Temat: Czy mowa ciała jest bezbłędna?
Wojtek Grad:
Mam wrażenie, że z tym o czym piszecie jest trochę jak z przewidywaniem pogody. Ponoć istnieją dosyć dokładne równania opisujące przebieg zjawisk pogodowych, które teoretycznie pozwalają przewidzieć pogodę.
Z tym, że ilość zmiennych niezbędnych do uwzględnienia w czasie rzeczywistym jak tak duża, że przeliczanie tego staje się bezcelowe, bo nigdy nie odzwierciedli dokładnie tego, co się w pogodzie stanie
To ciekawe i sugestywne porównanie, Wojtku.
Mówimy jednak o wrażeniach. Warto więc zastanowić się głębiej nad tym problemem.
Żeby nie ulegać zbyt pochopnie wrażeniom, czemu często towarzyszy patrzenie na temat z pobłażliwością, zaznaczmy od razu, że problem mocy prewidystycznej teorii jest w ogóle dość powszechny we wszystkich naukach humanistycznych i społecznych, o ile mi wiadomo.
Pojawia się więc pytanie, z czego to wynika.
Pamiętajmy, że komunikacja jest ze swej natury procesem otwartym, tj. nieprzewidywalnym, stale podlegającym wpływom różnych czynników. Siłą rzeczy są granice możliwości przewidywania pewnych zachowań. Podobnie jak w prognozowaniu pogody. Kiedyś usłyszałem takie twierdzenie (prawdę mówiąc nie sprawdzałem go, ale brzmi prawdopodobnie), że meteorolodzy dysponują obecnie świetnymi narzędziami, by z bardzo dobrym przypuszczeniem (między 80 a 90%) przewidzieć pogodę na najbliższe 3 dni, ale z każdym kolejnym dniem w przyszłość taka możliwość spada.
Sądzę, że często krytykuje się możliwości teorii zachowania człowieka, choć i one mają swoje ograniczenia. Przewidywanie zachowania po analizie mowy ciała może być bardzo skuteczne na odcinek 5,10, może 20 minut w przód. Może dawać nam okazję przewidzenia kolejnego kroku rozmówcy z prawdopodobieństwem około 80, 90%. I tyle. Dla niektórych to będzie mało. Dla mnie satysfakcją jest możliwość przewidzenia czyjejś reakcji na kilka sekund przed jego pojawieniem się. Kwestia subiektywna.
A co do ilości elementów, które trzeba brać pod uwagę przy odczycie - to praktyka synergologiczna pokazuje, że 4 elementy starczą do uzyskania bardzo prawdopodobnej diagnozy, a wprawieni synergolodzy widzą znacznie więcej. Okazuje się być to kwestią wprawy.
Teza, że ilość elementów jest tak duża, że branie ich pod uwagę w czasie rzeczywistym jest bezcelowe, bo i tak nie gwarantuje odzwierciedlenia dokładnego stanu interlokutora, jest przypuszczeniem, które zachęcam zweryfikować na warsztatach z synergologii pod okiem certyfikowanego trenera.
Pozdrawiam