawia" utwór muzyczny, to w praktyce prawie na pewno zabezpieczy swój interes odpowiednio skonstruowaną umową, przenoszącą na niego prawa majątkowe na wszystkich polach eksploatacji, a twórca utworu muzycznego prawie na pewno prawa te przeniesie. Producent jest w tym stosunku prawnym stroną dominującą, a stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło.
Z drugiej strony producent utworu audiowizualnego może chcieć konkretnego, istniejącego już utworu muzycznego (niech ten utwór na potrzeby tej dyskusji będzie również popularny). W takiej sytuacji szczerze wątpię, by był w stanie uzyskać cokolwiek więcej niż licencję, gdyż nie leży to w interesie twórcy utworu muzycznego.
Domniemanie nabycia praw przez producenta utworu audiowizualnego jest przecież wzruszalne. Sam scenariusz mógł powstać zarówno na zlecenie producenta utworu audiowizualnego jak i jako samodzielny utwór, którego prawami majątkowymi w części lub całości dysponuje producent.
Czy w kontekście art. 70 ust. 1 pr.aut. jest jakaś różnica, czy utwór powstał na zamówienie do filmu, czy producent kupił gotowy scenariusz?
Rozwinąłem to powyżej.

Tak, to jest to, o czym pisałam wyżej: mamy dwa punkty odniesienia, czyli samą ustawę (i tego w tym wątku proponuję się trzymać) oraz konkretne umowy i tam zależności mogą się mnożyć. Pawle, Ty brałeś pod uwagę czystą ustawę, Piotrze, Ty brałeś pod uwagę wątki związane z umowami - ale jak widzę to już się chyba wyjaśniło w rozmowie.

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Co więcej utwór audiowizualny nie zawsze będzie zbieżny ze scenariuszem pomimo, iż powstaje na jego podstawie (np. praktyczna/techniczna możliwość realizacji opisów scenografii) i wtedy należy rozstrzygnąć, czy tak powstały utwór audiowizualny wciąż stanowi wizualizację założeń scenariusza, czy też jest już opracowaniem (a zatem nie doszło do rozpowszechnienia pierwotnej wersji utworu literackiego jakim jest scenariusz).
Jasne... Trochę fabułę zmienią, jakiegoś bohatera wyeliminują, dodadzą nowe wątki. I ze scenariusza komedii romantycznej wyjdzie Predator.
Scenariusz to wkład twórczy w powstanie filmu - żadna wizualizacja, opracowanie itp. Art. 69 pr.aut.

Napisał Pan zatem, jako początkujący autor, genialny, rzewny, ściskający za serce scenariusz komedii romantycznej. Oczywiście brak Panu funduszy na stworzenie utworu audiowizualnego, ale trafia Pan do producenta pokroju Tarantino, który z Pana komedii romantycznej robi Kill Billa. Jest wkład w utwór audiowizualny? Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.
>

No właśnie. Jeśli przyjmiemy - tak jak przyjęłam - że rozpowszechnienie filmu jest rozpowszechnieniem scenariusza (nadal: "rozpowszechnieniem" w rozumieniu art. 6 ust.1 pkt 3), to oczywiście chodzi o scenariusz ostateczny, który ląduje w Filmotece, a nie ten, od którego twórcy dzieła filmowego wyszli.

Są możliwe dwie sytuacje:

Mniej prawdopodobna to taka, gdzie ktoś sprzedaje scenariusz z prawami zależnymi i ktoś inny przerabia tę komedię na dramat czy odwrotnie. Z tego wynika też ciekawy problem, ale prouszę go później, żeby nie rozwidlać tu dyskusji, zwłaszcza, że jak wspomniałam, to jest mniej prawdopodobna opcja (tylko proszę pamiętajcie, że później odeślę do tego miejsca i wątku).

Bardziej prawdopodobna to taka, w której ktoś sprzedaje scenariusz i następnie w trakcie realizacji filmu, w wyniku swojej dalszej, twórczej pracy (wkład twórczy, o ktorym piszesz, Piotrze, wychodzący ponad samo udostępnienie gotowego utworu - scenariusza) przerabia tę komedię na dramat. Wtedy doszło, m.zd. do rozpowszechnienia tej ostatecznej wersji, a nie pierwotnej. Pierwotna jest odrebnym utworem.
Jesli trzymamy się tak znacznej korekty jak Predator czy Kill Bill z "Nigdy w życiu".

Jeśli zmiany będą delikatniejsze - to pojawi się ten wątek, który zasygnalizowalam wyżej, że do niego wrócę.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 14:58

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Piotr S.:
Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Twórca scenariusza bierze czynny udział w procesie powstawania utworu audiowizualnego, zatem ostatecznie realizuje swoje prawa osobiste i wyraża zgodę na rozpowszechnienie jego utworu w ostatecznym kształcie (bez względu na to czy dochodzi do tego na skutek wprowadzania zmian do utworu zamówionego czy też adaptacji utworu o pierwotnym samodzielnym bycie na skutek przeniesienia autorskich praw majątkowych do eksploatacji utworu na wskazanych w umowie płaszczyznach. Świadczy o tym moim zdaniem treść art. 70 ust 2 Pr.Aut., przyznająca twórcy scenariusza prawo do wynagrodzenia).
Wynagrodzenia, dodajmy,wynikającego z tytułu szeroko rozumianego rozpowszechniania utworu audio-wizualnego - tego, którego częścią jest ów scenariusz. Resztę regulują przepisy ogólne pr.aut.
W przypadku gdy scenariusz istniał uprzednio jako samodzielny utwór, w trakcie prac nad utworem audiowizualnym różnica między pierwotnym i ostatecznym kształtem scenariusza może być tak znaczna, że będzie on stanowił opracowanie, a nawet całkiem nowy utwór.
W tym kontekście faktycznie rozpowszechniony jest scenariusz utworu audiowizualnego, a nie utwór literacki powstały uprzednio.

Tak, właśnie. Zgadzam się.
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Agnieszka D.:
Przesądźmy to więc: uczelnia zamierza wykorzystać je do celów ściśle dydaktycznych. Tj. studenci mają przeanalizować scenariusz, w ramach ćwiczeń i na jego bazie odpowiedzieć na zadane pytania dotyczące techniki pisania scenariuszy etc.
Nie znając umowy, stan prawny jest taki - domniemywa się, że wyłącznie prawo eksploatacji ma producent filmowy, ale tylko w ramach utworu audiowizualnego. Jak rozumiem, uczelni nie interesuje utwór AV, tylko sam scenariusz. Niewątpliwie nie mamy do czynienia z tożsamością utworów, a ponadto mamy różne pola eksploatacji. Dlatego - tak jak pisałem - zacząłbym od kontaktu z autorem scenariusza, biorąc za podstawę domniemanie z art. 70 pr.aut. (tzn. że reszta praw pozostała przy autorze i to on dysponuje tymi prawami).

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Sam fakt, że nuci Pan piosenkę, którą zna Pan zarówno z filmu jak i radia nie przesądza o niczym prócz tego, że akurat jest (lub była) popularna.
Nie, to oznacza, że piosenkę jako utwór eksploatowano zarówno w ramach utworu audiowizualnego, jak i samodzielnie jako utwór muzyczny. To tak w kontekście stwierdzenia, że
Piotr S.:
"należy rozstrzygnąć, czy scenariusz stanowi wkład do utworu
audiowizualnego, czy też posiada pierwotny samodzielny byt"
oraz mojego pytania, czy jedno wyklucza drugie...

Znów przewija się kwestia: czysta ustawa kontra ustawa w kontekście istniejących umów.

Nie ulega watpliwości, że piosenka i film, to dwa utwory i nie zmienia tego stanu rzeczy fakt, że piosenka staje się częścią składową filmu i to w rozumieniu, powiedzmy, k.c., czyli wsiąka w film i staje się z nim jedną "rzeczą".

Mamy wtedy dwa utwory: film, w który "wsiąkły" różne utwory lub dzialania tworcze oraz piosenkę.

Zupełnie odrebną kwestią jest ich eksploatacja. I tu właśnie od umowy zależy, czy piosenka będzie eksploatowana tylko w filmie, jako jego część i nie pojawi się w radiu (ze względów praktycznych mało prawdopodobne, ale pod względem prawnym zupełnie wykonalne, jeśli się odpowiednio sformułuje pole eksploatacji w ramach których producent nabywa prawa do piosenki - nic nie stoi na przeszkodzie, aby umowa obejmowała więcej, niż wykorzystanie w filmie, może być też inna eksploatacja, którą on zrealizuje albo nie).

Wypowiediząlam się, bo wątek się przewidja i rzewija, ale uparcie wracam do głównego nurtu: zostawmy rózne wersje umów; niech będzie sama ustawa.

Na jej mocy producent zawładnie piosenką do AV z ograniczeniami dla twórcy w ramach art. 72 Pr Aut, a reszta praw autorskich zostaje przy twórcy.

I Paweł "dozna" tej samej piosenk,i od dwóch różnych dysponentów różnych pól eksploatacji:)

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Producent jest w tym stosunku prawnym stroną dominującą, a
stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło.
Większość? A Twoim zdaniem umowa o napisanie scenariusza to jakie jeszcze może mieć cechy? Może być inną umową niż umowa o dzieło? Leasingu, robót budowlanych, spedycji...?


Pawle, no ja się normalnie stęskniłam za Twoimi "shor-cut" komentarzami:)))

I wrócę to wkrótce, włożyć kij w mrowisko....

Żeby zaostrzyć apetyty, powiem tylko, że w pełni zgadzam się z tezą, iż

"stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło"

[przy czym różnie z różnymi utworami - mam tu na myśli, zgodnie z tematem, konkretnie scenariusz, jako przykład - i może nie tyle "ma" co "miewa"]

to be continuedAgnieszka D. edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 15:22

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Agnieszka D.:
Przesądźmy to więc: uczelnia zamierza wykorzystać je do celów ściśle dydaktycznych. Tj. studenci mają przeanalizować scenariusz, w ramach ćwiczeń i na jego bazie odpowiedzieć na zadane pytania dotyczące techniki pisania scenariuszy etc.
Nie znając umowy, stan prawny jest taki - domniemywa się, że wyłącznie prawo eksploatacji ma producent filmowy, ale tylko w ramach utworu audiowizualnego. Jak rozumiem, uczelni nie interesuje utwór AV, tylko sam scenariusz. Niewątpliwie nie mamy do czynienia z tożsamością utworów, a ponadto mamy różne pola eksploatacji. Dlatego - tak jak pisałem - zacząłbym od kontaktu z autorem scenariusza, biorąc za podstawę domniemanie z art. 70 pr.aut. (tzn. że reszta praw pozostała przy autorze i to on dysponuje tymi prawami).

No tak.
Kontakt z twórcą załatwia sprawę.
Ale załóżmy, że jest niemożliwy i uczelnia chce skorzystać z art. 27 Pr.Aut.

I - tak.
Nie ma tu miejsca tożsamość utworów.
Pełna zgoda.

Pytanie natomiast, czy publiczne rozpowszechnienie filmu stanowi rozpowszechnienie scenariusza - w jakikolwiek (uwaga: JAKIKOLWIEK) sposób (zgodnie z brzmieniem df z art. 6 ust. 1 pkt 3).

Podkreślam to "jakimkolwiek", z różnych wzgl zahaczam o rozumienie "ustalenia" w doktrynie. Tam też w grę wchodzi jakakolwiek forma ustalenia, która uruchaędów, a m.in. i z tego względu, że skoro pewne prawa "uruchamiają się" z chwilą "jakigokolwiek ustalenia" (choć to nie ustawowe, a doktrynalne określenie: "jakiekolwiek"), to może także pewne prawa uruchamiają się z chwilą "jakiegokolwiek rozpowszechnienia" - a to już wynika z ustawy...
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Agnieszka D.:
Pawle, no ja się normalnie stęskniłam za Twoimi "shor-cut" komentarzami:)))
A ja już powoli przechodzę na "electric shock"...
Żeby zaostrzyć apetyty, powiem tylko, że w pełni zgadzam się z tezą, iż

"stworzenie utworu ma większość cech umowy o dzieło"

[przy czym różnie z różnymi utworami - mam tu na myśli, zgodnie z tematem, konkretnie scenariusz, jako przykład - i może nie tyle "ma" co "miewa"]
To czekam z niecierpliwością, bo moja teza brzmi - umowa o napisanie scenariusza to umowa o dzieło, tj. w 100% definiowana przez zasady ogólne kc, przepisy art. 627-646 kc oraz przepisy pr.aut. (o ile dochodzi do transferu praw/licencji, bo nie musi).

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
>> > Z drugiej strony producent utworu audiowizualnego może
chcieć konkretnego, istniejącego już utworu muzycznego (niech ten utwór na potrzeby tej dyskusji będzie również popularny). W takiej sytuacji szczerze wątpię, by był w stanie uzyskać cokolwiek więcej niż licencję, gdyż nie leży to w interesie twórcy utworu muzycznego.
Ale jakie to ma znaczenie? Niech dostanie nawet transfer praw, przecież to pola eksploatacji decydują o zakresie przeniesienia.

Jest właśnie jeszcze jedno zagadnienie, nie związane bezpośrednio z moim pytanie, ale czysto PRAKTYCZNE. Skoro decydują pola eksploatacji, które mogą być ujmowane bardzo szeroko albo bardzo wąsko, aż po "jednokrotne wykonanie piosenki na koncercie", to pojawia się pytanie o PRAKTYCZNE skutki różnicy między przeniesieniem praw, a udzieleniem licencji, przy założeniu, że identycznie sformułujemy pola eksploatacji w obsu przypadkach.
Podkreślam - PRAKTYCZNE różnice.
Ma ktoś jakąś listę? Np. taką: "10 kluczowych różnic, dzięki którym w praktyce nie sposob jednakowo traktować umowy przeniesienia praw majątkowych i umowy licencji na korzystanie z nich".

Temat: Czy scenariusz jest "rozpowszechniony" jeśli film jest...

Paweł Budrewicz:
Piotr S.:
Napisał Pan zatem, jako początkujący autor, genialny, rzewny, ściskający za serce scenariusz komedii romantycznej. Oczywiście brak Panu funduszy na stworzenie utworu audiowizualnego, ale trafia Pan do producenta pokroju Tarantino, który z Pana komedii romantycznej robi Kill Billa. Jest wkład w utwór audiowizualny?
Jesteś pewien, że to wciąż ten sam scenariusz?

Tu się pojawia zagadnienie pokrewne do "Jachtu Tezeusza".
Oto historyjka:
Klient zażądał od Raya Northa, "króla przestępców", aby ukradł dla niego Jacht Tezeusza, słynny, jako że z jego pokładu Lucas Grub, magnat prasowy wykonał skok samobójczy, a także zamordowano tam rapera Daddy'ego Iced Tea. Nort przybył do suchego doku, po wyremontowanego Tezusza i zobaczył dwa identyczne jachty. Zapytał strażnika, który jest prawdziwy. Ten odparł, że "to zależy" ponieważ kiedy zaczęli remont, okazało się, że wiele części musi iść do wymiany. Później okazało się, że do wymiany idą prawie wszystkie. Po skończonym remoncie ktoś wpadł na pomysł, by z tych starych części wykonać drugą wersję jachtu. I tak się stało. Teraz są dwa: ten, w ktorym wymieniono prawie wszystko i ten, który został złożony z wymienionych części.
Pytanie: ktory z tych dwóch jachtów to słynny jacht Tezeusz?

Ano jest. Czy to wciąż Pana scenariusz i Pana zamysł artystyczny? Gdyby przyjąć wąskie rozumienie, że skoro mamy art. 69 i 70 Pr.Aut. to stworzenie jakiegokolwiek utworu audiowizualnego w oparciu o luźno interpretowany scenariusz stanowiłoby rozpowszechnienie go, choć tak naprawdę końcowy efekt znacznie odbiegałby od pierwotnego założenia, to moim zdaniem prowadziłoby to do absurdu. I to właśnie chciałem zaznaczyć.

Tu są dwie wersje utworu. Ta pierwotna (nierozpowszechniona) i ta ostateczna (rozpowszechniona).

Ustawa Pr.Aut nie wspomina o "wersjach" utworów, tylko o "utworach" i ich "opracowaniach". Jest tu pewna zależność wertykalna - mamy utwór, a opracowując go i wspinamy się piętrow wyżej (lub schodzimy piętro niżej, jak kto woli) i stwarzamy utwór zależny.
Natomiast możliwa, ba, typowa - jest sytuacja, w której twórca stwarza kilka wersji tego samego utworu. Ponieważ PrAut nie przewiduje takiej opcji, trzeba sobie zadać pytanie, czy to są samodzielne utwory czy utwory zależne?
Na guncie ustawy można udowodnić każdą z tych tez.
- Zgadzacie się czy też uważacie, że można stanowczo bronić tylko jednej z nich? -
To ciekawe zagadnienie, znowu, do przedyskutowania, ale w odniesieniu do opisanej sytuacji "Tarantino", każda z tych tez prowadzić będzie do odpowiedzi na pytanie: mamy do czynienia z innym utworem.

I - jeśli ostatecznie ustalimy, że jest on rozpowszechniany poprzez film - to rozpowszechnionym będzie ten ostateczny scenariusz, a nie ten, z ktorym "startowali".

Innymi słowy popieram Twoje zdanie, Piotrze.
Nic z tego nie zrozumiałem, przykro mi. Może dlatego, że stworzenie utworu samo z siebie nie jest jego rozpowszechnianiem, a wszelki zamysły artystyczne nie mają żadnego znaczenia w ocenie tego, czy powstał utwór (por. 1 ust. 1 pr.aut.).

Paweł, ale nikt nie mowi, że stwoerzenie utworu jest jednoznaczne z rozpowszechnieniem. Mamy rozstrzygnąć, czy rozpowszechnienie filmu jest jednoznaczne z rozpowsechnieniem ostatecznego scenariusza, na podstawie którego został ów film zrealizowany.
Powiem krótko - film powstaje według scenariusza (tak jak dom powstaje według projektu architektonicznego, toutes proportions gardées). Utwór-scenariusz staje się częścią (twórczym wkładem) w utwór AV. Domniemywa się, że producent AV ma wyłączne prawo rozpowszechniania wszystkich utworów składowych AV w ramach utworu AV jako całości. Na innych polach eksploatacji utwór może żyć własnym życiem. Co tu jest niejasnego?

To jest jasne. Jak stado dzików-albinosów. Pisałam o tym na samym poczatku, że to jest jasne. I rzecz nie o to idzie. Rzecz idzie o to, czy ten scenariusz, użyty do filmu (ostateczna wersja tego scenariusza, żeby była jasność) jest ROZPOWSZECHNIONY czy nie. ZGodnie z definicją "ropowszechnienia", zawartą w PrAut.
Skrót myślowy. ...dla realizacji zadań dydaktycznych o których mowa w art. 27, o udostępnienie scenariusza należy się zwrócić do Filmoteki Narodowej.
Skrót myślowy? To może jednak rozwiń tę myśl.
Autorem scenariusza jest Jan Kowalski, FN ma wyłączne prawo do scenariusza jako części AV, uczelnia chce wydrukować na potrzeby własne naukowo-dydaktyczne scenariusz (art. 27 pr.aut.). Po co ma się zwracać do FN?

Uczelnia nie chce go sobie wydrukować (Bo i skąd i na jakiej podstawie?). Uczelnia chce wypożyczyć egzamplarz złożony w FN dla celow dydaktycznych, ktore sprecyzowałam wyżej już gdieś.
W przypadku gdy scenariusz istniał uprzednio jako samodzielny utwór, w trakcie prac nad utworem audiowizualnym różnica między pierwotnym i ostatecznym kształtem scenariusza może być tak znaczna, że będzie on stanowił opracowanie, a nawet całkiem nowy utwór.
Sugerujesz, że w trakcie tworzenia filmu można zmienić scenariusz? I kto tego dokonuje? Reżyser, operator dźwięku, aktorzy, montażysta...?
W tym kontekście faktycznie rozpowszechniony jest scenariusz utworu audiowizualnego, a nie utwór literacki powstały uprzednio.
I kto ma wówczas prawo do wynagrodzenia? Pierwotny twórca scenariusza w pierwotnej postaci czy tajemniczy twórca przeróbki?
Czy dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem mogę sprzedać scenariusz producentowi, on pozmienia połowę treści bez mojej wiedzy i zgody, a na końcu nic mi nie zapłaci, bo "nowy" scenariusz to jest co innego niż "utwór literacki powstały uprzednio"?
A jeśli mi zapłaci, to za co, skoro utwór rozpowszechniony jest de facto zupełnie innym utworem niż mój scenariusz, w dodatku utworem nie mojego autorstwa?

Tu chodzi o nabycie scenariusza wraz z usługą autora, wykonywaną przed lub w trakcie realziacji, obejmującą korekty. O tym będzie szerzej w poście dotyczacym kwestii utworu, jako przedmiotu umowy o dzieło.
Paweł B.:
Pytanie, od którego trzeba by w zasadzie zacząć, jest takie - co uczelnia zamierza robić z tym scenariuszem? Bo wchodzimy w dyskusję nt. szczegółów, a w sumie nie znamy zamierzeń.

Ma Pan rację. Choć przyjąłem, iż "cel dydaktyczny" o jakim była mowa w pytaniu nie będzie znacząco odbiegał od przyjętej w piśmiennictwie definicji tego pojęcia.
Ja nic nie przyjąłem. Po prostu pytam, bo po prostu nie wiem. Zapytam, to się dowiem. Zgadywał nie będę.

To już wyjaśniłam wyżej w moich postach. Studenci na ćwiczeniacg będą analizować scenariusz i odpowiadać, na podstawie tej analizy, na rożne pytania. Czysto dydaktyczny cel.



Wyślij zaproszenie do