Temat: pare pytan poczatkujacego...
Buzz marketing
Szum medialny może być dobrym nośnikiem przekazu marketingowego. Pozwala wykorzystać wiarygodność mediów, dotrzeć tanio poza dotychczasową grupę docelową i uczynić produkt ważnym przedmiotem konwersacji. Buzz marketing nie jest tożsamy z marketingiem wirusowym: Marketing wirusowy to forma przekazu informacji, buzz marketing zaś określa zawartość przekazu. Formą przekazu w przypadku kreowania szumu może być zarówno plotka przekazywana osobiście, tradycyjna lub wirusowa kampania reklamowa, jak również podziemne działania z zakresu public relations lub marketingu partyzanckiego. Buzz marketing to przede wszystkim atrakcyjna opowieść, historia związana z produktem, która powoduje, że szczególnie media zaczynają ją rozprzestrzeniać, ale i rodzi plotkę przekazywaną z ust do ust. W celu zapoczątkowania szumu medialnego, najlepiej wykorzystać kilka sprawdzonych tematów. Należą do nich naruszanie tabu, odwoływnaie się do zdarzeń niecodziennych, nieoczekiwanych, szokujących, tajemniczych lub do wszelkiego rodzaju dziwactw. Są jednak również przykłady wytworzenia szumu bez odwoływania się do tych elementów.
http://www.marketing-news.pl/special.php?page=13
Marketing szeptany
Poczta pantoflowa na usługach marketingu. Młodzież wie, że reklama jest opłaconym komunikatem i nie można jej ufać. Co innego, gdy nowy ciuch poleca kolega. Jednak czy robi to bezinteresownie? Coraz rzadziej.
Coraz częściej w oknach modnych warszawskich lokali można zobaczyć ich klientów. Ludzie - najczęściej młodzi - siedzą i leżą przy szybach, pijąc kawę i czytając prasę. "Lansują" w ten sposób siebie, a przy okazji też kawiarnię. "Lanserzy" - to tytuł najnowszego jakościowego badania przeprowadzonego przez SMG/KRC A Millward Brown Co. na zlecenie firmy Streetcom. Ta ostatnia ma zamiar zarobić na lanserach.
Żywe nośniki
Nie każdy, kto siada przy oknie w kawiarni, od razu jest lanserem. - To człowiek otwarty na wszystkie takie nowe sposoby wyrażania się w muzyce, ubiorze. I zna się na tym. To jest lans - mówi 18-letni Paweł z Warszawy ankieterowi. Trzeba odpowiednio wyglądać (najlepiej "fajnie", w markowych ciuchach), bywać (najlepiej w modnych klubach), wiedzieć (co i gdzie się dzieje i co jest aktualnie na topie) oraz znać (odpowiednich ludzi). Niby to wszystko nie jest skomplikowane, ale takich osób, które wiedzą wszystko, wszystkich znają oraz odkrywają nowe kluby i nowe ciuchy, nie jest wiele. A właśnie te osoby są kluczem do umysłów innych.
"Są barometrem trendów - to, co podoba się dzisiaj im, jutro będzie modne w szerokich kręgach młodzieży. Są jak szkło powiększające - w najbardziej wyraźny sposób reprezentują postawy konsumenckie" - czytamy w raporcie SMG/KRC, który powstał w oparciu o wywiady z młodzieżą w jej naturalnym środowisku oraz wywiady z ekspertami (w tym przypadku m.in. z właścicielami klubów i osobami dokonującymi selekcji przy wejściu). - Oni wszystko mają rok wcześniej i zarażają tym innych. To są żywe nośniki reklamy - mówi Artur Budziszewski, prezes i współzałożyciel firmy marketingowej Streetcom oraz były szef MTV Polska.
Nowa firma Budziszewskiego jest młodym tworem. Na razie zajmuje jeden pokój na warszawskim Powiślu i zatrudnia dwie osoby. Docelowo pracowników ma być niewiele więcej. Streetcom chce specjalizować się w marketingu młodzieżowym, ale opartym na bezpośrednich kontaktach. Najczęściej powtarzanym przez Budziszewskiego terminem jest angielski "word-of-mouth marketing", który w polskim tłumaczeniu może oznaczać tyle co "poczta pantoflowa" czy "marketing szeptany".
Króliki doświadczalne
- Przy okazji badań chcieliśmy się też dowiedzieć, czy otrzymując od nas darmowy produkt, lanserzy będą chcieli rozmawiać o nim w swoim środowisku, z przyjaciółmi. Spodobał im się ten pomysł, bo jak twierdzą, codziennie rozmawiają o tym, kto, gdzie i co nowego kupił - mówi szef Streetcomu. Celem tej firmy będzie skonstruowanie i utrzymywanie grupy blisko 300 takich osób w całym kraju, przez które firmy będą mogły wpływać na masowego konsumenta. Dzięki nim można będzie nie tylko promować nowe produkty czy marki, ale i sprawdzać reakcję młodzieży na nowości czy np. na filmy reklamowe - ta grupa ma wyprzedzać cały rynek. Lanserzy mają być specjalnie szkoleni do tej pracy, a z firmą będą kontaktować się przez internet, informując o tym, czego udało im się dowiedzieć.
Założyciele Streetcomu (kilka osób prywatnych oraz inwestor finansowy) opierają się na założeniu, że młodzież jest grupą, do której jest najtrudniej dotrzeć w mediach, gdyż jest w ciągłym ruchu. Poza tym należy wykorzystać fakt, że młodzi najchętniej patrzą na to, co widzą na ulicy u kolegów. Branża reklamowa patrzy na to z nadzieją. - Słyszałem o pomysłach firmy Streetcom, dobrze je oceniam i czekam na ich ofertę. Wiadomo, że dzisiejsza młodzież jest trudno dostępna w tradycyjnych mediach i bardzo krytyczna wobec reklamy. Ta tendencja się nasila - mówi Jakub Benke, szef domu mediowego Starcom obsługującego m.in. takie marki jak Coca-Cola czy 3Bit. Ludzie w wieku 16-25 lat doskonale wiedzą, że reklama jest opłaconym komunikatem i traktują ją tylko jak informację - oto gdzieś pojawił się nowy sklep albo produkt. - Reklama, która zachwala produkt, nie działa - dodaje Budziszewski.
Według niego oferta dla firm powinna być gotowa już pod koniec lipca, a w sierpniu Streetcom będzie mógł zacząć świadczyć swoje usługi reklamodawcom i ich agencjom reklamowym.
Mniej niż procent
Wykorzystywanie przywódców opinii nie jest w Polsce praktyką powszechną, ale i nie do końca obcą. Jak już pisaliśmy, specjalne badania młodzieży prowadzi polski oddział koncernu Coca-Cola. Własnych "szpiegów" w środowiskach młodzieżowych ma firma Sony Music Polska, która wykorzystuje ich do promocji swoich płyt w klubach. Działania tego rodzaju szybko się popularyzują również wśród firm o polskim rodowodzie.
- Wykorzystujemy trend-setterów, żeby zebrać informacje od młodzieży albo wprowadzić swoje marki do jej środowisk - mówi Krzysztof Śliwiński, szef działu marketingu gdańskiej spółki LPP, właściciela marki ubrań Reserved. Nie zdradza szczegółów. - Środowisko tych osób jest niewielkie i hermetyczne i często na podstawie informacji, które z niego pozyskujemy, podejmujemy ważne decyzje biznesowe - wyjaśnia. Sprzedaż LPP wzrosła w ubiegłym roku z 261,6 do 376,8 mln zł. Obecnie firma wprowadza na rynek Cropps - nową markę dla młodzieży związanej z kulturą hip-hopu. Do lanserów dociera najczęściej samodzielnie i przeznacza na pracę z nimi mniej niż "procent swego budżetu marketingowego". Jednak zdaniem Śliwińskiego popyt na taką usługę rośnie.
- Uważam, że w marketingu trzeba czasami eksperymentować. Słyszałem, że kampania próbna nie będzie kosztowała dużo i warto przenieść te parę tysięcy z telewizji, żeby czegoś takiego spróbować - mówi Jakub Benke.
http://www.mediarun.pl/news/id/7345