Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

zglos sie do tego Pana
ten Pan macza palce w strategii Akuny na najblizsze lata
on zaspokoi Twoja wrodzona ciekawosc, jest to facet ktory poda Ci dane z pierwszej reki, a do tego nie jest w zadnym mlm

http://www.goldenline.pl/robert-krool

http://www.krool.org/
Innym przykładem hossy (mimo bessy) są firmy z obszaru promowania przedsiębiorczości, zwane MLM-ami. Ostatnio poczytałem sporo pseudo dziennikarskich bzdet, które ukazują się co rusz na temat sprzedaży bezpośredniej, piramid, śnieżnych kulek, itp., gdzie znowu pseudo znawcy, niedoszli milionerzy lub ofiary poszkodowane własną naiwnością, wymądrzają się myląc mydło z powidłem. W segmencie sprzedaży bezpośredniej mamy tu np. znanego lidera na rynku jakim jest AVON, a w segmencie MLM-ów w oczy rzucają się kilka organizacji jak FLP, AKUNA, czy AMWAY. Pomyłki AVONA i AKUNY z AMWAY-em (który wolumenowo jest największym MLM-em na świecie) są wśród firm na A, dość częste. Nawet urzędnicy KNF podczas wymiany korespondencji w 2008 roku (przed udzieleniem licencji operacyjnej dla banku) wysyłali listy, w których treści Bank Allianz był czasem Bankiem Alior i na odwrót. Jak widać zdarza się to każdemu. Otóż na całym świecie wiadomo, że kryzys w sektorze bankowym, przemysłowym, czy innym gdzie mamy tysiące pracowników etatowych, sprzyja wszelkiej maści MLM-om, gdyż np. większość mojej klienteli choć jest ona z top managementu, to marzy po kryjomu o czymś własnym i jak się łatwo domyśleć, nie chodzi tu o własne cztery ściany… Przedsiębiorczość to ważny temat, ale jego wartość wielu z nas odkrywa dopiero wtedy, gdy w nagrodę za ciepłą, odmóżdżającą posadkę i siedzenie latami na tyłku, wylewa się człowieka z pracy, w ciągu kilku tygodni z powodu… no właśnie, czy aby kryzysu na rynkach, w gospodarce?



Marcin Maciąg, dyrektor zarządzający AKUNA Polska Sp. z o.o., odpowie na pytania dotyczące oszołomów, cwaniaków, sekt, szans i zagrożeń, sensu i nonsensu wokół tzw. MLM-ów (Multi Level Marketing).



Marcin Maciąg, dyrektor zarządzający AKUNA Polska Sp. z o.o.

Do rozmowy w tym temacie poprosiłem zgodnie z założeniem mojego cyklu, cytowanego już Marcina Maciąga, dopiero co 29-letniego lidera z Katowic, który jest biegłym rewidentem, audytorem i mimo tak ułożonych kwalifikacji na co dzień zajmuje się zarządzaniem dużym, kolorowym, lecz zdrowym biznesem, ostatnio nie tylko w Polsce. Natknąłem się na niego jak zwykle przypadkowo pod koniec ubiegłego roku i jak zwykle, dopiero po czasie dostrzegłem, że ten człowiek ma pomysł. Pomysł na siebie. Odkrył go – jak my wszyscy - po czasie, bo gdyby np. w czasie jego studiów lub moich (jest zbieżność kierunkowa) pokazano nam organoleptycznie, na czym będzie polegać codzienna praca w tzw. „zawodzie”, to zawczasu byśmy pomyśleli o czymś innym…



RK.: Co biegły rewident, do tego niespełna 30 letni, robi na stanowisku zarządczym w jednym z największych MLM-ów w Polsce?

MM.: To zabrzmi dziwnie, ale realizuje się. W poprzednim miejscu pracy dość szybko osiągnąłem sufit – przeszedłem ścieżkę kariery od specjalisty ds. księgowości, kończąc na dyrektorze pionu badań w jednej ze spółek audytorskich. Wszystko co czekało mnie tam, było precyzyjnie przewidywalne i… cholernie nudne. Wtedy właśnie spotkałem na swojej drodze raczkującą w Polsce AKUNĘ, a raczej jej właścicieli, którzy zatrudnili mnie. Zaczęło się od poukładania w spółce działu księgowego, potem logistyki, a skończyło na stanowisku Dyrektora Zarządzającego. Dlaczego się na to zdecydowałem? Tu można bardzo wiele wnieść i poukładać. Standaryzować, dyscyplinować, innymi słowy robić to co się robi w innych firmach, gdzie rynek jest na dynamicznym rozruchu. Wystarczą proste ruchy. Praca w takiej branży, a na dodatek w firmie z takim potencjałem, stwarza więc atrakcyjne możliwości rozwoju dla osób o różnych kwalifikacjach. Pracują tu ludzie po medycynie, inżynierowie, pedagodzy, ekonomiści, elektrycy, kierowcy zawodowi, artyści, sportowcy, mechanicy, itd. Branża MLM wchodzi obecnie w Polsce, ale i na świecie w fazę profesjonalizacji. Oznacza to, że za trzy, pięć może dziesięć lat, będzie taką samą branżą jak bankowość, czy przemysł ciężki. Jak powiedziałem – to kwestia tylko szeregu lat. To oznacza, że w chwili obecnej pole do popisu jest spore i ktoś, kto ma chęci i ambicje, może w tej branży sporo osiągnąć.

RK.: Jakie widzisz zagrożenia, a jakie szanse?

MM.: Możliwości jakie niesie ze sobą MLM są spore, szczególnie dla młodych ludzi. Jest to przede wszystkim szansa na wypracowanie dochodów pasywnych na określonym poziomie. W branży często używa się określenia „dochód pasywny”. Osobiście uważam, że przez pierwszych kilka lat ten „dochód pasywny” wiąże się ze sporym nakładem pracy. Oczywiście w zależności od tego jak pracujesz, Twój dochód rzeczywiście stanie się dochodem pasywnym, czyli nie wymagającym od Ciebie specjalnego zaangażowania.

RK.: Można więc stworzyć sobie pewna bazę dochodową i potem spokojnie patrzeć w przyszłość: myśleć o dalszym rozwoju, edukacji, inwestycjach i innych biznesach. Ale tutaj dochodzimy do pewnych zagrożeń, związanych z branżą. Tworzenia mitycznych historii o tym, jak nie pracując, możesz zarabiać grube miliony…

MM.: Ludzie, którzy z takim podejściem rozpoczynają pracę w MLM po kilku miesiącach mocno się zniechęcają. Więcej. Czują się oszukani i naciągnięci. Dlatego ważne jest, aby uświadamiać ludziom, że MLM wymaga takiego samego zaangażowania, jak każde inne zajęcie, w którym chcemy osiągnąć sukces. To przecież działalność gospodarcza, nie każdemu wychodzi za pierwszym razem, a nawet za drugim razem. Wiele znanych mi osób robiło podejścia biznesowe po trzy, cztery razy, zanim się udało.

Zapytasz pewnie, dlaczego w takim razie w MLM, a nie w „wielkiej czwórce”. Z jednego prostego powodu. Pracując przez trzy-cztery lata w MLM-ie równie intensywnie jak w międzynarodowej spółce audytorskiej, masz szansę na osiągnięcie sukcesu – przede wszystkim finansowego, co czyni z Ciebie człowieka w pełni wolnego i niezależnego. A co masz po tym samym okresie pracy w audycie? Wypalenie, przemęczenia, ładny wpis w CV i … stres związany z szukaniem nowego miejsca pracy.

Dlatego, jeżeli tylko jesteśmy w stanie przełamać bariery tkwiące w nas samych i otworzymy się na nowe możliwości, możemy zupełnie inaczej zarządzać naszym życiem.

RK.: I tu niestety nie wszyscy dają radę. Ludzie się boją, szukają złudnego bezpieczeństwa etatowego, opieki pracodawcy, niestety też stereotypy panujące wśród przyjaciół, rodziny bywają nokautujące dla przedsiębiorczości. A jakich benefitów można się spodziewać w takim MLM-ie? Jakimi samochodami jeździcie? Ile ich jest? Jaka wygląda bilans waszej spółki w Polsce? Ile chłopa liczy wasza dystrybucja i ile rocznie zarabia?

MM.: Benefit istotny to auto. Nasza flota liczy obecnie ponad 750 sztuk. Są to głównie marki Ford i Volvo. Czołowi menedżerowie jeżdżą Land Roverami (obecnie 7), Jaguarami (obecnie 5) i BMW (8 sztuk).
Drugi istotny benefit, to wyjazdy zagraniczne. Razem z naszymi menedżerami objechaliśmy już kawał świata: Dominikana, Kuba, Brazylia, a ostatnio Finalandia. Na początku przyszłego roku wybieramy się na Teneryfę i do Dubaju.

Myślę, że to wciąż niewiele dla firmy, która generuje roczny obrót na poziomie 85 mln złotych.

Dystrybutorów, których mamy obecnie ponad 140 tysięcy, zarobili już w sumie ponad 170 mln. Ale najlepsze wciąż przed nami.

RK.: Jakich zarobków może oczekiwać początkujący przedsiębiorca po roku pracy? Podaj przykłady osób - o jakiej skali rozmawiamy po roku, dwóch i czterech latach pracy?

MM.: Najlepszy przedsiębiorca - menadżer naszej firmy (kobieta) zarabia około 200 tyś miesięcznie. Przychody licznej grupy top przedsiębiorców - menadżerów mieszczą się w granicach 50-100 tyś miesięcznie. Menedżerowie średniego szczebla, najbardziej liczna grupa, zarabiają około 15-20 tyś. Reszta jest poniżej tych przedziałów. Najmłodszy przedsiębiorca naszej firmy, Grzesiek, po dwóch latach pracy generuje miesięcznie średni przychód rzędu 50 tyś złotych. Aktywny człowiek, pracujący efektywnie po kilka godzin dziennie, po roku jest w stanie generować przychód około 10 – 15 tyś. Miesięcznie

RK.: Dlaczego nie wszyscy nadają się do biznesu MLM-owego? Dlaczego jest tak wiele historii o nawiedzonych, hochsztaplerach, oszołomach w tej branży? Na co trzeba szczególnie uważać?



MM.: Wielu – to znaczy ilu? Liczyłeś? Według mnie nie ma ich więcej niż gdziekolwiek indziej. Rozmawiałeś z informatykami, księgowymi, księżmi, albo aptekarzami? Co drugi nawiedzony. A adwokaci? Dealerzy samochodów? Uczciwość urzędnika, policjanta… Lepiej nie mówić. Wszędzie znajdziesz oszołomów, którzy zrobią krecią robotę, ale przecież – każdy ma swój rozum i myślę, że potrafi ocenić, co jest dla niego opłacalne a co nie. Jeśli jeden dentysta spaprze ząb mojej córce, nie obrażę się na wszystkich, to niedorzeczne. Branża MLM budzi podobne zastrzeżenia jak wolne zawody: stomatolodzy, chirurdzy estetyczni, czy prawnicy. Zarabiamy bardzo dobrze, więc każdy błąd, albo każda próba jego naprawienia jest głośno dyskutowana społecznie. Takie branże jak nasza w kraju ogarniętym obsesją narzekania, cierpienia oraz wszechogarniającej biedy i zagrożenia ze strony wroga/złego (już nie wiadomo kto nim jest) są na celowniku. Jeśli można komuś, komu dobrze idzie coś zepsuć, to zastępy frustratów mają pożywkę i natychmiast czują się moralnie lepsi…
Najważniejsze, aby osoba, która decyduje się na działalność w MLM miała świadomość faktu, że jest to praca z ludźmi. Wymaga więc dużej otwartości, tolerancji i życzliwości



RK.: Jakie są problemy wzrostu osób dochodzących do dużych zarobków w MLM-ie? Jakie patologie tu czyhają i jak się przed nimi ustrzec? Problem sekt, kółek różańcowych i innych ideologii?



MM.: Podstawowy problem wzrostu ludzi sukcesu, to … sukces. Oczywiście sukces jest pojęciem bardzo wymiernym. Chodzi o to, że człowiek, który w MLM osiąga coś (w innych branżach jest podobnie: problem nowobogackich, arogantów itp.) jest przekonany, że osiągnął wszystko. I ta myśli niestety blokuje go przed prawdziwym sukcesem.
Taki sukces, który najczęściej ma określoną wartość finansową, może stać się przekleństwem. Wiele osób poprzez pracę w MLM-ie zarabia swój pierwszy milion. Niestety nie są na niego przygotowan, a to miewa najczęściej opłakane skutki. Stajesz się przedsiębiorcą, a nie jesteś na to gotowy mentalnie, więc odpływasz w rozmyte. Istotne jest więc, aby w trakcie swojej pracy zawsze zachowywać „ostrość na linii horyzontu”. Stąd potrzeba profesjonalizacji, standaryzacji itd.

RK.: Jesteś w wąskim składzie International Management Team. Czy tam twoje kwalifikacje i doświadczenia z Polski się również przydają?



MM.: Tak – Polska to najprężniej rozwijający się rynek w Europie. Generujemy wiodący odsetek obrotów naszej organizacji na terenie UE. To co robimy w Polsce jest implementowane w rozwiązania międzynarodowe. Tym samym, w odróżnieniu od innych MLM’ów, Polska nie jest ostatnim z ostatnich, a jest punktem wyjścia do innych krajów.



RK.: To daje wiele powodów do dumy, ale chyba też wzbudza czujność. Bo jeśli w innych krajach, o dłuższej tradycji wolnego rynku, nie mają takich pomysłów i wytrwałości jak my w Polsce, to mam poważne wątpliwości co do ich pomysłów w ogóle np. na kryzys… no dobrze, a co taki człowiek jak ty, myśli w ogóle o perspektywach np. młodych ludzi w MLM?



MM.: Zdziwisz się – pokazanie młodym ludziom możliwości, jakie niesie ze sobą działalność w MLM-ie, jest jednym ze strategicznych zadań jakie założyłem do realizacji w Akunie. Rozpoczynam już w grudniu, ale szczegółów nie zdradzę. Co do perspektyw. Wyobraź sobie sytuację, w której kończąc studia generujesz już miesięczny dochód rzędu 10-15 tyś. Co Ty na to?



Podstawą MLM są relacje międzyludzkie. Cała idea sprzedaży produkty poprzez MLM polega na tym, że rekomendujesz określony produkt swoim dalszym lub bliższym znajomym. A przecież to w okresie studiów rodzi się z reguły najwięcej relacji – często na wiele lat. Oznacza to, że ten okres jest świetną okazją do stworzenia solidnych podstaw swojej działalności gospodarczej w ramach MLM.
Jest to tym bardziej ciekawe, że młodzi ludzie są mistrzami MLM – tyle, że „niekomercyjnego”, tzn. niedochodowego – poleca się przecież knajpy, hostele, sprzęt elektroniczny itp. Czy to różni się od MLM? Ideowo – niczym! Popatrz na serwisy w necie. Można z tego wysnuć wniosek, że każdy z nas jest stworzony do MLM i uprawia go mniej lub bardziej świadomie – zarabiając na tym lub nie.

RK.: Czym charakteryzuje się i jak ewaluowała twoja praca na rzecz MLM?

MM.: Moja praca na rzecz MLM, to przede wszystkim podejmowanie coraz to nowych wyzwań. Jak już wspominałem branża wchodzi na salony i zaczyna być traktowana jak równorzędna dziedzina biznesu.
Bardzo ciekawym zagadnieniem w tym obszarze, szczególnie dla mnie, ze względu na wcześniejsze doświadczenia, było i nadal jest budowanie relacji z klientami: zewnętrznymi, a przede wszystkim wewnętrznymi. Nie ukrywam, że wymagało to ode mnie zmiany schematu myślenia i postrzegania relacji międzyludzkich, a zaowocowało ciekawym wzbogaceniem mojej osobowości. MLM – to w 90% praca z ludźmi.
Od początku pracy w Akunie kładę nacisk na profesjonalizację pracy menedżerskiej i tworzenie bazy standardów, które będą mogły być wykorzystywane przez osobą, która na współpracę z nami się zdecyduje. Dobrze wiesz, że osoby, które przychodzą do nas z np. zlikwidowanych placówek bankowych, mają dyscyplinę pracy i właśnie wyćwiczone już standardy obsługi klienta, które w szybkim czasie 4-6 miesięcy owocują doskonałymi efektami finansowymi. To żadna tajemnica.


Aktualnie dzięki m.in. takim projektom jak PNSA (http://pnsa.pl), to co wypracowujemy, wspólnie z czołowymi menedżerami firmy, w Akunie, ma szansę odnieść się nawet na całą branżę w Polsce. Uważam, że to jest prawdziwa szansa dla branży i przełomowy punkt w sposobie postrzegania jej przez resztę świata biznesu.

Moja praca na rzecz MLM cały czas ewoluuje. Wiąże się to z ciągłą zmianą otoczenia biznesowego. Dotyczy to każdej branży – tak samo MLM. Wciąż dużym wyzwaniem dla nas jest Internet. Młode pokolenie buduje zupełnie nowy rodzaj relacji oparty na kontaktach w sieci. To w istotnym stopniu modyfikuje założenia biznesowe dla takiego przedsięwzięcia jakim jest MLM. Tutaj więc upatruję kierunek do naszych kolejnych strategicznych działań.



RK.: Co twoim zdaniem odróżnia MLM od innych form przedsiębiorczości?

MM.: To co teraz powiem może być niepopularne w środowisku MLM, ale prawda jest taka, że MLM, aż tak bardzo nie różni się od innych form przedsiębiorczości. Tak w MLM, jak i w innych branżach, potrzebne są praca, umiejętności, szczególnie te związane z obsługą klienta, oraz zaangażowanie. Bez tego nie można osiągnąć biznesowego sukcesu. Różnic jest niewiele, ale moją one za to istotne znaczenie. Pracując w MLM człowiek jest w stanie w ograniczonym horyzoncie czasowym wypracować środki, które na długi okres zagwarantują mu stabilizację finansową. Tak to oczywiście wygląda w praktyce, bo w teorii to różne głupoty czytałem i słyszałem, nawet od kolegów audytorów…


***



Autorowi zamieszania pozostaje podsumować. Pewnym tradycyjnym poglądem w naszej postkomunistycznej, porozbiorowej i powojennej kulturze biedy, w jakiej niestety jest ubabrana większość dobrych rad od cioci Kloci, gdzie ta może być nawet wykształconym pedagogiem, prowadzącym teoretyczne zajęcia z przedsiębiorczości dla młodzieży, jest stwierdzenie, że: słuchaj się bogatszych od siebie, zapraszaj ich na obiad, a się nauczysz jak być mądrym i bogatym. Małe rozczarowanie w dzisiejszej epoce „zerwanej ciągłości” Druckera, zdarzy się więc każdemu, bo dziś bogactwo jest ogólnie dostępne i najczęściej przypadkowe, a do tego w Polsce i na świecie, częściej trafia na głupszych, niż na mądrzejszych, bo tych pierwszych jakby więcej. Ci drudzy się z tym więc nie obnoszą, a nawet do tego nie przyznają, nierzadko wolą wmieszać w tłum i udawać Greka… Anda Rottenberg, w jednym z wywiadów ujawniła tę wesołą prawdę o życiu, stwierdzając po ludzku, że stety bądź nie, większość ludzkich poglądów, miejsc na świecie, kultur jest niefajnych, bo fajne są niektóre, nieliczne. Z tym bogactwem wyobraźni wychyliła się raz na „Zachęcie” w 2000 roku i szybko postanowiono ją usnąć, wyciąć, no bo jak to?! To obywatel lub inny gość ma przychodzić na wystawę sztuki i mieć mieszane uczucia nad rzeźbą pokazującą oczywistą, znaną i jednoznaczną dla każdego postać, autorytet, ojca narodu? To skandal! No właśnie. Myślę sobie, że miast zachwytu nad chimerycznym paragrafem 196 kk, może warto zawiązać inicjatywę na rzecz ustalenia norm i granic obrażania ludzkiej inteligencji…? I nie wiem dlaczego, ale jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że taki paragraf przydałby się również w kontekście mediów, programów dla młodzieży, rozrywkowych itd. A w szczególności pomógłby w pracy dziennikarskiej, może zrównoważono by w końcu notoryczne pisanie głupot o wszechogarniającym nas kryzysie, naciąganych zagrożeniach lub pseudo aferach, itp. Od lat spotykam ludzi, którzy podobnie jak ja zastanawiają się nad bezkarnością dwóch gałęzi biznesowych: jedna to branża bazowania na łatwowierności, ogólnej niewiedzy, pogubieniu i poczuciu winy człowieka; druga zasadza się na imperatywie, że zyskowna wiadomość, to tylko zła wiadomość! Te dwie branże czerpią pełnymi garściami z bezradności polskiego rządu, naiwności odbiorcy i tolerancji nas samych, zajmujących się tym tematem, gdyż nie wypada nam przecież mówić o tolerancji, wolności słowa, jednocześnie nie będąc tolerancyjnym i ograniczając komuś wolny rozbój intelektualny w biały dzień. A może wystarczyłoby zrobić przypisy podczas emitowania programu informacyjnego/wiadomości np. wieczornych, taki na czerwonym pasku: niniejszy program nie odzwierciedla faktów, ani dowodów, nie opiera się na wyrokach sądowych – ma on charakter stricte inspirująco-rozrywkowy (choć lepiej brzmiałoby tu określenie: show business!). Mogę sobie też wyobrazić, że kazania ideologiczne, akademickie albo wyznaniowe, byłyby zaopatrzone w stosowny tekst (jak w reklamach leków) albo rozdawaną po sali ulotkę a’la farmaceutyk o działaniach ubocznych, zagrożeniach i wreszcie o rozrywkowym charakterze całości, celem np. lepszego samopoczucia odbiorcy, bo ani faktów, ani dowodów, ani żadnych gwarancji pisemnych tu się nie prezentuje i nie rozdaje. I proszę bardzo, wtedy mielibyśmy równouprawnienie w biznesie. Znaczy ci co wierzą w cuda, gusła, albo w spisek na każdym kroku lub wszędzie węszą przestępstwo, zło tudzież jego usiłowanie, mogli by spokojnie chodzić do sądu, do adwokata lub uczestniczyć w kółkach potrzebujących darmowej porady prawnej, jako pozwani za obrazę ludzkiej inteligencji lub bogactwa dorobku kulturowego naszej cywilizacji, zawdzięczając to swemu nieskrywanemu, publicznemu i nachalnemu nagłaśnianiu osobistych urojeń, obłędnych przeświadczeń, i innych sfrustrowanych wizji z gatunku Armagedonu, korupcji lub demoralizacji na każdym kroku. No bo czymże jest domniemana, skromna afera lobbingowa w tematach gier hazardowych, wobec tradycji, skali i siły lobbingu organizacji biznesowych w branżach o jakich napomknąłem przed chwilą. W tej naszej biznesowej wolności słowa, inteligencja będzie tak długo piętnowana, szykanowana i deptana przez zabobon i zaścianek lub bezkarność, dopóty paragraf o zakazie jej obrażania (na wzór paragrafu 196 kk – żeby było jasne, jestem za nim! A nie przeciw!) nie oświeci większości umysłów naszych np. posłów lub senatorów. No i tu mam zagwostkę, bo skoro Pani Rottenberg (a żyje ona dłużej na tej planecie niż ja) dostrzegła, że „tych ludzi” o niefajnych poglądach i kulturze jest niestety więcej, zatem i w rządzie i w parlamencie też, to: czy mam mieć nadzieję, że kiedyś zrozumieją, czy lepiej udawać, że sprawy nie ma i robić swoje? A może pycha i poczucie bezkarności spowodują w rzeczonych monopolach na informację oraz wiedzę ostateczną, autodestrukcje oraz aurodywersje, a pseudo kryzysy przyspieszą ich autorozkład? No bo może kryzysy i pseudo kryzysy to sprzymierzeńcy inteligencji? Pozostawiam to pod rozwagę szanownego czytelnika, albowiem moim głównym obowiązkiem zawodowym jest tylko znać wszystkie pytania, a nie odpowiedzi…
Oto i mój powakacyjny, prowokacyjny komentarz do kochanego kryzysu. A jeśli chodzi o ciężką pracę, która ma nas podobno wybawić z kryzysu, a nawet zbawić (no mnie bawi bardzo) i podobno obecnie ma miejsce w wielu instytucjach (bo wcześniej przecież jej nie było - hossa ogłupi każdego) to chciałbym zauważyć, ciocia Klocia, albo wujek Carnagie, doradzając nam, że tylko ciężką pracą się wzbogacimy, mogli nie wiedzieć, że jeśli przyjąć takie założenie, to najbogatsi byliby dziś: ratownicy z kopalni, rybacy pełnomorscy, górnicy, robotnicy, strażacy oraz policjanci do ciężkich, zadań specjalnych itp…

Ponieważ na co dzień sprzątam w firmach, organizacjach, projektach, więc i tu namawiam każdego do posprzątania, by dostrzec wyraźnie co lepszego, a nie co nowego na nas czeka dziś, jutro i po jutrze, zaś ostatnie zdanie od Chamforta, polecam pamięci i medytacji:

Bywają głupstwa pięknie przystrojone, jak bywają głupcy pięknie odziani.Piotr Wajszczak edytował(a) ten post dnia 02.01.10 o godzinie 15:17

konto usunięte

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Stan K.:
Zygmunt Czupryn:
Zapraszam Cię, Stasiu, do przeczytania mojego postu w tym temacie: http://www.goldenline.pl/forum/klub-ludzi-mowiacych-pr...

Tam piszę odpowiedź na takie właśnie pytania- związane z biznesplanem, itd.


Przeczytalem, ale to nie byl biznessplan, tylko typowe spekulacje.
Masz format powyzej, przygotuj wg niego bisnessplan.

Nie oczekujesz ze bede dyskutowac wielokrotnie powielane badziewie bazujace na liczbach z ksiezyca


Napisałem tam, że nie da się w tym przypadku ułożyć jednoznacznego biznesplanu ze względu na zbyt wiele zmiennych. U każdego może to wyglądać inaczej- i tam opisałem jak. Jest wiele biznesów, w których nie jest możliwe jednoznaczne obliczenie zysków przy danym nakładzie pracy (tak się da zrobić np. przy produkcji, jak masz zagwarantowany rynek zbytu na określoną ilość towaru). Prowadzę impresariat muzyczny od kilku lat. Mamy duże obroty, ale pomimo sukcesu, jaki odniosła ta firma- też nie jestem w stanie Ci powiedzieć, jakie miałbyś szansę i zyski, jeżeli sam byś zainwestował i otworzył taki biznes. Nie wiem, jak śpiewasz, czy na czymś grasz, jak grają, śpiewają i wyglądają Twoi znajomi. Nie jest możliwe wyznaczenie też potencjalnego rynku zbytu naszych usług. Raz gramy na pogrzebie, innym razem na imprezie firmowej na dyskotece między pokazami striptizu. Nie jestem w stanie określic Ci grupy docelowej naszych usług, bo gram od 8 lat i sam jeszcze czasami jestem zaskoczony. Możesz robić dokładnie to samo co ja, a nie odniesiesz takiego sukcesu, a może odniesiesz większy. Tak samo jest w MLM. Ja Ci jedynie mogę pokazać, jak to wyglądało u mnie- koszty/zyski/czas pracy, ale nie jestem w stanie Ci powiedzieć, czy uda Ci się to powtórzyć. Może zrobisz to samo, może nie zrobisz nic, a może będziesz lepszy?
Maciej Maciejewski

Maciej Maciejewski www.biznesfan.pl

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Stasiu, jak chcesz, żeby Ci ktoś opracował biznesplan za darmochę, to poszukaj frajera w swoim środowisku.

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Maciejewski

Maciej Maciejewski www.biznesfan.pl

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Drogi Stasiu. Ja nie znam się na fizyce kwantowej, ani na dualizmie manichejskim czy gnostycyzmie żydowskim, i dlatego nie szczekam jak raniony piesek na forach w tych tematach. Ty przyjacielu prowadzisz import export kangurex i zabierasz ujadasz do księżyca na temat biznesu, a przede wszystkim MLM. Sam sobie odpowiedz na pytanie czy jesteś rzeczowym znawca tematu. Jeśli chodzi o pisanie - zgadza się. Dobry pismak napisze wszystko, tak samo, jak dobry sprzedawca wszystko sprzeda. Ale cóż z tego, skoro Cię nie stać : )

konto usunięte

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Stasiu- napisz mi, proszę, jaką alternatywę dla mnie zamiast MLM mógłbyś zaproponować? Skoro MLM w Twoim odczuciu jest takie złe, to na pewno do czegoś porównujesz...

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Maciejewski

Maciej Maciejewski www.biznesfan.pl

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Wszystko mieści się w tym temacie. Tylko trzeba mieć w nim coś do powiedzenia. A pyskówki są Stasiu wtedy właśnie Twoją domeną. Innych pyskówek nie zauważyłem.Maciej Maciejewski edytował(a) ten post dnia 05.01.10 o godzinie 09:54

konto usunięte

Temat: Kilka ogolnych ocen pod dyskusje

Stasiu- łatwo jest powiedzieć- MLM jest bee... Trudniej jest powiedzieć, co może mi dać podobne, albo większe- ale na pewno lepsze (w Twoim odczuciu) możliwości. Ja jestem otwarty na to, co masz do powiedzenia. Pyskówka jest raczej z Twojej strony, bo psioczysz na MLM, a nie potrafisz wskazać alternatywy. Tak że proszę- nie baw się w krzykacza, tylko podyskutujmy.

Następna dyskusja:

Polskie dyskusje web2.0




Wyślij zaproszenie do