Temat: Jaka jest prawda o MLM?

http://www.goldenline.pl/forum/mlm-droga-do-porazki

Temat: Jaka jest prawda o MLM?

Agnieszka Kruk:

Stan K.:
http://www.goldenline.pl/forum/mlm-droga-do-porazki

Chyba już Peter usunął tamte tematy :-)

Dlatego bezpieczniej dyskutowac tutaj, wiecej stabilnosci, mam nadzieje.

Temat: Jaka jest prawda o MLM?

Ryszard Rychlik:
Czy praca w MLM jest najlepsza jaka istnieje na rynku?

MLM to jak swinka morska: Ani swinka ani morska:
ani praca ani business

Temat: Jaka jest prawda o MLM?

Ponizsza ocena nalezy do HD, rezysera filmu "Witajcie w zyciu"

Dwie byłe pracownice wytwórni filmów oświatowych, osoby, które były producentkami, zapisały się do Amway'a, rozpuściły w stosunku do mnie jarmarcznie-komiwojażersko-akwizytorską katarynkę.

Przeszły one taką regresję intelektualną i duchową, że wydawało im się, iż w sprytny sposób unikają odpowiedzi na zasadnicze pytania i udaje im się człowieka zagadać jak Cygankom. Postanowiłem zrozumieć, co się z nimi stało. Jedna prawniczka, druga ekonomistka, i te osoby mówią mi o miliardach dolarów do zarobienia, będąc na granicy ubóstwa. Zaprosiły mnie do siebie i zastanowiłem się, co to za program edukacji ludzi sukcesu, który w czasie kilku miesięcy zrobił z dwóch rozumnych dziewczyn kogoś na granicy patologii.

Dla Amway'a świat zewnętrzny to jest świat nie tylko ignorantów, oczywiście godnych litości, ale świat niesprzyjający, wrogi, od którego trzeba się oddzielać poprzez zawiązywanie silniejszych więzi we własnej grupie. Najgorsze są media, a to z wielu powodów. Media tworzą negatywne nastawienie do życia, poprzez publikowanie doniesień o wojnach, zbrodniach itp., zabijają w człowieku naturalny optymizm, chęć dążenia do powodzenia życiowego. Poza tym w mediach pracują ignoranci, którzy nie są w stanie pojąć największego wynalazku od czasu przewrotu kopernikańskiego, wynalazku przez amway'owców porównywanego z wynalazkiem koła - myśli amway'owskiej, kultury Amway'a.

Owszem, tak, można to zrozumieć od wewnątrz, wykonując swój zawód, ale już należąc do kultury Amway'a, przechodząc szkolenia - wtedy możesz zrozumieć. Z wielkimi koncepcjami jest tak, że są one tworami geniuszy: Van Audela i drugiego założyciela Amway'a, De Vosa. Oni rozumieją 100% tej koncepcji, bo są autorami.

Ktoś, kto osiąga stopień Diamentu w tej hierarchii biznesu, być może rozumie 80%. To już mu dało fortunę - kiedy zostanie Potrójnym Diamentem, może zrozumie 85%, kiedy zdobędzie odznakę Potrójna Korona Ambasadorska, to może 86%.

Niektórzy traktują prezentację koncepcji Amway'a jako test inteligencji - ale i test rozwoju duchowego, ponieważ jeśli ktoś próbuje przeniknąć tę ideę rozumem, zawsze jest narażony na zwątpienie, natomiast może to pojąć na zasadzie olśnienia... Wtedy decyzja ma charakter emocjonalny, oparty na entuzjazmie, który wzbudził ktoś, kto prezentował koncepcję. Ludzie często nadal mogą nie rozumieć, ale czują, że jest to coś, co zmieni ich życie. No i zmieni.

Jak działa Amway?

"Edukacja" Amway'a polega na tym, że trzeba wyłączyć telewizor, skończyć z czytaniem gazet, książki beletrystyczne niektórzy palą, niektórzy znoszą do piwnicy, żeby nie kusiły, na półkach mogą zostać książki o sukcesie i przewodniki turystyczne. Miejsce książek niepotrzebnych zaczynają zapełniać różne strategie sukcesu, tytuły w rodzaju "Przebudzenie", mnóstwo kaset audio i wideo.

To wszystko trzeba kupić.

Jeśli ktoś jest studentem, mówi mu się: "Chcesz, to studiuj! Studiuj w tym zewnętrznym, oficjalnym świecie, jesteś wolnym człowiekiem, ale prawdziwym uniwersytetem, który my oferujemy jest uniwersytet na kółkach, twój samochód z odtwarzaczem". Z początku należy słuchać kaset edukacyjnych 15 minut dziennie, ale wskazane jest, żeby dłużej.

Zasypiasz, słuchając kasety edukacyjnej, budzisz się i pierwsza rzecz, którą robi - włączasz ją znowu. Słucha, jak odżyć, jak poczuć ten święty impuls, który pozwoli ci 100 razy dziennie słyszeć "nie", który nakaże ci przeprowadzić przynajmniej 50 rozmów telefonicznych dziennie.

A same techniki docierania do klientów?

Zakłada się, że człowiek, który skończył studia powinien mieć 750 znajomych. Więc na tych kasetach edukacyjnych uczą, że można zadzwonić do kolegi z przedszkola i powiedzieć, iż otrzymanego od niego w piaskownicy ciosu szpadelkiem zupełnie nie odczułeś jako czegoś przykrego, a wręcz przeciwnie: zaimponował ci jako człowiek, któremu teraz właśnie przedstawisz wspaniałą biznesową propozycję. Ale ludzie odkładają słuchawkę, gdy tylko padają słowa "biznesowa propozycja", więc poradniki mówią tak: zadzwoń do przyjaciół i powiedz, że masz przeprowadzkę i poproś, żeby ci pomogli. Każdy weźmie krzesło, stół. Kiedy oni przyjdą, powiedz, że inni przyjaciele już dokonali tej przeprowadzki, ale ponieważ zostało parę krzeseł (wynajmuje się oczywiście mieszkanie), to właśnie przedstawimy im fantastyczną propozycję. Kiedy się telefonuje - jest tych 50 rozmów dziennie za swoje pieniądze - nie wolno powiedzieć słowa Amway i nie wolno powiedzieć, o co chodzi. Można tylko ogólnikowo zachęcić: przyjdź, posłuchaj, zobaczysz. Tylko kontakt osobisty. Kontakt telefoniczny jest nieskuteczny, ponieważ nie są zaangażowane wszystkie zmysły, jakie prowadzący prezentację może "zaatakować", gdy ma kontakt osobisty.

To techniki "na zewnątrz", a są także cały czas także te "wewnętrzne"...

Po opanowaniu tych profesjonalnych wskazówek trzeba zatroszczyć się o własny rozwój duchowy, bo wysoki status ekonomiczny nie świadczy jedynie o bogactwie, ale jest świadectwem wysokiego stopnia rozwoju duchowego.

Diament, to nie jest zwykły bogaty człowiek, to jest guru, który posiadł wtajemniczenie pewnego rodzaju, duchowe. I kiedy on przyjeżdża, żeby opowiedzieć o tym, musisz - najlepiej z całą rodziną - zapłacić kilkaset złotych za bilet, a Diament lub Perła poinformuje, jak dochodził z pozycji bieliźnianej w hotelu do pozycji właściciela sieci hotelowej. Kiedy skończy przemawiać, należy spróbować chociaż dotknąć go, chociaż musnąć. To zawsze jest aura, zawsze z tej aury coś zostaje. Czasami słowo, czasami myśl, czasami spojrzenie, a czasami ten dotyk, coś, co cię jeszcze zainspiruje, da bardzo wiele siły.

Przyjrzałem się temu bliżej - różni członkowie dyrektorskiego biura lidera klepali biedę i byli absolutnie podstawionymi osobami, które miały za zadanie bić brawo człowiekowi, jaki aktualnie jest przy mikrofonie. Musisz wyglądać jak biznesmen, tzn. wysiłkiem finansowym całej rodziny kupić sobie strój biznesowy, musisz mieć wizytówki, np. "konsultant ekonomiczny", najlepiej po angielsku.

To jest sposób werbowania przy wykorzystaniu osoby, która stoi na estradzie i odniosła sukces. Taką funkcję pełni Doud Wead, który był doradcą dwóch prezydentów, Busha i Reagana, i teraz na estradach amway'owskich, jako ktoś tak wybitny, prezentuje tę myśl. Ale bardzo dobrze jest zadziałać z innej strony. Postawić na estradzie jakiegoś bełkoczącego idiotę albo osobę kaleką w wózku, która mówi o tym, jak sobie radzi w biznesie. Wtedy siedzący na sali ma dwie interpretacje:

1) Jeśli doradca prezydencki uwierzył w ten system, to i ja uwierzę;

2) Jeżeli taki idiota lub kaleka uwierzył, to ja, który jestem od niego sto razy lepszy, czyż nie odniosę szybciej sukcesu? To działa. Przeciętnie amerykański amway'owiec zarabia miesięcznie ok. 700 dolarów - mniej od dozorcy parkingu. Do tego za rachunki telefoniczne i benzynę płaci bardzo dużo, więc entuzjazm klasycznego amway'owca trwa zwykle rok, chociaż sztucznie podtrzymywany pracuje za darmo aż jakiś szwagier (szwagier to określenie osoby z zewnątrz, nieprzyjemnej, jakiegoś ponurego racjonalisty, który robi jakąś niemiłą rzecz) zaczyna podliczać z kalkulatorem, ile dany członek rodziny wydał w ciągu kilku miesięcy. Wtedy wychodzą na jaw jakieś nieszczęścia, większe lub mniejsze, rodzinne, finansowe i następuje ozdrowienie, czyli powrót do cywila. Ale przez rok pracował za darmo.

Należeć do kultury Amway'a znaczy również, że używa się wyłącznie produktów amway'owskich. To trudne, ponieważ proszek do prania kosztuje ok. 100 zł, ten niezwykły proszek skondensowany. Niektórzy radzą sobie tak, że zwykłe środki sypią do tych opakowań, ale musi to stać w łazience, ponieważ przychodzi upline, tzn. osoba, która troszczy się o rozwój duchowy i zawodowy, i sprawdza, czy wszystkie te artykuły są amway'owskie.

Absolutnie naczelna zasada to zasada edyfikacji, tzn. o upline'ie można mówić wyłącznie z szacunkiem, okazywać mu na każdym kroku cześć. Czasami się zdarza, że upline jest stolarzem, ty jesteś inżynierem, ale to jest porządek świata zewnętrznego. Jest stolarzem, ale ma wyższy poziom rozwoju duchowego. W związku z tym, choćby zaniedbywał się w pracy, nie wolno w żaden sposób zwracać mu uwagi, donosić na niego ani kontaktować się z inną linią marketingową.

Linie marketingowe są zamkniętymi ciałami. Tak, jak nie wolno się kontaktować ze światem zewnętrznym ani z dziennikarzami, tak nie wolno kontaktować się z inną konkurencyjną linią, choć należymy do tej samej kultury. Zasada edyfikacji dotyczy także całej korporacji Amway.

Kolejna technika to sesja budzenia marzeń. Młody adept Amway'a jest pytany, jakie ma marzenia. Typowe polskie marzenie to domek i samochód. Wtedy grupa zwykle wybucha śmiechem: Co to za marzenie? Czy to jest marzenie porywające? I licznymi pytaniami wydobywa się z adepta marzenie, które będzie tak silne, że kiedy o nim pomyśli, to musi się go przestraszyć. Czasami zdarza się tak, że ktoś mówi: "Chciałbym mieć zamek nad Loarą!". Brawo! Bingo! To jest marzenie, którego można się przestraszyć. To jest coś wspaniałego! Albo gdzieś w Andaluzji, albo działkę na Księżycu czy Marsie. To jest coś niezwykłego! Bo jacht to byle jaki sprzedawca kawy ma. Zakłada się więc zeszyt marzeń.

Zeszyt marzeń jest zarazem zeszytem celów do osiągnięcia, z wpisanymi datami. Jeżeli potrzebny jest jakiś konkretny samochód, np. Mazda 626, niezbędny do wykonywania zawodu, do jeżdżenia do klientów, to piszą: Mazda 626, rok 2001, marzec - jako rzecz, która powinna być osiągnięta.

Łódź, dn. 22 czerwca 2003 r.

Temat: Jaka jest prawda o MLM?

Skopiowane z innego forum - text edytowany i uzupelniony:

Praktyka działania wszystkich MLMów jest zwykle do siebie podobna.

Zaznaczam, że nie wartościuję, tylko próbuję opisać zjawisko.

Pracując w MLMie produkt, który masz sprzedać za 100zł kupujesz w hurtowni firmy z rabatem. Prawo do rabatów uzyskuje się zwykle podpisując umowę, kupując "pakiet startowy" itp. Początkujący dystrybutor ma ten rabat najmniejszy - przyjmijmy, że jest to 30%.

A więc taki dystrybutor kupił produkt za 70zł i chce go odsprzedać za 100zł znalezionemu klientowi. W tym momencie zauważa, że jest to bardzo trudne, a czasami nawet niemożliwe. Nikt nie chce od niego kupić produktu za 100zł.

Dlaczego?

Bo na rynku można kupić ten sam produkt za 55zł - góra 60.

Co się dzieje?

A to, że na rynku działają już bardziej zaawansowani dystrybutorzy, którzy mają rabat 50%. Uzyskali tak duży rabat dokonując w firmie jednorazowego zakupu hurtowego czyli zainwestowali w produkty spore pieniądze. Z tej grupy wywodza sie sie odwazni zwolennicy MLM, pokazujacy czeki na przelew ich jednorazowej premii, ktere oczywiscie nie uwzgledniaja strat w zamrozonym kapitale.

(..) Oni nie mają zamiaru sprzedawać produktu za 100zł - zadowalają się minimalnym zyskiem z uzywania produktow z wiara, ze kupili je ze znizka i liczą na premię od obrotu jaki wypłaci im nadrzedny dystrybutor.

Oczywiście w regulamimach wszystkich MLMów tego typu praktyki są
zabronione, opracowano piękne kodeksy etyki, organizuje się na ten temat szkolenia, odczyty i prelekcje. Jest to glownie dla zabezpieczenia strony prawnej, bo samo werbowanie jest nielegalne jako pyramida, ale gdy juz jest zamaskowane zakupami, nawet dla siebie, to juz dobry prawnik wybroni firme Praktyka jest (..) taka, że tej "etyki" nikt poważnie nie traktuje i to łącznie z samą firmą, która patrzy na wszystko przez palce.

Co w tej sytuacji robi taki początkujący dystrybutor?

Ma dwa wyjścia: rzucić ten cały biznes albo zinwestować pieniądze, wejść na najwyższy poziom rabatowy, tzn. dokonac duzego zakupu towarow, z nmadzieja ze je kiedys zuzyje, a nawet troche sprzeda (..) licząc na to, że mu się powiedzie i że się przebije.

Większość dystrybutorów robi to pierwsze, bo nie mają gotówki na inwestycje, a poza tym powiedziano im, że to biznes w którym nie trzeba prawie w ogóle nic inwestować. Zglaszając gdzieś swoje zastrzeżenia usłyszą, że powinni pracować nad sobą, że biznes ich przerósł albo że mają negatywne nastawienie.
O sednie problemu nikt dyskutować z nimi nie chce.

Pewna część dystrybutorów organizuje gotówkę i wchodzi na najwyższy poziom na którym rzeczywiście jest możliwy jakiś dochód.
Aby jakos odrobic straty zaczynają organizować sieć dystrybutorów pod sobą i sytuacja się powtarza jak
opisano wyżej. W gruncie rzeczy sa to uczciwi ludzie i prawdomowni, ale system wmanewrowal ich w pozycje, gdy zaczynaja mowic glosem manipulatorow, i naciagaja kolejne osoby, nieswiadome pulapki

Jednak każde następne "pokolenie" dystrybutorów ma trudniej, bo coraz więcej ludzi [i i rynek zapelnia sie w postepie geometrycznym[/i] zaczyna się orientować jak to wygląda w praktyce - (..)opinie na temat MLM są coraz gorsze.

(..) Ceny podane w materiałach dla klientów to fikcja i większość potencjalnych nabywców oferowanych produktów już to wie olewając dystrybutorów - frajerów, którzy chcą im "wcisnąć" towar "po zawyżonej" cenie.

Skąd taka powszechna świadomość klientów co do cen MLMowych produktów?
O ile jeszcze 10 lat temu niewielu ludzi się orientowało w sytuacji, to teraz mamy internet, a to wiąże się z szybką wymianą informacji. I pojawiło się jeszcze coś czego nie było w początkach wszystkich tych firm: portale aukcyjne. Tam można nie tylko kupić produkt prawie po kosztach, ale przede wszystkim sie dowiedzieć na ile chce nas "naciągnąć" ten nieszczęsny, początkujący dystrybutor mający minimalny rabat.

Co robią w tej sytuacji firmy MLM? Nic. Akceptują ten stan rzeczy.
- Z puntu widzenia szefów z milionowymi pensjami jest wszystko OK. -
Z punktu widzenia ustawionych w strukturach dystrybutorów również jest wszystko w porządku.

Mówienie o tym głośno jest źle widziane. Dziennikarzy nie dopuszcza sie, frimy maja wyspecjalizowanych prawnikow tepiacych prawde, jak o tym sie przekonal polski tworca filmu o Amwayu.

Ta sama maniera udziela sie ambitniejszym MLMowcom - niech ktos wejdzie na forum MLM i sprobuje pisac prawde o soim doswidczeniu, nawet na GL - garantowane ze nie utrzyma sie dluzej niz 2 dni, zalozyciel go usunie. Ten sam zalozyciel bedzie rownoczesnie glosic otwartosc "businessu" i szczerosc.

Odpowiedzią na wątpliwości dystrybutorów widzących, że plany marketingowe tych firm to fikcja - są zwykle elokwetne wypowiedzi pełne nowomowy. cytatow wielkich ludzi, sugerujacych ze niby ci wielcy popieraja MLM, wiec jak taki Jan Kowalski moze powatpiewac?. Najczesciej wg wspomnainej maksymy Szpotanskiego:

"Na czarne biale mowic nada
Vot czto przemawia do zapada"
Zelazna czescia sa zalecenia "pracy nad sobą i zmiany podejścia do życia".

(..) Już dziś rekrutacja dystrybutorów jest bardzo trudna, a odchodzący dystrybutorzy mają poczucie, że zostali oszukani i wcale tego nie ukrywają.