Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: opinia na temat opisu CI

Jan J.:
Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Jan J.:
5. Odpusc sobie zamieszczone tu ,,recenzje,, Rozwadowskiej.
Człowiek piszący takie teksty nie ma zielonego pojęcia o czym
pisze i jest pozbawiony nawet odrobiny samokrytycyzmu.
Zechciałbyś to rozwinąć mistrzu?


odpuść oznacza pomiń, zbagatelizuj, olej itp. Myslałem że to znane
okreslenie.Recenzent w cudzysłowie wydaje się być określeniem
na ogół zrozumiałym i czytelnym.Cóż tu jeszce wyjasniac? Ale nie
Twojej wypowiedzi dotyczyłoa moja opinia lecz wypowiedzi Macieja Frontczaka.Czy bardziej jeszcze rozwijać?
Owszem, rozwiń bardziej, skoro twierdzisz że Marcin jest be, to rozumiem, że masz inne zdanie o tej książce, więc chciałbym poznać.
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Jan J.:
Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Jan J.:
5. Odpusc sobie zamieszczone tu ,,recenzje,, Rozwadowskiej.
Człowiek piszący takie teksty nie ma zielonego pojęcia o czym
pisze i jest pozbawiony nawet odrobiny samokrytycyzmu.
Zechciałbyś to rozwinąć mistrzu?


odpuść oznacza pomiń, zbagatelizuj, olej itp. Myslałem że to znane
okreslenie.Recenzent w cudzysłowie wydaje się być określeniem
na ogół zrozumiałym i czytelnym.Cóż tu jeszce wyjasniac? Ale nie
Twojej wypowiedzi dotyczyłoa moja opinia lecz wypowiedzi Macieja Frontczaka.Czy bardziej jeszcze rozwijać?
Owszem, rozwiń bardziej, skoro twierdzisz że Marcin jest be, to rozumiem, że masz inne zdanie o tej książce, więc chciałbym poznać.


Żle zrozumiałeś. O książce nie wypowiedziałem żadnego zdania. O jej
,,recenzencie ,, jedno ale krytyczne.Nie wiem czy Marcin jest be
Wiem co napisał i to jest, moim zdaniem, be.

konto usunięte

Temat: opinia na temat opisu CI

Janie, ja naprawdę chciałbym się dowiedzieć co jest be, i to nie jest żadna podpucha. Mój post został zresztą doskonale uzupełniony przez Jana Czerniawskiego. Zawarł w nim to, czego nie udało mi się sformułować w moim, pisanym naprędce, i dokładnie tak jak chciałbym to napisać.
Wywnętrzamy się na forum nie z nerwicy natręctw, ale po to żeby wymienić myśli, pomóc komuś itp. Ponieważ efekty naszej telepracy czytają różne dzieciaki, wypadałoby rozszerzyć jakoś to "be"; wypunktować co jest "be".
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Marcin F.:
Janie, ja naprawdę chciałbym się dowiedzieć co jest be, i to nie jest żadna podpucha. Mój post został zresztą doskonale uzupełniony przez Jana Czerniawskiego. Zawarł w nim to, czego nie udało mi się sformułować w moim, pisanym naprędce, i dokładnie tak jak chciałbym to napisać.
Wywnętrzamy się na forum nie z nerwicy natręctw, ale po to żeby wymienić myśli, pomóc komuś itp. Ponieważ efekty naszej telepracy czytają różne dzieciaki, wypadałoby rozszerzyć jakoś to "be"; wypunktować co jest "be".


Nie widze powodu wywoływania akurat w tej grupie dyskusji o podstawach PR.To pierwsze. Jan Czerniawski nie jest be.Zawarł w swojej wypowiedzi opinie przemyslane. Bezrawagancji czy
arogancji , które zwykle czynia stwierdzenia bezwartosciowymi
i nie merytorycznymi. A takowe nie zawieraja myśli lecz emocje.
Rozwadowskiej nie znam, choć jej teksty czytałem juz pod koniec lat 90.Np ciekawy artykuł nt modelowych ujęć poszczególnych koncepcji PR według Gruniga / Mixed- Motive- Model /.A tu jakiś
profan recenzji dokonuje zastrzegając się że nic nie cczytał.
Jest sens rozprawiać na ten temat?
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: opinia na temat opisu CI

Myslałem że ty chociaż wniesiesz coś o ROZWADOWSKIEJ :)
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Myslałem że ty chociaż wniesiesz coś o ROZWADOWSKIEJ :)


A co chcesz zebym wniósł? Jest to jeden z lepiej ocenianych podręczników wprowadzających do problematyki PR.To można sobie sprawdzić w grupie tematycznej.I nie jest mozliwe popełnienie takich błędów, jakie tu niektórzy / mgr omc takze / wmawiaja
kobiecie.Mogę dyskutować nt jej ksiązki ale z tymi co ją przeczytali i zrozumieli.
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: opinia na temat opisu CI

Padło pytanie dość konkretne o CI w nawiązaniu do autorki, ale jak widzę miast odpowiedzieć do pytania wolisz bawić się w recenzenta cudzych wypowiedzi i klasyfikowanie jego poziomu. Szkoda.
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Padło pytanie dość konkretne o CI w nawiązaniu do autorki, ale jak widzę miast odpowiedzieć do pytania wolisz bawić się w recenzenta cudzych wypowiedzi i klasyfikowanie jego poziomu. Szkoda.

Pytający czyli przyszły magister otrzymał najkonkretniejsza z mozliwych odpowiedz na swoje watpliwości.Dotyczyła ona uporzadkowania rozumienia niektórych pojęc oraz odrzucenia
podawanych tu wyjasnień jako be. Recenzentem wypowiedi wprowadzających w błąd powinien byc każdy z nas, jesli ma taka mozliwość. Dysputy o PR, jego relacji z CI to nie ta grupa.
A tak na marginesie. Nie da się opisać PR w pracy naukowej na
podstawie jednej książki. To także zaznaczyłem co było moim
intelektualnym obowiazkiem.

konto usunięte

Temat: opinia na temat opisu CI

Nie, przyszły magister nie otrzymał konkretnych odpowiedzi. I nie otrzyma, bo trzeba by zedrzeć niejedną klawiaturę. Tak jak...
Nie da się opisać PR w pracy naukowej na
podstawie jednej książki. To także zaznaczyłem co było moim
intelektualnym obowiazkiem.

Absolutna zgoda i wyrazy poważania.

W ogóle próba jednolitego zdefiniowania PR jest skazana na porażkę. Samo zainteresowane środowisko, zresztą, nie sformułowało spójnej definicji. Takiej definicji prawdopodobnie nie da się postawić "z wewnątrz" grupy. Proszę zauważyć, że oni intuicyjnie rozpoznają PR nie potrafiąc często określić czym PR jest (to samo zresztą z projektantami grafiki użytkowej. Ja wiem dobrze - widząc czyjeś prace - że zostały wykonane przez grafika, jednocześnie nie umiejąc podać definicji zawodowej).
Spojrzenie z zewnątrz, np. odczytanie PR jako memu w ciągłej transgresji, na zawsze niedookreślonego, bo rozwijającego się i dostosowującego do ewolucji gospodarki kapitalistycznej może dać ciekawszą definicję. Takie odczytanie zniosłoby np. pozorną dialektykę PR "etyczny" - "czarny PR".
A tu jakiś profan recenzji dokonuje zastrzegając się że nic nie cczytał.

Czytam bardzo dużo. Ale książki pani Rozwadowskiej kijem bym nie dotknął, bo się brzydzę okładką. Taka prosta heurystyka - co to za "Kuchnia włoska" skoro na okładce naleśnik polany kieczukiem? Toż toto wygląda jak żądanie okupu!


Obrazek


Oczywiście, jestem profanem, ponieważ ukończyłem ASP a nie SGH czy SGGW. Jednocześnie jestem autorem rebrandingu jednej z dużych polskich firm. Dzięki mojej pracy klient w ciągu trzech miesięcy zanotował 6-krotny wzrost sprzedaży artykułów w swoim sklepie internetowym (w porównaniu z poprzednim kwartałem), gazetki z produktami zaczęły trafiać do domów a nie do śmietników, a klienci - do salonów. To wszystko bez zastosowania jakichkolwiek innych narzędzi.

Co do mojego postrzegania CI, jako człowieka już spoza codziennej praktyki kapitalistycznej, obserwatora, najlepiej zilustruję ją tekstem drugiego manifestu First Things First (Po pierwsze - najważniejsze). Treść jest trochę nie na temat, ale uważny czytelnik wyciągnie odpowiednie wnioski. Najważniejszą paralelę wytłuściłem:

My, niżej podpisani, jesteśmy grafikami, dyrektorami artystycznymi, ludźmi zajmującymi się komunikacją wizualną. Wychowano nas w świecie, w którym technikę i narzędzia reklamy uporczywie przedstawiano nam jako najbardziej dochodowy, efektywny i pożądany sposób na spożytkowanie naszych talentów. Wielu nauczycieli i mentorów naszego zawodu promuje ten pogląd, rynek nagradza go, a książki i publikacje umacniają.

Zachęceni do działania w tym kierunku projektanci poświęcają swe umiejętności, aby promować ciastka dla psów, kawę rozpuszczalną, diamenty, detergenty, żel do włosów, papierosy, karty kredytowe, obuwie sportowe, sprzęt do ćwiczenia pośladków, piwo bezalkoholowe i samochody terenowe. Komercyjne chałtury zawsze pozwalały płacić rachunki, ale teraz wielu grafików pozwoliło, aby stały się w dużej mierze ich głównym zajęciem. To z kolei rzutuje na to, jak świat postrzega projektowanie. Nasz czas i energia są zużywane na tworzenie popytu na rzeczy, które - w najlepszym razie - nie są nam potrzebne.

Wielu z nas ma już coraz bardziej dość takiego wizerunku naszego zawodu. Projektanci, którzy poświęcają się głównie reklamie i marketingowi wspierają i pośrednio promują mentalne środowisko tak przesycone komercyjnymi komunikatami, że zmienia sposób, w jaki przeciętni obywatele/konsumenci mówią, myślą, czują, odpowiadają i reagują. Do pewnego stopnia wszyscy pomagamy tworzyć redukcyjny i niezmiernie szkodliwy kodeks publicznego dyskursu.

Istnieją sprawy bardziej godne naszych umiejętności rozwiązywania problemów. Bezprecedensowe kryzysy ekologiczne, kulturowe i społeczne domagają się naszej uwagi. Wiele wydarzeń kulturowych, kampanii społecznych, książek, magazynów, wystaw, narzędzi edukacyjnych, programów telewizyjnych, filmów, inicjatyw charytatywnych, a także wiele innych projektów informacyjnych pilnie wymaga naszej natychmiastowej pomocy i naszych umiejętności.

Proponujemy więc odwrócenie priorytetów na rzecz tych bardziej użytecznych, długotrwałych i demokratycznych form komunikacji - odejście od myślenia w kategoriach marketingu produktu w kierunku zgłębiania i tworzenia nowych znaczeń. Zakres dialogu kurczy się, podczas gdy powinien się poszerzać. Konsumpcjonizm działa bez przeszkód - musi zostać zakwestionowany przez odmienne perspektywy, które w części byłyby wyrażane przez środki wizualne i możliwości naszej sztuki.

W 1964 roku 22 ludzi zajmujących się komunikacją wizualną podpisało odezwę wzywającą do wykorzystania naszych umiejętności do wartościowych celów. Wraz z niebywałym rozrostem globalnej kultury komercji ich przesłanie stało się dziś tym bardziej aktualne. Dlatego teraz odnawiamy tamten manifest w nadziei, że nie będą musiały mijać kolejne dziesięciolecia, zanim zostanie on potraktowany poważnie i wzięty do serca.

(tłum. Maria Muskat)
Radosław Szczebak

Radosław Szczebak Lampenszpecjalista

Temat: opinia na temat opisu CI

No dobrze, przyszedł czas i na mojego posta :) No no, ciekawa dyskusja się wywiązała. Andrzeju wiedziałem, że nie odpuścisz :) Jeśli chodzi o odpowiedź - najpełniejsze informacje dostałem od Jana Czerniawskiego. Cieszy mnie fakt, że są jeszcze ludzie chcący pomóc innym w sposób zrozumiały i na przykładach. Moje postrzeganie CI jest następujące: jest to całościowy proces przekazywania tożsamości organizacji na zewnątrz, przez co dana organizacja wpływa na swój wizerunek. W skład CI wchodzi m.in. design, komunikacja i PR. Rozwadowska wrzuca CI do szerokiego worka działań PR. Pewnych pojęć nie mogłem sobie wytłumaczyć dlatego prosiłem o pomoc. Moim zdaniem pytania nie są naiwne. Kto pyta nie błądzi - to raz. Dwa - wszystkie polskie podręczniki traktują public relations jako gazetkę zakładową, radiowęzeł, wysyłanie informacji prasowej i firmowe pieczenie dzika. Na studiach mam zajęcia ze specjalistami od CI. Oni znowu mówią, że polskie działania PR-owe może i mają jakiś sens, kiedy wiadomo już, co komunikować. Nie mogę wszystkiego przyjmować jak leci. Staram się ocenić, kto ma rację i dlaczego. A jak już jesteśmy przy studiach: Janie zdziwiłeś się, że opisuję teorię PR czy CI. Czyżbyś zapomniał jak działa polski system szkolnictwa wyższego? Moja praca nie nazywa się "public relations - teoria i praktyka" tylko "Kształtowanie wizerunku Radia Młody Wrocław". Rozdziały teoretyczne są podstawą do wykonania części praktycznej - case study. No i przede wszystkim nie wiem, czy przypuszczasz, że opisuję PR na podstawie jednej książki? :) Czy tylko upominasz plagiatorów? :) Zgadzam się, że publikacji jest dużo. Dla mnie świadczy to jedynie o lekkości pisania kolejnych autorów na temat public relations. Nie każda pozycja jednak jest fachowa...

Aha, z pełnym szacunkiem do Ciebie, mój promotor doskonale zna się na public relations i wnikliwie przegląda moją pracę :)

Marcinie masz rację - będę się dalej kierował zdrowym rozsądkiem.
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Radosław Szczebak:
No dobrze, przyszedł czas i na mojego posta :) No no, ciekawa dyskusja się wywiązała. Andrzeju wiedziałem, że nie odpuścisz :) Jeśli chodzi o odpowiedź - najpełniejsze informacje dostałem od Jana Czerniawskiego. Cieszy mnie fakt, że są jeszcze ludzie chcący pomóc innym w sposób zrozumiały i na przykładach. Moje postrzeganie CI jest następujące: jest to całościowy proces przekazywania tożsamości organizacji na zewnątrz, przez co dana organizacja wpływa na swój wizerunek. W skład CI wchodzi m.in. design, komunikacja i PR. Rozwadowska wrzuca CI do szerokiego worka działań PR. Pewnych pojęć nie mogłem sobie wytłumaczyć dlatego prosiłem o pomoc. Moim zdaniem pytania nie są naiwne. Kto pyta nie błądzi - to raz. Dwa - wszystkie polskie podręczniki traktują public relations jako gazetkę zakładową, radiowęzeł, wysyłanie informacji prasowej i firmowe pieczenie dzika. Na studiach mam zajęcia ze specjalistami od CI. Oni znowu mówią, że polskie działania PR-owe może i mają jakiś sens, kiedy wiadomo już, co komunikować. Nie mogę wszystkiego przyjmować jak leci. Staram się ocenić, kto ma rację i dlaczego. A jak już jesteśmy przy studiach: Janie zdziwiłeś się, że opisuję teorię PR czy CI. Czyżbyś zapomniał jak działa polski system szkolnictwa wyższego? Moja praca nie nazywa się "public relations - teoria i praktyka" tylko "Kształtowanie wizerunku Radia Młody Wrocław". Rozdziały teoretyczne są podstawą do wykonania części praktycznej - case study. No i przede wszystkim nie wiem, czy przypuszczasz, że opisuję PR na podstawie jednej książki? :) Czy tylko upominasz plagiatorów? :) Zgadzam się, że publikacji jest dużo. Dla mnie świadczy to jedynie o lekkości pisania kolejnych autorów na temat public relations. Nie każda pozycja jednak jest fachowa...

Aha, z pełnym szacunkiem do Ciebie, mój promotor doskonale zna się na public relations i wnikliwie przegląda moją pracę :)

Marcinie masz rację - będę się dalej kierował zdrowym rozsądkiem.

Jeśli temat pracy dotyczy badania kształtowania wizerunku, to badaj
ten proces czyli kształtowanie.To jednak zadanie trudne, czasochłonne i kosztowne. Czy jest do uniesienia w pracy magisterskiej? W tak ogólnym ujęciu, raczej nie. Tak sformułowany
temat nie zawiera problemu badawczego o czym Twój wspaniały wykladowca powinien wiedzieć. Musisz we wstępie dokonywac ekwilibry
stycznych zabiegów doprecyzowujący temat, konkretyzujący problem itp. Po co się tak męczyc? Wpuścił Cię uczony w część teoretyczną
i praktyczna, jakby nie zdawał sobie sprawy ze skomplikowania.
Wystarczy jeden większy rozdział w którym dokonasz ustaleń terminologicznych, sprecyzujesz problem badawczy / tzn zawęzisz go bezpiecznie/ opiszesz metodologię badań i to wszystko. Reszta to opis przebiegu badań i wnioski. Czyli najważniejsze powinny byc badania. Poszukaj jakiejs pracy w której autor badał wizerunek.
Zobacz jak się do tego zabrał, jak to zrobił. Namawiam, abys oszczędził sobie czasu i nerwów. Chyba, tu się zastrzegam, żadnych badań nie przewidujesz a jedynie zrobisz sprawozdanie jak to we wrocławskim radio za wizerunek własny firmy się zabrano. Czyli takie ple, ple. Wówczas trzeba czyms wypełnić pracę. Tylko czy jest sens się oszukiwać?
Jan J.

Jan J. specjalista
wizerunku

Temat: opinia na temat opisu CI

Marcin F.:
Nie, przyszły magister nie otrzymał konkretnych odpowiedzi. I nie otrzyma, bo trzeba by zedrzeć niejedną klawiaturę. Tak jak...
Nie da się opisać PR w pracy naukowej na
podstawie jednej książki. To także zaznaczyłem co było moim
intelektualnym obowiazkiem.

Absolutna zgoda i wyrazy poważania.

W ogóle próba jednolitego zdefiniowania PR jest skazana na porażkę. Samo zainteresowane środowisko, zresztą, nie sformułowało spójnej definicji. Takiej definicji prawdopodobnie nie da się postawić "z wewnątrz" grupy. Proszę zauważyć, że oni intuicyjnie rozpoznają PR nie potrafiąc często określić czym PR jest (to samo zresztą z projektantami grafiki użytkowej. Ja wiem dobrze - widząc czyjeś prace - że zostały wykonane przez grafika, jednocześnie nie umiejąc podać definicji zawodowej).
Spojrzenie z zewnątrz, np. odczytanie PR jako memu w ciągłej transgresji, na zawsze niedookreślonego, bo rozwijającego się i dostosowującego do ewolucji gospodarki kapitalistycznej może dać ciekawszą definicję. Takie odczytanie zniosłoby np. pozorną dialektykę PR "etyczny" - "czarny PR".
A tu jakiś profan recenzji dokonuje zastrzegając się że nic nie cczytał.

Czytam bardzo dużo. Ale książki pani Rozwadowskiej kijem bym nie dotknął, bo się brzydzę okładką. Taka prosta heurystyka - co to za "Kuchnia włoska" skoro na okładce naleśnik polany kieczukiem? Toż toto wygląda jak żądanie okupu!


Obrazek


Oczywiście, jestem profanem, ponieważ ukończyłem ASP a nie SGH czy SGGW. Jednocześnie jestem autorem rebrandingu jednej z dużych polskich firm. Dzięki mojej pracy klient w ciągu trzech miesięcy zanotował 6-krotny wzrost sprzedaży artykułów w swoim sklepie internetowym (w porównaniu z poprzednim kwartałem), gazetki z produktami zaczęły trafiać do domów a nie do śmietników, a klienci - do salonów. To wszystko bez zastosowania jakichkolwiek innych narzędzi.

Co do mojego postrzegania CI, jako człowieka już spoza codziennej praktyki kapitalistycznej, obserwatora, najlepiej zilustruję ją tekstem drugiego manifestu First Things First (Po pierwsze - najważniejsze). Treść jest trochę nie na temat, ale uważny czytelnik wyciągnie odpowiednie wnioski. Najważniejszą paralelę wytłuściłem:

My, niżej podpisani, jesteśmy grafikami, dyrektorami artystycznymi, ludźmi zajmującymi się komunikacją wizualną. Wychowano nas w świecie, w którym technikę i narzędzia reklamy uporczywie przedstawiano nam jako najbardziej dochodowy, efektywny i pożądany sposób na spożytkowanie naszych talentów. Wielu nauczycieli i mentorów naszego zawodu promuje ten pogląd, rynek nagradza go, a książki i publikacje umacniają.

Zachęceni do działania w tym kierunku projektanci poświęcają swe umiejętności, aby promować ciastka dla psów, kawę rozpuszczalną, diamenty, detergenty, żel do włosów, papierosy, karty kredytowe, obuwie sportowe, sprzęt do ćwiczenia pośladków, piwo bezalkoholowe i samochody terenowe. Komercyjne chałtury zawsze pozwalały płacić rachunki, ale teraz wielu grafików pozwoliło, aby stały się w dużej mierze ich głównym zajęciem. To z kolei rzutuje na to, jak świat postrzega projektowanie. Nasz czas i energia są zużywane na tworzenie popytu na rzeczy, które - w najlepszym razie - nie są nam potrzebne.

Wielu z nas ma już coraz bardziej dość takiego wizerunku naszego zawodu. Projektanci, którzy poświęcają się głównie reklamie i marketingowi wspierają i pośrednio promują mentalne środowisko tak przesycone komercyjnymi komunikatami, że zmienia sposób, w jaki przeciętni obywatele/konsumenci mówią, myślą, czują, odpowiadają i reagują. Do pewnego stopnia wszyscy pomagamy tworzyć redukcyjny i niezmiernie szkodliwy kodeks publicznego dyskursu.

Istnieją sprawy bardziej godne naszych umiejętności rozwiązywania problemów. Bezprecedensowe kryzysy ekologiczne, kulturowe i społeczne domagają się naszej uwagi. Wiele wydarzeń kulturowych, kampanii społecznych, książek, magazynów, wystaw, narzędzi edukacyjnych, programów telewizyjnych, filmów, inicjatyw charytatywnych, a także wiele innych projektów informacyjnych pilnie wymaga naszej natychmiastowej pomocy i naszych umiejętności.

Proponujemy więc odwrócenie priorytetów na rzecz tych bardziej użytecznych, długotrwałych i demokratycznych form komunikacji - odejście od myślenia w kategoriach marketingu produktu w kierunku zgłębiania i tworzenia nowych znaczeń. Zakres dialogu kurczy się, podczas gdy powinien się poszerzać. Konsumpcjonizm działa bez przeszkód - musi zostać zakwestionowany przez odmienne perspektywy, które w części byłyby wyrażane przez środki wizualne i możliwości naszej sztuki.

W 1964 roku 22 ludzi zajmujących się komunikacją wizualną podpisało odezwę wzywającą do wykorzystania naszych umiejętności do wartościowych celów. Wraz z niebywałym rozrostem globalnej kultury komercji ich przesłanie stało się dziś tym bardziej aktualne. Dlatego teraz odnawiamy tamten manifest w nadziei, że nie będą musiały mijać kolejne dziesięciolecia, zanim zostanie on potraktowany poważnie i wzięty do serca.

(tłum. Maria Muskat)

Juz raz tu wyjaśniałem. Grupa w której dyskutujemy dotyczy, tak przynajmniej założono dwu zagadnień: ,,identyfikacji,, oraz ,, brandingu,,. To nie są pojęcia ze swiata grafiki ani ze świata
ogólnie rozymianego marketingu. Kluczowym problemem obydwu tych pojęć jest komunikacja. A więc należy na zagadnienia patrzeć z
perspektywy np systemu komunikacyjnego,jego elementów, mechanizmów
organizujacych ten system itp Aby sprawę nieco pokomplikowac powiem
ze pojęcie ,,identyfikacja,, jako kluczowe i nadrzedne nad brandingiem to hasło za którym kryje się skomplikowana wiedza o
tym co robimy z informacjami o świecie zewnętrznym. Czyli jak je rejestrujemy,jak organizujemy i wreszcie jak interpretujemy.To nie
rozważania czy logo jest dobre czy złe. To zupełnie inny obszar który można rozpoznawac ale takze go lekcewazyc i traktowac intuicyjnie.Przecież dla projektanta systemów komunikacyjnych ważne jest nie tylko dotarcie z komunikatem ale także wywołanie
komunikowaniem określonych zachowań. A to droga długa, wyboista,
nie dla amatorów, często zatłoczona różnym badziewiem - o czym
mozna się przekonac.No i można pokonywać tą droge metoda siłową...

konto usunięte

Temat: opinia na temat opisu CI

Wzór mam; trzeba tylko powstawiać dane z kejsów RMW.

Obrazek
Karolina J.

Karolina J. Exemplis discimus

Temat: opinia na temat opisu CI

Radosław Szczebak:

a istnieje w ogóle fachowa literatura w języku polskim? Do tej pory spotkałem się z publikacją "Corporate Identity i Public Relations" Michaela Fleischera. Pytam, bo jestem ciekaw, czy Polacy też potrafią coś porządnego napisać. Czy może fachowa to znaczy obcojęzyczna? :)


Fleischer to świetny gość znający się na rzeczy.
Mariusz Wszołek:

Fleischer to dobra propozycja. Ale uważaj, na goldenline praktycy > MF nie lubią - powód? za trudne słowa :P

Aby zrozumieć słowa Fleischera trzeba najpierw przebyć u niego kurs MYŚLENIA. Gwarantuję, że nie jest to kurs dla mięczaków. 3 h i wychodzisz skulony i upodlony. Niestety. Ale wszystko co mówi jest prawdą. Jego ocena naszych poczynań (naszych = polskich) w zakresie PR i CI to jak strzał w pysk. Ale zasłużony strzał w pysk...

Żałuję, że Dominik Lewiński nie wydał jeszcze żadnej przyzwoitej książki o CI. Dobry kolega MF, świetny "trener" i inspirator. Dla praktyków krytykujących Fleischera byłoby to jak bułeczka z masełkiem... lekkie, smacznie i absolutnie do przełknięcia.
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: opinia na temat opisu CI

Karolina Żukowska:
Radosław Szczebak:

a istnieje w ogóle fachowa literatura w języku polskim? Do tej pory spotkałem się z publikacją "Corporate Identity i Public Relations" Michaela Fleischera. Pytam, bo jestem ciekaw, czy Polacy też potrafią coś porządnego napisać. Czy może fachowa to znaczy obcojęzyczna? :)


Fleischer to świetny gość znający się na rzeczy.
Mariusz Wszołek:

Fleischer to dobra propozycja. Ale uważaj, na goldenline praktycy > MF nie lubią - powód? za trudne słowa :P

Aby zrozumieć słowa Fleischera trzeba najpierw przebyć u niego kurs MYŚLENIA. Gwarantuję, że nie jest to kurs dla mięczaków. 3 h i wychodzisz skulony i upodlony. Niestety. Ale wszystko co mówi jest prawdą. Jego ocena naszych poczynań (naszych = polskich) w zakresie PR i CI to jak strzał w pysk. Ale zasłużony strzał w pysk...
Masz rację Karolina co może jeszcze istnieć poza słoneczkiem, no co? nic. A w końcu wszyscy krytycy to bezmyślne istoty i bez kursu myślenia ani dudu.

Wazelinę zaliczyłaś na 6.
Radosław Szczebak

Radosław Szczebak Lampenszpecjalista

Temat: opinia na temat opisu CI

Karolina Żukowska:
Radosław Szczebak:

a istnieje w ogóle fachowa literatura w języku polskim? Do tej pory spotkałem się z publikacją "Corporate Identity i Public Relations" Michaela Fleischera. Pytam, bo jestem ciekaw, czy Polacy też potrafią coś porządnego napisać. Czy może fachowa to znaczy obcojęzyczna? :)


Fleischer to świetny gość znający się na rzeczy.
Mariusz Wszołek:

Fleischer to dobra propozycja. Ale uważaj, na goldenline praktycy > MF nie lubią - powód? za trudne słowa :P

Aby zrozumieć słowa Fleischera trzeba najpierw przebyć u niego kurs MYŚLENIA. Gwarantuję, że nie jest to kurs dla mięczaków. 3 h i wychodzisz skulony i upodlony. Niestety. Ale wszystko co mówi jest prawdą. Jego ocena naszych poczynań (naszych = polskich) w zakresie PR i CI to jak strzał w pysk. Ale zasłużony strzał w pysk...

Żałuję, że Dominik Lewiński nie wydał jeszcze żadnej przyzwoitej książki o CI. Dobry kolega MF, świetny "trener" i inspirator. Dla praktyków krytykujących Fleischera byłoby to jak bułeczka z masełkiem... lekkie, smacznie i absolutnie do przełknięcia.
Można powiedzieć, że przeszedłem u niego cytowany przez Ciebie "kurs myślenia". Tyle, że ten kurs jest podstawą do zrozumienia teorii konstruktywistycznej (co zresztą umieszcza w swojej książce). Żeby zrozumieć, o co mu chodzi z CI, trzeba po prostu przeanalizować elementy przyczynowo-skutkowe i posiedzieć ze słownikiem (uroda prac naukowych). Lewińskiego również znam - ma to do siebie, że w polemice przedstawia specyficzne poglądy, które na dłuższą metę niektórych denerwują.
Karolina J.

Karolina J. Exemplis discimus

Temat: opinia na temat opisu CI

Andrzej-Ludwik Włoszczyński:
Ale zasłużony strzał w pysk...
Masz rację Karolina co może jeszcze istnieć poza słoneczkiem, no co? nic. A w końcu wszyscy krytycy to bezmyślne istoty i bez kursu myślenia ani dudu.

Wazelinę zaliczyłaś na 6.


Każdy czerpie z jego wiedzy co chce i ile chce.
Jeżeli daje do myślenia i otwiera oczy w pewnych kwestiach, to jest dla mnie kimś, komu można poświęcić trochę uwagi.

Faktem jest, że krytyka to najpozorniejsza forma "znania się na rzeczy".
Ale Andrzeju, czy Ciebie irytuje fakt, że go lubię? Jego się kocha albo nienawidzi. Ponoć miłość buduje nienawiść rujnuje... :-)

Radosław Szczebak

Lewińskiego również znam - ma to do siebie, że w polemice
przedstawia specyficzne poglądy, które na dłuższą metę
niektórych denerwują.

To fakt, potrafi. Ale szczerze mówiąc w ciągu 4 lat studiów nad całym kompletem skrótów: DiKS, PR, CI... nikt nie powiedział nam o pewnych kwestiach. Nikt z nami nie ćwiczył. Nikt nie potrafił całej tej pięknej, mądrej i wydmuchanej teorii przełożyć na szaloną praktykę.
Więc się cieszę. Jak głupia.

konto usunięte

Temat: opinia na temat opisu CI

Widzę, że będzie kolejna runda pojedynku między "Wrocławską Szkołą CI" a "Resztą Świata". Tym razem się nie dołączę, ale zanim się zacznie jazda o fatalnym tłumaczeniu 1 książki Fleischera, chciałem tylko zwrócić uwagę na wypowiedź Jana Janowskiego o komunikacji. Wężykiem, wężykiem. Te parę zdań wyjaśnia wiele toczonych tutaj wcześniej sporów typu: po co komu badania, teoria vs praktyka, itd.

konto usunięte

Temat: opinia na temat opisu CI

Jan Czerniawski:
Widzę, że będzie kolejna runda pojedynku między "Wrocławską Szkołą CI" a "Resztą Świata". Tym razem się nie dołączę, ale zanim się zacznie jazda o fatalnym tłumaczeniu 1 książki Fleischera, chciałem tylko zwrócić uwagę na wypowiedź Jana Janowskiego o komunikacji. Wężykiem, wężykiem. Te parę zdań wyjaśnia wiele toczonych tutaj wcześniej sporów typu: po co komu badania, teoria vs praktyka, itd.


Również zmęczyła mnie walka pomiędzy praktykami a teoretykami, która jest bzdurna z samego założenia :)

Jak jedni chcą malować sobie logo i mówić, że to CI, to ich sprawa, mi pozostaje się tylko uśmiechać i odwoływać się do "deski" :)
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: opinia na temat opisu CI

Też nie zamierzem ciągnąć po raz enty, ale
Mariusz Wszołek:
Jak jedni chcą malować sobie logo i mówić, że to CI, to ich sprawa, mi pozostaje się tylko uśmiechać i odwoływać się do "deski" :)

Bardzo bym cię prosil Mariuszu o nie sprowadzanie praktyków do "malujących logo itp." bo jest to nie tylko obraźiwe ale i nieprawdziwe. To że mamy różne punkty widzenia nie uprawnia cię do dezawuowania w taki sposób praktyków.

EOT

Następna dyskusja:

Opinia o moim logo




Wyślij zaproszenie do