konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Marcin Gajos:Jakubie, sam tłumaczysz klienta, który może ten kryzys stosować jako wymówkę.

To prawda, ale robię to ze względu na próbę stawiania się po jego stronie i zrozumienia sposobu podejścia do mnie jako grafika czy też bardziej generalnie - agencji, aniżeli stworzenie sobie autonegacji. Dla mnie osobiście kryzys nie jest wymówką, albo się w jakieś rozwiązanie ładuję wiedząc że mam budżet nawet na ewentualne korekcje, albo wcale. A właśnie to często jest problemem - rzucanie się z przysłowiową motyką na słońce raz za razem a potem końcowy wniosek o upadłość :).
Marcin Gajos:
A zdecydowanie najlepsze w tym wszystkim jest to, że graficy w większości przypadków są mądrzy w dyskusjach między sobą. Więcej, w tej dyskusji jedna strona chce by ją szanowano jako zawodowca a druga, nie wiedzieć czemu broni postawy klienta, która często gęsto jest nie w porządku wobec grafika. Ale klienta w tej dyskusji nie ma. Klient jest gdzieś z boku i obserwując te dyskusje i niespójność środowiska, z ironicznym uśmiechem na twarzy, szykuje kolejny konkurs...

Nom, ale może pozwolę sobie powyższe przełożyć na życie realne: idealizować każdy potrafi, to prawda, ale gdy przychodzi co do czego to jednak fajnie by było jakby klient zapłacił :). Powiem wprost - może się mylę, może nie, ale moim zdaniem owa niespójność środowiska wynika bezpośrednio z problemu konfliktu ideologii "praco daj mi żyć" ze strachem przed utratą zlecenia. I tu jest chyba pies pogrzebany. Z jednej strony chciałbym (i chyba każdy z nas) aby moje zlecenie było dla mnie wygodne, przyjemne, klient trzeźwo myślący i potrafiący dyskutować o tym co będzie dla niego tworzone, z drugiej nie chciałbym jednak przez edukowanie na siłę klienta wygonić go do np. jakiegoś studenta, który za zupkę chińską zrobi mu stronę w dwa dni tak jak chce (czyli najczęściej po cajmersku), mimo że ten wsiądzie mu na głowę. Oni się potem tak nauczą, że za tyle ta praca idzie (student) oraz że tak się właśnie pracuje z grafikiem (klient). Efekty widać.

Marcin Gajos:
Grafik w dzisiejszych czasach nie może siedzieć tylko przed monitorem.
Musi umieć negocjować i walczyć o swoje warunki.
Inaczej pozostaje mu tylko czekanie i... siedzenie przed monitorem.

Oczywiście, ale bardziej byłbym skłonny do stwierdzenia że musi umieć się stale i systematycznie dokształcać, bo negocjacja jest bardziej cechą freelancera myślę, bo to freelancer musi umieć dobrze negocjować z klientem - prócz bycia koderem + grafikiem zastępuje także accounta.Jakub Łopatko edytował(a) ten post dnia 14.10.10 o godzinie 18:37

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

ja wam drodzy wojownicy polecam zalozyc zespol agencyjny "Downa" bedziecie sobie zrzynac od siebie paskudne bazgroly az dojdziecie do jakosci studia Miyazakiego. wtedy juz nikt nie bedzie w stanie rozkminic kto co robil i bedzie spokoj :)

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Agnieszka Marszyńska:
4. Ub rok nie był dla wielu firm / osób najszcześliwszy zawodowo / finansowo, więc też Klienci mają większą kartę przetargową
Przepraszam, reszty wypowiedzi nie będę komentował - koledzy, oraz Pani, podnieśliście wszystkie istotne kwestie i rozumiem obie strony. Mniej lub więcej.
Ale chciałem tylko do tego jednego punktu coś dodać. Ten rok nie był najszczęśliwszy dla tych wielu firm - to prawda. Pierwsze z czego zrezygnowali, to budżet na PR i reklamę (jako noszące znamiona luksusu - nie podzielam tej opinii, ale nie o to chodzi). Rzecz w tym, że ten rok był gorszy dla NICH, a nadal mają takie same wymagania - tylko finanse mniejsze.
Zastanawiała się Pani kiedyś, dlaczego ponosi koszty porażki innych?
Pewnie dlatego, że agencje są od tych innych wprost zależne, ale starajmy się nie przesadzać w tych ukłonach w ich stronę, co?
I na koniec, bardzo na temat:

Obrazek

źródło: http://adkuchni.blox.pl/2009/02/Gdzie-kryzys-i-ciecia-...
Edit: BB kod na mnie wyskoczył:)Mateusz Dymek edytował(a) ten post dnia 14.10.10 o godzinie 21:47
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs


Moja firma na ten przykład aktualnie przygotowuje/wdraża identyfikację dla pewnej firmy z branży motoryzacyjnej. Potrzebowaliśmy do tego zadania zespołu, oczywiście z grafikami włącznie.
Znaleźliśmy odpowiednich ludzi. Ocena portfolio -> kontakt. Spotkanie i ustalenie kluczowych kwestii - umowa -> wysokość wynagrodzenia + zakres prac (terminy, kamienie milowe itp.). Kompromis. Brief od klienta. Zlecenie na dzień dzisiejszy dobiega końca: klient zadowolony, zespół również.

Konkursu: nie stwierdzono.

:)

Edit:
Powyższy proces obejmuje tylko najbardziej istotne kwestie.Marcin Gajos edytował(a) ten post dnia 14.10.10 o godzinie 16:27


1. znam bardzo wiele zawodów, w których są konkursy ( i nie będę w tym momencie wymieniała, bo szkoda czasu - mam trochę doświadczenia, znajomych i znam się na branży HR)- kwestia popyt, podaż, syt w sektorze, wymagania, zaawansowanie projektu, specyfika.

2. Konkursy są sporadyczne, dla specyficznej grupy i w ramach specyficznych projektów, rzadko (bardzo) robimy cokolwiek w ramach konkursu! Zazw. klient + portfolio + negocjacje + umowa i później zadowolenie klienta. Tutaj sprawa jasna, oczywista i bez przesady.

Tutaj było jasne pytanie ze strony klienta i moje jasne pyt do grafików. Mogli powiedzieć nie (tak jak kilku innych). I ja także powiedziałabym "nie" - więc nie przesadzajmy.

3. Tak, szanuję grafików i szczerze czasami aż za bardzo, bardziej, niż niektórzy sami siebie czy klienta - ale to kwestia ludzi i doświadczenia (miałam problemy, bo grafik zawalił termin i był totalnym ignorantem, ale co poradzić i tacy bywają jak wszędzie)
Staram się też to szerzyć wśród moich Klientów.
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs

Pierwsze z czego zrezygnowali, to budżet na PR i reklamę (jako noszące znamiona luksusu - nie podzielam tej opinii, ale nie o to chodzi). Rzecz w tym, że ten rok był gorszy dla NICH, a nadal mają takie same wymagania - tylko finanse mniejsze.
Zastanawiała się Pani kiedyś, dlaczego ponosi koszty porażki innych?
Pewnie dlatego, że agencje są od tych innych wprost zależne, ale starajmy się nie przesadzać w tych ukłonach w ich stronę, co?

100% się zgadzam! Wiem jednak (będąc na rynku HR i mając wielu znajomych w problematycznych sytuacjach) ile firm zwalniało, ile padło. Wiem też, ze teraz JEST CZAS, KIEDY RYNEK WSTAJE I TO MOCNO!! Firmy rekrutują, płacą na reklamę, zarabiają.

Dla specjalnych Klientów, czy w specjalnych wypadkach, zwł. kiedy daję komuś szansę, jak Paulinie robię krótki wywiad, czy ktoś jest chętny.

Zdarzyło się i tak, że na przykład musiałam się postawić i ryzykować, że stracę fajny projekt, ale przygotowaliśmy (uwaga dla dużego klienta) b. dokładną wycenę, zdobyliśmy wymagane informacje, dostarczyliśmy opis koncepcji oraz wszelkie przykłady świadczące o naszych kompetencjach i myślę, że cały projekt na danym etapie zrobiliśmy (wg mnie) świetnie, a klient chciał już zobaczyć projekty i miał bardzo duże wymagania.
Uznałam, że zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby pokazać, że nam zależy. Mogłam się spotkać, przedstawić nasze racje, ale wszelkie kolejne kroki, z szacunku dla pracy grafików i mojej oraz naszego czasu , po podpisaniu umowy.
Często działa, jeśli nie - dziękujemy.

Klienci, oferty, umowy, bezpieczeństwo transakcji oraz briefy należą do mnie. Reszta to kwestia koordynacji, współpracy klient - account - grafik.
Z drugiej strony, jak się już człowiek namęczy za śmieszne pieniądze, widzi fajny efekt i swoje zmęczenie oraz śmieszne wpływy, to zmienia się optyka patrzenia na świat i zaczyna się cenić :-)

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Agnieszka Marszyńska:
Z drugiej strony, jak się już człowiek namęczy za śmieszne pieniądze, widzi fajny efekt i swoje zmęczenie oraz śmieszne wpływy, to zmienia się optyka patrzenia na świat i zaczyna się cenić :-)
Oj wyciąłbym to zdanie, jeśli planujecie jeszcze czasem takie konkursy organizować:)

Temat: Balls Revolution vs

Witam ponownie, i przepraszam że kazałam na siebie tak długo czekać, ale siła wyższa...

Widzę że sprawa nabrała rozpędu, o jakim nawet bym nie marzyła. Ale nie to było moim zamiarem.
Liczyłam na konstruktywne uwagi kolegów po fachu, i dziękuję tym którzy na tym poprzestali.
Nie zamierzałam również uskuteczniać tu przepychanek, ani domagać się pochwał.
Ale skoro powiedziałam "A", to dopowiem resztę jeśli można... mimo że - jak widzę - zostałam już osądzona.

Wyjaśnię na wstępie, jakie otrzymałam wytyczne dot. projektu:
1. Logo
2. kolorystyka
3. projekt powinien być zupełnie inny niż poprzednia strona klienta
4. szerokość kolumn

I to jedyne wytyczne. Nie otrzymałam żadnych wskazówek odnośnie układu strony i rozmieszczenia elementów na niej, ani jakie zdjęcie powinno być w nagłówku.

Zatem o które podobieństwa mi chodziło:
1. układ strony i elementów
2. zdjęcie - dziwnie bardzo przypomina zaproponowane przeze mnie
3. ramka zdjęcia
4. tło pod głównym logo i skomponowanie logo z nazwą firmy
5. szlaczki florystyczne w tle
6. elementy na głównej stronie w podobnym układzie, również element z tabelką, która na poprzedniej stronie klienta była zupełnie inna, a teraz jest bardzo podobna do mojej.

Jeśli uważacie że niesłusznie "upominam się" o uznanie podobieństwa, to zwracam honor i agencji i klientowi.

Może wspomnę jeszcze o argumentach klienta "przeciw" mojemu projektowi:

1. "grafika w bannerze jest za wysoka, plus zdjęcie nie pasuje do misji strony". Czy zdjęcie faceta który ma „na celowniku” seksowną kobietę nie pasuje do misji strony o tematyce skutecznego podrywania?? Czy ta kobieta na obecnej stronie nie jest w identycznej pozycji jak na moim zdjęciu?
W dokumentacji przesłanej przez klienta nie ma ani słowa o wysokości grafiki, a wzmianka o treści grafiki zdecydowanie nie sugeruje kobiety ułożonej w tej pozycji(mogę przesłać na życzenie, jeśli ktoś będzie bardzo ciekawy która ze stron wypowiada się rzetelnie).

2. "kształty pozostałych elementów strony przypominały za bardzo poprzednią wersję mojego serwisu " (poprzednia wersja serwisu była zupełnie inna).

Co do klienta: Panie Jakubie, ma Pan rację, że w tej sytuacji klienta ten spór nie powinien dotyczyć. Ja jedynie opisałam jego stanowisko jakie zajął w tej sprawie, i ton z jakim się do mnie zwrócił, mimo że starałam się z nim rozmawiać kulturalnie.
To co klient insynuuje mi publicznie, jest wyrwane z kontekstu i dowolnie przez niego zinterpretowane, co źle świadczy zdecydowanie nie o mnie.
Oświadczam, że nie nachodziłam klienta, ani go nie szykanowałam, ani nie żądałam pieniędzy, jedynie wprost poprosiłam o wskazanie osoby odpowiedzialnej za zaistniałą sytuację - dla mnie niekomfortową. Po jej wskazaniu zaprzestałam korespondencję z Panem Rudnikiem, i poprosiłam Agnieszkę M. o wyjaśnienie. Moja wersja wydarzeń oczywiście jest zupełnie inna niż przedstawiona przez Panią Marszyńską, ale to chyba oczywiste, i nie będę nią Państwa zanudzać, bo zrobi się z tego telenowela.

Na swoje usprawiedliwienie jedynie dodam, że nie zostałam poinformowana o konkursie, i nie wyraziłam dobrowolnie zgody na uczestniczenie w konkursie, ani nie otrzymałam żadnych dokumentów do podpisania o przeniesieniu praw autorskich. Pani Agnieszka M. cały czas sugerowała że jestem jedynym grafikiem przygotowującym propozycje dla klienta. O drugim grafiku (cytuję "Webowca, z którym pracujemy ") uczestniczącym w przedsięwzięciu dowiedziałam się już po wysłaniu 4-ech plików do Pani Agnieszki M. co mnie bardzo zdziwiło, i powiem szczerze zniesmaczyło. Ale również do samego końca nie padło słowo KONKURS!!
A przy okazji wydaje mi się że KONKURS powinien oznaczać uczestnictwo zdecydowanie większej ilości grafików niż tylko dwóch, zwłaszcza że tylko jeden jest "spoza agencji".

Nie mam zamiaru tu więcej cytować, bo temat zrobiłby się bardziej niesmaczny niż już jest, a jak wspomniałam na wstępie, nie było moim zamiarem uskuteczniać tu przepychanek, bo to chyba nie ten poziom konwersacji w tak doborowym towarzystwie.

Co do komentarzy typu "kicz"... dobrze ktoś stwierdził że o gustach się nie dyskutuje, zwłaszcza że zazwyczaj chodzi o gust klienta. Bo który profesjonalny grafik zasugeruje klientowi że ten nie ma gustu?

Co do podobieństwa mojego projektu do wymienionych przez Państwo stron, powiem jedynie ze 3 pozostałe moje propozycje są do nich zupełnie niepodobne, a kwestię ww. podobieństwa myślę że wyjaśni dokument wysłany przez Pana Rudnickiego. Projekt który Państwu zaprezentowałam, zdecydowanie nie polecałam klientowi, co zresztą również znajdzie się w mojej korespondencji z Panią Marszyńską.

Pozdrawiam tych, którzy do końca dawali mi szansę wytłumaczenia się. A reszta Państwa która już mnie oceniła może teraz skorygować lub nie swoje opinie o mnie.

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Jakub Łopatko:
tego nie zrobię. Nie moja liga :).

Nie umiesz się odnieść merytorycznie do moich argumentów, bo zabolało dosadne określenie Twojego wcześniejszego posta?
Sorry stary, ale nic tak nie irytuje jak publiczne włażenie komuś w zad, co usiłowałeś uczynić.

Jednak nie powinno Ci to przeszkodzić w odniesieniu się do argumentów, jeśli rzecz jasna umiesz się odnieść.

Spróbuj namówić ekipę remontową, by ci w ramach konkursu odnowili kuchnię łazienkę czy pokój.
Spróbuj to samo z mechanikiem samochodowym.

Czym różni się praca grafika? Tylko tym, że efekty pracy można przesłać mailem.
Nakłady, wiedza i wysiłek są porównywalne.

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

paulina L.:
Zatem o które podobieństwa mi chodziło:
1. układ strony i elementów
2. zdjęcie - dziwnie bardzo przypomina zaproponowane przeze mnie
3. ramka zdjęcia
4. tło pod głównym logo i skomponowanie logo z nazwą firmy
5. szlaczki florystyczne w tle
6. elementy na głównej stronie w podobnym układzie, również element z tabelką, która na poprzedniej stronie klienta była zupełnie inna, a teraz jest bardzo podobna do mojej.
Przykro mi, ale wydaje mi się jednak, że te podobieństwa wynikają z pewnych ograniczeń i przyjętych zasad konstruowania stron www. Zwłaszcza jeśli była narzucona kolorystyka i szerokość kolumn.

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

paulina L.:

Zatem o które podobieństwa mi chodziło:
1. układ strony i elementów
2. zdjęcie - dziwnie bardzo przypomina zaproponowane przeze mnie
3. ramka zdjęcia
4. tło pod głównym logo i skomponowanie logo z nazwą firmy
5. szlaczki florystyczne w tle
6. elementy na głównej stronie w podobnym układzie, również element z tabelką, która na poprzedniej stronie klienta była zupełnie inna, a teraz jest bardzo podobna do mojej.

Podobieństwa jakich miliony w necie, to jakby porównywać podobieństwo książki do książki, jest okładka, i strony o podobnych rozmiarach i proporcjach, a do tego tekst tą samą czcionką i nawet akapity podobne...

edit: literówkaBartosz Iwański edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 11:19

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Krzysztof B.:
Jakub Łopatko:
tego nie zrobię. Nie moja liga :).

Nie umiesz się odnieść merytorycznie do moich argumentów, bo zabolało dosadne określenie Twojego wcześniejszego posta?
Sorry stary, ale nic tak nie irytuje jak publiczne włażenie komuś w zad, co usiłowałeś uczynić.

Jednak nie powinno Ci to przeszkodzić w odniesieniu się do argumentów, jeśli rzecz jasna umiesz się odnieść.

Spróbuj namówić ekipę remontową, by ci w ramach konkursu odnowili kuchnię łazienkę czy pokój.
Spróbuj to samo z mechanikiem samochodowym.

Czym różni się praca grafika? Tylko tym, że efekty pracy można przesłać mailem.
Nakłady, wiedza i wysiłek są porównywalne.

Umiem, choć przeplatasz merytorykę z agresją i niezbyt miłym tonem, nie zabolało. Po prostu mam zasadę że od pewnego poziomu wyłączam się z dyskusji z daną osobą, zabieram zabawki i ciao. Chyba jasno się poprzednio wyraziłem.
W innym wypadku po prostu normalnie dyskutuję i jeśli nawet wychodzi że to ja nie mam racji a nie druga osoba - przyznam to. Proste.

Proszę poza tym o nie przypisywanie mi cudzych cech Krzyśku, bo raz że nie mam w zwyczaju robić tego o czym piszesz, dwa że nie mam komu. GL to dla mnie miejsce czysto dyskusyjne a nie platforma agitacyjna w jakiejkolwiek formie aby komukolwiek się swoimi wypowiedziami przymilać i sobie na takie insynuacje najzwyczajniej w świecie nie pozwolę.

A teraz odpowiadając na część merytoryczną Twoich wypowiedzi: ja to doskonale rozumiem, jednak jakkolwiek mi się owa rzeczywistość nie podoba (bo nie podoba, podany przez Ciebie przykład jest bardzo dobry i zrozumiały) nie oznacza, że muszę być tym szlachetnym Don Kichotem w swoim zawodzie, bo jest to tak czy siak walka z wiatrakami. Jeśli więc już kontaktuję się z klientem bo projekt tego wymaga i widzę że zaczyna pajacować tak jak pisałem wcześniej (chce multum opcji mimo podsyłania dobrych idei), to go edukuję, ale na swój sposób, bez rwniania szat i robienia mu w mózgu rewolucji bo wiem że to nic nie da. Szukam kompromisu w połączeniu jego koncepcji pracy z moją.

A to że stwierdzam iż Twoje wyidealizowane podejście jest oderwane totalnie od rzeczywistości i jednocześnie pobożnym życzeniem, cóż.. mam prawo mieć własne zdanie, uważam że słuszne, a manifestowaniem swojej irytacji na nie raczej nie wpłynie.

edit - literówki, dlatego nie lubię klawiatur A4techa.Jakub Łopatko edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 11:33

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Jakub Łopatko:
nie oznacza, że muszę być tym szlachetnym Don Kichotem w swoim zawodzie,
Właśnie z tego powodu zabrałem głos w dyskusji bowiem miast Don Kichota ujrzałem piątą kolumnę.
Bez obrazy, nie znalazłem nikogo z epoki szlachetnego rycerza...

Twoje wyidealizowane podejście
Moje podejście jest dalekie od wyidealizowanego, zmieniało się na przestrzeni lat i co ciekawe, zaowocowało bardzo zgrabnymi rozwiązaniami służącymi, mimo wszystko, obu stronom transakcji.

Opisywany tutaj przypadek tylko pozornie dotyczy rzekomego plagiatu (nie mam czasu ani ochoty na analizowanie stąd wyrażenie "rzekomy").
Bardziej dotyczy on formy i jakości kontaktu między stronami, co niestety w ostatnim czasie postrzegam jako znamienne. I nie tylko o projektantów chodzi, ale także o firmy/agencje oraz ludzi tam pracujących.

btw, uwaga ogólna.
Jeśli agencja zleca ten sam projekt na zewnątrz i daje go równolegle etatowemu grafikowi, to ktoś powinien zaliczyć powtórkę kursu z zarządzania zasobami ludzkimi.Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 11:44
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs

>: Mateusz Dymek:
Agnieszka Marszyńska:
Z drugiej strony, jak się już człowiek namęczy za śmieszne pieniądze, widzi fajny efekt i swoje zmęczenie oraz śmieszne wpływy, to zmienia się optyka patrzenia na świat i zaczyna się cenić :-)
Oj wyciąłbym to zdanie, jeśli planujecie jeszcze czasem takie konkursy organizować:)


Oczywiście, że nie planujemy i staramy się maksymalnie unikać.
Ale nie napiszę, że nigdy się ich nie robi, bo nie wierzę, że przynajmniej kilka osób z tego grona nie brało choć raz udziału w konkursie w ciągu całego życia.

Natomiast jak wspominałam wielokrotnie generalnie nie stosujemy konkursów.

Koniec i kropka :-))) Zakończmy temat, proszę ......Agnieszka Marszyńska edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 15:01

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Krzysztof B.:
Jeśli agencja zleca ten sam projekt na zewnątrz i daje go równolegle etatowemu grafikowi, to ktoś powinien zaliczyć powtórkę kursu z zarządzania zasobami ludzkimi.
Coś czuję, że zaraz Ci się dostanie za zarzucanie niewiedzy osobie, która zna się na branży HR :) ale owszem, jeżeli drugi konkursowy grafik jest w agencji na stałe, to elementarny kurs etyki w biznesie by się przydał...Kamil W. edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 13:43
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs

Kamil W.:
Krzysztof B.:
Jeśli agencja zleca ten sam projekt na zewnątrz i daje go równolegle etatowemu grafikowi, to ktoś powinien zaliczyć powtórkę kursu z zarządzania zasobami ludzkimi.
Coś czuję, że zaraz Ci się dostanie za zarzucanie niewiedzy osobie, która zna się na branży HR :) ale owszem, jeżeli drugi konkursowy grafik jest w agencji na stałe, to elementarny kurs etyki w biznesie by się przydał...Kamil W. edytował(a) ten post dnia 15.10.10 o godzinie 13:43


Kochani Panowie: a przyszło Wam do głowy, że agnecja pracuje tylko z zaprzyjaźnionymi freelancerami i nie ma etatowych grafików?
A jeśli np zanjomy zapyta, czy ew nie znacie kogoś kto by chciał wziać udział w takim projkecie / konkursie, to co?

Naprawdę - macie za mało faktów.

Dajcie też spokój z tym konkursem, proszę:
- TR zwrócił się z pytaniem
- standardowo wysłałam tylko portfolio i wycene (jeśłi chciałby standardowo podejśc do tematu)
- plus powiedzialam PL jak sparawa wyglada i delikatnie zapytalam, czy w ogole chce, tak samo innej osobie

Paulina wiedziala o wszystkim, kłamie masakrycznie, ta kobieta ma jakiś problem, ja mam dowody i (tutaj do Pauliny) jeśli się nie uspokoi z atakami na Tomka i zarzutami ad agencja pójdziemy na policję.

Jeśli ktoś chce się dopytać, jak to działa, dlaczego itd - zparaszam na priw 503 916 800

lub inna propozycja: zróbmy spotkanie - teraz wychodzą takie "fakty" które całkowicie odbiegają od rzeczywistości.

czekam na propozycje

Na tym tutaj nalezy zakończyć temat :-)
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs

Krzysztof B.:
Jakub Łopatko:
tego nie zrobię. Nie moja liga :).

Nie umiesz się odnieść merytorycznie do moich argumentów, bo zabolało dosadne określenie Twojego wcześniejszego posta?
Sorry stary, ale nic tak nie irytuje jak publiczne włażenie komuś w zad, co usiłowałeś uczynić.

Jednak nie powinno Ci to przeszkodzić w odniesieniu się do argumentów, jeśli rzecz jasna umiesz się odnieść.

Spróbuj namówić ekipę remontową, by ci w ramach konkursu odnowili kuchnię łazienkę czy pokój.
Spróbuj to samo z mechanikiem samochodowym.

Czym różni się praca grafika? Tylko tym, że efekty pracy można przesłać mailem.
Nakłady, wiedza i wysiłek są porównywalne.


Architekci składają projekty na konkursy (a przecież to są ich pomysły, dzieło, praca), marketingowcy przgotowują np pomysły na kampanie reklamowe i startują w konkursach, a choćby projekty unijne - trzeba wszystko rozpisać, dokładnie zaplanować, powymyślać, a dopiero później ew dostaje się dofinansowanie lub nie (a przecież wiele osób, które miało styczność z takimi projketami może to później wykorzystać).

Aczkolwiek tutaj rozumiem też jasną sprawe: grafik poświeca czas i pracę =,żeby stworzuć projekt, to jego chleb i jeśli zrobi za free i nei wygra to generalnie tak jakby robotnik ułożył kafelki i nie otrzymał wynagrodzenia.

Natomiast jeśli ktoś chce zaryzykować, zrobić wstępny szkic i poświecić czas, to jest jego inwestycja w pot projekt i ew zyski i tyle.

Pamiętajmy, że mechanik czy ekipa remntowa- robią rzeczy powtarzalne, jakch b wiele na rynku - czyli nieważne kto nam połozy płytki (oby był rzetelny) będzie wyglądło tak samo.

Jeśli ktoś poszukuje konceptu, kreacji - to chce sprawdzić czy wspołpracownik go rozumie, myśli podobnie do jego wizji itd. Dlatego też wysyła się portfolio. A niektórzy organizuja konkursy (dobrowolne).

I zaznaczam: nie jestem za konkursami i gdyby Paulina się nie zgodziła i druga osoba, to poszedłby standard: portfolio, umowa i dopiero kreacja.

Bądźmy też szczerzy -Paulina nie ma najlepszego portfolio, nie miała layutów stron, nie jest "wymiataczem" - stąd też dostała w ogóle takie pytanie i myślę, ze dlatego postanowiła zaryzykować.
A ja pomyślałam o zwróceniu się do niej z pytaniem, bo inaczej jestem pewna, że po portfolio nikt by jej nie wybrał.
Agnieszka Marszyńska

Agnieszka Marszyńska Agencja Reklamowa (a
nawet grupa :-))

Temat: Balls Revolution vs

Mateusz Dymek:
Agnieszka Marszyńska:
Z drugiej strony, jak się już człowiek namęczy za śmieszne pieniądze, widzi fajny efekt i swoje zmęczenie oraz śmieszne wpływy, to zmienia się optyka patrzenia na świat i zaczyna się cenić :-)
Oj wyciąłbym to zdanie, jeśli planujecie jeszcze czasem takie konkursy organizować:)


I jeszcze jedno uzupełnienie ad mój post (chyba napisałam zbyt skrótowo faktycznie):
Na początku tak bardzo chciałam wyrobić sobie markę, ze właśnie się namęczyłam i cieszyłam z kżdego zlecenia, walczyłam. Dzięki temu wiem dużo więcej na temat tego, jak wyceniać swój czas, za co dziękować w ogóle itd. Jest to paradoks, ze właśnei wtedy Klienci bardziej cenią człowieka.

Czasami, jeśli nie ma portfolio, jest się nowym, bez znajomości, to trudno tak po postu czekać na 100% super deal, trzeba się starać. A później przychodzi nauka, ile z tego miało sens i wnioski.

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

Agnieszka Marszyńska:
Architekci składają projekty na konkursy
W konkursach architektonicznych przedstawia się koncepcje.
Koncepcja tym się różni od finalnego projektu, że jest jego wstępnym zarysem.
Zwykle też, w przypadku konkursów na zaproszenie, dostaje się "stawkę" za udział, coś jak zwrot poniesionych kosztów.
W przypadku www na poziomie konkursu, trudno jest operować koncepcjami, bowiem sama kolorystyka i układ to już koncepcja...
a choćby projekty unijne - trzeba wszystko rozpisać, dokładnie zaplanować, powymyślać, a dopiero później ew dostaje się dofinansowanie lub nie (a przecież wiele osób, które miało styczność z takimi projketami może to później wykorzystać).
Tu jest inaczej, przygotowanie projektu wynika z chęci pozyskania finansowania, same działania i tak muszą być przeprowadzone, dotacja zmniejsza tylko koszt własny.
Natomiast jeśli ktoś chce zaryzykować, zrobić wstępny szkic i poświecić czas, to jest jego inwestycja w pot projekt i ew zyski i tyle.
Ale Ty miałaś podpisaną umowę z klientem, czyż nie?
I zaznaczam: nie jestem za konkursami i gdyby Paulina się nie zgodziła i druga osoba, to poszedłby standard: portfolio, umowa i dopiero kreacja.
Aha, czyli jak się ktoś zgodzi to uważasz, że takie podejście jest dobre a jak się nie zgodzi to jest złe?
Bądźmy też szczerzy
Nie oceniam ani osoby Pauliny ani jej prac. Staram się spojrzeć na zagadnienie całościowo, w oderwaniu od tego konkretnego przypadku.

konto usunięte

Temat: Balls Revolution vs

paulina L.:

Zatem o które podobieństwa mi chodziło:
1. układ strony i elementów
2. zdjęcie - dziwnie bardzo przypomina zaproponowane przeze mnie
3. ramka zdjęcia
4. tło pod głównym logo i skomponowanie logo z nazwą firmy
5. szlaczki florystyczne w tle
6. elementy na głównej stronie w podobnym układzie, również element z tabelką, która na poprzedniej stronie klienta była zupełnie inna, a teraz jest bardzo podobna do mojej.

Jeśli uważacie że niesłusznie "upominam się" o uznanie podobieństwa, to zwracam honor i agencji i klientowi.

Z całym szacunkiem Paulino ale jeśli Twój projekt jest w jakiś sposób podobny do tego który wygrał, czego ja ani inni niestety nie widzą, to jak odniesiesz się do tego...

Twoj projekt:


Obrazek


vs

http://www.feniks-uwodzenie.pl
Rafał Delakowicz

Rafał Delakowicz art director /
graphic designer /
project manager

Temat: Balls Revolution vs

Krzysztof B.:
Agnieszka Marszyńska:
Architekci składają projekty na konkursy
W konkursach architektonicznych przedstawia się koncepcje.
Koncepcja tym się różni od finalnego projektu, że jest jego wstępnym zarysem.

Sprawa, nad którą debatujecie jest prosta i banalna. Nikt nie kazał Paulinie budowac serwisu - miała zaprojektować layout strony głównej - to wszystko. Ten lay mial wykazać czy autorka ma poczucie estetyki i zna zasady, którymi kieruje sie twórca "dobrego designu".

Niedopuszczalne byłoby zlecenie komuś wykonania całej pracy do końca (chociaż kiedyś niektórzy klienci robili mi takie numery, niestety..) a potem oświadczenie, ze "klient nie wybrał Twojego pomysłu". Na szczęście taka sytuacja nie miała tu miejsca.

A tak z ciekawości:
Powiedzcie mi, proszę w jaki sposób można by było tę sprawę załatwić inaczej i lepiej jednocześnie? Czy dobrze by było mocno zaryzykować, zlecić wyłącznie Paulinie to zadanie, nie wiedząc na jakim poziomie jest jej warsztat? A może jednak pozostać przy stałym, sprawdzonym webdesignerze, nie proponując Paulinie niczego?

Jak tę sprawę rozwiązać???
Myślę, ze "konkurs" jest w tym przypadku opcją optymalną!

Następna dyskusja:

Balls Revolution




Wyślij zaproszenie do