Temat: Prosba o porade na temat literatury
Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
1. Branding to raczej proces budowania marki a zatem można przyjąć że od czegoś się zaczyna /CI/ jednak to proces długofalowy a nie jednorazowy i na wielu obszarach.
Tu przyznam, że troche zgubiła mnie interpunkcja. Gdybyś mógł troche uprościć przekaz, z chęcia bym zapolemizował :)
Tak więc branding może ewoluować a nawet zmieniać się /redesign/.
Proces tworzenia marki może ewoluować ?
Rebranding to nic innego jak zmiana filozofi marki zaczynając, od nazwy własnej marki.
W kilku case'ach dotyczących rebrandingu, pisanych przez samych zianteresowanych, spotkałem się z tym punktem widzenia, że raczej jest to zmiana części rzeczy, przygotowanych przez wcześniejsych brandingowców. U jednych zmieniano tylko logo, u innych wszystko.
skąd masz takie dane?
Z prasy, internetu, firm określających się mianem "brandingowych", itd. Potrafisz podac przykład choć jednej firmy brandingowej, która całościowo opiekuje sie marką klienta, od momentu stworzenia wytycznyh pod nią, aż po kilka/naście lat jej funkcjonowania ? Bo ja znam tylko przypadki, kiedy brandingowców się ciagnęło do robienia logo, pojedyńczych badań, napisania jednej strategii i cześć.
2. Oznakowanie o jakim piszesz to nazywane jest w Polsce "brandowaniem" ale to raczej signing = znakowanie, a nie branding
Jak pisałem, funkcjonują takie definicje, nie mówię, że są super, ale że są w ogóle. ZTCW na Zachodzie wzięło się to od praktyk łączenia potencjału kilku marek w np. jednej reklamie, u nas chyba od momentu premiery "No logo", bo ona tam strasznie płakała, że rpzestrzeń jest zawłaszczana przez marki, a w komentarzach sie często pisało o "brandowaniu" miast, uczelni, etc.
Powoływanie się na czeredę niemców ma jedną wadę - nie oni to wymyślili, a jedynie próbują to szufladkować, jak to oni precyzyjnie, ale niekoniecznie w zgodzie z oryginalem :)
No i jeszcze przegrali wojnę, zapomniałeś dodać. :) Wiesz co, ciężko mi powyższe traktować jako argument. Anglicy wymyślili futbol,a Amerykanie jazz. To oznacza, że Polacy są w tych dyscyplinach mniej wiarygodni, albo nie mają prawa głosu ?
Jedno Niemcom trzeba przyznać-ich marki są bardzo mocne i trwałe. Ich marki bez szwanku zniosły nawet taki kryzys wizerunkowy jak II WŚ. Są praktycznie wieczne, rzadko wprowadzają zmiany. Design praktycznie nietknięty od czasów Bauhausu-mniej znaczy więcej, forma wynika z funkcji i wszystko na temat. Niemcy, którzy rzekomo czegos tam nie wymyślili, uprawiali PR na poziomie instytucji państwowych jeszcze w XIXw. Ich koncerny przemysłowe, zdrowo upaprane podczas obu wojen światowych są dzisiaj liderami swoich branż. Nie przypominam sobie przypadku jakiegokolwiek głośniejszego protestu przeciwko BASF, BMW, AG Farben, Siemens, Junkers, itd. Za to marki z USA, które to państwo coś tam niby wymysliło i z tego powodu jest super, nie potrafią ogarnąć dość banalnych kryzysów. Żeby nie być gołosłownym:
-Microsoft-wiadomo, niedoskonałe sypiące się produkty, praktyki monopolistyczne, dzięki ruchowi anty-gatesowskiemu powstała cała idea open source, z której już teraz korzysta miliony osób na całym świecie
-McDonald's-lista zarzutów ogólnie znana. Jej renoma jest mocno wątpliwa nawet w Polsce, w innych krajach tworzy się już ustawy, które mają wyrzucić tę firmę ze szkół i uniwerków, albo trzymać z dala od nich. Również reputacja McD jako pracodawcy albo licencjodawcy jest żadna.
-Nike od bodaj 10 lat nie potrafi ogarnąc kryzysu związanego z ujawnieniem warunków pracy w ich fabrykach w Trzecim Świecie. Pompuja coraz więcej kasy w kacje charytatywne, co sympatii i tak im nie rpzysparza.
-Reebok-jw.
-Shell-wspieranie i podsycanie lokalnych konfliktów zbrojnych
-Pepsico-jw.
Wal-Mart - polecam przestudiować choćby notki prasowe o planwoanym wejściu tej firmy do Polski.
Google-wsparcie cenzury internetu w Chinach.
Itd., itp. Nie widzę więc sensu szukania dziury w całym, udowadniania kto ma wieksze prawa do teoretyzowania czegoś, itp., bo prawda jest taka, że niemiecki model się sprawdza, amerykanski czasami, ale często tylko w wymiarze finansowym-kasa leci, bo musi, ale ludzie pluja na każdego dolara. Niemiecki PR osiąga dla marki harmonie z otoczeniem, bo to wynika z ich definicji tej sztuki. Amerykański sposób widzenia tej dziedziny jest nastawiony na robienie jak największego "money", więc nic dziwnego, że harmonii z otoczeniem nie ma.
Daty tych definicji też nie są ważne. Polakom Junkers nie przestał kojarzyć się z bombowcami nurkującymi na rzecz piecyków gazowych 2 lata temu. Oni pracowali nad wizerunkiem już od lat 50, tyle że może nie nazywali tego CI.
Co do objętości definicji-sądzę, że raczej będą się kurczyć. Niemieckie są pełne, a Amerykanie ciągle upraszczają, dzieki czemu w 10 lat mogą osiągnąć poziom polskiej sceny.