Temat: praca - jak długo w jednej firmie?
Faktycznie to kwestia podejscia do sprawy... calkiem indywidualna...fakt... moze nawet kwestia podejscia do samego siebie...krytycznego i uczciwego podejscia...
Lecz czy nie za bardzo przyzwyczailismy sie do slow-kluczy. Pojawily sie takie haselka typu : "szukam nowych wyzwan". Wszyscy nagle przyjmujemy to do swojego slownika, zaczynamy uzywac a potem....potem... okazuje sie to pulapka. Dla pracownika i dla pracodawcy.
Pracodawca "kupuje" takie okreslenia wiazac to z aktywnym i kreatywnym wnetrzem aplikanta nie zdajac sobie sprawy, ze za 2 lata ow kreatywny-poszukujacy znow zechce poszukac tych wyzwan tylko gdzie indziej i.. cala praca zwiazana ze szkoleniem, z nadzieja ..z zaufaniem.. idzie w gwizdek.. znow rekrutacja, znow szukajacy nowych wyzwan i tak w kolo macieju... I potem juz bedzie patrzyl na kazdego "szukajacego wyzwan" z podejrzliwoscia... A ow szukajacy bedzie mial pracodawcy za zle , ze ten nie zechce dostrzec zadnych pozytywnych cech w aplikacji... bledne kolo..
wiem.. wiem.. doszukuje sie idealnych cech w rynku zapominajac ze jest niedefiniowalny...ale przeciez w koncu aby rynek pracy mogl funkcjonowac zgodnie z oczekiwaniami i pracodawcow i pracownikow i aplikantow to musi miec pewne obszary wspolne...
Moze to w koncu chodzi o to, ze ..nie wiem.. 60 -80 % pracownikow nie bardzo wie, czym sie chce w zyciu zajmowac (poza zarabianiem i wydawaniem kasy ) a obecne stanowisko to raczej kwestia przypadku lub szczescia ...
Dla mnie firma to jakas wspolna sprawa ... ale pracownik to tez nie ktos , komu pracodawca ma co chwila umilac zycie , motywujac go w kazdej sekundzie z troska, by sie nie znudzil praca...
Nie chce przez to powiedziec, ze zmiana pracy ma jakies "wewnetrzne fuj" ...