Temat: Logo CSW Toruń. Co Państwo na to?
Mam wrażenie Rafale, że trochę nieprecyzyjnie ująłeś problem. Ja również mam wrażenie, że istnieje "nowa szkoła" w tworzeniu logo, tylko że jej elementem konstytutywnym nie są ani gradienty, ani paleta kolorów, ani specyficzne kształty, tylko jego funkcja w CI organizacji. Nie wiem, czy mi się uda trafnie zdiagnozować przebieg granicy pomiędzy "starym" i "nowym", ale będę próbował.
Stara szkoła, wywodząca się najczęściej z ASP, widzi logo jako twarz organizacji w bardzo praktycznym ujęciu: ma być prosto i oszczędnie, żeby łatwo dało się reprodukować, skalować i zapamiętać. Sama forma - praktycznie dowolna - może sugerować bezpośrednio, czym się firma zajmuje, może odnosić się do nazwy.
Nie bez znaczenia chyba jest tu fakt, że taki typ myślenia o logo wywodzi się z czasów, kiedy w Polsce były problemy z nabywaniem towarów i usług, a konkurencja nie istniała. Dlatego przedsiębiorstwa nie potrzebowały akcentować niczego poza tym, czym były, bo atutem było już to, że coś tam produkowali. Stąd w logo wytwórni nagrań winyl, bądź nutka, w logo firmy obuwniczej-podeszwa, mleczarskiej-krówka, itd.
"Nowa szkoła", jak mi się wydaje, jest bardziej nastawiona na wizualizację "ducha" firmy. Opierając się na starej prawdzie, że nie sprzedaje się samego towaru, tylko emocje i korzyści z nim związane. W wyniku globalizacji jest na rynku zdecydowanie zbyt dużo producentów takich samych towarów, aby firma mogła osiągnąć sukces tylko dlatego, że też je robi.
W "nowej szkole" logo jest nie tylko twarzą, ale i fundamentem CI firmy. Wartości, które ma reprezentować, są obecne w polityce firmy wobec pracowników i klientów, w PR, w designie, w namingu, itd.
To, co większość tu piszących traktuje jako bajki, czyli teksty w zachodnich manualach, tłumaczące sens każdej kreski, czy koloru, są w rzeczywistości tym, co przesądza o odbiorze marki i jednym z najbardziej istotnych elementów kreacji. Oczywiście, nie będzie nigdy tak, że odbiorca w sekundę "złapie" koncept, ale dobrze zrobione logo komunikuje pozytywne, zbliżone do siebie wartości, bez względu na to, jak wrażliwy i doświadczony jest widz. Przykładem-logo Orange.
Wracając do samego designu - gradientów, dużej liczby kolorów, itd. - jest to pośrednio dowód na to o czym pisałem wcześniej -firmom nie zależy już na komunikowaniu tylko zakresu swoich usług (bo to żadna atrakcja), one mają aspirację do budowania wokół siebie takiego zespołu skojarzeń, który pozwoli im sprzedać później każdy produkt, na którym umieszczą logo. Gdyby Benetton miał klasyczne polskie old-schoolowe logo z igłą, nitką i rumianą panią za kądzielą, to pewnie nie brałby się teraz za budowę autostrad, co robi i to podobno z sukcesami. Dlatego też, jeśli firma do konotowania pewnych cech i wartości musi użyć większej liczby kolorów, cieni, refleksów światła, itd. to robią to, z pełną świadomością, że ogranicza ich to technicznie. Bardziej opłacalne jest jednak budowanie marki, z którą ludzie będą się identyfikować jako klienci i jako ludzie, nawet jeśli trzeba będzie od tej pory wysyłać faktury w .pdf, zamiast faksem.
Jan Czerniawski edytował(a) ten post dnia 24.06.07 o godzinie 13:13