Zbigniew J
Piskorz
www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...
Temat: Pierwsza, i jak dotąd jedyna, Polka na okładce...
Każdy kraj inaczej pachnieDziś modelki z Polski regularnie odnoszą sukcesy za granicą
W latach 80. i 90. udało się to tylko jednej. Pierwsza, i jak dotąd jedyna, Polka na okładce amerykańskiego „Playboya”. Pracowała dla największych domów mody we Włoszech, Niemczech, Francji i USA. Była rzeczniczką prasową telewizji TVN.
Dziś prowadzi własną firmę PR. Mowa o Bognie Sworowskiej.
Emigracja w pani wydaniu to dość kolorowy epizod.
Ale nigdy nie była łatwa. Zawsze wiązała się z samotnością i brakiem kontaktu z rodziną.
Ile w sumie lat spędziła pani za granicą?
Od 1985 roku do 1999.
Pani największe międzynarodowe sukcesy przypadają na okres, kiedy w kraju nie było jeszcze kolorowej prasy. Warto poświęcić temu chwilę uwagi, bo jako modelka odnosiła pani jedne z największych naszych sukcesów w tej branży.
Gazet nie było wiele, ale też i takich dziewczyn nie za dużo, więc dziennikarze wiedzieli, że przyjeżdżam, w okolicy świąt dzwonili do mojej mamy.
Z jakich tytułów?
O (uśmiecha się) z takich "dinozaurowych" jak "Przekrój", "Przyjaciółka", "Bea" i oczywiście z telewizji.
Gdzie najczęściej pani pracowała?
Włochy, Stany Zjednoczone, Niemcy i Francja. Do Niemiec wyjeżdżałam tylko na tydzień, dwa, trzy, na zrealizowanie projektu, w pozostałych państwach mieszkałam po kilka lat.
W jaki sposób trafiła pani na okładkę amerykańskiego Playboya? Jak dotąd nie udało się to żadnej Polce.
Przypadkiem.
Czy było to efektem zwiększonego zainteresowania naszym krajem w związku z Okrągłym Stołem i obaleniem komunizmu?
To nawet nie było zainteresowanie Polską, a bardziej Blokiem Wschodnim – Polską i Rosją. To był styczeń 1990 albo 1991 roku, już nie pamiętam. Czasy, kiedy na Zachodzie pojawiło się więcej dziewczyn zza byłej żelaznej kurtyny. Gdy chodziło się na castingi, można było zauważyć Czeszki, Rosjanki.
Jak na częste zmiany miejsca pobytu reagował pani organizm?
Wiele podróżowałam po całym świecie z ciepłego do zimnego klimatu. Weźmy na przykład Stany, w zimie jechałam do Miami, pracowałam kilka miesięcy, różnica temperatur ogromna, ale nigdy tak bardzo nie chorowałam co w Polsce. Poza tym, ludzie dziś więcej podróżują, a bakterie mutują się i są coraz bardziej odporne na leki.
Twierdzi pani, że najlepiej czuła się w Ameryce? Dlaczego?
Tam wszyscy są skądś, więc czułam się bardziej u siebie. Do Stanów udałam się w specyficznej sytuacji, bo do Włoch pojechałam, żeby robić karierę, a wyjazd do USA był jedną z nagród w konkursie Miss Polonia 1987 roku. Jeden z biznesmenów chicagowskich ufundował tę nagrodę. Mój angielski ograniczał się wtedy do trzech słów, ale postanowiłam pomiędzy oficjalnymi spotkaniami znaleźć chwilę czasu, by przejść się ze zdjęciami do agencji modelek. W pierwszej powiedzieli mi wprost: pakuj się i przyjeżdżaj do nas z tych Włoch.
Po jakim czasie zrezygnowała pani z Italii na rzecz Ameryki?
We Włoszech zaczęłam pracować w wieku 15-16 lat. Do wyborów Miss Polonia stanęłam, gdy miałam 20 lat. Na czas konkursu zrobiłam sobie przerwę z Włochami, a zaraz po finale, który przegrałam, bo byłam II wicemiss pojechałam do USA. Znałam trzy słowa po angielsku, miałam 200 dolarów w kieszeni. Agencja powiedziała, że zapłaci za wizy i pomoże z dokumentami. I rzeczywiście tak zrobiła, co nie było łatwe nawet w kwestii paszportu, który stale trzeba było oddawać.
Dlaczego pani wróciła do Polski? Francja źle się kojarzyła od momentu śmierci narzeczonego?
Ja sobie z tym poradziłam. Wracałam wielokrotnie i starałam się przebić pewne bariery. Ale pewne emocje, które się otwierają, gdy kogoś tracimy, powodują że chcemy wracać do swoich korzeni, ciągnie nas do bliskich, do domu, żeby się wypłakać i przejść pewien okres żałoby, cierpienia. Chyba jedyna możliwość, żeby się uleczyć. Taka wegetacja była potrzebna, żeby odkryć coś na nowo, docenić siebie.
Planowała pani zostać za granicą. Gdzie?
Bardziej w Ameryce, niż we Francji. Takie były moje plany, jednak życie osobiste ułożyło się zupełnie inaczej. Utrata kogoś ukochanego we Francji sprawiła, że straciłam ochotę do walki.
Gdzie dziś pani najlepiej czuje się?
Mieszkam w Polsce, ale tęsknię za tamtymi ludźmi, zapachami, przecież każdy kraj inaczej pachnie i funkcjonuje. Trudno powiedzieć, gdzie teraz należę. Długi okres pobytu za granicą sprawił, że czuję się obywatelem świata. Wszędzie mi dobrze. Wysiadam na lotnisku za granicą i mówię do siebie: "O God! Nareszcie"