Temat: Logo autorstwa Lowe Activation na Expo 2010
Połowa budynków teraz stawianych wygląda jak czołgi z GW.
Chciałem Wam zwrócić uwagę na to, że (nie wiem czy powodem jest na Zachodzie przesyt sztampą czy może próby maksymalizowania "user experience") dąży się do synergii obiekt-oznakowanie.
Polski pawilon to wymarzona baza do takiego majsterkowania; to nie jest linijka z briefu tylko obiekt który będzie realnie istniał, świecił w nocy, rzucał cień i dawał echo (oraz piwo, kiełbasę i ogórka).
Znaczek polskiego pawilonu nie jest źle zaprojektowany.
Jest zaprojektowany banalnie - zarówno myślowo jak i konstrukcyjnie. Poza tą kopniętą ścianką (wg mnie zbędną) formalnie jest superbezpieczny; po prostu maksymalnie obłe BHP, poczynając od zapewniania Chińczyków czerwienią o przychylności duchów.
Myślowo - płycizna: klucz wiolinowy jako "muzyka", stalówka (lub Wielka Bogini Płodności) jako "literatura"...
Dajcie mi kraj a zrobię Wam Unilever.
Poza tym że dzieło jest zależne (wyobraźcie sobie jak miałko by to wyglądało bez wycinanek!), zarzucam autorom niezgodność z Ustawą o barwach, godle i hymnie RP: orzeł biały, zanim złamali mu kark, był żywcem wzięty z urzędowego wzoru.
To jest praca ludzi o sporych umiejętnościach warsztatowych ale wąskich horyzontach. Ona jakaś tam sobie jest, w oderwaniu od oznaczanego obiektu, ale w kontekście realnego zastosowania z budynkiem się będzie gryzła, bo jest zaściankowa, reklamiarska. A pawilon mimo ludowych odniesień - awangardowy.
Tak się rozpisałem, a w zasadzie - wszystko mi jedno, szczególnie po latawcu i srence.
Marcin F. edytował(a) ten post dnia 24.07.08 o godzinie 12:45