Temat: Balls Revolution vs
Wtóruję pytaniem za Mateuszem.
Jednak w tej sprawie "na oko" (i ze względu na późną dosyć porę) widzę póki co trzy rzeczy:
1. Klient w tym wypadku... ma rację. Tak po prawdzie i na logikę:
jego przecież nie dotyczą (i z tegoż względu nie interesują) problemy / spory / zależności jakie wynikły na linii designer (czy też freelancer)-a-agencja w trakcie procesu kreacji. On oczekuje
gotowego projektu za który płaci, a to czy się ktoś tam w środku pokłócił, o co pokłócił, czy po prostu ogólnie: jak agencja wykonywała dany projekt, na ogół nie ma dla niego znaczenia.
Liczy się efekt końcowy ... i faktura rozliczeniowa. Dlatego wstrzymałbym się od osądów nt. klienta i jego chamskości
ale bardziej skupił się na agencji w tym miejscu.
2. najbardziej podobne, niemal identyczne, są logo oraz kolorystyka. Widać że projekt, mimo że generalnie inny, posłużył za baseline do stworzenia tego co zostało sprzedane. Są to jednak dwa osobne projekty, a finalny wykonany gorzej od podkładki.
3. z tego co wiem takie praktyki, tzn. najczęściej w formie "rozpiszmy konkursa, jak coś będzie git to się powie że "żadna z prac nie przeszła" a za trzy miechy rzucim mix tego co podesłali", są dosyć powszechne. Oczywiście że świadczy to o agencji i owym magicznym "grafiku agencyjnym", ale na ogół raczej nic się nie da zrobić jeśli to o co pyta się wyżej Mateusz - czyli umowa/ustalenia, cokolwiek na piśmie - jest/są napisane tak że stawia/ją osobę projekt wykonującą na przegranej pod tym względem pozycji.