Temat: Pomysł na biznes: marketing sieciowy (cz. 7)

Czy doświadczyłeś kiedyś czegoś podobnego: otrzymałeś wypłatę i poczułeś się bardzo szczęśliwy? Odetchnąłeś, rozluźniłeś się, na twoich ustach nawet pojawił się uśmiech. To doświadczenie jest ok, chyba nie zaprzeczysz. I nie chodziło przecież o sam fakt, że masz pieniądze - uwolniła się energia i pojawiły się twórcze pomysły na co je wydać, co z nimi zrobić.
Twoje szczęście to najlepsza motywacja - i dla MLM, i dla innych rzeczy. Jeżeli coś jest twoją pasją to nie tylko, że doświadczasz szczęścia ciesząc się skutkami pracy, ale i w trakcie pracy czujesz się szczęśliwym. Znaczy to, że jesteś stale nagradzany szczęściem za właściwy wybór: wybór tego, co do ciebie pasuje.
Źródłem szczęścia bowiem jesteś ty - gdy praca jest twoim pomysłem, służy tobie, czyli związane jest z nią twoje szczęście.
W MLM tylko jeden jedyny sposób działania jest odpowiedni: twój własny. Możesz słuchać sugestii, ale sztuczne, mechaniczne ich wypełnianie nie będzie dla ciebie pasją.
Tak jak pisałem wcześniej o pozyskiwaniu pierwszego klienta, czyli siebie: jak to zrobiłeś? Spontanicznie. Całkowicie po swojemu. I tak samo możesz pozyskiwać innych. Twórczo. Indywidualnie. Bez szablonów. To jest piękno MLM!
Tu ty rządzisz, ty określasz sposób swojego działania, motywuje cię twoje szczęście a nie "żądza pieniądza" - pod warunkiem, że marketing sieciowy jest twoją pasją, że należysz do grona ludzi, którzy powinni się tym zajmować z powodu naturalnego talentu, czyli czujesz to, chwytasz to, robisz to chętnie, bez zmuszania się do czegoś.
Jako klient znalazłeś super produkty, które cię uszczęśliwiają, ponieważ ci się podobają, pasują do ciebie i będąc mega zadowolonym klientem nie masz najmniejszej trudności, by "zarażać" swoim szczęściem innych - potencjalnych klientów.
Jeżeli coś sprawia przyjemność jednej osobie, prawdopodobnie będzie również sprawiać przyjemność wielu, zwłaszcza, że w przypadku produktów i usług, które rozpowszechnia się w systemie marketingu sieciowego mówimy o tym, czego obecnie potrzebują tak czy inaczej wszyscy ludzie do normalnego życia lub ich większość (inaczej firma jest niszowa).
Jeżeli produkty, które promujesz sprawiają, że sprząta ci się w domu np. z zadowoleniem, to znajdziesz wielu ludzi, którzy również będą z nich zadowoleni, bo prawie wszyscy sprzątają, zmywają, piorą itd. i mają podobne preferencje (podobnie jak prawie wszyscy jedzą chleb).
Jeżeli produkty są dla wszystkich (ze względu na potrzeby życiowe) a na dodatek doceniasz ich wartość, drzwi do innych klientów masz otwarte na oścież.
Tu nie chodzi o firmę, o nazwy, o jakąś współpracę biznesową, czyli o to, by klient był ciągany po jakichś szkoleniach i prezentacjach. Chodzi o efektywność, o skuteczność, której ty będziesz najlepszym świadectwem, pod warunkiem, że naprawdę pozyskasz swojego pierwszego klienta - czyli siebie - zanim pomyślisz w ogóle o pozyskiwaniu innych.
Ale "grupy nacisku", piramidowe uczą cię, byś od razu zaczął myśleć o pozyskiwaniu ludzi i to do biznesu. "Buduj grupę", "zapraszaj na szkolenie", "pożycz książkę", "powiedz rodzinie".
To, co robią ci ludzie jest i smutne, i nieopłacalne (poza liderami, którzy warczą i straszą, bo sami się boją o własne dochody, które zależą od ich "pracowników").
Mówią ci: "przyłącz się do nas a będziesz finansowo niezależny". Ty się zastanawiasz: "chciałbym być finansowo niezależny, spróbuję". Oni uczą cię na szkoleniu: "powiedz swoim przyjaciołom i każdemu, komu się da, że jeżeli przyłączy się do nas, to będzie niezależny finansowo". I wielu łapie się na tej haczyk. Kto osiąga sukces? Można policzyć na palcach, to ci bardziej cwani, bezduszni, zachłanni i bezwzględni. Jest to jednak sukces tylko finansowy, w dodatku chwiejny, bo całkowicie zależny od manipulacji innymi, od "zgrywania lidera" przed "błądzącymi debilami".
Co to znaczy, że naprawdę pozyskasz swojego pierwszego klienta, czyli siebie? To znaczy, że będziesz używać produktów bez względu na to, czy zechcesz na nich zarabiać, czy nie. I używać ich nie dlatego, że ktoś ci je polecił, że go lubisz lub jest dla ciebie jakimś autorytetem, wzorem, lecz dlatego, że sam doceniasz ich jakość i uczciwie przyznajesz, że nic lepszego na rynku, ewentualnie w granicach takiej a takiej ceny dla siebie nie znalazłeś.
Pozyskać siebie jako klienta to robić zakupy bez względu na współpracę biznesową lub jej brak (w grupach piramidowych ludzie często, a może zazwyczaj robią zakupy by utrzymać się na poziomie prowizji, dla punktów - gdzie w tym autentyczność?). I kiedy sam się przekonasz, przekonanie innych nie będzie żadnym problemem, bo argument nie jest teoretyczny, nie potrzeba nad nim dyskutować, ale możesz go pożyczyć lub odsprzedać na próbę w butelce albo poinformować potencjalnego klienta jak się bezpłatnie zarejestrować i jak sam może sobie go zamówić. I ta ostatnia opcja podoba mi się najbardziej. Ludzie czują się najlepiej gdy są maksymalnie niezależni i samodzielni. Skąd to wiem? Z autorefleksji.
http://www.muninszaman.blogspot.comTen post został edytowany przez Autora dnia 26.01.15 o godzinie 09:27