Temat: Pytanie do zawodowców...
Arek B.:
Jeśli chodzi o umowy licencyjne to faktycznie popadają w absurd. > Przykładem może być ta licencja > Linotype. Absurd, potwierdzający tezę Pana Sławomira Ochotnego, stanowią punkty 2.1-2.4.
Ja osobiście w tych punktach widzę zakaz jakiejkolwiek ingerencji w "Software Czcionek" jako konkretnego, finalnego kodu; dołączania do czegoś, dekompilowania, dorabiania znaków, "ogonków" itd itp (czyli "grzebania" w kodzie części składowych, bądź wyodrębnia fragmentów z całości) pod groźbą m. in. utraty pomocy technicznej i gwarancji.
Mocno nieszczęśliwie opisane jest co to właściwie jest "Software Czcionek", a i sama nazwa powala na kolana, ale tak to chyba trzeba rozumieć.
Jeśli zacznie się przerabiać układy elektroniczne telewizora aby uzyskać lepszy obraz też traci się gwarancję, prawda?
Sławomir O.:
"sprzedał pan firmie logo, w którym wykorzystał Pan znaki zawarte w foncie i przekazał zleceniobiorcy zamknięte dzieło."
- pan mi poda cyt. z Ustawy gdzie definiuje się "zamknięte dzieło" z wykorzystaniem czyjegoś utworu jako własne. "zamknięte dzieło" brzmi ładnie.
Nie wiem, co dla Pana brzmi ładnie. Wiem natomiast, że:
dzieło zamknięte = ukończone, finalne, nie wymagające dalszej ingerencji ze strony twórcy i zleceniodawcy, a co za tym idzie przekazane mu w postaci nieedytowalnej
To jest cytat ze mnie, gdyż żadna ustawa takich definicji nie przewiduje, tak samo, jak nie określa się ustawą definicji terminów "sygnet" w logo czy "bękart" w składzie.
W tym aktualnie kontekście mojej wypowiedzi istotnym bylo w jakiej formie dzieło zostalo przekazane (aby udowodnić, ze Pana przykład z prawnikiem to jakaś pomyłka) , a nie co wchodzilo w skład dzieła (nad czym dyskutujemy w innych fragmentach polemiki).
Sławomir O.:
-----------------------
Trochę się rozbiegamy. Sprowadźmy rzecz (naturalnie teoretyczną) do OSKARŻENIA zatem. Jestem na ten przykład wytwórcą i autorem (zarazem dla uproszczenia) fontu, który wykorzystali Pan Zbigniew i Pan Krzysztof w różnych logotypach. > Wykorzystanie było dozwolone licencją. Umieszczenie na billboardach przygotowanych przez ich agencje reklamowe było dozwolone licencją.
Po pierwsze - nie widzę żadnego powodu, dla którego Pan Krzysztof czy Pan Zbigniew mieliby być oskarżani przez Pana (nawet teoretycznie).
Po drugie: podążajac sposobem rozumowania reprezentowanym przez Pana w tym wątku, ten konkretny przykład jest po raz kolejny nietrafiony.
Pan Krzysztof czy Pan Zbigniew nie mogliby umieścić na billboardach logo, ponieważ nie mogliby sprzedać swojemu klientowi projektu billbordu, w którym logo lub pośrednio fontów użyli.
Jedyną możliwością zetknięcia się z obrazem "wytworzonego" przez Pana glifa (a nie fontem - bo to już nie jest edytowalna wersja elektroniczna, nie jest to też zaprojektowany przez Pana krój, co sam Pan założył) byłoby wydrukowanie przez Pana Krzysztofa czy Pana Zbigniewa billbordu (zakładając, że wspomniani panowie są właścicielami drukarni, a nie studiów graficznych).
Mało tego - wydrukowanie projektu dostarczonego bezpośrednio przez finalnego odbiorcę wydruku (np. hurtownię art. hydraulicznych), który uprzednio zakupił u Pana zestaw fontów, a następnie sam zaprojektował ten billbord na zasadzie komercyjnego użytku osobistego.
No i oczywiście wymógł na drukarni zakup licencji tego samego zestawu, bo niosąc do niej plik otwarty np. z Worda musiałby udostępnić fonty. Chyba, że w międzyczasie zleceniodawca zakupił też załóżmy pakiet Corela, w którym "popełnił" projekt, a następnie przyniósł do drukarni pracę zamkniętą.
Czyli: zamykamy z powodów licencjonowania fontów w sposób przez Pana rozumiany wszystkie studia graficzne i projektowe. Chyba, że każde z nich zatrudni projektanta autorskich krojów + kodera, który te kroje zdigitalizuje po to, aby móc złożyć projekt ulotki czy plakatu i sprzedać go klientowi.
W innym przypadku nie mogłyby sprzedać projektu, a żaden normalny klient nie zapłaci za to, czego nie mógł kupić.
Nie uważa Pan, że popada w lekką paranoję?
Sławomir O.:
Twierdzę jednak, że odsprzedaż LOGO zawierającego mój utwór (kształt czcionki) bez ograniczeń do powielania w dowolnych mediach, bez mojej zgody i mojej sygnatury jako autora czcionki...
To w końcu licencjonuje Pan "kształt czcionki" (?) czy też jest Pan "na ten przykład wytwórcą i autorem (zarazem dla uproszczenia) fontu" o czym pisał Pan kilka wersów wcześniej?
Przykro mi, ale mam wrażenie, że nie rozpoznaje Pan znaczeń słów "krój pisma", "font", "czcionka" i kilku innych. Coś Pan przeczytał, gdzieś coś usłyszał, dorabia Pan do tego ideologie, przeinacza fakty, a na dodatek gubi sie we własnych wypowiedziach.
Z mojej strony (przyznaję tu rację Panu A.L. Włoszczyńskiemu o bezcelowości dalszej dysputy): EOT.
Zbigniew K. edytował(a) ten post dnia 15.10.07 o godzinie 13:49